Dwumiesięcznik Fundacji „Świat według Ludwika Braille'a”
Nr 1/2015
marzec-kwiecień
Wydawca:
Fundacja „Świat według Ludwika Braille'a”
Adres:
ul. Powstania Styczniowego 95d/2, 20-706 Lublin
Tel.: 505-953-460
Strona internetowa:
www.swiatbrajla.org.pl
Adres e-mail:
biuro@swiatbrajla.org.pl
Redaktor naczelny:
Sylwester Peryt
Tel.: 693-622-311
Adres e-mail:
redakcja@swiatbrajla.org.pl
Drukarka brajlowska z klocków Lego
Praktycznie: Nowa pomoc: Tele-terapia
Alpejskie MŚ: 17-latek z Rosji zgarnia wszystko
Prawo na co dzień: Klient może nagrywać rozmowy z urzędnikiem
Niepełnosprawny wykluczony z sieci
Od marca można więcej dorobić do renty
Przesyłki pocztowe dla osób ociemniałych
Recepta bez badania lekarskiego
Rośnie kwota dodatku pielęgnacyjnego
Ważna zmiana w prawie spadkowym
Zdrowa kuchnia: Teflon czy ceramika
Zdrowa kuchnia: Jedz to, co obniża cholesterol
Lekcja gotowania. Sernik z malinową nutą
Styl życia: Kawa. Uczta dla zmysłów i ciała
7.7.Zdrowy styl życia: 6 powodów, dla których warto jeść jajka|outline
Kochani Państwo z wielką tremą przedstawiam do Waszej oceny pierwszy numer naszego czasopisma. Pragnąłbym, żeby w każdym z numerów było jak najwięcej materiałów własnych redakcji, czyli artykułów Państwa autorstwa.
Poprzez wydawanie tego magazynu pragnę przyczynić się do realizacji głównego celu statutowego Fundacji, którym jest emancypacja osób funkcjonalnie niewidomych. Nasza Fundacja charakteryzuje się tym, że poza jedną osobą widzącą w organach Fundacji funkcje pełnią osoby całkowicie niewidome. Wszyscy mamy doświadczenia i wiele osiągnięć w różnych dziedzinach życia. Cały ten „kapitał” chcemy postawić do dyspozycji niewidomych Polaków. Sytuacja osób całkowicie niewidomych jest bardzo trudna. Nie mogą one znaleźć swojego miejsca nawet w Polskim Związku Niewidomych, o czym świadczy długotrwała tendencja zmniejszania się ilości członków tej organizacji. To czasopismo będzie miało formę magazynu, gdyż uważam, że dzięki temu każdy będzie mógł tutaj znaleźć coś dla siebie. W związku z tym, że pierwszy numer naszego czasopisma ukazuje się w okresie wiosenno-wielkanocnym pragnę życzyć Wam Drodzy Czytelnicy wielu pozytywnych przeżyć i wszelkiej dobroci. Przede wszystkim życzę wiary, nadziei i miłości oraz abyście mogli siać ją w krąg, dzisiaj tak bardzo tego potrzeba.
Życzymy ciekawej
lektury
Redaktor Naczelny
Sylwester Peryt
wraz z Zarządem Fundacji „Świat
według Ludwika Braille'a”
W tej rubryce będziemy przekazywać najciekawsze informacje z dziedziny zarówno tyfloinformatyki, jak i najnowsze i ciekawe publikacje dotyczące szeroko pojętej rehabilitacji niewidomych.
W tym numerze zarówno znajdą się krótkie informacje jak i artykuły problemowe. Wszelkie doniesienia w tej dziedzinie przekazują nam Mateusz Bobruś i Zbyszek Grajkowski.
Serdecznie za to dziękuję.
Telefon komórkowy, w dzisiejszych czasach, nie jest już tylko narzędziem dla widzących, ale i dla niewidomych jest również w pełni dostępny.
Obecnie na rynku mamy do wyboru kilka rozwiązań systemowych, z których najpopularniejszymi są: system „Google Android”, którym obecnie się zajmiemy oraz iOS, o którym pisałem w podręczniku „iPhone - szybki start”. Niewielki procent rynku zajmują urządzenia z systemem Windows, Blackberry i Firefox.
W 2014 roku Android był zainstalowany na 84,6% urządzeń mobilnych, iOS na 11,9%, a Windows na 2,7% urządzeń. Przy czym Android notuje wzrost udziałów, a pozostałe systemy tracą. Warto w tym miejscu nadmienić, że Android instalowany jest na urządzeniach wielu producentów, a system iOS tylko na iPhone'ach. Największym przegranym jest w tym momencie system Microsoftu. Olbrzymie problemy ma też Blackberry. Firefox bardzo słabo się rozwija. Zajmiemy się jednak w tym miejscu najpopularniejszym systemem Android.
Osoby niewidome kupujące produkt z zainstalowanym systemem „Android”, muszą zwrócić uwagę na jedną kwestię. Mianowicie producenci sprzętu opartego na „Android” mają tendencję do modyfikacji. Niemal każdy liczący się producent smartfonów za punkt honoru uważa dodanie własnej nakładki na system operacyjny, co powoduje, że ta sama wersja systemu, występująca na różnych urządzeniach wygląda zupełnie inaczej i ma różną dostępność dla osób niewidomych, co później przekłada się na obsługiwalność.
Do tego swoje trzy grosze dokładają operatorzy, którzy dokonują często zmian w kodzie oprogramowania, dodając własne aplikacje i dodatkowe funkcjonalności. Jest to tak zwane brandowanie.
Wszystko to powoduje, że wiele modeli telefonów ma kiepskie wsparcie producentów jeśli chodzi o aktualizacje oprogramowania, które musi też uwzględniać zmiany poczynione przez operatorów.
Dlatego też na rynku funkcjonuje równocześnie wiele wersji systemu Android. Sytuację taką określa się mianem fragmentacji. Najnowsza wersja systemu Lollipop znajduje się raptem na 1-2% urządzeń. Jedną trzecią stanowi KitKat, ale najwięcej jest urządzeń z różnymi wersjami Jelly Bean (4.1-4.3). Wiele nowych tańszych urządzeń fabrycznie jest wyposażanych w starsze wersje systemu.
Producent systemu próbował uruchomić program Google Silver zachęcający producentów telefonów do instalacji czystego i najnowszego Androida. Do tego programu zgłosiło się kilka firm, między innymi LG, Motorola i mniejsi gracze na rynku, ale niestety pomysł ten upadł.
Telefony, które posiadają „czysty” Android, mają w swojej nazwie dopisek „Nexus”. Na przykład: Samsung Galaxy Nexus, Nexus 5 od LG, czy aktualnie Nexus 6 produkowany na zamówienie Google przez Motorolę. Są one nieco tańsze niż iPhone. Drugą zaletą, która skłonić może potencjalnych klientów do ich zakupu, to okres dłuższego wspierania telefonu przez producenta, niż w przypadku innych modeli z Androidem. Producent zazwyczaj wspiera różne telefony przez okres około roku od debiutu rynkowego.
W sklepie Google Play, ale niestety nie w Polsce, dostępne są również specjalne edycje topowych modeli różnych producentów w tak zwanych wersjach Google Play Edition, które również mają czystego Androida. Wersje te podobnie jak urządzenia z linii Nexus mogą liczyć na szybkie aktualizacje i dłuższy okres wsparcia tego procesu.
W chwili pisania niniejszego artykułu, wersja Androida jest oznaczona numerem 5.0.1 Lollipop.
Tu musimy wziąć pod uwagę, że wiele popularnych i cenionych modeli jest niedostępnych dla niewidomych. Zdecydowanie nie polecamy telefonów HTC, które mają doskonałą nakładkę HTC Sense, jednakże źle współpracującą z androidowym czytnikiem ekranu TalkBack. Podobnie rzecz się może mieć z innymi producentami. Fatalnej aktualizacji na przykład dokonało Sony, które doskonale dostępne Xperie z systemem Android 4.1.2 po aktualizacji do wersji 4.3 uczyniło nie nadającymi się do użytku dla niewidomych. Drobne problemy z czytaniem nakładki są także w przypadku LG. Bywa, że nie odczytywane są nazwy niektórych ikon w docku.
Osoby szukające tańszego telefonu z Androidem zdecydowanie powinny zainteresować się kilkoma modelami Motoroli, która stosuje niemal niezmieniony system Android, wzbogacając go jedynie o kilka autorskich aplikacji, nie mających wpływu na działanie systemu, ponieważ jest on pozbawiony jakichkolwiek nakładek. Na rynku są trzy modele tego producenta, nie licząc Nexusa 6. Są to Moto E, Moto G i flagowy model Moto X. Dwa pierwsze modele doczekały się już drugiej wersji, która oprócz poprawionej specyfikacji ma dodany czytnik kart pamięci.
Zresztą możliwość rozszerzania pamięci urządzenia kartami microSD i dostęp do zawartości telefonu podobny do pracy z pendrivem jest jedną z zalet w porównaniu do produktów Apple'a. Wspomniane modele Motoroli dostają aktualizacje systemu niemal w tym samym czasie co urządzenia nexus.
Kolejną zaletą tego otwartego rozwiązania, która przewyższa system iOS jest możliwość instalacji różnych syntezatorów, na przykład: IVONA, SynTalk, E-Speak. Można też stosować oficjalny kobiecy głos Google, który dostępny jest po instalacji nowego mechanizmu przetwarzania tekstu na mowę. Jest on dostępny w Sklepie Play. W systemie iOS mamy dostępny tylko jeden z nich: jest to vocalizer expressive Zosia.
Ci, którym wsparcie od producenta dobiegło końca, mogą pokusić się o tak zwaną instalację nieoficjalnego portu ROM zwanego CyanogenMod. Zawiera on, poza oficjalną wersją android, parę funkcjonalności od deweloperów powyższego rozwiązania. Bez pomocy doświadczonej osoby ze znajomością wiedzy dotyczącej podmiany oprogramowania naszego telefonu, nie będziemy jednak tego mogli wykonać samodzielnie.
Zresztą uczciwie rzecz ujmując, w przeciwieństwie do iPhone'a osoba niewidoma nie jest w stanie samodzielnie uruchomić nowego telefonu z Androidem, ponieważ dopiero po wstępnej konfiguracji systemu i zalogowaniu się na konto Google, możemy ze Sklepu Google pobrać odpowiedni syntezator, za pośrednictwem którego przemówi do nas czytnik ekranu.
Jakiś czas temu firma Google zaimplementowała rozwiązania TalkBack - czytnik ekranu, oraz BrailleBack - program do wyświetlania tekstu na monitorze brajlowskim. Obsługuje on wiele monitorów brajlowskich. I choć obydwa rozwiązania można było pobrać bezpośrednio z Internetu, to ze względu na fakt niezauważenia przez Google potrzeb osób z dysfunkcją wzroku oraz dużą fragmentację, nie były one aż tak promowane, jak iPhone i VoiceOver. Od jakiegoś czasu się to jednak zmieniło w wyniku połączenia firm Google i Eyes Free.
UWAGA! Android posiada obecnie możliwość włączenia funkcji TalkBack poprzez wciśnięcie klawisza włącznika na zablokowanym ekranie, a następnie, po usłyszeniu sygnału dźwiękowego, przytrzymanie dwóch palców na środku ekranu aż do stosownego komunikatu. Włączenie funkcji TalkBack w sposób opisywany powyżej może być wykonane tylko w przypadku posiadania niezmodyfikowanej wersji Android.
Podobnie specjalnym gestem możemy zawiesić udźwiękowienie, kiedy na chwilę chcemy oddać urządzenie w ręce osoby widzącej. Opiszę tę czynność w dalszej części artykułu.
Ciekawą funkcją dostępną w Androidzie jest głosowe wyszukiwanie oraz głosowe wprowadzanie tekstu, które było dostępne dużo wcześniej zanim znalazło się w iOS 8. Obie te funkcje wymagają jednak na razie połączenia z Internetem, ponieważ polskie dane głosowe offline są jeszcze niedostępne. Standardowo pisanie zaś realizujemy na klawiaturze ekranowej, podobnie jak w trybie pisania bezwzrokowego w iOS, poprzez unoszenie palca ze znaku, jaki chcemy napisać. Na klawiaturze tej dostępny jest zresztą oznaczony mikrofonem klawisz głosowego wprowadzania. Klawiatura ekranowa pojawia się, kiedy wprowadzimy kursor do pola edycyjnego. Aby to zrobić, musimy na takim polu puknąć dwa razy w ekran.
W Androidzie od wersji 4.1, o ile producent nie „zepsuł” swojej autorskiej nakładki, sposób odczytywania informacji z ekranu jest podobny jak w iPhon'ie. Można odczytywać zawartość ekranu dotykając w dowolnym miejscu lub stosując gest przesuwania z lewej na prawo i odwrotnie. Otwarcie aplikacji czy wybór pozycji menu polega na dwukrotnym puknięciu w ekran. W przeciwieństwie do iPhone'a, przesuwanie ekranu, przewijanie listy, czy przełączanie ekranów odbywa się dwoma, a nie trzema palcami, co można uznać za zaletę. Przeciąganie ikon polega na dwukrotnym kliknięciu i przytrzymaniu palca na ekranie, a potem przesunięciu go bez odrywania w wybrane miejsce. Tworzenie folderu odbywa się poprzez upuszczenie jednej ikony na drugą.
Warto w tym momencie wspomnieć też o funkcji powiększania przydatnej dla słabowidzących, zwanej w menu dostępności gestami powiększania. Pojawiła się ona od wersji 4.2 systemu Android. W przeciwieństwie do iPhone'a powiększanie uruchamia się i wyłącza trzykrotnym puknięciem w ekran jednym palcem, po uprzednim aktywowaniu tej funkcji. Sama regulacja powiększenia jest też łatwiejsza, bo wykonujemy ją dwoma palcami rozciągając je, by zwiększyć lub gestem przypominającym szczypanie (ściągając palce), gdy chcemy zmniejszyć powiększenie.
Wśród opcji ułatwień dostępu mamy też możliwość stosowania w systemie dużego tekstu, odczytywania haseł na głos, czy odczytywania jednym dotknięciem. Ta ostatnia funkcja jest funkcją eksperymentalną, ale może być przydatna dla osób słabowidzących mających problemy z dwukrotnym puknięciem w odpowiednim tempie, aby otworzyć wybrany wcześniej element, w przypadku klasycznego użytkowania udźwiękowionego telefonu.
Niewątpliwą zaletą Androida jest możliwość kończenia rozmowy przyciskiem zasilania. Po zaznaczeniu tej funkcji w opcjach ułatwień dostępu po zakończeniu rozmowy wystarczy krótko nacisnąć przycisk zasilania i rozmowa zostanie rozłączona. W wielu modelach telefonów wyposażonych w fizyczny przycisk Home, możliwe jest również odbieranie rozmowy tym przyciskiem. Są to niewątpliwie olbrzymie zalety i przewaga nad iOS.
Ciągłe czytanie zaś można uruchomić potrząsając urządzeniem.
Doskonałym rozwiązaniem w iOS jest możliwość etykietowania i gest pokrętła, gdzie mamy dostęp do menu kontekstowego. Prawdopodobnie względy patentowe spowodowały, że w Androidzie nie mamy tego wygodnego gestu. Ale mimo to wprowadzono inne gesty realizujące menu kontekstowe. Przy czym określonym gestom możemy indywidualnie przypisać kilka różnych dostępnych działań.
Standardowo gesty ustawione są następująco:
przesunięcie w górę a potem w prawo - otwiera menu lokalnego kontekstu,
przesunięcie w dół a potem w prawo - otwiera menu globalnego kontekstu,
przesunięcie w górę a potem w lewo - ekran główny,
przesunięcie w dół a potem w lewo - wstecz,
przesunięcie w prawo a potem w dół - otwiera powiadomienia,
przesunięcie w lewo a potem w górę - ostatnie aplikacje (inaczej ekran przełączania).
Inne gesty można zdefiniować.
Dostępne są też tak zwane dwuczęściowe gesty pionowe. Nazwa nie mówi zbyt wiele, ale realizuje się to w ten sposób, że przesuwając palec w dół i bez odrywania w górę przechodzimy do ostatniego elementu, a gestem odwrotnym - w górę i potem w dół do pierwszego elementu na ekranie.
Etykietowanie pojawiło się w Androidzie 4.3 i dostępne jest z poziomu menu lokalnego kontekstu.
Kiedy fokus ustawiony jest na elemencie, który chcemy zaetykietować, wykonujemy gest menu lokalnego kontekstu czyli przesuwany palec po ekranie od dołu do góry i potem w prawo. Po usłyszeniu sygnału, na ekranie pojawi się specyficzne menu w postaci okręgu. Przykładamy palec na środku ekranu i wykonując okrężne ruchy poszukujemy interesującej nas funkcji. Wówczas napotkamy polecenie Dodaj etykietę. Podnosimy palec i pojawi się pole edycyjne, w którym wprowadzamy interesujący nas tekst i zatwierdzamy wpis przyciskiem OK. Etykietować możemy elementy nienazwane.
Zawieszenie mowy można wywołać korzystając z menu globalnego kontekstu. Wykonujemy więc ruch w dół, a potem w prawo i przeszukujemy ekran nie odrywając palca. Menu globalnego kontekstu składa się z kilku poleceń ustawionych w okręgu oraz funkcji wstrzymaj reagowanie w lewym górnym rogu. Po jego wyborze pojawi się jeszcze komunikat ostrzegawczy, gdzie przyciskiem OK musimy zatwierdzić zawieszenie mowy. Można też zaznaczyć opcję, by kolejnym razem to okno komunikatu nie włączało się ponownie.
W prawym górnym rogu jest dostęp do menu ustawień TalkBack. A w okręgu mamy dostępne polecenia: czytaj od góry, czytaj od następnego elementu, literowanie czy menu szybkiej nawigacji, które otwiera coś na kształt podmenu znów ustawionego w okrąg. Przesuwając palec zgodnie z ruchem wskazówek zegara, możemy odczytywać kolejne elementy ekranu, np. kolejne akapity w dłuższym tekście.
Aby wyjść z menu kontekstowego bez korzystania z jakiejkolwiek jego funkcji, naciskamy przycisk wstecz lub wykonujemy gest przesuwając palcem po ekranie w dół i potem w lewo.
Trudno porównać telefony z Androidem do uznanych i cenionych iPhone'ów ze względu na zasadnicze wady Androida:
- fragmentacja systemu, czyli mnogość wersji,
- stosowanie przez producentów własnych nakładek i modyfikacji systemu,
- mnogość urządzeń o różnych wydajnościach, różnych optymalizacjach systemu oraz posiadających lub nie fizyczny przycisk Home.
Najlepsze podzespoły stosowane w telefonie nie gwarantują płynnego działania telefonu, ponieważ wszystko może zniweczyć kiepska nakładka systemowa. Nawet jeśli jest w pełni dostępna. Przykładem może być bardzo ciężka nakładka Samsunga o nazwie TouchWiz. Powoduje ona, że Samsung Galaxy S5 był w teście niemal o jedną trzecią wolniejszy od HTC One M8, mimo podobnych podzespołów.
Inna sprawa, że posiadający dwurdzeniowy procesor 1,3GHz i tylko 1GB RAM iPhone 5s, wobec czterordzeniowych procesorów o taktowaniu rzędu 2,4GHz i 2GB RAM obu wymienionych topowych modeli z Androidem, okazał się szybszy. W codziennym użytkowaniu płynniej działała od Samsunga Galaxy S5 nawet niemal sześciokrotnie tańsza Motorola Moto E, którą można kupić za niespełna 500 złotych. Ale jak wspomniałem wcześniej, Motorola ma niemal oryginalny Android.
Z drugiej strony urządzenia z Androidem mają swoje zalety:
- niska cena przy zachowaniu relatywnie dobrej dostępności,
- otwartość systemu ułatwiająca chociażby korzystanie z zasobów pamięci urządzenia i możliwość jej rozbudowy o kartę microSD,
- rozłączanie połączenia i przynajmniej w niektórych modelach, nawiązywanie połączenia klawiszami fizycznymi.
Pewne niedomagania w odczytywaniu można obejść instalując inne, niż producenta, nakładki, tak zwane launchery. Często wzbogacają one nawet funkcjonalność systemu. Doskonałym przykładem może tu być Apex Launcher, który jest ratunkiem na fatalną aktualizację telefonów Sony.
Zupełnie inną kwestią jest dostępność aplikacji w systemie Android. Jest ich tak wiele, że metodą prób i błędów można znaleźć takie, które będą nam odpowiadać. Natomiast gorzej z dedykowanymi rozwiązaniami dla niewidomych. Nie znajdziemy na Androida aplikacji Seeing Assistant Move czy Seeing Assistant Home oraz popularnego odtwarzacza Voice Dream Reader. Ale są dostępne aplikacje typu: rozkład jazdy komunikacji miejskiej (Transportoid, MyBus, itp), rozkład jazdy PKP (program Bilkom) czy nawigacja w postaci map Google. Dostępne są też komunikatory typu Skype, Viber czy WhatsApp oraz programy informacyjne typu Interia Fakty, WP Info, Sport.pl Live, itp.
Na pewno nie można powiedzieć, że telefony z Androidem są niedostępne dla niewidomych. Wręcz przeciwnie. Z każdą nową wersją systemu mamy coraz więcej opcji ułatwień. I mimo, że płynnością działania, urządzenia z Androidem nieco ustępują iPhone'owi, są godną propozycją dla osób szukających tańszego rozwiązania.
A co w przypadku osób, które nie potrafią posługiwać się gestami z powodu małej sprawności manualnej? Niestety, sytuacja nie jest już tak oczywista, jak w przypadku iPhone. O ile aplikacje od Google, na przykład YouTube byłem w stanie obsługiwać w miarę poprawnie na telefonie LG G3 z czystą wersją Android, o tyle już na przykład aplikacja NC+Go, Ipla, czy Player.pl zaczęły sprawiać problemy. Na przykład nie dało się wejść do pola edycyjnego przy pomocy klawiatury w celu rozpoczęcia wpisywania tekstu, w przeciwieństwie do aplikacji YouTube - tutaj od razu po wpisaniu dowolnej litery na klawiaturze pojawiało się pole edycyjne, w którym mogliśmy rozpocząć wpisywanie nazwy jakiegoś pliku video. Powyższa dysproporcja wynika prawdopodobnie z faktu, że producenci oprogramowania tworzonego przez osoby trzecie nie wiedzą, jak odpowiednio należy programować aplikacje, by uczynić je bardziej dostępnymi. Miejmy nadzieję, że w przyszłości ten stan rzeczy ulegnie poprawie. Na zakończenie chcielibyśmy dodać, że naszym celem nie jest podburzanie ludzi przeciwko kupowaniu telefonów z Android, a jedynie pokazanie wad i zalet obydwu rozwiązań dostępnych na rynku.
Autorzy: Mateusz Bobruś, Sylwester Orzeszko
Czy można zrobić drukarkę, która kosztowałaby o wiele taniej, niż obecnie sprzedawane drukarki brajlowskie?
Okazuje się, że tak!!!
Trzynastoletni widzący Belg, Shubham Banerjee był zainteresowany tym, jak osoby niewidome posługują się pismem brajla. Jako że, rodzice nie znali odpowiedzi, mówiąc: „Wygoogluj sobie, jak się to robi”, postanowił bardziej przyjrzeć się temu zagadnieniu.
Inspiracją autora do stworzenia takiej właśnie drukarki, było przypadkowe natrafienie w wynikach wyszukiwania na organizację, która potrzebuje urządzeń. Jedyną drogą na pozyskanie tego typu sprzętu były darowizny. Chłopiec, który był poruszony tym stanem rzeczy, postanowił stworzyć taką drukarkę.
W styczniu 2014 rozpoczął pracę nad drukarką brajlowską, której budowa opiera się na zestawie składającym się z klocków lego mindstorms EV3, oraz kilku najczęściej używanych komponentów sprzętowych.
Główną zaletą przewyższającą inne drukarki jest jej cena. Dzięki najtańszym materiałom urządzenie w przybliżeniu ma kosztować 350 dolarów, lub 250 euro. Dzięki funduszom pozyskanym z inwestycji firmy Intel, autor ma nadzieję na stworzenie wersji konsumenckiej. Dodatkowo postanowił, aby zarówno tworzenie drukarki, jak i oprogramowanie było oparte na licencji Open Source, a tym samym każdy będzie mógł stworzyć drukarkę tanim kosztem. Wszelkie materiały na temat projektowania powyższego urządzenia można znaleźć w serwisie YouTube na kanale autora „Shubham Banerjee” http://goo.gl/QtUUGi. Urządzenie działa na zasadzie Recto-Verso, czyli odbicia lustrzanego w taki sposób, w jaki odbywa się to przy użyciu tabliczki brajlowskiej.
Wszystkich zainteresowanych odsyłam na kanał autora za pomocą zamieszczonego linku powyżej. Wierzę, że projekt będzie dalej kontynuowany, zwłaszcza, że typowa drukarka, zdaniem autora, kosztuje od 2000 dolarów i więcej.
Autor: Mateusz
Bobruś
Źródło: Wikipedia, YouTube
Cierpiąca na chorobę Stargardta 29 letnia Kathy Beitz mogła dzięki specjalnym okularom, wyprodukowanym przez kanadyjską firmę eSight, zobaczyć swoje dziecko. Dla młodej matki ma to obok niewątpliwego waloru emocjonalnego, ogromne znaczenie praktyczne. Prawie niewidoma, bez swoich specjalnych okularów, Kathy może teraz czytać etykiety na opakowaniach produktów, których używa podczas opieki nad dzieckiem, a także czytać swemu maleństwu bajki.
Rzecznik prasowy firmy Taylor West powiedział: to nowa, istotnie zmieniająca jakość życia, technologia. Potrafimy robić zdjęcia i filmy, a następnie przetwarzać je w czasie rzeczywistym tak, aby wspomagać nawet bardzo słabo funkcjonujący wzrok.
Rozwiązanie należy jednak, przynajmniej na razie, traktować raczej jako technologiczną ciekawostkę. Okulary są wprawdzie dostępne na rynku już od około roku, ale cena ich wynosi około 15000 dolarów.
Źródło: http://fox2now.com/2015/01/24/special-glasses-allow-blind-canadian-woman
W tym numerze do kwestii naszego zdrowia staraliśmy się podejść raczej całościowo.
Choroby jamy ustnej są, wbrew pozorom, bardzo różne i dość powszechne, a ich przyczyny niekiedy bardzo złożone. Nie wolno ich lekceważyć, bo mogą wpływać na kondycję całego organizmu. Podstawą jest odpowiednia higiena, ale także kontrola chorób ogólnoustrojowych, a szczególnie związanych z obniżoną odpornością. Drożdże, bakterie i czynniki endogenne mogą wywoływać problemy z jamą ustną. Choroby dotyczą śluzówki, dziąseł, języka, warg. Niektóre długo przebiegają niezauważalnie, inne znacznie utrudniają jedzenie. Są wśród nich dolegliwości łatwe do wyleczenia i choroby poważne. Kiedy coś nas niepokoi - białe zmiany na śluzówce czy języku, nie gojące się podrażnienia, plamki i zmiany wyczuwane dotykiem, trzeba jak najszybciej zgłosić się do lekarza. Nawet niegroźna, ale przedłużająca się choroba może osłabiać organizm - wywoływać stany zapalne uszu i zatok, sprzyjać cukrzycy czy miażdżycy. Uważa się na przykład, że bakterie wywołujące próchnicę mogą nawet upośledzać pracę serca. Może być też na odwrót - zmiany w jamie ustnej mogą świadczyć o chorobach organizmu. By wiedzieć, z czym mamy do czynienia, trzeba rozgryźć problemy jamy ustnej. Pomocny w tym będzie nasz krótki przewodnik po chorobach jamy ustnej. Oto najważniejsze z nich.
Opuchlizna, tkliwość, zaczerwienienie, obrzęk, bolesność, wyczuwalna wyższa temperatura tkanek przyzębia to charakterystyczne objawy zapalenia dziąseł. Stan zaawansowany może skutkować także krwawieniem dziąseł, gorączką, ślinotokiem aż po tworzenie się ropni. Skutkiem zapalenia może być nawet utrata zaatakowanych bezpośrednio zębów. Choroba może dotyczyć zarówno osób młodych, jak i starszych. Przyczyny są różne. Najczęstszą to niewłaściwa higiena jamy ustnej - zbyt rzadkie lub niedokładne mycie zębów. Także kamień nazębny (do jego szybszego narastania przyczynia się brak twardych pokarmów). Kamień tworzy się ze zwapniałej płytki nazębnej i składa się z drobnoustrojów i węglowodanów. Usunięcie kamienia, czyli skaling, wykonuje się zależnie od tempa narastania - jeśli w naszej diecie brakuje twardych pokarmów, za to pijemy dużo kawy lub herbaty, zabieg może być konieczny co pół roku. Wśród innych przyczyn ułatwiających mnożenie się drobnoustrojów, a w konsekwencji sprzyjających zapaleniu dziąseł, można wymienić niedopasowanie protez, ubytki w plombach i wady zgryzu. Leczenie zapalenia dziąseł polega przede wszystkim na miejscowym stosowaniu środków przeciwzapalnych, są to głównie napary lub wyciągi z ziół: szałwii, nagietka, rumianku, tymianku, macierzanki. W ostrych przypadkach zapalenia dziąseł konieczne może być podanie antybiotyku.
Jeśli na języku lub podniebieniu pojawiły się miękkie białe plamki lub biały nalot, to prawdopodobnie doszło do zakażenia drożdżakiem Candida albicans. W zmienionych chorobowo miejscach może pojawić się też pieczenie i ból, poza tym mogą boleśnie pękać kąciki ust. Grzyby na śluzówce ma ok. 70% osób, ale chorują tylko osoby o obniżonej odporności organizmu (z AIDS, po przeszczepach), mające niedobory witamin z grupy B (zwykle pękają im kąciki ust), cierpiące na ciężkie choroby ogólnoustrojowe, takie jak cukrzyca, gruźlica, nowotwory. Ponadto zagrożeni są ci, którzy przyjmują antybiotyki, sterydy, doustne środki antykoncepcyjne lub przebyli radioterapię. W grupie ryzyka są też osoby palące, z zaburzeniami produkcji śliny, chorujące przewlekle na zapalenie błon śluzowych, a także osoby starsze, szczególnie noszące protezy zębowe, palacze i nadużywający alkoholu. Drożdżyca (pleśniawki) często pojawia się też u niemowląt, które podczas ząbkowania wkładają do ust różne przedmioty. Zaniedbana drożdżyca może wędrować dalej do przewodu pokarmowego i oskrzeli, dlatego tak ważna jest terapia. Jest ona prosta i polega na zakraplaniu na zmienione miejsca środka przeciwgrzybiczego. Preparat stosuje się do dwóch tygodni po ustąpieniu objawów. W walce z grzybicą, oprócz leczenia przepisanym preparatem, ważna jest dieta. Należy z niej wykluczyć to, co jest pożywką dla grzybów: słodycze, alkohol, mąkę, owoce.
To kilkumilimetrowej wielkości owrzodzenia jamy ustnej (początkowo to małe grudki) pojawiające się najczęściej na śluzówce policzków, dziąsłach i języku. Aft można nabawić się w każdym wieku, ale najczęściej mają je młode kobiety (25-40 lat). Przyczyny powstawania aft nie są do końca poznane. Wiadomo jednak, że mogą powstawać w przebiegu grzybicy jamy ustnej, w momentach osłabienia odporności organizmu, u kobiet w trakcie miesiączki, przy niedożywieniu, alergiach pokarmowych, w wyniku długotrwałego stresu. Poza tym zmiany te są często wywołane uszkodzeniami mechanicznymi jamy ustnej - na przykład przypadkowym przygryzieniem policzka lub uszkodzeniem śluzówki przez ukruszony ząb, protezę, szczoteczkę do zębów lub aparat ortodontyczny. Przyczyną dolegliwości może być też poparzenie jamy ustnej gorącymi pokarmami. Zdarza się, że powstają w wyniku opryszczki i innych zakażeń wirusami. Afty zazwyczaj nie są zbyt dokuczliwe (choć można odczuwać bolesność) i znikają w ciągu kilku dni (do 10). Jeśli tak się nie stanie, trzeba udać się do lekarza. Aftom może niekiedy towarzyszyć powiększenie węzłów chłonnych i niewielka gorączka. Poważniejsze stany leczy się antybiotykami lub sterydami.
Z tą dolegliwością zwykle kojarzymy czerwone zmiany na ustach. To opryszczka wargowa, istnieje jednak również opryszczkowe zapalenie jamy ustnej. Opryszczka jest chorobą zakaźną, wywoływaną przez wirusy HSV1 i HSV2 (Herpes simplex virus). Każda osoba, u której ujawniła się opryszczka, pozostaje jej nosicielem. Po ustąpieniu objawów ich nawrót blokują wytworzone w organizmie przeciwciała. Mechanizm ten zawodzi jednak w momencie osłabienia organizmu - może to być okres rekonwalescencji, miesiączka lub czas rozwijania się innej choroby. Wirus ujawnia się także w wyniku wyziębienia organizmu, stresu, przemęczenia, czasem po urazie w obrębie jamy ustnej lub po ekstrakcji zęba. Opryszczka w jamie ustnej objawia się powstawaniem pęcherzyków wypełnionych płynem surowiczym, które pękając, pozostawiają bolesne nadżerki (ubytki błony śluzowej). Opryszczka wargowa rozwija się nieco inaczej - pęcherzyki przysychają, zmieniając się w strupki. Opryszczce może towarzyszyć podwyższona temperatura, ślinotok i brak apetytu. Leczy się ją miejscowo środkami przeciwwirusowymi, a w cięższych przypadkach i częstych nawrotach - ogólnie. Ważna jest suplementacja witamy B1 i B2.
Osobną grupę chorób jamy ustnej stanowią nowotwory języka i wargi. Zwykle dotykają one mężczyzn w wieku od 50. do 70. roku życia. Rak języka pojawia się najczęściej u nasady i po bokach języka, rozwijając się, zajmuje dalsze obszary języka, a nawet żuchwy. Może być to nowotwór złośliwy, atakujący węzły chłonne. Choroba może objawiać się: czerwonymi lub białymi (mylonymi z grzybicą) plamkami na języku albo krostkami, które nie znikają, ograniczeniem ruchomości języka, przewlekłym bólem gardła, guzkiem na szyi, ślinotokiem, chrypką, trudnością w mówieniu, szczękościskiem, brakiem apetytu, spadkiem masy ciała. Wymienione objawy nie muszą jednocześnie oznaczać raka języka, ale sygnalizować inne, mniej poważne choroby, zawsze jednak wymagają konsultacji lekarskiej. Drugi typ nowotworów jamy ustnej - rak wargi - może być zwiastowany niegojącymi się ranami i owrzodzeniami wargi. Te dolegliwości zawsze trzeba skonsultować z lekarzem. Rak wargi ma postać płaskiego stwardnienia na wardze pokrytego strupkiem. Początkowo jest bezbolesny. Z czasem, oprócz dolegliwości bólowych, pojawia się też stan zapalny. Nowotwór ten rozwija się bardzo powoli, ale może być złośliwy i (w przypadku raka wargi dolnej) dawać przerzuty do węzłów chłonnych. Wcześnie wykryty rak wargi jest w 70% uleczalny. Raka jamy ustnej diagnozuje się na podstawie pobranego wycinka (biopsji guzka). Leczenie raka języka polega zwykle na usunięciu zmiany, zastosowaniu radioterapii lub chemioterapii. Wszystkie te metody mogą być stosowane osobno lub razem. Rak wargi leczy się również operacyjnie lub przez radioterapię. Rokowania w przypadku raka wargi są znacznie lepsze niż w przypadku raka języka. Przyczyn nowotworów jamy ustnej jest wiele. Na czele jednak stoi palenie papierosów i nadużywanie alkoholu. Ponadto do czynników
ryzyka zalicza się przyjmowanie leków immunosupresyjnych (obniżających odporność po przeszczepach), zakażenie wirusem HIV, niedobór witamin (szczególnie A, C i B). Spośród innych przyczyn trzeba wymienić długotrwałe drażnienie błony śluzowej jamy ustnej (na przykład przez niedopasowaną protezę, złe wypełnienie ubytku). Przyczyną raka jamy ustnej u osób młodych i aktywnych seksualnie (mających wielu partnerów i uprawiających seks oralny) może być zakażenie wirusem HPV 16/18. Nowotwory jamy ustnej należą do najczęściej diagnozowanych nowotworów w Polsce. Jednocześnie są one bardzo często późno diagnozowane. Dzieje się tak dlatego, że drobne zmiany traktujemy jako niegroźne wypryski, nawet jeśli długo się utrzymują. Równie często bagatelizujemy przedłużającą się chrypkę czy ból gardła. Lepiej więc z niegroźnie wyglądającymi objawami udać się do lekarza (i być może poczuć się jak hipochondryk) niż żałować później braku reakcji.
Halitoza to przykry zapach z ust. Najczęściej jego źródłem są rozkładające się resztki pokarmu, nabłonka i śliny, które gromadzą się zwykle w tylnej części języka, dlatego tak ważne jest czyszczenie tego miejsca. Resztki mogą zalegać też w przestrzeniach międzyzębowych, ubytkach w plombach i w nieczyszczonych protezach. Zdarza się, że przyczyną halitozy są choroby nosa, uszu, gardła lub przewodu pokarmowego.
Podobnie jak żołądek i jelita, jama ustna wyścielona jest ochronną warstwą błon śluzowych. Jej delikatna struktura wykazuje szczególną wrażliwość na podrażnienia i uszkodzenia, co zwiększa ryzyko infekcji bakteryjnych, wirusowych oraz grzybiczych. Drobnoustroje atakujące śluzówkę jamy ustnej wywołują jej przekrwienie i obrzęk. Mogą pojawić się afty i pęcherzyki, a potem w ich miejsce nadżerki, skutkując u chorego bólem i pieczeniem. Często towarzyszą temu objawy ogólne, takie jak wzrost temperatury ciała i bolesność okolicznych węzłów chłonnych. Zakażenia grzybicze jamy ustnej mogą objawiać się m.in. zapaleniem kątów ust. Aby zapewnić prawidłowe funkcje ochronne śluzówki, niezbędne jest jej odbudowanie. W tym celu, oprócz eliminacji czynników drażniących oraz właściwej higieny jamy ustnej, ważne jest wsparcie naturalnej mikroflory jamy ustnej. W badaniach wykazano, że bakterie probiotyczne odgrywają istotną rolę w utrzymaniu zdrowia i higieny jamy ustnej. Szczególnymi właściwościami charakteryzuje się szczep Lactobacillus plantarum 299v o udowodnionym działaniu hamującym wzrost szkodliwych drobnoustrojów. Dbając o prawidłowy stan jamy ustnej, nie zapominajmy więc o mikroflorze i dostarczajmy organizmowi odpowiednie szczepy bakterii probiotycznych.
Autorka: Anna
Zawadzka
Źródło: „Żyjmy Dłużej”, marzec 2015
Eksperci: Polska lekceważy epidemię cukrzycy, jedną z najgroźniejszych chorób
Wbrew rekomendacjom międzynarodowych organizacji Polska lekceważy epidemię cukrzycy, jednego z głównych zabójców ludzi - alarmują eksperci. Chociaż liczba chorych na cukrzycę stale rośnie, to środki wydawane na opiekę diabetologiczną systematycznie maleją.
Podczas debaty zorganizowanej przez Koalicję na rzecz Walki z Cukrzycą diabetolodzy, eksperci ochrony zdrowia i pacjenci ocenili, że jest to nie tylko przejaw lekceważenia groźnej epidemii, ale też ograniczania praw osób chorych na cukrzycę.
Dr Jerzy Gryglewicz z Uczelni Łazarskiego podkreślił, że wciąż nie powstał strategiczny dokument, który pokazywałby kierunki zmian w organizacji opieki diabetologicznej w Polsce, jak ma to miejsce np. w onkologii (chodzi o Narodowy Program Zwalczania Chorób Nowotworowych).
Środowisko diabetologiczne od wielu lat nie może się doprosić nawet dyskusji na ten temat - zaznaczył ekspert.
Prof. Jacek Sieradzki z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego przypomniał, że cukrzyca, jako jedyna niezakaźna choroba została uznana przez Organizację Narodów Zjednoczonych za epidemię XXI w. Według specjalisty zdecydowało o tym m.in. to, że: jest ona jednym z najpoważniejszych zagrożeń zdrowia, cechuje ją znaczny poziom inwalidztwa. Z powodu licznych, ciężkich powikłań oraz rosnący trend śmiertelności, zwłaszcza z powodu powikłań sercowo-naczyniowych.
Międzynarodowa Federacja Diabetologiczna (IDF) szacuje, że obecnie na świecie żyje już 387 mln ludzi z cukrzycą, a liczba ta ciągle wzrasta i w 2030 r. może wynieść 552 mln - podkreślono.
Epidemia cukrzycy nie omija również Polski, podkreślił prof. Sieradzki. Brak jest wprawdzie dokładnych danych na temat liczby chorych na cukrzycę w naszym kraju, ponieważ nie ma rejestru pacjentów, jednak z ostatnich wyliczeń wynika, iż cierpi na nią 3 mln Polaków, z czego ok. 700 tys. o tym nie wie. Ponad 90%. pacjentów stanowią chorzy na cukrzycę typu 2, która rozwija się głownie w średnim bądź starszym wieku i jest w dużym stopniu związana z nadwagą lub otyłością oraz z siedzącym trybem życia.
Diabetolog przypomniał, że cukrzyca prowadzi do poważnych powikłań ze strony wielu narządów, dlatego jest obciążeniem dla pacjentów i ich rodzin, a także dla budżetu państwa.
W ciągu 8 lat aż u 34% pacjentów rozwija się retinopatia cukrzycowa, będąca jedną z głównych przyczyn utraty wzroku, u 20% rozwija się nefropatia, a u ponad 50% neuropatia cukrzycowa, czyli uszkodzenie nerwów obwodowych - wymieniał prof. Sieradzki.
Podkreślił, że stopa cukrzycowa jest przyczyną ponad 60% amputacji nóg niespowodowanych urazem, ponadto aż 44% dializ jest spowodowanych uszkodzeniem nerek przez cukrzycę. Co więcej, chorzy na cukrzycę są 3-4 razy bardziej narażeni na choroby układu sercowo-naczyniowego, które skracają ich życie o 5-10 lat i stanowią główną przyczynę ich zgonów.
Dr Gryglewicz zaznaczył, że cukrzyca rodzi duże koszty ekonomiczne i społeczne, ponieważ zachorowania na nią rosną w grupie wiekowej 40-65 lat, czyli wśród osób w wieku produkcyjnym. Jak przypomniał, z wydanego w 2014 r. raportu pt. „Cukrzyca - analiza kosztów ekonomicznych i społecznych” wynika, iż wydatki ZUS na świadczenia chorobowe oraz renty z tytułu niezdolności do pracy osób z cukrzycą są zaskakująco wysokie i zostały oszacowane na ponad 800 mln zł.
Te koszty będą rosły, ponieważ z roku na rok wiek produkcyjny będzie ulegał wydłużeniu - powiedział.
Za bardzo niepokojące Gryglewicz uznał bardzo niskie wydatki Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ) na ambulatoryjną opiekę specjalistyczną dla chorych na cukrzycę, czyli na finansowanie poradni diabetologicznych. Z raportu wynika, że wydajemy na nią jedynie 91 mln, a większość z kwoty 240 mln pochłaniają wydatki na leczenie szpitalne, które jest najdroższe.
Jest to dowód na niewydolność opieki ambulatoryjnej, bo większości przypadków hipoglikemii (niedocukrzeń) wymagających pobytu w szpitalu można by było uniknąć przy dobrym leczeniu ambulatoryjnym - tłumaczył ekspert.
Prof. Sieradzki przypomniał, że na świecie dąży się do tego, by 90-95% pacjentów z cukrzycą było leczonych ambulatoryjnie, a nie w szpitalu. Jest to wówczas wielokrotnie tańsze.
Gryglewicz ocenił, że zbyt częste leczenie szpitalne chorych na cukrzycę jest efektem m.in. zbyt późnego wykrywania choroby, w stadium zaawansowanym.
Ekspert podkreślił, że obecnie diagnostyka i monitorowanie cukrzycy w ramach podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) może się jeszcze pogorszyć. Od stycznia lekarze POZ nie otrzymują z NFZ tzw. potrójnej stawki kapitacyjnej za każdego chorego z cukrzycą. Według Gryglewicza NFZ zaoszczędził na tym 95 mln złotych, a problem stanowi to, że nie wdrożył zamiast tego innego mechanizmu, który zwiększyłby gotowość lekarzy do wykrywania cukrzycy (jak np. bonus finansowy za każdy wykryty przypadek choroby).
Możemy się obawiać, że ta kwota 95 mln zł (...) została przesunięta na inne zadania, w tym momencie głównie związane z pakietem onkologicznym - powiedział specjalista.
Prof. Dorota Karkowska, specjalistka z zakresu prawa medycznego z Uniwersytetu Łódzkiego, zaznaczyła, że nie może być tak, iż pakiet onkologiczny tworzony jest kosztem innych grup pacjentów.
Ekonomia jest bardzo ważna, ale nie może naruszać zasad sprawiedliwości społecznej i równego dostępu do świadczeń zdrowotnych - powiedziała.
Dodała, że zachodzi tu podejrzenie o niekonstytucyjność decyzji ministra zdrowia i musi to zostać zbadane przez prawników.
Eksperci obecni na konferencji zwrócili również uwagę na ograniczenia w dostępie chorych na cukrzycę do rehabilitacji i nowoczesnych leków przeciwcukrzycowych.
Autor:
PAP
Źródło: www.wsumie.pl
Choć co jakiś czas boryka się z nimi co drugi polak, niewielu się do tego przyznaje. Reguła „wszystko, co ludzkie, nie jest nam obce” nie sprawdza się w tym przypadku. Hemoroidów po prostu się wstydzimy. Zwlekamy więc z wizytą u lekarza tak długo, aż choroba stanie się zbyt uciążliwa. Ma je każdy z nas. Hemoroidy, czyli guzki krwawnicze, to maleńkie poduszeczki wypełnione krwią, które uszczelniają kanał odbytu i pozwalają kontrolować oddawanie kału i gazów. Gdy czujemy parcie na stolec, hemoroidy opróżniają się z krwi i umożliwiają wypróżnienie. Tak to wygląda u osób zdrowych. Kłopot pojawia się, gdy guzki wypełniają się krwią ponad miarę, rozciągają się i nie opróżniają do końca. Krew zalega w ich wnętrzu, dochodzi do stanu zapalnego, który niestety obejmuje nie tylko hemoroidy, ale także inne tkanki odbytu. Tak rozwija się choroba hemoroidalna, czyli żylaki odbytu.
Mogą pojawić się u każdego - niezależnie od płci i wieku. Sprzyja im siedzący tryb życia (powoduje zaburzenia ciśnienia w układzie żylnym w okolicy odbytu), zaparcia (w trakcie wypróżniania dochodzi do rozciągnięcia błony śluzowej okolic odbytu). Cierpią więc na nie osoby, które pracują w biurach, kierowcy, kasjerki, ale także ludzie otyli i obłożnie chorzy. Żylaki odbytu często pojawiają się też u kobiet w ciąży, bo rozwijające się dziecko uciska na układ żylny, utrudniając odpływ krwi. Bywają też efektem ubocznym parcia w czasie porodu. Ze względu na mniejsze napięcie mięśniowe częściej też rozwijają się u osób starszych.
Pierwsze objawy hemoroidów są dość dyskretne. Łatwo więc je zlekceważyć. Zwykle zaczyna się od świądu w okolicy odbytu, któremu towarzyszyć może niewielkie uszkodzenie śluzówki (w wyniku drapania). Z czasem z ranki zaczyna się sączyć wydzielina, która sprzyja rozwojowi stanu zapalnego (chory odczuwa w tym czasie swędzenie i wilgoć w okolicy odbytu). Z upływem dni (a czasem tygodni) kłopot się nasila - powiększone guzki sprawiają, że chory ma wrażenie, że nie może się do końca wypróżnić, dlatego coraz mocniej prze, utrudniając odpływ krwi z okolicy odbytu. A to tylko nasila problem - guzki się powiększają, z czasem pojawia się też niewielkie krwawienie (na papierze toaletowym zobaczyć można plamki świeżej krwi). W końcu hemoroidy stają się tak mało elastyczne, że podczas oddawania stolca zaczynają wysuwać się poza odbyt i powodować dotkliwy ból, który nie pozwala ani spokojnie siedzieć, ani chodzić, ani nawet leżeć.
Ponieważ hemoroidy umiejscowione są tak a nie inaczej, większość z nas zwleka z wizytą u specjalisty i stosuje tylko domowe metody leczenia. Niestety są one skuteczne tylko w pierwszej fazie choroby. Gdy pojawia się krwawienie z odbytu, konieczna jest wizyta w przychodni. To ważne, bo krew może świadczyć zarówno o hemoroidach, jak i innych, znacznie poważniejszych chorobach (na przykład zmianach nowotworowych w obrębie jelita grubego). Ponieważ do proktologa (lekarza zajmującego się chorobami odbytnicy) potrzebne jest skierowanie, trzeba zacząć od wizyty u lekarza pierwszego kontaktu. Powinien on wykonać badanie per rectum. Wykonuje się je w ułożeniu na lewym boku i trwa ono dosłownie chwilę. Na jego podstawie lekarz zwykle jest w stanie rozpoznać hemoroidy i zalecić pacjentowi leczenie.
Zawsze, niezależnie od stopnia zaawansowania choroby, konieczna jest zmiana diety na taką, która ułatwi wypróżnianie. Wskazane jest więc picie dużych ilości wody (2-3 litry na dobę) i zwiększenie ilości błonnika w codziennym menu. Osoby, które chorują na hemoroidy, powinny więc jeść każdego dnia owoce, warzywa, produkty pełnoziarniste w dużych ilościach. Ograniczyć natomiast należy wszystko to, co może wywoływać zaparcia. A więc na przykład czekoladę, białe pieczywo, alkohol, tłuszcze zwierzęce oraz podrażniające jelito grube ostre przyprawy. Zmiana diety jest absolutnie konieczna. Ale nawet najzdrowsze na świecie menu nie wystarczy. Trzeba wdrożyć bardziej zaawansowane leczenie. W zależności od tego, na jakim etapie choroby się znajdujesz, lekarz może zalecić różne terapie:
Gdy choroba nie jest bardzo rozwinięta, pomóc mogą czopki i maści, które zmniejszają świąd i obrzęk. Zawierają one naturalne substancje, na przykład wyciąg z kasztanowca, balsam peruwiański, przetwory z pączków topoli i wiele innych. Jeśli guzkom krwawniczym towarzyszą zaparcia, pomagają środki przeczyszczające (nie wolno jednak z nimi przesadzać, bo w dużych ilościach mogą nasilać zmiany żylakowe).
To najczęściej stosowany dziś zabieg w leczeniu hemoroidów II i III stopnia. Polega on na założeniu na nasadę guzka specjalnego pierścienia, który odcina dopływ krwi do niego. W wyniku tego guzek obumiera i odpada w ciągu 7-10 dni. Zabieg jest prosty i trwa zaledwie kilka minut. Przez dobę po jego zakończeniu trzeba unikać wypróżnień. Niestety, gumkowanie nie jest refundowane przez NFZ. Koszt założenia 1 gumki to ok. 150-200 zł.
W ten sposób można się pozbyć małych hemoroidów. Pod śluzówkę dookoła powiększonego guzka wstrzykuje się środek, który powoduje powstanie zakrzepu. W wyniku tego zmieniony chorobowo hemoroid jest niedożywiony i odpada. W czasie kilku pierwszych dób po zabiegu można spodziewać się krwawienia, które z czasem ustąpi samoistnie. Koszt to ok. 200 zł.
Zabieg ten polega na naświetleniu hemoroidu wiązką lasera. Pod wpływem temperatury dochodzi do zamknięcia naczyń krwionośnych odżywiających guzek i zniszczenia jego tkanek. Zabieg trwa kwadrans. Nie wymaga leczenia w szpitalu. Kosztuje ok. 700 zł.
Zabieg wykonuje się najczęściej w ramach jednodniowego pobytu w szpitalu (niektóre ośrodki robią go również w warunkach ambulatoryjnych). Pod kontrolą sondy Dopplera lekarz zakłada na tętnice szwy, które powodują, że guzek zanika. To bardzo bezpieczna metoda, która minimalizuje jednocześnie ryzyko nawrotu. Taka operacja kosztuje ok. 2 tys. zł. Niektóre ośrodki wykonują ją w ramach NFZ.
Wykonuje się ją coraz rzadziej. Polega na wycięciu guzków z pozostawieniem otwartych ran (to zapobiega zwężeniu odbytu). Zabieg wykonuje się w znieczuleniu dolędźwiowym lub ogólnym. Po operacji konieczne jest stosowanie leków przeciwbólowych. Rany goją się 7-10 dni. Zabieg można wykonać w ramach NFZ.
Przy pomocy specjalnego urządzenia, tzw. staplera, usuwa się część śluzówki, likwidując nadmierne ukrwienie hemoroidów, guzki wciąga się do kanału odbytu tak, by znalazły się we właściwej pozycji. Wykonanie tego typu operacji jest możliwe tylko przy niezbyt powiększonych hemoroidach. Koszt to ok. 3 tys. zł.
Polega na zamrożeniu guzka i zasilających go naczyń krwionośnych. Zabieg wykonać można tylko prywatnie. Cena 200-250 zł.
Przeprowadza się ją za pomocą sondy emitującej podczerwień. Promieniowanie prowadzi do martwicy hemoroidu. Podobnie przebiega zabieg przy użyciu lasera. Kosztuje ok. 300 zł.
Przynoszą ulgę w bólu, zmniejszają obrzęk i ograniczają krwawienie.
Wlej letnią wodę (do 40°C) do szerokiej miski lub wanny. Dodaj do niej wywar z kory dębu lub rumianku i usiądź z podkurczonymi nogami na 10 min. Świetnie na hemoroidy działa też mieszanka ziela rdestu, szałwii i kory kasztanowca (trzeba je wymieszać w równych proporcjach, 3 łyżki takiej mieszanki zalać litrem zimnej wody i gotować 10 minut, odcedzić, wystudzić). W przypadku ostrego nasilenia choroby ulgę przynoszą stosowane przez kilka sekund nasiadówki z zimnej wody (działają przeciwbólowo).
Zawiń w czystą ściereczkę kostki lodu i przyłóż je do odbytu. To powinno złagodzić ból. Wielu osobom pomaga również sok z ugotowanej cebuli z oliwą. Tampon nasączony miksturą przykłada się do bolącego miejsca.
Możesz również kilka razy dziennie przemywać hemoroidy chusteczką zwilżoną wyciągiem z rumianku, nagietka, aloesu, skrzypu lub kory dębu. Takie zabiegi mają działanie przeciwzapalne, przeciwbakteryjne i przyśpieszają gojenie ran. Ponadto łagodzą podrażnienia błony śluzowej, świąd i pieczenie.
Przeciwbólowo i kojąco zadziała na pewno także zanurzenie całego ciała w ciepłej kąpieli z dodatkiem olejku lawendowego, z jagód jałowca, rozmarynowego, cytrynowego.
Twardy stolec jest trudny do wydalenia, wymaga dużego wysiłku i silnego parcia, które może nadwerężać hemoroidy. Dlatego jedz jak najwięcej błonnika i pij dużo wody.
... od razu, gdy tylko poczujesz potrzebę. Powstrzymywanie stolca prowadzi do zaparć, a w konsekwencji do bolesnego wydalania i podrażnienia czy uszkodzenia błony śluzowej odbytu.
Podrażniają one jelita i w dłuższej perspektywie powodują coraz większe dolegliwości.
Aktywność fizyczna stymuluje ruchy jelit.
Po wizycie w toalecie myj okolice analne chłodną wodą lub używaj wilgotnych chusteczek.
Autorka: Agnieszka Kwiatkowska
W Polsce psychoterapia za pomocą komunikatora głosowego dopiero raczkuje, ale w USA i Wielkiej Brytanii jest uznana i praktykowana od lat. Czy przynosi takie same efekty jak terapia tradycyjna? Wystarczy komputer z kamerą i zestawem słuchawkowym, dostęp do Internetu i oczywiście chęć rozpoczęcia spotkań z terapeutą, którego widzimy na ekranie. Terapię przez Skype'a oferują już ośrodki w Warszawie, Krakowie, Toruniu czy Gdańsku. Choć dla wielu osób w Polsce Tele-terapia to najszybsza i najbardziej dostępna forma kontaktu z psychologiem, nadal wzbudza pewne wątpliwości. I to wśród samych terapeutów! Niektórzy pytają, czy taka terapia może działać, skoro w procesie psychoterapii tak ważnym czynnikiem leczącym jest kontakt i relacja pacjenta z terapeutą. Czy taka forma kontaktu może w ogóle być nazwana terapią? Obawiają się zakłóceń na łączach, większego zmęczenia z powodu patrzenia w monitor komputera, trudności w skupieniu uwagi, w dostrzeżeniu reakcji emocjonalnych pacjenta, większych możliwości jego dystansowania się wobec siebie, swoich problemów, a także terapeuty po drugiej stronie ekranu. Wszystko to może się zdarzyć, ale w końcu wiele trudności pojawia się również podczas osobistych spotkań w gabinecie, twarzą w twarz. Czasem opór, niezdecydowanie, zakłócenia w relacji między uczestnikami spotkania terapeutycznego mogą zburzyć na jakiś czas przymierze terapeutyczne, zmęczyć i sfrustrować zarówno pacjenta, jak i doświadczonego psychoterapeutę... Należy zastrzec, że nie każda terapia może być prowadzona przez komunikator. Z pewnością poważniejsze zaburzenia osobowości, silne objawy chorobowe czy głębsze trudności w relacjach mogą w dużym stopniu ograniczać skuteczność takiej formy pomocy. W tych przypadkach może ona okazać się niewystarczająca i terapeuta powinien umieć to ocenić podczas wstępnej wizyty konsultacyjnej lub, jeśli osobista wizyta nie jest możliwa, podczas pierwszych sesji przez Skype'a. Podobnie podczas wstępnej konsultacji w gabinecie terapeuta orientuje się w problemach zgłaszającej się osoby i swoich możliwościach terapeutycznych. Zdarza się czasem, że terapeuta decyduje się odesłać kogoś do innego specjalisty, z którym kontakt jest bardziej wskazany i mógłby okazać się skuteczniejszy. Czasem dana osoba wymaga konsultacji z lekarzem psychiatrą, terapeutą uzależnień czy terapeutą par. Lepsza może też dla niej być terapia grupowa lub kontakt z bardziej doświadczonym specjalistą.
Chętni do podjęcia psychoterapii przez Skype'a to przede wszystkim mieszkańcy mniejszych miejscowości, którzy mają problem z dostępnością psychologów i terapeutów w swojej okolicy. Nie mogą znaleźć odpowiedniego dla siebie specjalisty lub muszą długo czekać. Potrzebują szybkiej pomocy, aby poczuć ulgę i lepiej sobie radzić z trudnościami. To także Polacy przebywający czasowo bądź na stałe za granicą. Często zagubieni, szukający swojego miejsca w nowej, obcej rzeczywistości. Czują się osamotnieni, bez rodziny i przyjaciół, których zostawili w kraju, wyobcowani, nierzadko wciąż ucząc się nowego języka, który ogranicza ich zdolność wyrażenia siebie i porozumienia z innymi. Mówią czasem: „Nie wyobrażam sobie opowiadania o tak intymnych dla mnie sprawach, tak ważnych rzeczach w tym obcym języku”. „Nie umiałabym dobrze opisać tego, co czuję, po norwesku! Na samą myśl, jak by to brzmiało, chce mi się płakać!”. „Chcę pracować z panią, bo potrzebuję mówić po polsku. Mimo że dobrze znam angielski, język polski jest mi bliższy emocjonalnie”. Kontakt z terapeutą Polakiem, choćby poprzez komunikator, w tym przypadku jest dla nich ważniejszy niż bezpośrednie spotkania z najbardziej kompetentnym Szwedem czy Finem. Rozmowy prowadzone po polsku są im też potrzebne, bo często to jedyna okazja, aby cieszyć ucho brzmieniem ojczystego języka. Czasem też odstraszają pacjentów różnice kulturowe czy ograniczenia finansowe. W Polsce usługi terapeutyczne są jednak sporo tańsze niż w Szwajcarii, Irlandii czy Wielkiej Brytanii.
Oczywiście bezpośrednie osobiste spotkanie z drugim człowiekiem ma przewagę nad kontaktem przez komunikator, kiedy dzięki wmontowanej kamerce widzimy się tylko na ekranie laptopa. Proces psychoterapii opiera się przede wszystkim na relacji i kontakcie człowieka z człowiekiem. Dzięki temu pacjent ma szansę lepiej poznać i zrozumieć siebie. Uświadomić sobie, co go ogranicza i utrudnia mu życie. Psychoterapia to zarówno proces poznawczy, jak i emocjonalny i interpersonalny. Dzięki temu, że jesteśmy z drugą osobą, możemy przyjrzeć się swoim myślom, uczuciom i reakcjom wobec drugiego. Możemy także w bezpiecznych warunkach dowiedzieć się, jak terapeuta reaguje na nas, co do nas czuje, jakie nasze zachowania nam sprzyjają, a jakie powodują, że ludzie dystansują się od nas. Kontakt, spotkanie nie polega tylko na tym, że jesteśmy razem w tym samym czasie i miejscu, że wypowiadamy do siebie różne słowa. Kontakt to przede wszystkim sposób, w jaki na siebie reagujemy, jak przeżywamy swoją obecność, jak się w niej odnajdujemy i jak ją wyrażamy. To powoduje, że człowiek potrzebujący pomocy nie jest już sam, dzieli swoje cierpienie z kimś, kto jest obecny, uważny na niego, kto go rozumie i wspiera. A to jest możliwe również w terapii „skypowej”. Zatem jeśli nie ma innej możliwości, warto szukać ulgi w cierpieniu również poprzez taką formę pomocy.
Nie dysponujemy wieloma badaniami nad skutecznością tej formy psychoterapii, ale również badania nad efektami metod tradycyjnych pokazują, że to, co najbardziej skuteczne w procesie psychoterapii, nie jest zależne od szkoły czy metody. Są to elementy wspólne, które dają najsilniejsze działanie leczące: relacja terapeutyczna, przymierze terapeutyczne, czyli siła związku pacjenta z terapeutą, empatia terapeuty, jego spójność, autentyczność i radzenie sobie z przeciwprzeniesieniem, zgodność co do zamierzonych celów terapii, wsparcie, informacje zwrotne od pacjenta na temat skuteczności terapii i oceny terapeuty. Wszystkie te warunki - pomocne i przyczyniające się do skuteczności procesu terapii - mogą być również spełnione przez Skype'a. Możemy śmiało integrować metody, które są dorobkiem wielu szkół psychoterapii i łączyć je świadomie w zależności od potrzeb i z korzyścią dla pacjenta. Pewne poruszenie w środowisku terapeutów wzbudziła wypowiedź dr Marthy Stark na konferencji „Integracja w psychoterapii”, która odbyła się w czerwcu ubiegłego roku w Warszawie. Martha Stark jest psychiatrą i doświadczoną psychoterapeutką praktykującą w USA. Wykłada psychiatrię na Harvardzkim Uniwersytecie Medycznym oraz w Ośrodku Studiów Psychoanalitycznych przy Massachusetts General Hospital. Należy do kadry Bostońskiego Instytutu Psychoanalitycznego i Instytutu Psychoanalizy w Massachusetts, niewątpliwie jest uznanym autorytetem w dziedzinie psychoterapii również w Polsce. Otóż dr Stark potwierdziła w wykładzie na konferencji, że od wielu lat pracuje z pacjentami za pomocą komunikatora Skype, a z niektórymi z nich nigdy nie spotkała się osobiście w gabinecie, choć zdarzało się, że mieszkali na sąsiedniej ulicy! Terapia działała, a ustalane cele były osiągane również bez konieczności osobistych wizyt. Potwierdzają to wyniki badań przedstawione przez prof. Azy Baraka i współpracowników z Uniwersytetu w Hajfie. Przeanalizowali oni różne metody stosowane w psychoterapiach prowadzonych przez Internet. Zdaniem badaczy zarówno tradycyjne metody leczenia różnych problemów klinicznych (lęk, stres), jak i leczenie on-line pozostają równie skuteczne. W obu grupach pacjentów - tych leczonych metodą tradycyjną, w gabinecie, i tych leczonych on-line - wskaźniki depresji znacząco spadły. Przedstawiciele obu grup byli w podobnym stopniu zadowoleni z leczenia i działań terapeutów. Kontakt z psychologiem był uznawany za osobisty przez 96% członków grupy „on-line'owej” i 91% osób z grupy konwencjonalnej. Pacjenci internetowi intensywnie korzystali z korespondencji z terapeutą - wracali często zarówno do listów od psychologów, jak i do swoich notatek i zadań. Również Lawrence J. Murphy i Paul Parnass w badaniu „Satysfakcja klienta i porównanie wyników terapii on-line i twarzą w twarz” nie zauważyli różnic między wynikami klientów odbywających terapię on-line a wynikami klientów terapii face-to-face, niezależnie od wieku i płci pacjenta. Zdaniem autorów badań nad skutecznością terapii on-line współczesna psychoterapia powinna przyjąć nowe, innowacyjne narzędzia, aby jeszcze lepiej spełniać potrzeby i wymagania pacjentów.
”Podczas sesji via Skype pracuję z pacjentami, z którymi nawiązuję, podobnie jak w gabinecie, normalną relację terapeutyczną. Bardzo ważna jest jakość połączenia oraz warunki, w jakich pracujemy. Zarówno terapeuta, jak i pacjent potrzebują ciszy i intymności. Dzięki kamerze widzę reakcje pacjentów oraz pojawiające się emocje. Sesje odbywają się standardowo raz w tygodniu i trwają tyle samo czasu co w gabinecie. Moje doświadczenia pokazują, że pacjenci, z którymi pracuję poprzez Skype'a, są często bardzo zmotywowani do zmiany i szybko osiągają pożądane efekty.” - Karolina Solecka-Rzytka, Fundacja Kobiece Serca.
Autorka: Adriana Kłos
Alpejczyk na sledżu w dynamicznym zjeździe
10 marca 2015 r. zakończyły się Mistrzostwa Świata w Narciarstwie Alpejskim Osób z Niepełnosprawnością, które od początku miesiąca rozgrywane były w kanadyjskim ośrodku narciarskim Panorama. Z polskich zawodników najlepiej zaprezentował się niedowidzący Maciej Krężel, który wraz z przewodniczką Anną Ogarzyńską zajął wysokie, 5. miejsce w slalomie.
Krężel dołożył do tego dwie szóste pozycje: w superkombinacji i slalomie gigancie. Był też 11. w supergigancie. Dobre, siódme miejsce w silnie obsadzonym slalomie gigancie (wystąpiło 28 zawodników) zajął Igor Sikorski, startujący w pozycji siedzącej; na sledżu. Z kolei 11. na 33 alpejczyków stojących, startujących w slalomie, był Andrzej Szczęsny. Dołożył do tego 17. miejsce w slalomie gigancie, w którym cztery miejsca niżej był Amadeusz Iwanowski.
Rewelacją mistrzostw byli Francuzka Marie Bochet (kat. zawodniczek stojących) oraz ledwie 17-letni Rosjanin Aleksiej Bugajew (kat. zawodników stojących), którzy zwyciężyli we wszystkich konkurencjach, w których startowali, czyli w zjeździe, slalomie, supergigancie, superkombinacji i slalomie gigancie.
Po pięć medali zdobyły także: reprezentująca Australię Melissa Perrine - trzy złote (zjazd, supergigant i superkombinacja), srebro (slalom) i brąz (slalom gigant) - w konkurencjach osób z dysfunkcją wzroku oraz Niemka Anna Schaffelhuber - dwa złote (supergigant, slalom gigant), dwa srebrne (slalom i superkombinacja) oraz brązowy (zjazd) - wśród zawodniczek siedzących.
Autorzy: Tomasz
Przybyszewski, Olga Pieńkowska
Źródło: portal
„Niepełnosprawni.pl”, 12.03.2015
X Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej Niewidomych potrwają od 20 do 28 sierpnia w Wielkiej Brytanii. Po raz pierwszy w historii zagra reprezentacja Polski.
Kapitan reprezentacji Polski i piłkarz Bayernu Monachium Robert Lewandowski pomoże niewidomym w organizacji wyjazdu na Mistrzostwa Europy. Popularny „Lewy” od razu zaoferował swoją pomoc, gdy tylko dowiedział się, że wyjazd drużyny jest zagrożony z powodu problemów finansowych.
- Sam koszt wpisowego to 55-60 tys. złotych. Do tego trzeba doliczyć przygotowania oraz stroje. Łączny koszt wyniesie ponad 100 tys. złotych. O posiadaniu takich pieniędzy możemy jedynie marzyć - opowiada Grzegorz Jakubowski z wrocławskiego zespołu Blind Football. - Jeszcze kilka dni temu obawialiśmy się, że nie podołamy, ale dzięki burzy medialnej i wsparciu Roberta Lewandowskiego pojedziemy na Wyspy.
Do Wielkiej Brytanii uda się 15 graczy. Polska rywalizować będzie w grupie A z gospodarzami turnieju Anglią, Niemcami, Turcją oraz Włochami. Biało-czerwoni zagrają dzięki otrzymaniu dzikiej karty. UEFA zgłosiła się do nich po wycofaniu z turnieju reprezentacji Czech. Kolejna taka okazja może nastąpić za kilka lat.
- Każde zwycięstwo będzie sporym sukcesem. Anglicy grają od 20 lat, a Niemcy mają nawet swoją ligę. Jesteśmy początkujący i kiedyś przegrywaliśmy z Niemcami 0:8. Jednak teraz te czasy minęły i możemy włączyć się do gry o najwyższe cele. Kazimierz Górski też wspominał, że jego kadra jechała po naukę - dodaje trener zespołu Lubomir Prask.
Trener Prask podkreśla, że wsparcie sponsorów i Lewandowskiego przekroczyło najśmielsze oczekiwania. To jednak dopiero początek drogi w promocji piłki nożnej dla osób niewidomych.
- Będziemy kontynuować akcję promocyjną. Wiele osób niewidomych i niedowidzących nawet nie wie, że można uprawiać taką dyscyplinę sportu - mówi Prask. - Od ministerstwa Stowarzyszenie „Cross”, zajmujące się kulturą fizyczną niewidomych, otrzymało zaledwie 60 tys. zł. Tę kwotę podzielono na piłkę nożną, bieganie oraz narciarstwo. Pozostało dla nas jedynie 20 tys. zł.
Siedziba Blind Football Poland mieści się przy ul. Kamiennogórskiej 16 we Wrocławiu.
Źródło: portal Wrocławia www.wroclaw.pl, 19 marca 2015
Nagrody Sportowe Miasta Zielona Góra za 2014 rok
W dniu 13 marca 2015 roku w siedzibie rektoratu Uniwersytetu Zielonogórskiego odbyła się uroczystość wręczenia Nagród i Wyróżnień Sportowych Miasta Zielona Góra za 2014 rok. Sportowcom, trenerom i działaczom nagrody i wyróżnienia wręczali Prezydent Zielonej Góry Janusz Kubicki oraz Zastępca Prezydenta Wioleta Haręźlak.
Zgodnie z regulaminem uchwalonym przez Radę Miasta nagrody sportowe przyznawane są za medale Igrzysk, Mistrzostw Świata, Mistrzostw Europy i Pucharów Świata oraz za złote medale zdobyte podczas Mistrzostw Polski. Wśród obecnych na ceremonii jako najliczniejsza wyróżniała się grupa zawodników niepełnosprawnych i trenerów Zrzeszenia Sportowo-Rehabilitacyjnego „Start” w Zielonej Górze. Nagrody za sukcesy 2014 roku otrzymało ogółem 15 naszych zawodników oraz 7 trenerów i instruktorów. Najwyższymi nagrodami uhonorowani zostali ubiegłoroczni srebrni medaliści Mistrzostw Świata w tenisie stołowym: Piotr Grudzień i Marcin Skrzynecki, którzy otrzymali nagrody pieniężne po 8 tysięcy złotych. Pozostali zawodnicy oraz trenerzy otrzymali również znaczące nagrody finansowe w zależności od osiągniętych sukcesów.
Zawodnicy:
Tenis stołowy
Tomasz Jakimczuk - I miejsce Drużynowe Mistrzostwa Polski, I miejsce w grze podwójnej Mistrzostwa Polski
Dorota Mituta - I miejsce Drużynowe Mistrzostwa Polski
Strzelectwo sportowe
Kazimierz Bysiek - II miejsce Mistrzostw Świata, I miejsce Mistrzostwa Polski
Sebastian Cielecki - I miejsce zespołowo Mistrzostwa Polski
Włodzimierz Jurkowski - I miejsce zespołowo Mistrzostwa Polski
Szymon Sowiński - I miejsce zespołowo Mistrzostwa Polski
Parakajakarstwo
Katarzyna Leśkiewicz - II miejsce Mistrzostwa Europy
Mirosław Rosiński - III miejsce Mistrzostwa Europy
Mateusz Surwiło - I miejsce Mistrzostwa Polski
Kamila Kubas - I miejsce Mistrzostwa Polski
Piłka siatkowa
Zespół piłki siatkowej plażowej w składzie: Bartłomiej Synowiec, Jacek Moliński, Bartosz Żok - nagroda zespołowa - II miejsce Mistrzostwa Polski w piłce siatkowej plażowej
Trenerzy:
Lucjan Błaszczyk tenis stołowy
Marek Marucha strzelectwo sportowe
Jacek Kaczmarek tenis stołowy
Tomasz Głażewski parakajakarstwo
Jan Durczak parakajakarstwo
Paweł Łukaszewicz parakajakarstwo
Janusz Krulikowski piłka siatkowa
Cieszymy się, że osiągnięcia i sukcesy sportowe niepełnosprawnych zawodników są dostrzegane i doceniane, jesteśmy z nich dumni.
Brak wzroku lub znaczący ubytek widzenia często przyczyniają się do poważnego ograniczenia aktywności ruchowej. Bezpośrednią tego konsekwencją jest wzrost ryzyka powstania nadwagi czy otyłości, co może prowadzić do pojawienia się problemów kardiologicznych, czy wreszcie do zamanifestowania się lub nasilenia, występujących u osób z dysfunkcją wzroku znacząco częściej niż w reszcie zdrowej populacji, zaburzeń rytmu snu i czuwania. Dlatego należy z wielkim zainteresowaniem przyjąć powstanie dostępnych dla niewidomych i słabo widzących materiałów treningowych.
Każdy chyba zetknął się z płytami zawierającymi prezentacje w rodzaju: Piękna figura w trzydzieści dni, Żyj bez bólu pleców, Zrzuć z nami zbędne kilogramy itp.
Skorzystanie z tych materiałów napotyka jednak na poważne trudności:
Najpierw uruchomienie filmu wymaga od nas przedzierania się przez niedostępne menu ekranowe. Załóżmy jednak, że nauczyliśmy się go na pamięć lub mamy do pomocy osobę widzącą i uruchomiliśmy film. Wtedy pojawia się trudność wynikająca z tego, że lektor nie opowiada szczegółowo co i jak należy wykonywać. Co za tym idzie, opisy ćwiczeń są niezrozumiałe, nieprecyzyjne czy w jakikolwiek inny sposób dla nas nie dostateczne.
Rozwiązanie tego problemu proponuje nam amerykańska firma Blind Alive.
Zainteresowani mogą tam kupić i pobrać materiały instruktażowe w formie audioprezentacji. Oferta obejmuje ćwiczenia od treningu w schorzeniach kardiologicznych, poprzez różnego rodzaju programy fitness po jogę. Ponieważ prezentacje nie są filmami, zadbano o to by wszystkie elementy ćwiczenia były opisane w jednoznaczny i zrozumiały sposób. Gwarancją jakości sprzedawanego produktu ma być ponad to fakt, że firma została założona przez ceniącą sobie aktywność fizyczną osobę z dysfunkcją wzroku.
W polskich warunkach przeszkodą w korzystaniu z tych materiałów wprawdzie może być język angielski, ale skoro można w Ameryce to kto wie, czy i u nas z czasem nie pojawi się podobna oferta.
Źródła:
http://www.blindalive.com/,
http://discovertechnologies.com/blog/exercise-audios/
Artykuł
pochodzi z serwisu Tyfloświat www.tyfloswiat.pl
Przez kilka dni wielokrotnie dzwoniłem do jednego z urzędów, usiłując wyjaśnić pewną sprawę - pisze pan Marcin. - Rozmawiałem z kilkoma osobami, byłem odsyłany od jednej do drugiej. Nikt nie był w stanie mi pomóc, choć mam wrażenie, że po prostu mnie zbywano. Dlatego kiedy kolejny urzędnik odpowiadał ogólnikowo, postraszyłem go, że nagrywam rozmowę. Zareagował nerwowo, stwierdził, że bez jego zgody nie mogę tego robić, a wręcz - postraszył mnie sądem. Wydaje mi się, że miałbym jednak prawo nagrywać rozmowę - pisze czytelnik.
Przepisy nie regulują co prawda kwestii nagrywania rozmów z urzędnikami, ale nie ma zapisu, który by tego zabraniał. A skoro tak - jest to dopuszczalne. Coraz więcej firm rejestruje prowadzone rozmowy, a klienci są o tym informowani przed ich rozpoczęciem. Zatem klienci również mogą nagrywać rozmowy, a co więcej nie muszą o tym fakcie informować. Oczywiście, biorąc pod uwagę zasady współżycia społecznego, dobrze jest uprzedzić, ale nie ma takiego obowiązku. Uprzedzenie o nagrywaniu może też okazać się bardzo korzystne, bo urzędnik będzie starał się wówczas szybko i jasno odpowiedzieć na pytania.
Nagrywanie rozmowy jest dopuszczalne, jeśli jest ona bezpośrednio związana z pracą wykonywaną przez urzędnika. Jeśli więc dzwonimy w normalnych godzinach pracy, możemy rozmowę zarejestrować, a urzędnik nie może ani tego zabronić, ani rozłączyć się właśnie ze względu na nagrywanie. Sankcje przewidziane są dla tych, którzy posługują się jakimkolwiek urządzeniem rejestrującym w celu uzyskania informacji, do których nie są uprawnieni.
Teoretycznie pracownik może próbować przekonywać, że rejestrowanie rozmowy bez jego zgody stanowi naruszenie dóbr osobistych, warto jednak pamiętać, że w godzinach pracy jest urzędnikiem państwowym i ma obowiązek udzielić nam informacji. Nie ma wówczas mowy o naruszaniu jego dobra. Urządzenie rejestrujące możemy też zabrać ze sobą, idąc do urzędu. Co prawda nie powinniśmy nagrywać tego, co się dzieje na sali (do tego trzeba mieć zgodę), ale naszą rozmowę z urzędnikiem jak najbardziej.
Autorka: Maria Kuźniar, z dnia 03.03.2015
Przez trzy lata instytucje publiczne nie były w stanie dostosować swoich stron internetowych do unijnych wymogów. Najgorzej jest na poziomie samorządowym - nawet 50 tys. portali wymaga gruntownych poprawek.
Za cztery miesiące strony WWW instytucji finansowane z pieniędzy publicznych muszą mieć wersje dla niepełnosprawnych. Sprawdziliśmy, jaki odsetek urzędów jest do tego gotowych: 18%. Resort cyfryzacji proponuje 10 mln zł na poprawienie witryn. Wątpliwe jednak, by pieniądze były dziś rozwiązaniem.
- Audyt przeprowadzały osoby z dysfunkcją wzroku, dysleksją oraz takie, które posługują się tylko klawiaturą. Uznały, że witryna jest dostępna i przystosowana, ale wymaga pewnych udoskonaleń - tak o stanie witryny www.pfron.org.pl mówi nam Krzysztof Czechowski z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Nawet strona instytucji dla osób niepełnosprawnych nie jest optymalna.
Czechowski zapewnia, że Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych właśnie tworzy nową stronę, która będzie w pełni zgodna ze standardem WCAG 2.0 - czyli takiego zaprojektowania witryn, by były one dostępne dla użytkowników niezależnie od ich niepełnosprawności, wieku, używanego sprzętu i oprogramowania. Zanim się pojawi, przed końcem kwietnia stara strona ma zostać dopracowana.
Dziś na wejście nowych przepisów - a więc i standardów - gotowe są nieliczne urzędy. Wśród dużych, takich jak ministerstwa czy urzędy marszałkowskie - jest nieźle. Gorzej jest w samorządach. - Do dostosowania jest między 40 a 50 tys. witryn urzędów gmin, urzędów pracy, skarbowych, ośrodków pomocy społecznej. Instytucji, z którymi obywatel ma częściej do czynienia niż z ministerstwami. Większość z nich wciąż standardów nie spełnia i raczej nie ma szansy ich spełnić przed końcem maja - ocenia Jakub Dębski, specjalista ds. dostępności cyfrowej współpracujący ze Stowarzyszeniem Przyjaciół „Integracja”.
- W wielu przypadkach tak naprawdę potrzebne zmiany są tak duże, że powinno się raczej stworzyć nową, już w pełni poprawną stronę - dodaje.
Standardy, do których mają się dostosować poprawione witryny, to wymóg nałożony rozporządzeniem z kwietnia 2012 r., które odnosi się do konwencji ONZ o prawach osób niepełnosprawnych. Urzędom dano ponad trzy lata na dostosowanie się do zapisów międzynarodowego standardu dostępności WCAG 2.0 (np. wprowadzenie specjalnych wersji dla niedowidzących z żółtą czcionką na czarnym tle czy opisów tekstowych pod zdjęciami, filmami, grafikami). Ale jak widać, i tak tego czasu było za mało.
- W 2013 r. tylko 16% urzędów w Polsce posiadało takie strony, co i tak prawdopodobnie może być wynikiem zawyżonym, gdyż jest on generowany na podstawie deklaracji i samooceny urzędów, a nie audytu serwisów - przyznaje rzecznik Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji Artur Koziołek. Dodaje, że pod koniec 2014 r. takie deklaracje złożyło niewiele więcej, bo 18% urzędów. W rzeczywistości może być dużo gorzej. Jak wynika z audytu przeprowadzonego przez Fundację Szansa dla Niewidomych, która zbadała 80 stron internetowych instytucji publicznych (po pięć w każdym województwie), m.in. urzędów wojewódzkich, powiatowych centrów pomocy rodzinie, muzeów, ośrodków kultury - tylko 2% z nich ma strony, które mogą być odczytane przez osoby z niepełnosprawnością czy niedowidzące albo mające problemy z motoryką.
Czasu na poprawki jest mało. - Mamy zatrzęsienie wniosków o bezpłatny audyt. Zgłaszają się urzędy gmin, MOPS, a nawet biblioteki. I większość z nich nie spełnia standardów - dodaje Sylwia Mazurek z Fundacji Media 3.0, która oferuje takim urzędom pomoc i dofinansowanie niezbędnych poprawek. - Widać, że ogromna część instytucji o tym obowiązku dowiedziała się czy przypomniała sobie w ostatniej chwili. Jesteśmy jednak w stanie pomóc tylko ich części - dodaje ekspertka.
By tę sytuację poprawić, MAiC ogłosiło konkurs, w którym do rozdysponowania jest 10 mln zł. O pieniądze starać się mogą głównie samorządy. - Jako że realizacja projektów, które zdobędą to dofinansowanie, ma trwać do końca roku, widać, że sam resort nie bardzo wierzy w to, by na czas zostały powszechnie poprawione witryny - podsumowuje Dębski.
Autorka: Sylwia
Czubkowska
Źródło: Gazeta Prawna z dnia 09.02.2015 r.
Od 1 marca 2015 r. obowiązują nowe kwoty najniższych świadczeń. Zmieniają się także kwoty przychodów, po osiągnięciu których renty będą zmniejszane lub zawieszane.
Od 1 marca 2015 r. obowiązują nowe gwarantowane najniższe świadczenia emerytalno-rentowe. Te kwoty to:
- emerytura, renta z tytułu całkowitej niezdolności do pracy i renta rodzinna: 880,45 zł,
- renta z tytułu częściowej niezdolności do pracy: 675,13 zł,
- renta z tytułu całkowitej niezdolności do pracy w związku z wypadkiem lub chorobą zawodową i renta rodzinna wypadkowa: 1056,54 zł,
- renta z tytułu częściowej niezdolności do pracy w związku z wypadkiem lub chorobą zawodową: 810,16 zł.
Renta z tytułu niezdolności do pracy będzie zmniejszana po osiągnięciu przychodu w wysokości 2759,90 zł (poprzednio: 2646,80 zł), natomiast zawieszana po osiągnięciu przychodu w wysokości 5125,50 zł (poprzednio: 4915,50 zł).
Renta socjalna od marca wynosić będzie 739,58 zł. Prawo do niej zawieszane będzie po osiągnięciu przychodu w wysokości 2759,90 zł (poprzednio: 2646,80 zł).
Autor: Tomasz Przybyszewski
Źródło:
www.niepełnosprawni.pl,
20.02.2015
www.monitorpolski.gov.pl
www.zus.pl
Pytanie:
Czy poczta ma prawo nie doręczyć przesyłki pod wskazany adres?
Przesyłka jest formatu A4 (koperta bombelkowa) List nie jest polecony. Listonosz zostawia awizo w skrzynce po odbiór takiego listu trzeba iść osobiście. Mimo że domownicy przebywają w domu. Tłumaczy się tym że takie przesyłki są ciężkie i on nie ma w obowiązku i w przepisach swoich dostarczania takich przesyłek. Dodam jeszcze że jest to przesyłka dla osoby ociemniałej.
Odpowiedź:
Listonosz nie ma racji, ponieważ zgodnie z ustawą prawo pocztowe operator wyznaczony, którym co najmniej do końca 2015 r. jest Poczta Polska, ma obowiązek zapewnić osobom niepełnosprawnym dostęp do usług powszechnych m.in. przez doręczenie osobom niewidomym lub ociemniałym na ich wniosek i bez pobierania dodatkowych opłat, przesyłek listowych, przesyłek rejestrowanych, w tym przesyłek z zadeklarowaną wartością oraz kwot pieniężnych określonych w przekazach pocztowych, z pominięciem oddawczej skrzynki pocztowej oraz bez konieczności odbierania przesyłki w placówce pocztowej. Oznacza to, że w przedstawionej sytuacji listonosz miał obowiązek, na wniosek osoby ociemniałej, dostarczyć jej przesyłkę, również nie poleconą, bezpośrednio pod wskazany adres. W przypadku podobnych problemów w przyszłości należałoby o nich poinformować odpowiednich pracowników najbliższej placówki pocztowej.
Pacjenci kontynuujący leczenie mogą dostać receptę bez konieczności poddania się badaniu lekarskiemu - to tzw. porada receptowa. Lekarze mogą też wystawić recepty prawie na rok - przypomina Rzecznik Praw Pacjenta.
Nowe przepisy dotyczące warunków udzielania tzw. porady receptowej weszły w życie z początkiem tego roku. Umożliwiają one lekarzowi wystawienie recepty bez uprzedniego, osobistego zbadania pacjenta (tzw. recepta zaoczna).
Aby udzielenie porady receptowej nastąpiło zgodnie z prawem, łącznie muszą zostać spełnione następujące warunki: recepta musi być niezbędna do kontynuacji leczenia, porada receptowa musi być uzasadniona stanem zdrowia pacjenta, a stan zdrowia pacjenta uzasadniający zastosowanie takiej porady musi zostać odzwierciedlony w dokumentacji medycznej.
Recept czy zleceń na wyroby medyczne pacjent nie musi odebrać osobiście. Mogą one zostać przekazane osobie przez niego upoważnionej lub jego przedstawicielowi ustawowemu. Może to być także osoba trzecia, jeżeli pacjent poinformuje placówkę zdrowotną o takiej możliwości. Nie ma w tym wypadku konieczności szczegółowego określania tych osób.
Upoważnienie lub oświadczenie pacjenta dotyczące odbioru recept powinno zostać odnotowane lub dołączone do jego dokumentacji medycznej. W taki sam sposób gromadzone są informacje o wystawieniu recepty i o osobie, której ją przekazano.
W przypadku wizyty receptowej, w trakcie której receptę odbiera pacjent, nie jest potrzebne składanie dodatkowych oświadczeń. W razie zgłoszenia się innej osoby po recepty przeznaczone dla pacjenta, także chorego przewlekle - pacjent powinien wypełnić i podpisać pisemne upoważnienie uprawniające wskazaną osobę do odbioru recept lub oświadczenie - bez szczegółowego określenia danych dotyczących osoby.
Recepta może być wystawiona dopiero po dostarczeniu wypełnionego i podpisanego przez chorego druku upoważnienia lub oświadczenia oraz dołączeniu go do dokumentacji medycznej pacjenta lub dokonaniu w tej dokumentacji stosownej adnotacji.
Jeśli receptę odbiera osoba wskazana w upoważnieniu albo posiadająca oświadczenie o możliwości odbioru przez osoby trzecie, przy wydawaniu recept musi wypełnić i podpisać oświadczenie o ich odebraniu.
Ponadto Rzecznik Praw Pacjenta przypomina, że w myśl przepisów, które zmieniły się w październiku ub. r., lekarz może wystawić do 12 recept na występujące po sobie okresy stosowania (nieprzekraczające łącznie 360 dni). Na jednej recepcie nie może być jednak przepisany lek na więcej niż 120 dni stosowania.
Lekarz może przepisać także do 16 recept na niezbędne pacjentowi leki recepturowe (wykonane w aptece) - w postaci maści, kremów, past lub żeli do stosowania na skórę. Okres ich stosowania nie może przekroczyć 120 dni.
Jednorazowo możliwe jest wystawienie również do sześciu recept na środki antykoncepcyjne - maksymalnie na pół roku (na następujące po sobie okresy stosowania).
Lekarz może też wystawić receptę na ilość leku, środka spożywczego specjalnego przeznaczenia żywieniowego lub wyrobu medycznego na maksymalnie 120-dniowy okres stosowania, a także receptę na podwójną ilość leku recepturowego.
Szczegółowe informacje można znaleźć na stronie Rzecznika Praw Pacjenta www.bpp.gov.pl
Autor:
PAP
Źródło: www.niepelnosprawni.pl, 23.02.2015
Od 1 marca 2015 r. kwota dodatku pielęgnacyjnego wyniesie 208,17 zł, w miejsce obecnych 206,76 zł. Wzrost świadczenia o 1,41 zł to efekt corocznej waloryzacji, której wskaźnik w tym roku jest dość niski.
Dodatek pielęgnacyjny przyznawany jest w celu częściowego pokrycia kosztów wynikających z niezdolności do pracy i samodzielnej egzystencji oraz pomocy innej osoby w codziennym funkcjonowaniu. Dodatek pielęgnacyjny jest świadczeniem bardzo często mylonym z zasiłkiem pielęgnacyjnym. Tymczasem zgodnie z obowiązującymi przepisami nie można pobierać tych dwóch świadczeń równocześnie. Zasiłek pielęgnacyjny to od 2006 r. niezmienna kwota 153 zł.
Dodatek pielęgnacyjny przysługuje:
- osobie uprawnionej do emerytury lub renty, jeżeli osoba ta została uznana za całkowicie niezdolną do pracy i samodzielnej egzystencji,
- osobie, która ukończyła 75. rok życia i otrzymuje świadczenie emerytalne lub rentowe.
Autor: Tomasz
Przybyszewski
Źródło:
www.niepelnosprawni.pl, 20.02.2015
www.monitorpolski.gov.pl
Dotychczas milczenie spadkobiercy oznaczało przyjęcie spadku wprost, czyli razem z nieograniczoną odpowiedzialnością za długi, co nieraz rodziło poważne trudności. Zmiany w przepisach, które przyjął Sejm, będą oznaczały przejmowanie spuścizny z „dobrodziejstwem inwentarza”, co oznacza, że odpowiedzialność za zobowiązania spadkodawcy będzie ograniczona tylko do stanu czynnego (czyli aktywów) spadku. Spadkobiercy będą mogli złożyć w sądzie lub przed notariuszem wykaz inwentarza spadku (czyli jego aktywów i pasywów), na podstawie którego ściągane będą ewentualne długi.
W tym wydaniu naszego magazynu zamieszczamy w tej rubryce trochę ciekawostek i parę przepisów stosownych do pory roku i Świąt Wielkanocnych. Jednak naszym pragnieniem jest, żeby w tej rubryce Czytelnicy mogli dzielić się oczywiście przepisami, ale i sposobami radzenia sobie w kuchni po niewidomemu. Może mają Państwo jakieś szczególne doświadczenia w kwestii praktycznego wyposażenia królestwa smaku i może ze chcieliby Państwo uchylić rąbka tajemnicy jak to się robi. To bardzo ważne, żeby kuchnia była miejscem pobudzającym do fantazji kulinarnych i kuźnią dobrych stosunków rodzinnych.
W kuchni od dawna używamy naczyń, zwłaszcza patelni, teflonowych. Od kilku lat coraz bardziej popularne są garnki z powłoką ceramiczną. Czym różnią się od tych pokrytych teflonem?
Obie powłoki nie dopuszczają do przywierania poddawanych obróbce cieplnej produktów.
Teflon wynaleziono w latach czterdziestych dwudziestego wieku, ale w polskich kuchniach patelnie teflonowe pojawiły się dopiero w latach siedemdziesiątych. Wówczas o ceramicznych nikt jeszcze nie słyszał. Ochronne warstwy (zarówno teflonowa, jak i ceramiczna) powstały z minerałów naturalnie występujących w otoczeniu, ale poddanych procesom chemicznym. Pierwsza jest na bazie wody, druga - rozpuszczalnika. Obie są w tym samym stopniu „ekologiczne”. Zasadnicza różnica to temperatura: teflon można stosować do 260 stopni Celsjusza, ceramikę - do 450 stopni Celsjusza. Ale to różnica nieistotna, bo i tak w naszych piekarnikach termostat kończy się na 250 stopniach Celsjusza. Powłoka teflonowa jest podatna na zarysowania, dlatego stosujemy do niej sztućce (łopatki) plastikowe i drewniane. Ceramiczna jest bardziej odporna na uszkodzenia mechaniczne - ale nie jest nie do zdarcia, co uwidacznia się po przegrzaniu, kiedy staje się krucha. Ostrzeżenia, że teflon jest rakotwórczy, nie mają nic wspólnego z prawdą, ponieważ ta substancja nie wchodzi w reakcje z niczym (dlatego np. pokrywa się nim rury do transportu kwasu solnego, wykorzystuje w medycynie). Jeśli zostanie uszkodzona warstwa teflonu, to ewentualnie jedzenie będzie wchodzić w reakcję ze stalą czy z aluminium, z którego zostało wyprodukowane naczynie. Na patelni teflonowej można smażyć bez tłuszczu, natomiast ceramiczna wymaga choć minimalnej jego ilości (by nie przegrzać naczynia). To, co efektowne w naczyniach z powłoką ceramiczną, to bogata kolorystyka. Wnętrze naczynia teflonowego jest zawsze ciemne, ceramicznego - jasne. Ale garnki i patelnie ceramiczne są znacznie droższe od teflonowych. Jedne i drugie wystarczy umyć miękką gąbką w ciepłej wodzie i dokładnie wysuszyć.
Autorka: Justyna
Nowicka
Źródło: Zdrowie nr 3 2015
Systematyczne picie jogurtu z bakteriami probiotycznymi czy smarowanie pieczywa margaryną ze sterolami roślinnymi może chronić przed schorzeniami układu krążenia. Po jakie jeszcze produkty warto sięgać, by utrzymać cholesterol w normie?
Ekspert Zdrowia lekarz medycyny Katarzyna Bukol-Krawczyk specjalista medycyny rodzinnej, dietetyk, Centrum Medyczne Enel-Med.
W naturalnych produktach jest wiele substancji o udowodnionym korzystnym działaniu na zdrowie, m.in. błonnik pokarmowy, nienasycone kwasy tłuszczowe, probiotyki i prebiotyki, witaminy i składniki mineralne, fitozwiązki (flawonoidy, karotenoidy, fitosterole). Wzbogacanie w nie żywności sprawia, że zyskuje ona określone właściwości prozdrowotne - np. podnosi odporność, reguluje pracę układu pokarmowego, obniża poziom cholesterolu, zapobiega osteoporozie. Żywność funkcjonalna może być więc wartościowym elementem jadłospisu. Warto jednak pamiętać, że nie zastąpi ona zdrowej diety.
Przeciwcholesterolowe działanie przypisuje się zwłaszcza rozpuszczalnej frakcji błonnika (pektyny, gumy, śluzy roślinne, niektóre hemicelulozy). Hamuje ona wchłanianie cholesterolu z przewodu pokarmowego, dzięki czemu nie przenika on do krwi. Błonnik rozpuszczalny ma również właściwości probiotyczne, sprzyja rozwojowi korzystnej flory bakteryjnej w jelicie grubym. Najwięcej błonnika rozpuszczalnego zawierają warzywa (zwłaszcza rośliny strączkowe, brukselka, brokuły), owoce (jabłka, śliwki, cytrusy), płatki i otręby owsiane. Trzeba pamiętać, że zbyt duża ilość owoców w diecie nie wpływa korzystnie na profil lipidowy - fruktoza metabolizowana jest w wątrobie do trójglicerydów i duże spożycie owoców może podnosić ich poziom. Aby zwiększyć ilość błonnika (rozpuszczalnego i nierozpuszczalnego) w produktach, do chleba dodaje się np. otręby, śliwki, a do jogurtów - ziarna zbóż.
Są one zaliczane do antyoksydantów (przeciwutleniaczy), które wspierają naturalne mechanizmy obronne komórek oraz zwalczają i neutralizują wolne rodniki, chroniąc przed chorobami układu sercowo-naczyniowego, nowotworami, opóźniając procesy starzenia. W witaminy te najczęściej wzbogaca się soki owocowe i warzywne, napoje, margarynę do smarowania pieczywa, płatki śniadaniowe. Jednak o wiele więcej korzyści przynosi jedzenie świeżych warzyw i owoców (zwłaszcza tych o intensywnych barwach). Są one najlepszym źródłem nie tylko witamin, ale też wielu substancji o działaniu przeciwzapalnym, dzięki czemu chronią naczynia przed rozwojem miażdżycy (proces zapalny jest jednym z podstawowych mechanizmów choroby).
Zawiera żywe kultury bakterii fermentacji mlekowej (Lactobacillus, Bifidobacterium), które zapewniają utrzymanie prawidłowej flory przewodu pokarmowego. Oprócz wielu korzyści, jakie przynosi organizmowi (m.in. wspomaga trawienie, likwiduje problemy żołądkowo-jelitowe, zwiększa odporność, produkuje witaminę K), bierze również udział w metabolizmie kwasów żółciowych oraz cholesterolu, zmniejszając jego stężenie we krwi. Sięgając po fermentowane produkty mleczne - jogurty, kefiry, mleko acidofilne - można więc poprawić swój profil lipidowy.
Związki te są składnikami błon komórek roślinnych, swoją budową przypominają cholesterol (sterol charakterystyczny dla organizmów zwierzęcych). Korzystne działanie stanoli jest związane z hamowaniem absorpcji cholesterolu w jelicie cienkim. Jak wykazały badania, jedzenie 2-3 g steroli roślinnych dziennie pozwala obniżyć poziom cholesterolu całkowitego o 7-10 procent, a frakcji LDL - o 10-15 procent. Udowodniono również, że dodanie ich do diety pacjentów z hipercholesterolemią leczonych statynami (niezależnie od dawki) powoduje dodatkowe obniżenie o 10 procent poziomu cholesterolu LDL. Fitosterole (sterole i stanole) występują w warzywach, owocach, orzechach i pestkach, ale w bardzo małych ilościach, dlatego dodaje się je do niektórych margaryn i jogurtów.
Wielonienasycone kwasy tłuszczowe zmniejszają poziom trójglicerydów i cholesterolu LDL we krwi, zapobiegają też tworzeniu się zakrzepów. Źródłem w diecie są tłuste ryby morskie (łosoś, sardynki), siemię lniane, orzechy, migdały, oleje, zwłaszcza lniany, rzepakowy i sojowy. W diecie większości z nas za mało jest cennych kwasów tłuszczowych, dlatego wzbogaca się w nie margaryny do smarowania pieczywa, niektóre mleka, jajka.
Do żywności funkcjonalnej zalicza się również produkty, w których ogranicza się ilość niepożądanych składników (np. cholesterolu, soli czy tłuszczu) albo stosuje się ich „odchudzone” zamienniki. Przykładem żywności o zmniejszonej zawartości cholesterolu mogą być smarowidła do pieczywa, w których część masła zastąpiono oliwą, olejem rzepakowym czy słonecznikowym, albo majonez bez cholesterolu - zamiast żółtek jajek są w nim ziarna soi lub emulgatory.
Autor: Aneta Grabowska
Ma wyjątkowo kremową konsystencję i pyszny smak. Ozdobiony jest kropelkami malinowego musu, które wyglądają niczym serduszka. Zrobisz go łatwo dzięki naszej lekcji.
Porcja: 489 kcal.
Przygotowanie: ok. 45 minut.
Składniki na 12 porcji:
200 g herbatników, 100 g masła, szklanka mrożonych malin, 2 łyżki brązowego cukru, 2 łyżeczki skrobi kukurydzianej, 200 g białej czekolady, szklanka kremówki, 300 g serka śmietankowego, 1/2 szklanki cukru, cukier waniliowy, 3 jajka, 250 g mascarpone, 2 łyżki mąki kukurydzianej, łyżka soku i łyżka skórki otartej z cytryny, masło do formy.
Sposób przygotowania:
1. Herbatniki pokruszyć i wymieszać ze stopionym masłem. Masą wylepić natłuszczoną tortownicę. Piec 7 minut w 160°C. Maliny zagotować z brązowym cukrem i łyżką wody. Dodać rozpuszczoną w 2 łyżkach wody skrobię. Gotować, aż sos zgęstnieje. Przetrzeć.
2. Czekoladę i 2 łyżki kremówki roztopić w kąpieli wodnej. Serek śmietankowy ubić z cukrem, cukrem waniliowym i jajkami. Dodać mascarpone, resztę kremówki, mąkę oraz sok i skórkę z cytryny. Wymieszać z czekoladą. Masę serową przełożyć na podpieczony spód.
3. Strzykawkę napełnić sosem malinowym. Na serniku nożem narysować okręgi. Wycisnąć na nie krople sosu. Patyczkiem rozciągnąć i połączyć kropki na okręgach. Piec 60 minut w 160°C. Gdy ciasto wystygnie, wstawić do lodówki przynajmniej na 6 godzin.
Więcej aromatu
Masa serowa lubi aromatyczne dodatki. Oprócz skórki z cytryny do sernika pasuje skórka otarta z pomarańczy, mielony cynamon, kardamon. Zamiast cukru waniliowego wykorzystaj prawdziwą wanilię w laskach. Laskę wystarczy przekroić, wyskrobać z niej ziarenka i dodać do masy.
Jest dostępna przez cały rok i nawet zimą smakuje jak ta rosnąca w słońcu. W sklepach znajdziemy wiele odmian: różnią się smakiem, wyglądem i wartościami odżywczymi. Warto je poznać!
1. Dębolistna, czerwona karbowana - posiada karbowane zielone liście o charakterystycznym, bordowym kolorze. Delikatna w smaku, który nieco przypomina orzechy. Podaje się ją wraz z innymi gatunkami sałat jako kolorystyczną wariację oraz do ozdobienia dań czy sushi. Doskonale komponuje się z sosem jogurtowym i winegretem.
2. Radicchio - jej liście są bordowo-białe. Podczas przyrządzania dobrze jest usunąć głąb, bowiem ma gorzki smak, a resztę włożyć na kilka minut do ciepłej wody. Najlepiej komponuje się z dodatkiem cukru, miodu i suszonych owoców.
3. Rukola - jej liście przypominają liście rosnącego na naszych trawnikach mlecza. W smaku jest bardzo ostra, przez co najczęściej podaje się ją jako dodatek do mało wyrazistych potraw, mięs, ryb i makaronów. Doskonale komponuje się ze szpinakiem, kiełkami lub słodkimi dodatkami, takimi jak miód.
4. Lollo (rosso lub bionda) - w smaku ostra, choć niezbyt wyrazista. Jej liście są postrzępione, a główka bardzo mała.
5. Rzymska - jej liście są kruche, wydłużone, o widocznych nerwach. Tworzą one zwarte, podłużne główki, wyglądem przypominające kapustę pekińską. Jej smak charakteryzuje delikatna słodycz. Najlepiej komponuje się z gęstymi, majonezowymi sosami oraz serami i orzechami.
6. Rukiew wodna - bogata w witaminę C i wapń. Jej regularne spożywanie zmniejsza ryzyko zachorowania na raka.
7. Lodowa - jest bardzo krucha, ma jasnozielone liście tworzące główkę podobną do kapusty. Ma łagodny smak. Jako jedyny gatunek sałaty może być krojona nożem. Jest doskonałym dodatkiem do tortilli, dań typu fast food.
8. Masłowa - najpopularniejsza sałata w naszym kraju. W smaku łagodna. Jej liście mają około 20 cm średnicy i są bardzo rozłożyste.
9. Endywia - jej liście są grube, mięsiste i karbowane. Jeżeli pochodzi z profesjonalnej uprawy, charakteryzuje się zielonym kolorem jedynie z wierzchu, natomiast wewnątrz pozostaje biała. W smaku nieco pikantna i gorzka. Endywia najczęściej jest podawana z serami, orzechami. Jest najbardziej wartościową odmianą sałaty.
10. Batawia - narodziła się ze skrzyżowania sałaty głowiastej i lodowej. Górne części jej listków mają bordowy kolor. Choć smaczna i chrupiąca, bardzo szybko więdnie.
11. Roszponka - jej liście mają najmniejsze rozmiary ze wszystkich dostępnych na naszym rynku odmian sałat. Są aromatyczne, jasno- lub ciemnozielone, o orzechowym smaku. Najlepiej komponuje się z innymi warzywami, jako składnik fantazyjnych surówek.
Jest niskokalorycznym, lekkim i niezwykle smacznym warzywem. W ponad 90% jej skład stanowi woda, co decyduje o jej wysokim miejscu w rankingu dietetycznych posiłków. Oprócz tego zawiera jednak także niezwykle cenne dla naszego zdrowia składniki odżywcze. Jest prawdziwą skarbnicą błonnika i celulozy, które poprawiają nasze trawienie. Jeżeli spożywamy jej liście codziennie, ryzyko nowotworu okrężnicy znacznie się zmniejsza, a przemiana materii zostaje uregulowana. Według naukowców działa także uspokajająco i niweluje problemy ze snem. Zawiera żelazo, wapń, jod, magnez, potas, witaminy - A, E i D, C, B9 oraz kwas foliowy. Jej liście charakteryzuje także wysoki poziom antyoksydantów, które wspomagają układ krążenia i chronią nasz organizm przed wolnymi rodnikami.
Wartości odżywcze sałaty na 100 g:
Kcal: 13
Węglowodany: 1,1 g
Białko: 1, 4 g
Tłuszcz: 0, 2 g
Sałata jest szczególnie polecana kobietom w ciąży, u których wzrasta zapotrzebowanie na kwas foliowy. Także potas, wapń i żelazo warunkują prawidłowy rozwój dziecka.
Sałaty karbowane, masłowe i rzymskie najlepiej myć dopiero przed samym spożyciem. Dzięki umieszczeniu ich w lodówce w naturalnym kształcie (nie w postaci oderwanych liści) będą miały szansę na zachowanie świeżości przez dłuższy czas. Jej inne odmiany przechowujemy zaś umyte, osuszone, najlepiej w plastikowym pudełku, które uchroni je przed dostępem powietrza. Pamiętajmy, że wszystkie gatunki sałat nie powinny leżeć w lodówce dłużej niż tydzień.
Jeżeli preferujemy sałatę bez dodatków, najlepiej jest podać wraz z nią sos typu winegret (oliwa z oliwek, ocet, dodatki - musztarda lub majonez). Jeżeli chcemy, by była dodatkiem do innych potraw, skorzystajmy z jej twardszych odmian, takich jak roszponka, sałata lodowa lub rukiew wodna. Gatunki sałat różnią się kruchością i smakiem, więc sosy do nich trzeba dobierać umiejętnie. Te o kruchych i grubszych liściach, jak lodowa i rzymska, najlepiej smakują z delikatnymi sosami winegret na bazie oliwy lub olejów (najlepiej smakowych, z dodatkiem ziół czy czosnku). Można je także polać sosami gęstymi na bazie majonezu (np. sos tysiąca wysp). Sałaty o delikatnych liściach, jak rukola, roszponka czy sałata masłowa, należy podawać z sosami o lekkiej konsystencji. Warto zwrócić uwagę na dressing, szczególnie w przypadku roszponki, mającej lekko orzechowy smak, który może zostać zagłuszony przez intensywny sos. Jednak już rukolę, ze względu na zdecydowany smak, warto łączyć z ostrzejszymi sosami, choćby na bazie ostrej musztardy. Ważne! Sos dodać do sałaty przed samym podaniem, aby liście nie rozmiękły.
Liści sałaty nie powinno się kroić nożem (z wyjątkiem sałaty lodowej), ale rwać palcami na kawałki. Stal, z której zrobione jest ostrze, wchodzi bowiem w reakcję z sokami sałaty, przez co jej liście stają się gorzkie i nie nadają się do spożycia. A sałata ciemnieje i staje się nieładna.
Z hiszpańskim temperamentem
Oliwki, bogate w mikroelementy (kwas oleinowy, błonnik, fosfor, żelazo oraz witaminy A, B, C i E) same w sobie są świetną przekąską. A dodane do sałaty stanowią smaczną i zdrową bombę witaminową. Znakomite z serem pleśniowym! Sabore, Oliwki zielone, 6,99 zł.
Tzatziki są popularnym dodatkiem do kanapek, łososia, awokado... Jako dip są często wybierane do surowych warzyw, takich jak marchew, ogórek, papryka. Ale kto nie próbował tzatzików z sałatą, ten nawet nie wie, ile stracił! Znakomicie smakuje sałatka z łyżką sosu i odrobiną łososia lub cienkim plasterkiem wędliny. Whomus, Tzatziki, ok. 11 zł.
Starożytni zwali ją złotym płynem, my - eliksirem młodości. Bo wartości oliwy nie sposób przecenić! A do sałaty jest wprost stworzona! Jeżeli zależy nam na smukłej sylwetce, możemy po prostu skropić nią kruche liście. Ale najlepiej smakuje z dodatkiem ziół i czosnku, jest też bazą wspaniałego sosu winegret. A smakosze twierdzą, że równie znakomita jest zaprawiona suszonymi grzybami... Oliwa z oliwek Extra Vergine, Olitalia, 19,49 zł.
Sałata jedna, różne gatunki, z warzywami czy bez - tak naprawdę każda smakuje rewelacyjnie, jeżeli podbijemy jej smak ziołami. Z włoskich pól, alpejskich łąk, francuskich pastwisk... Warto sięgnąć po gotowe mieszanki. Knorr, ok. 1,20 zł.
Źródło: Super linia nr 3 2015
Kiedy biblijny Jakub ugotował soczewicę, jego starszy brat Ezaw oddał mu za miseczkę przysmaku swoje prawa pierworodnego syna. Trudno mu się dziwić. Dobrze doprawionej soczewicy nie sposób się oprzeć!
Soczewica to jedna z najstarszych rośli znanych ludzkości. Rośnie dziko w Azji, a uprawiana jest na całym świecie w siedmiu podstawowych odmianach. Najstarsze wykopaliska, w których znaleziono nasiona soczewicy, pochodzą z ok. 9100 r. p.n.e. Na ziemiach polskich uprawiana była już w neolicie. I choć w tradycji kuchni polskiej przez długie lata wśród roślin strączkowych królowały fasola, groch i sezonowo bób, dziś soczewica wraca do łask. Współcześni dietetycy podkreślają wagę roślin strączkowych w naszej diecie. Najnowsza piramida żywieniowa zaleca spożywanie jednej porcji roślin strączkowych dziennie. Na szczególną uwagę wśród strączkowych zasługuje właśnie soczewica, gdyż w porównaniu z fasolą ma mnóstwo zalet. Wystarczy spojrzeć, jakie ma fantastyczne „statystyki”! 100 gramów soczewicy zawiera ponad 24 gramy białka i ponad 10 gramów błonnika. To sprawia, że soczewica jest jednym z najbogatszych źródeł białka roślinnego. Poza tym soczewica dostarcza nam witaminy A, witamin z grupy B, witaminy C i PP oraz magnezu, fosforu, żelaza, sodu, wapnia i potasu. 100 gramów soczewicy to 350 kalorii. Jest przy tym o wiele lżej strawna niż fasola. Jak widać, jedna trzecia składu soczewicy to cenne białko. To bardzo ważne dla osób na diecie wegetariańskiej. Ze względu na wartości odżywcze soczewica powinna być podawana chorym i rekonwalescentom. Soczewica jest też znakomita dla osób stosujących dietę odchudzającą, gdyż daje długotrwałe poczucie sytości, nie zawiera tłuszczu i ma bardzo niski indeks glikemiczny. Najbardziej popularne są trzy rodzaje soczewicy: zielona, brązowa i czerwona. Ostatnio na rynku pojawia się też coraz częściej soczewica żółta. Najwygodniejsze w użyciu są soczewica czerwona i żółta. Gotują się bardzo szybko i nie wymagają moczenia. Soczewice zieloną i brązową należy namoczyć przed gotowaniem jak fasolę. Gotując soczewicę czerwoną, warto dodać odrobinę tłuszczu, aby nie kipiała za bardzo. Soczewicę zieloną po namoczeniu gotujemy około 30 minut, a brązową nawet godzinę. Najbardziej znaną potrawą z soczewicy jest w kuchni polskiej zupa. Najłatwiej ją przyrządzić z soczewicy czerwonej. Gotujemy soczewicę w wywarze warzywnym z dodatkiem wybranych warzyw. Świetnie komponuje się z selerem naciowym i ziemniakami. Pod koniec gotowania warto dodać pokrojone, obrane ze skórki pomidory. Można doprawić ją tradycyjnie śmietanką lub bardziej egzotycznie mleczkiem kokosowym. Świetnie smakuje podana z domowymi podpłomykami. Oprócz ziaren soczewicy warto zwrócić uwagę na kiełki soczewicy, które ze względu na zawartość kompletu niezbędnych aminokwasów są nawet zdrowsze niż sama soczewica.
”Miseczka kitri i odrobina jogurtu są ucztą biedaka, nadającą się dla króla” - powiedział hinduski mędrzec.
Składniki:
200 g czerwonej soczewicy, 250 g szlachetnego ryżu (jaśminowego lub basmati), pół kalafiora, 3 łyżki klarowanego masła lub oleju, 1 łyżka mielonego kuminu (w oryginale jest więcej kuminu i w całych ziarnach, ale nie wszystkim wówczas smakuje), 4 pomidory, 2 łyżki startego świeżego imbiru, 1 papryczka chili (tylko w wersji dla dorosłych), 2 łyżeczki kurkumy, 1 cebula, półtora litra wody, 1 łyżeczka soli, 4 ziemniaki, 3 łyżki soku z cytryny, 2 łyżki masła, pół łyżeczki czarnego pieprzu
Sposób przygotowania:
Kalafior umyj i pokrój w kostkę, pomidory i ziemniaki obierz ze skórki i pokrój w kostkę. Cebulę obierz i drobno posiekaj. W rondlu o grubym dnie podgrzej klarowane masło. Dodaj cebulę i imbir oraz chili, jeśli używasz. Gdy cebula się zeszkli, dodaj pokrojone ziemniaki i kalafior. Smaż, mieszając, kilka minut, aż warzywa zrobią się złote. Dodaj ryż i soczewicę. Mieszając, smaż kilka sekund. Dodaj kumin, sól i kurkumę, wlej wodę. Doprowadź do wrzenia, zmniejsz ogień i gotuj 10 minut, dodaj pomidory i gotuj jeszcze 15-20 minut, aż soczewica będzie zupełnie miękka. Gdy soczewica będzie miękka, a ryż wchłonie całą wodę, zdejmij potrawę z ognia, dodaj masło i sok z cytryny, delikatnie mieszając widelcem. Podawaj z jogurtem.
Zamiast pełnych tłuszczu, soli i wszelkich „polepszaczy” czipsów ze sklepu warto przygotować na imprezę czipsy z soczewicy. Znakomity przepis na przyjęcia dla dzieci i dorosłych z książki „Przemytnicy marchewki, groszku i soczewicy” Macieja Szaciłło, Moniki Mrozowskiej-Szaciłło i Karoliny Szaciłło.
Składniki:
Ciasto: 1 szklanka białej mąki pszennej, 1 szklanka czerwonej soczewicy, ćwierć łyżeczki soli, woda
Posypka: 1 szklanka drobno startego parmezanu, 2 łyżki słodkiej papryki w proszku, pół łyżeczki soli, olej do głębokiego smażenia
Sposób przygotowania:
Soczewicę zmiel w młynku do kawy na mąkę. Wymieszaj z białą mąką i solą. Dolewając ciepłą wodę, wyrób ciasto. Gdy jest gotowe, uformuj wałek o grubości ok 5 cm. Pokrój w plasterki o grubości ok. pół centymetra i rozwałkuj, podsypując białą mąką. Każdy placuszek pokrój na 8 części (jak pizzę) i smaż na głębokim oleju. Gorące czipsy osącz na ręczniku papierowym i obtocz w posypce.
To cudowny przepis Ani Kamińskiej, autorki bloga kulinarnego www.kuchennymidrzwiami.pl
Składniki:
500 g korzenia pasternaku, 150 g soczewicy, 3 wiejskie jaja, 100 ml oliwy, 100 g startego cheddara, biała część pora, 2 ząbki wędzonego czosnku, 2 łyżki lubczyku, 2 łyżeczki wędzonej ostrej papryki, 1 łyżeczka mielonego kuminu, sól i pieprz, olej do smażenia
Sposób przygotowania:
Soczewicę namocz i ugotuj na parze. Pasternak obierz i zetrzyj na tarce o grubych oczkach. Pory oczyść i pokrój w półkrążki, czosnek posiekaj. Na głęboką patelnię wylej olej, dodaj pory i czosnek. Podsmaż. Dodaj pasternak. Wymieszaj i duś razem 15 minut. Dodaj oleju w miarę potrzeby. Przełóż wszystko do misy. Dołóż soczewicę, jajka, cheddar i przyprawy. Wymieszaj. Dodaj oliwę i lubczyk. Dobrze wymieszaj. Wyłóż masę do foremki i wstaw do nagrzanego do 180 stopni C piekarnika. Piecz ok. 40 minut, aż pasztet się zrumieni. Podawaj lekko ciepły lub całkiem zimny z sosem.
Źródło: Super linia 02 2015
Już sam zapach parzonej małej czarnej wystarczy, żebyśmy poczuli wigor i odzyskali energię. Dlaczego? Naukowcy twierdzą, że jej aromat pobudza do pracy odpowiednie białka, których aktywność zmniejsza stres i objawy niewyspania.
Cały czas trwają intensywne badania nad kawą, jej zaletami oraz wykorzystaniem w medycynie i kosmetyce. Wiadomo już, że wiele zależy od gatunku oraz klimatu, w jakim dojrzewa. Ale równie istotny dla jakości jest proces zbioru, doboru oraz tworzenia kompozycji ziaren kawowca. Większość produkowanej kawy pochodzi z dwóch gatunków: szlachetniejszej arabiki i mniej cenionej robusty. Jednak nawet wśród tych gatunków występują różnice - podobnie jak w przypadku wina znaczenie ma nasłonecznie plantacji, rodzaj gleby itp. W sklepach dostępne są najczęściej gotowe mieszanki kaw, dobierane spośród ziaren o różnym stopniu palenia. Kawy palone krótko i w niskiej temperaturze, czyli tzw. jasne, mają łagodny smak, natomiast amatorzy czarnych, gorzkawych naparów powinni sięgać po te mocno prażone, oprawie czarnym kolorze.
Kofeina ma właściwości zdrowotne, ale także kosmetyczne; jest niezwykle skuteczna w walce z cellulitem. Dlatego jest składnikiem wielu preparatów do peelingu oraz kremów ujędrniających. Preparaty te redukują obrzęki, uelastyczniają i nawilżają skórę, wygładzają i napinają, wyrównują jej koloryt, pobudzają ukrwienie. Wyciąg z ziaren kawowca zawiera bowiem antyoksydanty, skuteczną broń w walce z procesami starzenia się skóry, oraz polifenyle. Ostatnio w kosmetyce wykorzystywane są także zielone ziarna kawowca, nieprażone, które są źródłem kwasu chlorogenowego. Na rynku można dostać wiele preparatów z wyciągiem z kawy. Są to m.in. olejki i żele do kąpieli, mleczka i balsamy, peelingi oraz kremy, a nawet szampony, gdyż substancje zawarte w ziarnach kawowca wykazują też właściwości regenerujące i wzmacniające cebulki włosów. Tego typu kosmetyki możesz z powodzeniem zrobić sama, dzięki czemu będziesz mieć pewność, że zawierają tylko te składniki, które są zdrowe i bezpieczne dla skóry. Polecamy przede wszystkim peeling. Najlepsza do jego wykonania jest kawa mielona, bez dodatków. Przygotowanie jest proste. Zaparz tradycyjną kawę, zalewając ją gorącą wodą. Kawę możesz wypić, do wykonania kosmetyku potrzebne są same fusy. Zmieszaj je z łyżeczką świeżo zmielonej kawy oraz oliwą z oliwek lub olejem lnianym, tak aby powstał płynny, gęsty preparat. Stosuj go jak klasyczny peeling - dwa-trzy razy w tygodniu.
Kobiety po 65. roku życia powinny regularnie pić kawę. Wpływa ona pozytywnie na poprawę pamięci!
Kawosze wciąż słyszą, że kawa rozregulowuje ciśnienie, zwiększa ryzyko chorób serca, niszczy szkliwo zębów. Spokojnie! Pita w rozsądnych ilościach (nie więcej niż 4 filiżanki dziennie) ma wręcz prozdrowotne właściwości!
Poprawia koncentrację. Kofeina jest szybko wchłaniana przez organizm. Stajemy się bardziej wyczuleni na bodźce, dzięki czemu czas reakcji się skraca. Ale to dość krótkotrwały efekt, więc warto wypić filiżankę kawy tuż przed ważną rozmową lub egzaminem.
Chroni przed chorobami: udarem mózgu, cukrzycą, rakiem wątroby, okrężnicy oraz kamicą żółciową. Zmniejsza bowiem poziom białka CRP, którego zbyt wysokie stężenie zwiększa ryzyko zawału, zwiększa natomiast produkcję hormonu zwanego adinopektyną, który ma działanie przeciwzapalne, przeciwmiażdżycowe i zwiększa insulino wrażliwość.
Łagodzi ból głowy i poprawia krążenie. Kofeina rozszerza arterię serca i zwiększa przepływ krwi, jednocześnie jednak arterie w głowie ulegają zwężeniu, co wpływa na zmniejszenie częstotliwości i intensywności ataków migreny. Kofeina rozszerza też oskrzela i usprawnia pracę mięśni układu oddechowego, zmniejszając ataki duszności i łagodząc objawy alergii wziewnej.
Pomaga w odchudzaniu. Ale tylko ta zielona. Zawiera bowiem kwas chlorogenowy, silny utleniacz, który zmniejsza wchłanianie cukrów.
Autorka: Emilia Wróblewska
Ze względu na cholesterol w żółtku przestały cieszyć się dobrą opinią. Teraz jednak wracają do łask. Słusznie, bo jajka są smaczne i zdrowe!
Myśląc logicznie: to, co jest zalążkiem nowego życia, nie może nam szkodzić. Z drugiej jednak strony o jajkach mówi się, że uczulają, podwyższają poziom cholesterolu we krwi, bywają powodem zatruć... A jak jest naprawdę?
Białko jajek (znajduje się też w żółtku!) rzeczywiście często uczula, dlatego nie powinno się go podawać dzieciom przed pierwszym rokiem życia (głównie tym skłonnym do alergii czy genetycznie obciążonym chorobą). Co ciekawe, wysoka temperatura niszczy strukturę protein, dlatego jajko na twardo zwykle nie ma właściwości uczulających. Mimo że w żółtku znajduje się cholesterol - zawiera ono również lecytynę i ksantofil (barwniki), które ograniczają jego odkładanie się w tętnicach i redukują ryzyko rozwoju miażdżycy. Stężenie cholesterolu w organizmie zależy głównie od predyspozycji genetycznych oraz np. wieku, wagi, płci czy chorób. Osoby zdrowe mogą bez obaw o układ krążenia zjadać 7 jajek tygodniowo. Wyliczono, że ryzyko zatrucia salmonellą po zjedzeniu jajka wynosi 0,00003 procent. Jest więc nikłe. By jeszcze je zmniejszyć, trzeba kupować jaja oznakowane stemplem, a przed spożyciem - zanurzyć na kilka sekund we wrzątku i dobrze osuszyć papierowym ręcznikiem. Tyle o zagrożeniach. Teraz pora na korzyści z jedzenia jaj, a tych jest znacznie więcej...
1. Dostarczają najlepszego białka
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) uznała białko jaj za wzór, do którego porównuje się inne proteiny obecne w żywności. Dlaczego? Bo jest ono przez nas świetnie przyswajane i zawiera tak zwane aminokwasy egzogenne - czyli takie, których organizm sam nie umie wyprodukować, a są mu potrzebne, np. do przemiany materii. Średniej wielkości jajko od kury daje nam ponad 6 g idealnego białka!
2. Wzmacniają naszą odporność
Są dobrym źródłem składników mineralnych (np. cynku, fosforu, wapnia, żelaza, jodu i selenu) oraz niemal wszystkich witamin. Wspierają one siły obronne organizmu.
3. Korzystnie wpływają na wzrok
W żółtkach jaj obecna jest luteina i zeaksantyna. Substancje te chronią oczy przed szkodliwym działaniem promieniowania UV i zapobiegają zwyrodnieniu plamki żółtej (odpowiada ona m.in. za centralne widzenie, ostrość obrazu i dostrzeganie barw).
4. Pomagają dbać o linię
Średniej wielkości jajko kurze dostarcza około 75 kcal. Jego białko przyczynia się do stabilizacji poziomu cukru we krwi, co powoduje utrzymanie się uczucia sytości na dłużej. Może to wspomóc proces odchudzania. Jednocześnie „wzorcowe” proteiny wpływają korzystnie na rozwój masy mięśniowej.
5. Są dobre dla kości
Obecny w jajku wapń (czyli jeden ze składników budulcowych kości i zębów) lepiej się wchłania w towarzystwie witaminy D. Ona również znajduje się w jajkach.
6. Działają uspokajająco
Lecytyna usprawnia funkcjonowanie układu nerwowego. Dzięki niej łatwiej jest nam np. uporać się ze stresem.
Najlepszym miejscem jest lodówka, półka z temperaturą 4-5 stopni Celsjusza. W chłodzie nie odparowuje szybko woda z jajka, dlatego wolniej się ono starzeje.
Nie myj jajek po zakupie, a dopiero przed użyciem.
Trzymaj je w zamkniętym opakowaniu (nie przejdą zapachami z lodówki).
Ustawiaj spiczastym końcem do dołu (dłużej będą świeże).
Chińskim smakołykiem są tak zwane stuletnie jaja. Ugotowane na twardo szczelnie zamyka się w blaszanym pojemniku wypełnionym roztworem powstałym z gliny, niegaszonego wapna, soli, herbaty, łusek ryżu i wody. Tak zakonserwowane przechowuje się około 100 dni (smakosze przetrzymują je kilka, a nawet kilkanaście lat). W tym czasie białko robi się brązowe albo czarne i nabiera galaretowatej konsystencji, natomiast żółtko staje się brązowozielone. Takie jaja serwowane są z sosem sojowym, octem winnym lub imbirem.
Autorka: Monika Węgrzyn
Jest doskonałym dodatkiem do potraw i naturalnym lekiem...
Stosujemy go głównie w kuchni - jako dodatek do wędlin, ciepłych i zimnych sosów do mięs, a także potraw z ryb i jaj. W jego liściach można piec chleb, mięso czy rybę. Dzięki temu zyskują orzeźwiający smak. W niektórych krajach chrzan uznawany jest nawet za lekarstwo. A to za sprawą substancji, które dają mu ostry zapach oraz smak i jednocześnie leczniczą siłę. I rzeczywiście starty korzeń jest niczym naturalny antybiotyk, bo doskonale zwalcza bakterie. Poza tym nieźle radzi sobie z wirusami i grzybami. Podobne działanie mają jego liście. Warto to wykorzystać, by uchronić przed działaniem mikrobów żywność - np. zawinięta w chrzanowe liście wędlina na dłużej zachowa świeżość.
Świeży korzeń chrzanu można wykopać z ziemi już wiosną. Obrany ściera się na tarce i doprawia cukrem oraz sokiem z cytryny albo octem (nie ściemnieje). Żeby złagodzić smak tartego chrzanu można go połączyć ze śmietaną, startym jabłkiem czy ugotowanym, posiekanym jajkiem.
Ostry chrzan potrafi podrażniać. Dlatego nie jest wskazany dla osób ze skłonnością do alergii, z chorobami układu pokarmowego i nerek.
Sposób przygotowania:
Kilogram wołowiny ugotować z włoszczyzną i przyprawami. 400 ml wywaru odparować do połowy. Gotować 3 minuty z łyżką chrzanu i 100 ml kremówki, doprawić, podać do mięsa.
Sposób przygotowania:
4 buraki wyszorować, zawinąć oddzielnie w folię aluminiową, upiec. Wystudzić, obrać, zetrzeć na małych oczkach. Dodać 3-4 łyżeczki startego chrzanu, doprawić sokiem z cytryny, kminkiem, cukrem i solą.
Sposób przygotowania:
30 dag kremowego twarożku wymieszać z łyżką startego chrzanu, doprawić solą i pieprzem. Pastą smarować plastry szynki konserwowej. Zwinąć i ułożyć na półmisku. Pokryć galaretą z bulionu i żelatyny.
Chrzan niszczy zarazki i rozgrzewa. Dlatego warto włączyć go do diety w czasie przeziębienia czy osłabienia organizmu. Dobrze o nim pamiętać również przy reumatyzmie (ma właściwości przeciwzapalne), braku apetytu (poprawia trawienie) czy dietach odchudzających (pobudza metabolizm).
Świeżo starty korzeń można zagotować z mlekiem (0,5 l), by wykorzystać jako środek odkażający i wybielający do przemywania skóry normalnej, przetłuszczającej się czy trądzikowej. Maseczka z chrzanem działa zaś na skórę odmładzająco (starty chrzan wymieszać np. z jogurtem i miodem). Przed aplikacją trzeba zrobić (np. za uchem) próbę uczuleniową.
Źródło: Poradnik domowy nr 4 2015
Tę rubrykę chcemy wypełniać treściami, które będą miały charakter raczej mniej poważny. Warto nawet na samego siebie spojrzeć niekiedy z lekką domieszką autoironii.
Na początek zamieszczamy autorski tekst Ryszarda Dziewy. Czytelników oczywiście zapraszamy do nadsyłania do nas właśnie opisów zdarzeń, które można potraktować z przymrużeniem oka.
Dżdżyste, jesienne popołudnie. Drobny kapuśniaczek nieprzyjemnie opada na twarz i ręce. Moja cierpliwość też ma swoje granice. Zaczynam w duchu błogosławić miejską komunikację. Gdyby tak dyrektor MPK poczekał sobie godzinę na przystanku, a potem w tłoku przejechał kilkanaście przystanków... No, ale... Już czterdzieści minut spóźnienia. Obiecałem koledze, że tym razem zjawię się punktualnie, a tu jak na złość. Na przystanku gromadzi się coraz więcej ludzi. Starszy mężczyzna zaczyna narzekać:
- To chyba tylko w Lublinie może być taka komunikacja. Pewnie na końcowym grają w karty.
- Może jakaś awaria - nieśmiało odzywa się stojąca obok mnie kobieta.
- Za dużo tych awarii - zrzędzi starszy pan. - Gdzie się człowiek nie obejrzy, wszędzie bałagan. I jak tu ma być dobrze w tej naszej ojczyźnie.
Nagle ktoś energicznie łapie mnie za rękę.
- A dokąd to szanowny pan chce jechać? Ja pomogę. Pan tak sam, bez opiekuna?
Grzecznie tłumaczę, że opieka nie jest mi potrzebna, bo znam drogę na pamięć. To jednak nie przekonało mojego rozmówcy.
- Panie, ja panu pomogę - mówił z zapałem i stanowczością - bo widzi pan, ludzie, cholera, stoją z boku i nikomu nie przyjdzie do głowy, żeby się zainteresować człowiekiem. Ale ja pomogę. Każdy myśli tylko o sobie, ale żeby tak drugiemu człowiekowi pomóc... Chmura jestem. Ja pana zawiozę na miejsce.
Kończąc swój monolog, objął mnie po ojcowsku i przygarnął do siebie. Poczułem odór taniego alkoholu połączonego z kiełbasą i czosnkiem.
- Dziękuję panu bardzo, ale naprawdę dam sobie radę.
W ogóle nie zwracał uwagi na moje odpowiedzi.
- Panie, jak powiedziałem, że pomogę, to nie ma o czym gadać. Chmura jestem.
Wreszcie nadjechał upragniony autobus. Tłum, jak to bywa w zwyczaju, ruszył do szturmu. Pan Chmura nie okazał się gorszy od pozostałych. Zanim się zorientowałem w sytuacji, chwycił mnie za ramiona, nie zwracając uwagi na protesty innych i niemal wniósł do pojazdu.
- Panie, pan taki młody i zdrowy, ustąp pan miejsca temu nieszczęśliwemu.
Nie oponowałem. Grzecznie usiadłem i tylko się modliłem, aby mój przygodny opiekun więcej się nie odzywał i raz na zawsze zostawił mnie w spokoju. Ale wkrótce okazało się, że były to tylko moje pobożne życzenia.
- Panie, co ja miałem zrobić, ludzie by pomogli? Czy zrozumie ktoś drugiego człowieka i to takiego nieszczęśliwego? Chmura jestem.
- Panie Chmura, dziękuję panu za pomoc, o którą nie prosiłem, bo sam bym sobie poradził. Nic pan takiego nie zrobił, żeby się miał pan czym chwalić. Poza tym nie czuję się nieszczęśliwym.
- Nic się pan nie bój, zawiozę pana na miejsce. Jak się podjąłem, to możesz pan na mnie liczyć.
Wreszcie Brama Krakowska. Wstaję i kieruję się do drzwi. Mój „anioł stróż” chwyta mnie za ramiona i wynosi z pojazdu.
- Dziękuje panu, teraz dam sobie już sam radę.
- Powiedziałem, że ...
I dalej swoje. Trudno, razem czekamy na „jedynkę”. Na szczęście „jedynka” nadjechała. Na to tylko czekałem. Jak dziki rzuciłem się do drzwi. Usłyszałem tylko w przelocie:
- Łokcie i nogi to ma zdrowe. Czemu się tak rozpycha, tyle miejsca.
Trudno, muszę iść nawet po trupach, byleby zgubić Chmurę - pomyślałem. W autobusie przeciskam się do tyłu. O, jest wolne miejsce. Siadam. Obok ktoś lekko pochrapuje. Nareszcie. Poczułem błogi spokój. Pewnie Chmura stoi niezorientowany na przystanku i ma do mnie żal, że nie doceniłem jego szlachetnych pobudek. Autobus gwałtownie zahamował. Siedzący obok mnie mężczyzna obudził się. Zaczął się rozglądać dookoła, jak gdyby nie wiedział, gdzie się znajduje. Niespodziewanie zakrzyknął radośnie:
- Cześć Chmurka, a dokąd to jedziesz?
- Cześć - usłyszałem znajomy głos. - Opiekuję się tym niewidomym. Bo widzisz...
I zaczął któryś raz z rzędu opowiadać o swojej nadzwyczajnej misji.
- Boże, takie nieszczęście - szepnęła z tyłu jakaś starsza kobieta.
- Pani, innemu bym nie pomógł, ale takiemu?... Ludzie to by przeszli i nic. Serca nie mają. Chmura jestem.
Wysiadam. Chmura za mną. Chwytam kogoś z przodu za rękę. - Przepraszam, czy mógłby mi pan pomóc przejść na drugą stronę ulicy?
Zgodził się bez wahania. Idziemy! Z drugiej strony chwyta mnie Chmura.
- Dziękuję, panie Chmura, idę z tym panem. Nie jest tak źle z tymi ludźmi, chętnie pomagają.
Odniosłem wrażenie, że zostawiłem Chmurę bardzo zakłopotanego. Już nie mógł się nikomu pochwalić, że do końca zajął się nieszczęśliwym, opuszczonym przez ludzi niewidomym. Przez chwilę stanął mi przed oczami trzeźwy pan Chmura. Ciekawe, czy wtedy też bylibyśmy starymi znajomymi?
Autor: Ryszard Dziewa
Prawda, że to coś rzadko spotykanego, aby w pierwszym numerze magazynu pojawiły się listy Czytelników. No ale nam się udało, zaledwie coś wspomnieliśmy na listach dyskusyjnych, że mamy zamiar wydawać nasze czasopismo, a już pojawiła się chętna Czytelniczka i zadeklarowała chęć współpracy.
Jak obiecała tak i nadesłała swój tekst. Tą osobą jest pani Iwona Czarniak z Cieszyna.
Pani Iwona od 8 lat jest niewidoma, 2 lata temu włączyła się do pracy społecznej w Kole PZN w Cieszynie. Sama zadbała o to, by nauczyć się poruszania się z białą laską, poznać pismo Braille'a i nabyć umiejętności posługiwania się komputerem.
W kilku rozmowach telefonicznych z p. Iwoną przekonałem się, że jest ona szczęśliwą żoną, mamą i babcią.
Ponieważ uważam, że do optymistów świat powinien należeć, zachęcam Państwa do zapoznania się z poniższym tekstem.
Jestem osobą niewidomą, pomimo to widzę. Moja wyobraźnia to moje oczy, gdy słyszę śpiew ptaków, trzepot ich skrzydełek to jest tak jak bym je widziała oczami.
Przechodząc przez ulicę muszę się skupić i słysząc auta jadące w moim kierunku to wyobraźnia mówi mi jak daleko są ode mnie.
Będąc na wycieczce słucham przewodnika, jego opisów, dotykam przedmioty i wszystko co mogę dotknąć, mój nos rozróżnia otaczające mnie zapachy.
Wszystko to układa się w jedną całość, którą moja wyobraźnia przetwarza w obraz.
Słuchając uważnie wiem kiedy ktoś jest smutny, wesoły czy zdenerwowany.
Nos też odgrywa ważną rolę ponieważ idąc przez miasto po zapachu wiem gdzie jestem. Każdy sklep czy lokal ma inny zapach, z kawiarni czuję aromat kawy, z mięsnego zapach wędlin, a obuwniczy to pachnące nowe buty.
Nie widzę kolorów lecz moje wędrówki są barwne: słyszę muzykę, śpiew ptaków, śmiech i zabawy dzieci, gwar przechodzących ludzi.
Czuję podmuch wiatru, muskanie promyków słońca na twarzy. Dotykiem czytam książki, rozróżniam kształty i materiały z jakich są wykonane przedmioty.
Stopy rozróżniają podłoże po jakim chodzę, a stukając laską w napotkane przeszkody odnajduję się w terenie ponieważ są to całkiem odmienne odgłosy. Znak drogowy brzmi inaczej niż ściana budynku, a jeszcze inne brzmienie ma drewniana ławka. Wchodząc do tunelu echo odbija stukanie laski.
Zachęcam Państwa do nadsyłania listów do naszej redakcji.