SZEŚCIOPUNKT
Magazyn Polskich Niewidomych
Dwumiesięcznik Fundacji
„Świat według Ludwika Braille'a”
ISSN 2449-6154
Nr 1/6/2016
styczeń - luty
Wydawca:
Fundacja „Świat według Ludwika Braille'a”
Adres:
ul. Powstania Styczniowego 95d/2, 20-706 Lublin
tel.: 505-953-460
Strona
internetowa:
www.swiatbrajla.org.pl
Adres
e-mail:
biuro@swiatbrajla.org.pl
Redaktor
naczelny:
Sylwester Peryt
tel.: 693-622-311
Adres e-mail:
redakcja@swiatbrajla.org.pl
Spis treści
Tablet i czytnik e-booków dla niewidomych
Rewolucyjna laska dla niewidomych, która rozpoznaje twarze
iSULIN, bezinwazyjny glukometr, mierzy cukier za pomocą światła
Naukowcy o krok od pokonania groźnej choroby oczu
Fundusze Europejskie dostępne bez barier
Koniec z bankowym tytułem egzekucyjnym
Zmiany w urlopach rodzicielskich
Podatek od sprzedaży detalicznej uderzy w osoby z niepełnosprawnością?
MZ: bezpłatne leki dla seniorów – od września
Adrian Castro najlepszy w Warszawie
Kibice Legii założyli stowarzyszenie
Jak autyzm pomógł Messiemu stać się najlepszym piłkarzem na świecie
Eksperci: na leczenie AMD nie można czekać latami
Omega-3 to zdrowsze, mocniejsze kości
Bądźcie zdrowi! 5 produktów do usuwania toksyn
Kolonoskopia – za i przeciw [fragment]
Wojciech Kilar, jakiego nie znaliście
Czarny labrador pobudził do życia upośledzonego chłopca
Implant z drukarki. Polscy naukowcy opracowali przełomową metodę naprawy kości
Na grzbiecie szczura wyhodowano ludzkie ucho
Oświetlenie LED może niszczyć wzrok
Pies, którego nie sposób oszukać
Za dziesięć lat będziemy bez gotówki
Szanowni Czytelnicy!
Oddajemy do Waszych rąk pierwszy tegoroczny numer „Sześciopunktu”. Chociaż zupełnie niedawno zmyliśmy resztki popiołu z włosów, już nasze myśli biegną ku Świętom Wielkanocnym. Nie mogło więc w tym numerze zabraknąć elementów nawiązujących do tych jakże ważnych świąt. Na łamach naszego magazynu znajdą Państwo elementy stanowiące pożywkę zarówno dla ducha, jak i ciała.
Czas, który przed nami, to z jednej strony okres wielu wielkopostnych refleksji, jak też okres, który pobudza myśli związane z wydarzeniami bieżącymi i nadchodzącymi.
Mamy przed sobą przecież ważne wydarzenia środowiskowe, takie jak kolejny Krajowy Zjazd Delegatów PZN, który odbędzie się tym razem w Ustroniu Morskim w połowie kwietnia. Ciekaw jestem, na ile dynamika wydarzeń krajowych przełoży się na ważkość postanowień delegatów uczestniczących w obradach tego zjazdu?
Z drugiej zaś strony, niepokoi brak wyraźnych sygnałów ze strony gremiów rządowych dotyczących sytuacji osób z niepełnosprawnością. Przede wszystkim brak decyzji w sprawie takich działań, jak przywrócenie programu „Aktywny Samorząd”, niepokój budzi również mozolnie rysujący się skład Zarządu Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
Moim zdaniem, daje się odczuć pewnego rodzaju regres w podmiotowym traktowaniu osób z niepełnosprawnością. Oczywiście daleki jestem od sądzenia, iż to celowa polityka. Jednak element czasu podejmowania decyzji dotyczących naszego środowiska jest bardzo istotny, a jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu, że opiekunowie dzieci niepełnosprawnych przyciągają znacznie więcej uwagi rządzących niż sami niepełnosprawni (mam tu na myśli zarówno dzieci jak i dorosłych z niepełnosprawnością). Oczywiście, nie mam nic przeciw pomocy rodzicom czy opiekunom dzieci z niepełnosprawnością, jak najbardziej należy im pomagać i ich wpierać, osobiście poświęciłem wiele wysiłku w latach 90-tych staraniom, aby rehabilitacja dzieci niepełnosprawnych mogła być finansowana ze środków PFRON. Nie posądzam decydentów o złą wolę, widzę jednak konieczność działań na rzecz otwarcia ich wrażliwości na tzw. całokształt problematyki związanej z edukacją, rehabilitacją zawodową i społeczną wszystkich osób niepełnosprawnych.
Moim zdaniem, powyższa kwestia powinna być poważnie przedyskutowana przez delegatów na Zjeździe Krajowym PZN. Nie chodzi tu tylko o dyskusję, ale podjęcie konkretnych działań Związku na rzecz możliwie pełnej emancypacji osób z poważną dysfunkcją wzroku. Musimy zdać sobie sprawę, że mamy do czynienia z pewnego rodzaju paradoksem, iż np. osoby całkowicie niewidome z powodu braku odpowiedniej dla nich oferty, zaczynają odwracać się plecami do organizacji stworzonej dla nich i z myślą o nich, mam tu na myśli oczywiście PZN.
Nie boleję nad ilościowym lecz jakościowym skutkiem takiej sytuacji. Zdaję sobie sprawę z tego, że odpowiedzialni za stan działań naszego Związku wkładają wiele wysiłku w tłumaczenie zaistniałej sytuacji, ale nie chodzi o jakość tłumaczenia, lecz skuteczność działania w kierunku poprawy warunków życia osób funkcjonalnie niewidomych.
Zapatrzony w perspektywę nadchodzącej wiosny, zbliżających się świąt i nadchodzących wydarzeń w skali mikro i makro, ufam, że i dla naszego środowiska możliwa jest dobra zmiana...
Sylwester Peryt
Z okazji Świąt Wielkiej Nocy, Rada, Zarząd i pracownicy Fundacji „Świat według Ludwika Braille'a” składają Państwu najserdeczniejsze życzenia. Niech każdego dnia w Waszych sercach rozbrzmiewa radosne Alleluja, nawet wówczas, gdy trudności pchają się na afisz naszego życia. Życzymy poczucia pewności, że Wiara, Nadzieja i Miłość, są silniejsze od zwątpień i chwilowych trudności.
Ryszard Dziewa
Prezes
Zarządu Fundacji „Świat według Ludwika Braille'a”.
Wojciech Kulik
Naukowcy z Uniwersytetu Michigan pracują nad rozwiązaniem, które pozwoli stworzyć funkcjonalny tablet za mniej niż tysiąc dolarów.
Tablety i czytniki e-booków to świetne gadżety, z których jednak niewidomi z wiadomych względów nie są w stanie z powodzeniem korzystać. To może się jednak wkrótce zmienić. Profesor Sile O’Modhrain opracowała bowiem projekt urządzenia dotykowego, które zamiast typowego wyświetlacza, byłoby wyposażone w panel, na którym tworzyłyby się wypukłości imitujące znaki alfabetu Braille’a. Tę ciekawą propozycję próbują zamienić w rzeczywistość naukowcy z Uniwersytetu Michigan.
Oczywiście sam pomysł nie jest zupełnie nowy, już teraz na rynku dostępne są cyfrowe urządzenia brajlowskie. Profesor wyjaśnia jednak, że większość z nich wyświetla tylko jeden wiersz, a ich ceny wynoszą około czterech tysięcy dolarów. Wraz z inżynierami z Uniwersytetu Michigan pracuje ona teraz nad zupełnie nową technologią, która pozwolić ma na stworzenie przystępnego cenowo tabletu brajlowskiego. Kluczem do sukcesu ma być nowy typ wyświetlacza – panel zawierałby drobne pęcherzyki, które następnie wypełniane byłyby powietrzem lub cieczą i w efekcie tworzyłyby się znaki alfabetu Braille’a.
„Jedną z zalet naszego wyświetlacza jest to, że jest on w pełni pneumatyczny, a więc może być wypełniany powietrzem lub cieczą. To oznacza, że jesteśmy w stanie stworzyć panel, który jest o wiele tańszy niż te używane obecnie, opierające się na elektronice” – komentuje profesor O’Modhrain. O jak dużej różnicy w cenie jest tutaj mowa? Sporej – funkcjonalny tablet miałby bowiem kosztować mniej niż tysiąc dolarów.
Obecnie najpopularniejszym oprogramowaniem ułatwiającym niewidomym komunikację ze światem jest to konwertujące tekst na mowę. Brajlowski tablet mógłby jednak otworzyć przed tymi osobami jeszcze większe możliwości. O’Modhrain twierdzi, że gotowe urządzenie pozwoli niewidomym uzyskać dostęp do wielu dodatkowych informacji oraz umożliwi im poszerzanie swojej wiedzy w nieosiągalnym do tej pory zakresie. Użytkownicy będą w stanie wykorzystywać wykresy i arkusze kalkulacyjne – ten tablet ma być czymś znacznie więcej niż zwykłym czytnikiem.
Źródło: www.benchmark.pl,
13.01.2016
Źródło: Digital Trends
„Inteligentna” laska, która rozpozna znajome twarze lub poprowadzi za pomocą GPS. Aplikacja na smartfona połączy z wolontariuszem, który podpowie, jak się ubrać. Nowe technologie pomagają osobom niewidomym. Są ich oczami i pomocą w codziennym życiu.
Jednym z zaawansowanych rozwiązań ułatwiających życie osobom niewidomym jest laska dla niewidomych o nazwie XploR, nad którą pracują naukowcy z Birmingham City University w Wielkiej Brytanii. Ma ona wbudowaną kamerę i dzięki software’owi do rozpoznawania twarzy pozwala na dostrzeganie znajomych osób z odległości prawie 100 metrów.
Kamera znajduje się tuż pod rączką, ma obiektyw o kącie widzenia 270 stopni, dzięki czemu szeroko „obserwuje” otoczenie niewidomego. Software to baza zdjęć osób z konta niewidomego w Gmail oraz Outlooku (planowane jest dodanie również LinkedIn), a także zdjęć, które użytkownik sam zrobi z użyciem kamery w lasce. Gdy tylko urządzenie zauważa w otoczeniu niewidomego jakąś osobę, software rozpoczyna proces skanowania. Jeśli jest to ktoś znajomy, niewidomy najpierw poczuje wibracje, a następnie na specjalną nakładkę w uchu otrzymuje informację, kim jest spotkana osoba i gdzie dokładnie się znajduje. Laska ma też wbudowany system GPS, który ma za zadanie poruszanie się – użytkownik jest „prowadzony” pod wskazany adres.
Naukowcy, którzy opracowali laskę - Waheed Rafiq, Steve Adigbo i Richard Howlett - mają nadzieję, że uda im się ją udoskonalić tak, że pozwoli ona także na lokalizowanie przeszkód i przedmiotów, które będą znajdowały się na drodze. Na rynku od 2011 roku jest laska UltraCane, która ostrzega, jeśli na trasie znajdują się jakieś przedmioty, choć nie rozpoznaje, jakie. Naukowcy liczą także na to, że znajdą inwestorów, którzy pomogą im wprowadzić nowe urządzenie do sprzedaży komercyjnej.
„Inteligentna” laska nie jest oczywiście pierwszym, a jedynie najnowszym rozwiązaniem z zakresu nowych technologii, które ma pomóc osobom niewidomym.
Źródło: www.nowetechnologie.mobile.salon24.pl, 15.01.2016
Monika Ostrowska
Bezinwazyjny glukometr iSULIN wykorzystuje światło i jest bezbolesny.
Studenci z Wojskowej Akademii Technicznej opracowali bezinwazyjny glukometr, który mierzy poziom cukru za pomocą fali świetlnej, nie wymagając bolesnych nakłuć. Urządzenie nosi nazwę iSULIN i jest w fazie prototypu.
Zespół pracuje pod kierunkiem mjr dr inż. Mariusza Chmielewskiego z Instytutu Systemów Informatycznych WAT, a w jego skład wchodzą: Ernest Szczepaniak, Krzysztof Jakubowski, Dawid Bugajewski, Damian Frąszczak.
Rozwiązanie nie wymaga żadnego wkłucia i jest całkowicie bezbolesne i dyskretne. Zespół badawczy z WAT wykorzystał prawa fizyki, a konkretnie zasadę Lamberta-Beera. Prawo Lamberta-Beera twierdzi, że promieniowanie elektromagnetyczne (tutaj światło) jest rozpraszane jak i pochłaniane zależnie od stężenia badanej cząsteczki w otoczeniu.
Praktycznie oznacza to, że jeśli skierujemy strumień światła w stronę konkretnej tkanki, to będziemy w stanie ocenić stężenie glukozy na podstawie właściwości tegoż światła. Studenci opracowali taką długość promieni świetlnych, że na jej podstawie są w stanie ocenić poziom glukozy wystarczająco precyzyjnie, aby sprostać obowiązującym normom.
Ta technika jest już stosowana do oceny tętna czy cieśnina krwi.
Urządzenie iSULIN ma postać sensora, który można nosić na pasku zegarka, tak więc odczyt wyników pomiaru cukru jest równie prosty, co sprawdzenie godziny. Wystarczy przyłożyć palec do sensora na zegarku-gleukometrze, a następnie rzucić okiem na wyświetlacz smartfona. Takie rozwiązanie nie tylko oszczędzi ból, ale też umożliwi szybkie pomiary na przykład w podróży.
Studenci z WAT opracowali również specjalną aplikację na smartfony. Sensor – glukometr łączy się ze smartfonem za pomocą bloothooth, zapisując wyniki, i analizując je. Aplikacja dodatkowo pomaga w prowadzaniu zdrowego stylu życia, diety jak również może łączyć się z lekarzem diabetyka.
Choć nadal niezbędne będą okazjonalne testy tradycyjnym glukometrem w celu dokładnego skalibrowania iSULIN, to system ten jest nadzieją dla wielu diabetyków, zwłaszcza dzieci. Co więcej, nie wymaga zakupu kosztownych pasków!
Cały system jeszcze wymaga dokładnych testów i przejścia przez procedurę homologacji, więc nie jest jeszcze dostępy w sprzedaży. Na razie nie znana jest data kiedy wejdzie na rynek.
Prototyp ten zdobył już drugie miejsce w polskiej edycji konkursu Imagine Cup w kategorii World Citizenship. Gratulujemy i czekamy z niecierpliwością na premierę urządzenia na polskim rynku!
Źródło: portal cukrzycapolska.pl, 10 maj 2015
Już wkrótce naukowcy być może będą w stanie wykorzystać CRISPR, innowacyjną technikę edycji genów, do leczenia poważnych chorób oczu. Pierwsze wyniki badań są obiecujące.
Barwnikowe zwyrodnienie siatkówki jest stosunkowo częstą chorobą, dotykającą 1 na 4000 osób w Stanach Zjednoczonych i Europie. Ta dziedziczna choroba powoduje z czasem degenerację siatkówki, co ostatecznie prowadzi do ślepoty. Obecnie zaleca się leczyć chorobę poprzez zażywanie dużych ilości witaminy A. Taka technika nie leczy jednak choroby, a jedynie spowalnia jej postęp.
Nowe badania przeprowadzone przez naukowców z Columbia Universal Medical Center (CUMC) i University of lowa, wykazały, że do leczenia barwnikowego zwyrodnienia siatkówki można wykorzystać technikę edycji genów o nazwie CRISPR. Narzędzie to było niezwykle skuteczne w walce z dystrofią mięśniową i wiąże się z nim nadzieje na pokonanie raka.
Naukowcom udało się namierzyć gen odpowiedzialny za barwnikowe zwyrodnienie siatkówki. Z organizmu pacjenta cierpiącego na barwnikowe zwyrodnienie siatkówki pobrano komórki skóry, które następnie cofnięto do stadia komórek macierzystych. Za pomocą techniki CRISPR przywrócono prawidłowe działanie genu. Tak uzyskane komórki macierzyste są sterylne, pozbawione zmutowanego genu. Uczeni szacują, że mutacja pojedynczego genu odpowiedzialnego za 90 proc. przypadków barwnikowego zwyrodnienia siatkówki, jest w pełni uleczalna.
- Mamy jeszcze wiele do zrobienia, ale wierzymy, że będzie to pierwsze terapeutyczne wykorzystanie CRISPR do leczenia chorób oczu - powiedział Stephen Tsang, jeden z autorów badań.
Potencjał leczniczy techniki CRISPR jest ogromny. Dzięki innowacyjnemu narzędziu można wyeliminować barwnikowe zwyrodnienie siatkówki, a następnie komórki macierzyste przekształcić w sprawne komórki siatkówki. Te następnie mogą być przeszczepione pacjentowi, w celu ocalenia go od utraty wzroku. Ryzyko odrzucenia komórek jest niewielkie.
Źródło: Interia.pl/Nowe technologie, 2 lutego 2016
Uruchomiona została nowa wersja wyszukiwarki dostępnych miejsc dla osób niepełnosprawnych.
Wyszukiwarka niepelnosprawnik.pl składa się z okienka, w którym użytkownik wpisuje interesujący go rodzaj obiektu, na przykład kino lub restauracja. W wyniku wyszukiwania otrzymuje listę lokali spełniających kryterium dostępności. Szczegółowe opisy prezentowanych lokali mogły zostać udostępnione dzięki pracy wolontariuszy, którzy audytowali lokale. W niepelnosprawniku.pl użytkownicy odnajdą między innymi informacje o szerokości drzwi, obecności wind i stopni do pokonania, dostosowanych toaletach, czy miejscach do parkowania dla osób niepełnosprawnych.
W bazie znajduje się już około 12 tysięcy obiektów, w tym około 8 tysięcy znajduje się w Warszawie, około 2 tysięcy we Wrocławiu i około 1600 w Poznaniu.
Niepelnosprawnik.pl został zaprojektowany zgodnie z zasadami projektowania uniwersalnego i spełnia międzynarodowe standardy dostępności WCAG 2.0.
Niepelnosprawnik.pl dzięki zastosowaniu nowoczesnych technologii, dostosowuje się do urządzeń mobilnych: telefonów i tabletów i wygląda dokładnie tak samo jak na ekranie komputera.
Więcej informacji o Niepelnosprawniku.pl na stronie Fundacji TUS (PJM).
Źródło: www.mpips.gov.pl, 28 stycznia 2016
Julita Kuczkowska
Młodzi, ambitni, przedsiębiorczy projektanci ze stolicy azjatyckiego zagłębia technologicznego – Korei Południowej – opracowali technologię umożliwiającą osobom niewidomym korzystanie z coraz popularniejszych smartwatchów.
Zamiast tradycyjnego wyświetlacza dotykowego, na zegarku znajdują się wypustki, które wysuwają się w czasie rzeczywistym. Szybkość poruszania się wypustek jest regulowana, co pozwala na dostosowanie smartwatcha do własnych umiejętności posługiwania się alfabetem Braille’a. Dzięki temu użytkownik smartwatcha będzie mógł samodzielnie odczytywać wiadomości, a nawet e-booki. Jak na zegarek przystało, także na DOT (bo tak nazwano urządzenie) będzie można sprawdzić, która aktualnie jest godzina.
Na swojej stronie ekipa DOT podkreśla, że na świecie żyje około 285 mln ludzi z poważną dysfunkcją wzroku. Dlatego jako misję wyznaczyli sobie ograniczenie dyskryminacji tych osób w dostępie do informacji. Według nich tylko 1 proc. wszystkich książek publikowanych jest w alfabecie Braille’a.
Istnieją wprawdzie czytniki, linijki brajlowskie, jak również specjalne systemy głośnomówiące, które pozwalają na czytanie wiadomości i interfejsów urządzeń elektronicznych. Takie rozwiązania czasami jednak mogą być krępujące i niepraktyczne dla samych użytkowników.
Sprytne zegarki obsługują system Android oraz iOS i mogą łączyć się z telefonem, tabletem czy komputerem przez technologię Bluetooth.
Sprzęt będzie dostępny w 2016 roku, a jego przewidywany koszt to około 300 dolarów.
Wychodząc naprzeciw potrzebom użytkowników, w 2017 roku koreańscy projektanci zamierzają wypuścić na rynek DOT Pada – urządzenie większe od zegarka, pozwalające odczytywać bardziej skomplikowane schematy, np. równania matematyczne, figury. Twórcy DOT przyznali, że zdają sobie sprawę z tego, iż czytanie e-booków na zegarku może nie być wygodne. Dlatego DOT Pad będzie pełnił również rolę elektronicznego czytnika książek w wersji dla osób niewidomych.
Źródło: www.niepelnosprawni.pl, 12.02.2016
Małgorzata Jaworek
Wydział
Dofinansowań Rynku Pracy
Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych informuje, iż począwszy od okresu sprawozdawczego (styczeń 2016 r.), zmianie ulegają kwoty składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe opłacanych do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych przez osoby niepełnosprawne prowadzące działalność gospodarczą.
Zgodnie z art. 18 ust. 8 ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, podstawę wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe osób prowadzących pozarolniczą działalność stanowi zadeklarowana kwota, nie niższa jednak niż 60% prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego przyjętego do ustalenia kwoty ograniczenia rocznej podstawy wymiaru składek, ogłoszonego w trybie art. 19 ust. 10 na dany rok kalendarzowy.
Za okres styczeń-grudzień 2016 r. kwota składek na ubezpieczenia społeczne, odpowiadająca kwocie składek należnych od 60% prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego, przyjętego do ustalenia kwoty ograniczenia rocznej podstawy wymiaru składek, wynosi:
474,92 zł – na ubezpieczenie emerytalne,
194,64 zł – na ubezpieczenie rentowe.
Poniżej przedstawiono kwoty refundacji składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe za ww. okresy, wyliczone od powyższych, standardowych składek, z uwzględnieniem stopnia niepełnosprawności Beneficjentów.
znaczny stopień niepełnosprawności – 669,56 zł
umiarkowany stopień niepełnosprawności – 401,74 zł
lekki stopień niepełnosprawności – 200,87 zł
Zgodnie z art. 18a ust. 1 ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych podstawę wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe osób prowadzących pozarolniczą działalność w okresie pierwszych 24 miesięcy kalendarzowych od dnia rozpoczęcia wykonywania działalności gospodarczej stanowi zadeklarowana kwota, nie niższa jednak niż 30% kwoty minimalnego wynagrodzenia.
Za okres styczeń-grudzień 2016 r. kwota składek na ubezpieczenia społeczne, odpowiadająca kwocie składek należnych od 30% kwoty minimalnego wynagrodzenia wynosi:
108,34 zł – na ubezpieczenie emerytalne,
44,40 zł – na ubezpieczenie rentowe.
Poniżej przedstawiono kwoty refundacji składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe za ww. okresy, wyliczone od powyższych pomniejszonych składek, z uwzględnieniem stopnia niepełnosprawności Beneficjentów.
znaczny stopień niepełnosprawności – 152,74 zł
umiarkowany stopień niepełnosprawności – 91,64 zł
lekki stopień niepełnosprawności – 45,82 zł
Jednocześnie PFRON przypomina, iż zgodnie z art. 25a ust 4 ustawy z dnia 27 sierpnia 1997 r. o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych (Dz. U. z 2011 r., Nr 127, poz. 721 ze zm.) refundacja składek na ubezpieczenia społeczne nie przysługuje, jeżeli składki zostały opłacone z uchybieniem terminów określonych w art. 47 ustawy z dnia 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych, przekraczającym 14 dni.
Źródło: www.pfron.org.pl, 01.02.2016
Projekty unijne będą łatwiej osiągalne dla osób z niepełnosprawnościami. Ministerstwo Rozwoju zobowiązuje projektodawców do zagwarantowania dostępności architektonicznej i cyfrowej dla uczestników projektów z niepełnosprawnościami oraz dostępności wszystkich produktów powstających w projektach finansowanych z funduszy unijnych.
Przygotowane przez Ministerstwo Rozwoju „Wytyczne w zakresie realizacji zasady równości szans i niedyskryminacji, w tym dostępności dla osób z niepełnosprawnościami oraz zasady równości szans kobiet i mężczyzn w ramach funduszy unijnych na lata 2014-2020” uwzględniają rozwiązania takie jak dostępność architektoniczna i cyfrowa oraz mechanizm racjonalnych usprawnień. Dokument ma na celu zwiększenie udziału osób z niepełnosprawnościami w projektach unijnych oraz społeczną i zawodową aktywizację tej grupy.
- Osoby z niepełnosprawnościami stanowią w Polsce około 12 proc. populacji. Choć ich sytuacja na rynku pracy stopniowo poprawia się, to zmiany wciąż zachodzą zbyt wolno – nadal tylko co piąta osoba z niepełnosprawnością jest aktywna zawodowo – powiedział wiceminister rozwoju Paweł Chorąży. – To niewykorzystany potencjał, zwłaszcza w kontekście wyzwań demograficznych stojących przed Polską i Europą – dodał.
Stosowanie wytycznych ma zagwarantować dostępność wszystkich przedsięwzięć finansowanych z Funduszy Europejskich dla każdego potencjalnego odbiorcy, a więc również osób z niepełnosprawnościami. Dotyczy to nie tylko uczestnictwa w projektach unijnych, ale również zapewnienia możliwości korzystania z produktów powstałych w wyniku realizacji tych przedsięwzięć. Wprowadzone rozwiązania obowiązują wszystkie instytucje i podmioty biorące udział w wydatkowaniu środków unijnych.
Zgodnie z „Wytycznymi…” wszystkie organizowane w projektach spotkania otwarte oraz inne działania, przy których zidentyfikowano możliwość udziału osób z niepełnosprawnościami, mają być realizowane w budynkach dostępnych architektonicznie. Ponadto wszystkie materiały powinny być opracowane w dostępnej formie (pozwalającej np. na odczyt przez programy dla osób z dysfunkcją wzroku) i w różnych formatach (druk powiększony, alfabet Braille’a, tłumaczenie na język migowy lub łatwy, audiodeskrypcję i wersje elektroniczne dokumentów). Transmisje audiowizualne na żywo powinny być zaopatrzone w napisy lub zapewniona powinna być usługa tłumacza migowego albo tłumacza przewodnika. Jeśli zajdzie taka potrzeba, organizator musi też zastosować systemy wspomagające słyszenie (pętle indukcyjne, systemy FM) lub np. zapewnić usługę asystenta osobistego.
Dla realizacji tych dostępności przewidziane jest także finansowanie w projektach niezbędnych usług dostosowawczych dla osób z niepełnosprawnościami, nieuwzględnionych wcześniej we wniosku o dofinansowanie – jest to tzw. mechanizm racjonalnych usprawnień. Obejmują one m.in.: specjalistyczny transport, dostosowanie niedostępnych budynków i infrastruktury komputerowej, obecność asystentów, tłumaczy i przewodników czy dostosowanie akustyczne. Zmianie ulec mogą także procedury i czas wsparcia (np. z powodu konieczności wolniejszego tłumaczenia na język migowy), a nawet posiłki, jeśli uwzględnione muszą zostać specyficzne potrzeby żywieniowe wynikające z niepełnosprawności. Łączny koszt racjonalnych usprawnień na jednego uczestnika nie może przekroczyć 12 tys. złotych.
Istotna jest również dostępność zasobów cyfrowych – muszą być one dostosowane do standardu WCAG 2.0 i uwzględniać takie aspekty jak: możliwość powiększenia czcionki, odpowiedni dobór kolorów i kontrastu czy łatwa do zrozumienia treść. Podobnie wszystkie multimedia powinny spełniać zasady dostępności, np. zawierać transkrypcje tekstowe, audiodeskrypcję czy tłumaczenie na język migowy.
Szczegółowe informacje na temat obowiązujących wytycznych oraz animowany filmik informacyjny znajdują się na stronie: www.power.gov.pl/dostepnosc.
Źródło: www.mpips.gov.pl, 20 stycznia 2016
Nowelizacja rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie algorytmu przekazywania środków PFRON samorządom wojewódzkim i powiatowym.
W dniu 1 stycznia 2016 r. weszło w życie rozporządzenie zmieniające rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 23 grudnia 2015 r. w sprawie algorytmu przekazywania środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych samorządom wojewódzkim i powiatowym (Dz. U. z 2015 r., poz. 2265).
Celem rozporządzenia jest zwiększenie wysokości dofinansowania kosztów rocznego pobytu jednego uczestnika w warsztacie terapii zajęciowej. Kwota na dofinansowanie kosztów rocznego pobytu jednego uczestnika warsztatu ze środków PFRON uległa zwiększeniu z kwoty 14 796 zł do kwoty 15 996 zł.
Źródło: www.mpips.gov.pl, 4 stycznia 2016
Dotychczas banki mogły zastosować wobec osób zalegających ze spłatą zadłużenia tzw. bankowy tytuł egzekucyjny, który upraszczał procedury jego ściągania. Dokument taki podpisywały osoby starające się np. o kredyt w banku. Posługując się nim, można było w przypadku zalegania rozpocząć egzekucję komorniczą, o ile tylko sąd zatwierdził wniosek pod względem formalnym i nadał mu klauzulę wykonalności. Teraz jednak banki będą musiały dochodzić swoich roszczeń na drodze sądowej. To do sądu będzie należała decyzja o rozpoczęciu ściągania długu, po zapoznaniu się z całością sprawy, co daje dłużnikowi możliwość obrony.
Źródło: z życia wzięte, 02/2016
Joanna Wajda
Młodzi rodzice będą mogli liczyć na nowe udogodnienia, a system urlopów jest uproszczony.
Od 2 stycznia 2016 r. dodatkowy urlop macierzyński zostanie włączony do urlopu rodzicielskiego. Wymiar podstawowego urlopu macierzyńskiego pozostanie bez zmian, czyli potrwa 20 tygodni, natomiast urlop rodzicielski wyniesie 32 tygodnie w przypadku urodzenia jednego dziecka i do 34 tygodni, jeśli urodzi się dwoje lub więcej dzieci przy jednym porodzie. Część urlopu rodzicielskiego w wymiarze do 16 tygodni będzie można wykorzystać później, do ukończenia przez dziecko 6. roku życia, w maksymalnie 4 częściach. Ponadto będzie możliwość wymieniania się opieką nad dzieckiem i urlopem rodzicielskim i zasiłkiem macierzyńskim przez rodziców, z których jedno jest pracownikiem, a drugie jest objęte ubezpieczeniem społecznym w razie choroby i macierzyństwa z innego tytułu, np. jeśli prowadzi własną działalność gospodarczą. Będąc na urlopie rodzicielskim, nadal będzie można pracować na maksymalnie pół etatu u pracodawcy, który udziela tego urlopu. Pracujący na pół etatu rodzic będący na rodzicielskim, będzie miał możliwość proporcjonalnego wydłużenia urlopu rodzicielskiego do maksymalnie 64 tygodni (aż 68 w przypadku ciąży mnogiej). Z urlopu rodzicielskiego będzie można zrezygnować w każdym momencie, o ile jednak pracodawca rodzica wyrazi na to zgodę.
Pula 6 tygodni z dodatkowego urlopu macierzyńskiego zostanie włączona do urlopu rodzicielskiego.
Źródło: z życia wzięte, 04/2016
Beata Rędziak
Konsultowany obecnie projekt ustawy o podatku od sprzedaży detalicznej dotknie prawdopodobnie także branże i usługi związane z niepełnosprawnością. Protestuje m.in. Polska Organizacja Pracodawców Osób Niepełnosprawnych (POPON).
Rząd proponuje, by podatkiem od sprzedaży detalicznej objąć także sieci franczyzowe (osobne sklepy działające pod jedną marką), zrzeszające niezależnych polskich przedsiębiorców. W praktyce sprowadziłoby się to do tego, że mały sklep, który nie osiąga najniższego progu i ma przychody niższe niż 18 mln zł rocznie, musiałby płacić podatek tylko za przynależność do sieci franczyzowej. Dodatkowo obciążenie podatkowe miałoby być naliczane w najwyższych stawkach, bo od sumy przychodów wszystkich uczestników danej grupy przedsiębiorców działających wspólnie pod jednym logo.
- Ustawa przewiduje sumowanie obrotów wszystkich sklepów w sieci, co powoduje, że sieć Lewiatan, składająca się z małych sklepów, będzie płacić podatek w najwyższym wymiarze – 1,3 proc. To oznacza, że nasz średni sklep, który ma obroty 220 tys. zł musiałby zapłacić 35 tys. zł podatku – mówi Wojciech Kruszewski, prezes polskiej sieci handlowej Lewiatan.
Małe sklepy, które musiałyby zacząć działać w pojedynkę na rynku dużych sieci i marketów z dużym kapitałem, byłyby więc zagrożone upadkiem.
- To dla nas poważny problem, bo wiele tych firm zatrudnia osoby niepełnosprawne – mówi Adam Hadław z POPON. – Poza tym zupełnie nietrafionym pomysłem jest opodatkowanie aptek. Osoby starsze i niepełnosprawne bardzo często kupują leki właśnie w weekendy. Wynika to w głównej mierze po prostu z ich stanu zdrowia.
- Taka ustawa zahamowałaby dopiero co zaczętą konsolidację polskich niedużych firm i uderzyłaby w naszych członków – dodaje Jan Zając, prezes Polskiej Organizacji Pracodawców Osób Niepełnosprawnych, a także prezes polskiej sieci aptek Ziko Apteka.
Podatek od sprzedaży detalicznej dotyczyłby bowiem także aptek.
„Pragniemy także zwrócić uwagę na problem podatku od sprzedaży detalicznej w placówkach o szczególnym znaczeniu dla konsumentów, jakimi są apteki – pisze w swoim oficjalnym stanowisku szef POPON. – Pacjenci, a w szczególności osoby starsze i niepełnosprawne, bardzo często dokonują zakupów leków oraz wyrobów i środków medycznych także w soboty i niedziele. Wynika to w głównej mierze z ich stanu zdrowia oraz konieczności zakupu niezbędnych w leczeniu i opiece farmaceutycznej środków medycznych. Proponowana stawka podatku od sprzedaży detalicznej w soboty i niedziele dla aptek ograniczy pacjentom dostępność do leków, gdyż wtedy w większości w soboty i niedziele apteki będą zamknięte.”
Na 330 sieci aptekarskich w Polsce tylko pięć skupia powyżej 100 aptek. Reszta zrzesza 5-10 aptek.
Nowymi przepisami byłyby też zagrożone firmy i sklepy medyczne sprzedające protezy, wózki inwalidzkie, pieluchomajtki. Także płaciłyby podatek od sprzedaży detalicznej. Ogólnopolska Izba Gospodarcza Wyrobów Medycznych Polmed zwróciła się do ministrów zdrowia i finansów o zwolnienie od podatku sprzedaży wyrobów medycznych, które są finansowane z publicznego budżetu.
- Brak jest logicznych podstaw do różnicowania produktów refundowanych na sprzedawane na receptę i na zlecenie lekarskie – mówił PAP Janusz Szafraniec, prezes Polmed.
Podatkiem nie byłyby bowiem objęte leki refundowane i wyroby medyczne sprzedawane w aptekach na recepty, a te sprzedawane przez sklepy medyczne na zlecenie lekarskie – już tak.
10 lutego br. odbyły się w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów konsultacje projektu ustawy o podatku od sprzedaży detalicznej. W ich wyniku ma zmienić się w ustawie definicja franczyzy – podatek ma dotyczyć tylko tych podmiotów, które powiązane kapitałowo tworzą wielką firmę, a nie tych, które działają tylko pod wspólnym szyldem. Opodatkowanie handlu w sobotę ma być takie, jak w ciągu tygodnia. Nie podjęto jeszcze decyzji co do stawki podatku za handel w niedzielę. Ma też być podniesiona kwota zwolniona z opodatkowania.
11 lutego br. przed Sejmem protestowało kilka tysięcy handlowców, nie zgadzających się na proponowane przez rząd regulacje. Nowy projekt ustawy, już po konsultacjach 10 lutego, ma pojawić się po Radzie Dialogu Społecznego 18 lutego br., a potem trafi na obrady Komitetu Stałego Rady Ministrów. Rząd planuje, że ustawa o podatku od sprzedaży detalicznej wejdzie w życie 1 kwietnia lub 1 maja 2016 r.
Źródło: www.niepelnosprawni.pl, 12.02.2016
Projekt zakładający, że każdy, kto ukończył 75. rok życia, będzie miał prawo do bezpłatnych leków znajdujących się na wykazie ogłaszanym przez ministra zdrowia, ruszy we wrześniu – poinformował w czwartek, 28 stycznia 2016 r., wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas.
- Trwają prace legislacyjne nad aktem prawnym, który doprowadzi do sytuacji, że będziemy mieli bezpłatne leki dla naszych seniorów. Mamy na to w tej chwili pieniądze budżetowe, i to dość istotne. Projekt ruszy 1 września – powiedział wiceminister na posiedzeniu sejmowej Komisji Polityki Senioralnej.
W 2016 r., jak dodał, na jego realizację zabezpieczono 125 mln zł, a w każdym następnym roku – 500 mln zł.
Bezpłatne leki będzie mógł pacjentowi przepisywać tylko lekarz podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) wskazany w deklaracji wyboru. Wiceminister wyjaśnił, że projekt nie może być rozszerzony np. na lekarzy Ambulatoryjnej Opieki Specjalistycznej (AOS) z powodu braku systemu informatycznego.
- Jest ogromny problem z systemem P1, nie ma elektronicznej recepty i niestety nie możemy dopuścić do sytuacji, w której nie będziemy mieli przekonania, że leki trafiają we właściwe ręce – powiedział Jarosław Pinkas.
Wiceminister zdrowia Krzysztof Łanda w rozmowie z PAP wyjaśniał kilka dni temu, że rozwiązanie, zgodnie z którym leki pacjentowi będzie mógł przepisać jedynie jego lekarz POZ, pozwoli uniknąć sytuacji, w której chory prosiłby różnych lekarzy o wypisanie recept na ten sam darmowy lek, a następnie medykamenty te byłyby np. wywożone.
- Musi być jeden lekarz, który ma kontrolę nad lekami wypisywanymi danemu pacjentowi – podkreślił.
Jego zdaniem, takie rozwiązanie pozwoli także lekarzom lepiej kontrolować farmakoterapię pacjenta.
- Dzisiaj czasami dochodzi do polipragmazji, pacjenci biorą po kilka, kilkanaście bądź kilkadziesiąt leków dziennie, które często wchodzą ze sobą w interakcję bądź mogą wręcz powodować zatrucia. Natomiast jeśli pacjent weźmie recepty od różnych specjalistów i przyjdzie do jednego lekarza rodzinnego, to on zweryfikuje, czy to leczenie jest zasadne – wyjaśniał wiceminister Łanda.
Projekt zakłada, że osoby po 75. roku życia będą miały prawo do bezpłatnych leków, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych, które będą wymienione w wykazie ogłaszanym przez ministra zdrowia. Resort informował, że na liście leków znajdą się głównie te stosowane u osób starszych, przede wszystkim środki, które obecnie są na liście 30 proc. i 50 proc. współpłacenia.
Bezpłatne leki dla osób, które ukończyły 75. rok życia, to jedna z zapowiedzi z expose premier Beaty Szydło.
Źródło: www.niepelnosprawni.pl, 29.01.2016
inf. pras.
Adrian Castro został Najlepszym Sportowcem Niepełnosprawnym Roku 2015 w XVI Plebiscycie na Najlepszych Sportowców Warszawy. Podczas uroczystego Balu Mistrzów Sportu Warszawy ogłoszone zostały jego wyniki i uhonorowani zostali najwybitniejsi zawodnicy reprezentujący stolicę. Nagrody dla sportowców z niepełnosprawnością ponownie przyznawane były w osobnej kategorii. Wśród sportowców pełnosprawnych zwyciężyła Anita Włodarczyk.
Adrian Castro wywalczył w ubiegłym roku pierwsze miejsce indywidualnie w szabli na Mistrzostwach Świata w Szermierce na Wózkach w węgierskim Egerze. W Plebiscycie podopieczny trenera Marka Gniewkowskiego wyprzedził Bartosza Chotkowskiego (pływanie osób niesłyszących; MKSN Mazowsze Warszawa) oraz Wojciecha Makowskiego (pływanie osób niewidomych; IKS-AWF Warszawa).
- Ten wieczór jest wyjątkowy pod wieloma względami. Spotykamy się tu nie tylko po to by świętować wraz ze stołecznymi sportowcami ich niedawne triumfy, ale przede wszystkim pokazać, że Warszawa jest dumna z ich osiągnięć i mistrzowskich rezultatów – rozpoczął galę Jarosław Jóźwiak, zastępca prezydenta m.st. Warszawy. – Liczba wywalczonych przez reprezentantów naszego miasta medali może świadczyć nie tylko o ich wysokiej formie, ale jest też bardzo dobrą wróżbą przed tegorocznymi Igrzyskami Olimpijskimi i Paraolimpisjkimi w Rio. Mam nadzieję, że reprezentanci stolicy, będą tam sięgać po najwyższe laury – dodał.
Zwyciężczynią XVI Plebiscytu na Najlepszych Sportowców Warszawy w kategorii Najlepszy Sportowiec Roku 2015 została Anita Włodarczyk. Dzięki swojemu wyjątkowemu, ubiegłorocznemu rezultatowi z Cetniewa, lekkoatletka została pierwszą kobietą w historii rzutu młotem, która przekroczyła 80 metrów, uzyskując wynik 81,08 m. Stołeczna sportsmenka była laureatką tej kategorii również przed rokiem i dwa lata temu. Zwycięstwo w tej plebiscytowej kategorii związane jest również z dodatkowym tytułem. Anita Włodarczyk przez kolejny rok będzie Sportową Twarzą Warszawy.
Plebiscytowa Kapituła zadecydowała, że na dalszych miejscach w kategorii Najlepszy Sportowiec Roku 2015 znaleźli się m.in.: Kajetan Kajetanowicz (rajdy samochodowe; Automobilklub Polski), Radosław Kawęcki (pływanie; AZS-AWF Warszawa) i Zofia Klepacka-Noceti (żeglarstwo; Yacht Klub Polski Warszawa).
Trenerem roku został Krzysztof Kaliszewski (szkoleniowiec Anity Włodarczyk), sportową osobowością Henryk Urbaś (dziennikarz sportowy, rzecznik Polskiego Komitetu Olimpijskiego), a Nadzieją Olimpijską – 16-letni pływak Piotr Siemiński.
Głosowali także internauci, którzy Najpopularniejszym Sportowcem Roku 2015 wybrali Mateusza Mroza, zawodnika taekwon-do ITF, natomiast Sportową Imprezą Roku obwołali 6. Warszawski Memoriał Kamili Skolimowskiej.
Źródło: www.niepelnosprawni.pl, 01.02.2016
Beata Rędziak
25 stycznia 2016 r. powstało Stowarzyszenie Niepełnosprawni Fanatycy, które wywodzi się z grupy kibiców warszawskiej Legii o tej samej nazwie. Połączyła ich pasja do piłki, sportowe emocje i wierność drużynie Legii Warszawa.
Sama nieformalna grupa Niepełnosprawnych Fanatyków kończy w tym roku 10 lat i liczy ok. 50 osób. Wzięło ją pod swoje skrzydła Stowarzyszenie Kibiców Legii, aby umożliwić swoim kolegom z niepełnosprawnościami udział także w meczach wyjazdowych klubu. Dotąd było ich już trochę, m.in. do Doniecka w 2006 r., 2-dniowy wyjazd busem do Wiednia, w 2013 r. do Bukaresztu, a także oczywiście wiele wyjazdów krajowych.
- Zaczęło się tak po prostu, byłem członkiem Stowarzyszenia Kibiców Legii Warszawa i w 2006 r. zaczął się mój kontakt z kibicami z niepełnosprawnością. Na początku były tylko wyjazdy na mecze poza Warszawę, a potem rozszerzyliśmy ofertę, bo czasami np. udaje nam się zaprosić jakiegoś aktora na spotkanie i zawsze na koniec sezonu organizujemy koncert – mówi Bartosz Pawlisiak, od początku zaangażowany w działania związane z grupą Niepełnosprawnych Fanatyków.
Dariusz Krzyczkowski, na co dzień pracujący jako dozorca, przychodzi na mecze Legii od czterech lat.
- Dla mnie to coś więcej, to możliwość spotkania, poznania ciekawych ludzi, grupa otwiera okno na świat. A można liczyć na kolegów nawet w ekstremalnie trudnych sytuacjach – mówi.
Cieszy się, że powstaje stowarzyszenie.
- Wszystko będziemy ustalać podczas spotkania założycielskiego, ale w planach mamy też inne sekcje, jak zapasy, boks, koszykówka, siatkówka, będą osoby odpowiedzialne za wyjazdy, za różne sekcje. Chcemy też działać na polu społecznym i lokalnym, myślimy o założeniu świetlicy dla dzieci – to wszystko przed nami – mówi Dariusz.
Łukasz Chmielewski, „weteran” grupy Niepełnosprawnych Kibiców, podkreśla, że taka grupa powstała jako pierwsza właśnie w warszawskiej Legii.
- Jesteśmy otwarci i zapraszamy wszystkie zainteresowane osoby na mecze i do nas, również do stowarzyszenia, które ruszy lada dzień – dodaje.
Źródło: www.niepelnosprawni.pl, 28.01.2016
Miał osiem lat i przebywał jeszcze w Argentynie, kiedy zdiagnozowano u niego autyzm, a dokładnie jego lekką odmianę, zwaną Zespołem Aspergera.
Choroba sportowca była ukrywana przed światem oraz kwestionowana, głównie po to aby go chronić, jednak można się było pewnych rzeczy domyślać, obserwując jego zachowania na i poza boiskiem.
Zespół Aspergera najczęściej dotyka osoby płci męskiej, mają one pewne problemy z odnalezieniem się w społeczeństwie, a przyczyny ich powtarzających się zachowań oraz motywacje mogą być bardzo dziwne. Popularnie syndrom ten znany jest jako fabryka geniuszy. I tak właśnie jest w przypadku Messiego.
Możliwym jest, dzięki zdobytemu doświadczeniu, zidentyfikowanie tego, jak autyzm przejawia się w jego zachowaniach na boisku. Po tym jak gra, jak drybluje, jak się porusza, jak strzela.
„Ludzie cierpiący na autyzm zawsze szukają pewnego szablonu ruchowego, który powtarzają do wyczerpania”, tłumaczy Nilton Vitulli, ojciec dziecka z zespołem Aspergera i aktywny członek organizacji pozarządowej Autyzm i Rzeczywistość oraz portalu internetowego Obywatel Zdrowia, które zrzeszają w sobie chorych i ich rodziny.
„Messi zawsze wykonuje te same ruchy: prawie zawsze biegnie prawą stroną boiska, prowadząc piłkę w charakterystyczny sposób, często pokonując bramkarza lobem w stylu Cavadinhy, co stało się już jego znakiem rozpoznawczym”, mówi Vitulli, który sam grał w piłkę i był bliski przejścia na profesjonalizm. Jak tłumaczy, Messi, dzięki fenomenalnej pamięci, którą posiadają autyści, prawdopodobnie doskonale zna wszystkie ruchy, które mogą stanąć na jego drodze, a także czas potrzebny do osiągnięcia celu. „To trochę tak jakby przewidywał ruchy bramkarza. On postępuje tylko według swojego szablonu. Kiedy wchodzi w pole karne, to już wiadomo, że strzeli gola. A po chwili celebruje go z tym, charakterystycznym uśmiechem piłkarza, który wykonał zadanie i tym samym zrzucił z siebie ciężar.”
Niesamowita jakość strzału, którą posiada Messi, a także umiejętność utrzymania piłki wręcz przyklejonej do stopy, nawet przy dużej prędkości biegu, są także, wg Vitulliego, wypracowanymi do perfekcji szablonami ruchowymi, możliwymi, oczywiście, dzięki ogromnym zdolnościom piłkarza. Vitulli porównuje zachowanie Messiego do znanego, hawajskiego surfera Claya Marzo, u którego również zdiagnozowano zespół Aspergera. „Jest wyjątkowym surferem. Cechy autysty można zaobserwować u niego, kiedy staje w obliczu fali. Identycznie jak Messi, jest perfekcjonistą. Zupełnie jakby potrafił przewidzieć zachowanie się fali. On wie, że musi tylko powtórzyć swój szablonowy ruch. Według Vitulliego autyści są mniej kreatywni od innych. „Cristiano Ronaldo i Neymar tworzą więcej na boisku, ale i mylą się częściej”, tłumaczy.
Autyzm może prowadzić do niewiarygodnych osiągnięć, o czym mówi film z 1988 roku pt.: „Rain Man”. Dziś już powszechnie wiadomo, że, dla przykładu, fizycy Newton i Einstein chorowali na pewną odmianę autyzmu, podobnie jak Bill Gates.
Zachowanie Messiego poza boiskiem także dowodzi tej tezy. Kto nie zauważył trudności jakie sprawia mu komunikacja z otoczeniem w czasie udzielania wywiadów, a nawet w reklamach, których jest głównym bohaterem? Czy też jego tendencji antyspołecznych podczas wydarzeń publicznych? Dla Giselle Zambiazzi, prezydent organizacji „AMA Brusque” (do której należą, rodzina, przyjaciele i koledzy z pracy chorego na autyzm Brusque, a także cały region Santa Catarina), a także matki 10-letniego chłopca ze zdiagnozowanym zespołem Aspergera, obserwacja pewnych zachowań występujących u Messiego była odkrywcza.
„Pomijając same wywiady, widać gołym okiem, jak cała ta otoczka wprawia go w zakłopotanie. Ta „szaleńcza” atmosfera sprawia, że ma ochotę uciec. Myśli niczym bohater kreskówki – Drapek (jeden z bohaterów serialu animowanego „The Simpsons”), a ruchy jego rąk i spojrzenie nie odzwierciedlają rzeczywistości. Autyści mają problem z tym, aby stawić czoła lawinie informacji napływającej ze świata zewnętrznego”, mówi Giselle. Według niej bardzo łatwo jest zdać sobie sprawę z wysokiej koncentracji u Messiego. „On wie dokładnie czego chce i ten sam obiektywizm obserwuję u mojego syna”.
Giselle zauważyła pewne zachowania u Argentyńczyka, które nie pozostawiły u niej żadnych wątpliwości. „Patrzę na tych, którzy „nie patrzą” i dostrzegam to samo u wszystkich. On jednym ruchem zabrał się z piłką i stanął twarzą w twarz ze swoim przeciwnikiem. To był moment na to, aby spojrzeć bramkarzowi w twarz. On tylko podniósł głowę, ale jego oczy pozostały w miejscu. Nie było kontaktu. Pozostał skupiony na swoim celu, którym było zdobycie gola. Nic więcej”.
Według Giselle, Messi sprowadził swój talent do czegoś bardzo prostego, co wszystkim wychodzi na dobre. Nie pociągają go sława, pieniądze, czy imprezy. „On chce tylko robić to, co umie najlepiej. Reszta jest tylko tego konsekwencją. Kolejny aspekt, który dostrzegam także u mojego syna”.
Kolejną cechą ludzi z autyzmem, jak mówi, jest niewyobrażalna frustracja, której doświadczają, kiedy przegrywają. Są wobec siebie bardzo wymagający. „Wszystko musi być tak, jak tego chcą, w przeciwnym razie nadchodzi kryzys. Zazwyczaj obejmuje on tylko jeden aspekt. Zatem jeśli Messi jest autystą i zdecydował się grać w piłkę, możliwość bycia najlepszym piłkarzem na świecie jest dla niego czymś naprawdę wspaniałym”, mówi.
Idea jednego z najsławniejszych ludzi na świecie jako człowieka chorego na autyzm jest nie tyle zaskakująca, co zachwycająca. Messi nigdy nie stanie się typowym celebrytą. Według Giselle na zawsze pozostanie profesjonalistą, który chce wykonywać swoją pracę najlepiej jak potrafi – z dala od imprez, błysków fleszy, wywiadów, czy wydarzeń. „Oni pragną i potrzebują działać na swoich warunkach. Nigdy nie przyzwyczają się do ucisku ze strony otoczenia. Zawsze mają kilku przyjaciół. I z wielką trudnością przychodzi im stawanie w obliczu tabunu fotografów i rozwrzeszczanych fanów. Niemniej jednak pewnym jest, że jego wkład dla świata pozostanie niezapomniany”, kończy.
Źródło: portal www.dobrewiadomosci.net.pl, 29 styczeń 2016
Oczekiwanie na leczenie, prowadzącego często do utraty wzroku, zwyrodnienia plamki (AMD) sięga w Polsce miesięcy, a nawet lat, a rehabilitacja osób z tą dysfunkcją wzroku nadal nie jest świadczeniem gwarantowanym – mówili uczestnicy konferencji „Społeczny audyt leczenia AMD w Polsce”.
Podczas konferencji zorganizowanej w środę, 27 stycznia 2016 r., w Warszawie przedstawiono wyniki najnowszego kompleksowego badania, dotyczącego leczenia AMD w Polsce – zwyrodnienia plamki związanego z wiekiem. Podstępna choroba odebrała w naszym kraju wzrok już 140 tys. osób. Jest trzecią co do częstości występowania, po zaćmie i jaskrze, przyczyną utraty wzroku w skali świata, a w krajach wysoko rozwiniętych zajmuje pierwsze miejsce, gdy chodzi o osoby powyżej 50. roku życia. AMD sprzyjają czynniki genetyczne oraz niezdrowy styl życia, zwłaszcza palenie papierosów podnosi ryzyko choroby 3-4 razy.
W Polsce temat leczenia AMD jest ciągle jeszcze niedoceniany, choć społeczne koszty utraty widzenia są ogromne.
- Sumy wydawane na renty dla osób, które straciły wzrok, mogłyby być znacznie mniejsze przy lepszym dofinansowaniu leczenia – mówiła prof. Wanda Romaniuk, konsultant krajowy w dziedzinie okulistyki.
AMD w tzw. postaci suchej można w wielu przypadkach zapobiec podając odpowiedni zestaw suplementów, natomiast postać mokrą można zahamować, a nawet cofnąć dzięki systematycznemu wykonywaniu zastrzyków do gałki ocznej, hamujących powstawanie dodatkowych, nieprawidłowych naczyń krwionośnych, uszkadzających siatkówkę. Prof. Romaniuk przytoczyła przypadek 80-letniego Kanadyjczyka, któremu wstrzykiwano lek do oka 40 razy – nadal może prowadzić samochód. Jednak terapia nie zawsze daje tak pomyślne wyniki, a każdy zabieg kosztuje od kilkuset do ponad trzech tysięcy złotych. Dopiero od ubiegłego roku leczenie jest refundowane, ale nie u wszystkich chorych.
Prezes organizacji Retina AMD Polska, Małgorzata Pacholec, przypomniała, że AMD często ma skryty przebieg, dlatego warto systematycznie badać sobie wzrok używając prostego testu Amslera. Wystarczy do niego kartka papieru w kratkę. Niestety, od ubiegłego roku zaniepokojeni stanem swojego wzroku pacjenci nie mogą sami zgłaszać się do okulisty – potrzebne jest skierowanie od lekarza rodzinnego, co wydłuża całą procedurę.
Podczas audytu przeprowadzono rozmowy z 378 pacjentami, u których rozpoznano AMD. Specjaliści sprawdzili dostępność leczenia we wszystkich 143 placówkach i przeanalizowali koszty związane z chorobą. Na leczenie, które według światowych standardów powinno być zastosowane w ciągu miesiąca od wykrycia choroby, większość pacjentów czeka pół roku, ale niektóre ośrodki wyznaczają terminy sięgające roku 2022. Odwlekanie leczenia grozi niektórym chorym pogorszeniem widzenia lub nawet całkowitą utratą wzroku.
Problemem jest także kryterium wiekowe – zdarza się, że na AMD zapadają osoby dwudziestoletnie, tymczasem przepisy przewidują refundację dopiero po 45. roku życia.
- Mamy nadzieję, że wnioski wyciągnięte z audytu staną się istotnym wsparciem dla wszystkich, którzy podejmują i mogą podejmować decyzje w tym zakresie. Nie dajmy rozprzestrzenić się ślepocie! – mówiła prezes Pacholec.
Audyt został przeprowadzony przez zespół skupiony wokół stowarzyszenia Retina AMD Polska i Fundacji Wspierania Rozwoju Okulistyki „Okulistyka 21”, a sfinansowany z funduszy Europejskiego Obszaru Gospodarczego w ramach programu „Obywatele dla Demokracji”. Autorzy chcą wkrótce opublikować „Białą księgę” AMD, wskazującą, co i jak zmienić w opiece nad pacjentami.
Postulowane przez pacjentów kierunki zmian to: pełne, szybkie i bezpłatne leczenie w ramach NFZ – od diagnozy do terapii; krótsze kolejki – dzięki zniesieniu limitów finansowania w programie lekowym; likwidacja skierowań do okulisty; zniesienie kryterium wieku (warunkiem refundacji leczenia jest obecnie ukończenie 45. roku życia); weryfikacja i uaktualnienie danych na stronie NFZ; wypracowanie skoordynowanego systemu pomocy dla osób z AMD; zwiększenie dostępności rehabilitacji; powszechna edukacja na temat AMD – ze strony zarówno lekarzy, jak i mediów; włączenie pacjentów w procesy decyzyjne.
Przedstawiciele Ministerstw Zdrowia oraz Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, a także Prezydenta RP, nie byli obecni na konferencji, jednak przysłali pisma popierające tę obywatelską inicjatywę. (PAP)
Źródło: www.niepelnosprawni.pl, 29.01.2016
Zwiększona konsumpcja tłuszczów omega-3, a zwłaszcza DHA (kwas dokozaheksaenowy), zwiększa zawartość mineralną kości i czyni je zdrowszymi, mocniejszymi, przynajmniej jak pokazują badania na szczurach. Ale badania nie zajmowały się EPA (kwas eikozapentaenowy). Do zbadania zawartości minerałów w kościach szczurów naukowcy wykorzystali podwójną energię absorpcjometrii X-ray [dual-energy X-ray absorptiometry].
Ale tłuszcz omega-3 EPA ma również swoich zwolenników w tym zakresie, jak czytamy w Nutraingredients: „Naukowcy z NASA ostatnio poinformowali w Journal of Bone and Mineral Research, że omega-3 EPA może chronić przed utratą masy kostnej podczas lotu kosmicznego, co kwestionuje dane z badań szczurów”.
Jeśli potrzebowałaś jeszcze jednego powodu dla konsumpcji wystarczającej ilości omega-3 w diecie, to teraz możesz dodać do listy poprawione zdrowie kości.
Jak pokazują wyniki najnowszych badań opublikowanych w British Journal of Nutrition, tłuszcz omega-3 DHA „wydaje się być istotnym składnikiem szpiku i wzbogaca zawartość mineralną kości”. Ale nie znaleźli dowodów na to, że był tu ważny EPA.
Natomiast naukowcy z NASA również opublikowali niedawno badanie, w którym twierdzą, że EPA „może chronić przed utratą masy kostnej podczas lotu kosmicznego”.
Na szczęście większość społeczeństwa już rozumie i docenia znaczenie tłuszczów omega-3, mimo że wielu jest niezdecydowanych jeśli chodzi o zapewnienie sobie wystarczającej ich ilości.
Niedobór omega-3 niedawno wykazano jako szóstego najważniejszego zabójcę Amerykanów, odpowiedzialnego za 96.000 przedwczesnych zgonów co roku, dlatego zwiększanie konsumpcji omega-3 mogłoby być dla wielu strategią ratującą życie.
Zwierzęcych tłuszczów omega-3 pochodzących głównie z ryb i olejów rybnych nie spożywa się w Ameryce w dużej ilości. Konsumuje się uszkodzone tłuszcze omega-6 (tłuszcze trans), pochodzące z przetworzonych olejów roślinnych: kukurydza, soja i rzepak.
Dla optymalnego zdrowia proporcja omega-3 i omega-6 powinna być około 1:1.
Kiedy w Twojej diecie przeważają tłuszcze omega-6, zachęcasz do powstania w organizmie stanu zapalnego. A skoro tak wiele chorób teraz wiąże się z przewlekłym stanem zapalnym, to jest naprawdę najważniejsza sprawa żywieniowa jaką musisz skorygować.
W rzeczywistości wielu naukowców uważa, że głównym powodem obecnej liczby zachorowań na choroby serca, nadciśnienie, cukrzycę, nadwagę, przedwczesne starzenie się i pewne rodzaje raka, jest ogromna nierównowaga między konsumpcją uszkodzonych tłuszczów omega-6 i omega-3.
przeciwarytmiczne: przeciwdziałanie/profilaktyka arytmii serca,
przeciwzakrzepowe: zapobiega zakrzepicy (zakrzep w naczyniu krwionośnym),
przeciwmiażdżycowe: zapobieganie odkładaniu się tłuszczu i zwłóknieniom wewnętrznych ścianek tętnic,
przeciwzapalne: przeciwdziałanie zapaleniu (gorączka, ból, obrzęk itd.),
poprawianie funkcji śródbłonka: główny czynnik wzrostu nowych naczyń krwionośnych,
obniża ciśnienie krwi,
obniża gromadzenie się trójglicerydów.
Możesz zmienić tę proporcję konsumując więcej dobrej jakości tłuszczów omega-3, sprzyjających wytwarzanie substancji zwalczających stan zapalny, jednocześnie zmniejszając konsumpcję niezdrowych uszkodzonych tłuszczów omega-6 w olejach roślinnych.
Niestety, jest wiele konfuzji o tłuszczach omega-3, gdyż wielu „ekspertów” nie docenia znaczenia zwierzęcych tłuszczów omega-3, w przeciwieństwie do diety z tłuszczami omega-3 zawierającymi ALA.
Ważne jest by zdać sobie sprawę z tego, że choć roślinne omega-3 są niezbędne, bardzo korzystne, i powinno się je również spożywać, to dowody jasno pokazują, że nie są akceptowalnym substytutem tłuszczów omega-3.
To głównie dotyczy tego, że organizmowi niełatwo jest przetworzyć ALA w tłuszczach roślinnych na dłuższe tłuszcze EPA i DHA. A jeśli masz cukrzycę, nadwagę, nadciśnienie albo wysoki cholesterol, Twój organizm ma jeszcze większe trudności w przetwarzaniu tych tłuszczów.
Zwierzęce tłuszcze omega-3 zawierają 2 kwasy tłuszczowe kluczowe dla zdrowia, DHA i EPA. Te 2 kwasy tłuszczowe, a nie ALA, są konieczne w profilaktyce chorób serca, raka i wielu innych chorób. Ponad 50% mózgu składa się także z DHA, co wyjaśnia dlaczego są tak ważne dla poprawnego funkcjonowania i rozwoju mózgu.
Idealnie dostarczałbyś wszystkich niezbędnych tłuszczów zwierzęcych omega-3 z owoców morza. Niestety, zanieczyszczenia przemysłowe zmieniły sytuację, czyniąc większość wód świata mniej lub bardziej toksycznymi.
Większość owoców morza teraz jest skażona metalami ciężkimi np. rtęcią, i toksynami przemysłowymi jak PCB (polichlorowane bifenyle), PDE (fosfodiesteraza) i dioksyny. Czas pokaże zakres szkód najnowszego wycieku ropy BP w Zatoce Meksykańskiej dla zasobów rybnych wszędzie, bo ropa teraz wydaje się rozszerzać wzdłuż wybrzeża Zatoki.
Z uwagi na zwiększające się trudności w zapewnieniu czystości ryb i innych owoców morza, jedynym sposobem jest suplementowanie oleju rybnego. Ale olej rybny również ma minusy, zarówno pod względem czystości, jak i skuteczności, a dowody sugerują, że mogą istnieć jeszcze lepsze źródła zwierzęcych tłuszczów omega-3.
Ponadto istnieje poważna kwestia jak bardzo utlenione albo zjełczałe są oleje rybne, i po prostu nie ma wystarczająco dużo ryb by zapewnić światu olej rybny. To nie jest zrównoważone źródło tłuszczów omega-3.
Moim faworytem jest olej z kryla. Kryl, bardzo maleńkie podobne do krewetki stworzonko, to największa biomasa na planecie, daleko przekraczająca liczbę ryb (czy w ogóle innych zwierząt, w tym ludzi) na świecie. One wyraźnie są najbardziej zrównoważonym źródłem tłuszczów zwierzęcych omega-3 w dzisiejszym świecie.
Co więcej, ponieważ tłuszcz kryla jest przymocowany do fosfatów, one są łatwiej wchłanialne niż olej rybny, dlatego potrzebna jest dużo mniejsza ich dawka. I zawierają bardzo silne przeciwutleniacze pod nazwą astaksantyna, które pomagają chronić szybko psujące się tłuszcze DHA i EPA, chroniące je przed zepsuciem do chwili konsumpcji.
Omega-3 nie są jedynymi substancjami odżywczymi wiązanymi z mocnymi i zdrowymi kośćmi. Poniżej kilka pomocnych strategii i substancji odżywczych, jak również lista rzeczy które należy unikać dla optymizacji zdrowia kości.
Pomocne:
ćwiczenia fizyczne,
witamina D,
konsumpcja dużej ilości warzyw,
witamina B12,
witamina K,
białko zwierzęce.
Szkodliwe:
fluor,
pigułki antykoncepcyjne,
liczne leki: przeciwbólowe, sterydy wziewne, Prozac, i na ironię leki przeciwko osteoporozie,
nadmierna ilość hormonu tarczycy,
cukier i soda (mogą zwiększyć uszkadzanie kości pozbawiając je wapnia),
operacja pomostowanie żołądka [gastric bypass surgery].
Źródło:
http://articles.mercola.com/sites/articles/archive/2010/05/29/omega3s-linked-to-healthier-stronger-bones.aspx
Tłumaczenie:
Ola Gordon
Opublikowano 06.02.2016, www.wolna-polska.pl
Tłumaczył Andrzej Leszczyński
Przyczyną naszych chorób jest zanieczyszczenie organizmu, w wyniku czego zostaje zakłócona praca narządów wewnętrznych. Oczyszczanie organizmu jest niezbędne dla każdego z nas, aby pozbyć się chorób. Zapewnić usunięcie złogów i toksyn – to znaczy stać się młodszym o 10-15 lat.
W ciągu swego życia człowiek zjada około 40 ton różnych produktów spożywczych. Niestety, produkty po obróbce przemysłowej tracą większość witamin i minerałów. Wszystkie kasze jemy w postaci oczyszczonej z powłok, polerowanej, a przecież to właśnie w powłoce zawarta jest większość witamin i minerałów. Podczas przetwarzania zbóż w mąkę traci się niemal 100% wszystkich witamin i minerałów. W czasie obróbki cieplnej i konserwowania dowolnych produktów spożywczych traci się od 50 do 100% witamin i minerałów.
Szkodliwe jedzenie, pozbawione witamin, wypełnione barwnikami, zagęszczaczami i aromatami, trafia do przewodu pokarmowego. Gdyby nie jego funkcje ochronne, to udałoby się nam przeżyć nie więcej niż 30 lat, a może i mniej…
Złej jakości produkty przekształcają nasz organizm w prawdziwe wysypisko odpadów, złogów i toksyn. Faszerujemy się wszystkim, co popadnie oraz trujemy siebie tytoniem i alkoholem. Zanieczyszczamy ziemię, na której żyjemy. Następnie wdychamy, pijemy i jemy wyniki tego zanieczyszczenia. A więc jedzenie zawiera w sobie ogromną ilość toksyn i konserwantów i pozbawione jest naturalnych witamin, a my jeszcze i choroby, powstające z powodu jedzenia, leczymy silnie działającymi, chemicznie syntetyzowanymi lekarstwami, które również zatruwają nasz organizm i dają jedynie chwilową ulgę.
Organizm nie może w naturalny sposób usunąć toksyny i zaczyna usuwać je nieprawidłowo, co prowadzi do różnego rodzaju chorób i dolegliwości. Zdrowe komórki są zaśmiecane toksynami i stają się podatnymi na zarazki, bakterie i wirusy.
„Słońce, powietrze i woda – to nasi najlepsi przyjaciele!” A jeśli dodać do nich zioła lecznicze i naturalne oczyszczające produkty, to możemy wrócić naszemu organizmowi czystość i zdrowie.
Zielone warzywa
Chlorofil, zawarty w zielonych produktach, jest zdolny do współdziałania z substancjami rakotwórczymi, pomagając w szybkim ich usuwaniu z organizmu. Zaleca się jeść warzywa 2 razy dziennie, na obiad i kolację. Najlepszym źródłem chlorofilu są: rukola, sałata, szpinak, pietruszka, zielona fasola, kapusta.
Buraki
Burak zawiera specjalne pigmenty, które pomagają w detoksykacji wątroby. Ponadto, posiadają wyraźne działanie przeciwutleniające. Buraki można spożywać zarówno w stanie świeżym jak i ugotowanym.
Kurkuma
W przyprawie tej zawarty jest chemiczny komponent – kurkumin, posiadający działanie przeciwzapalne. Kurkuma pomaga usuwać toksyny z wątroby.
Czosnek
Czosnek pobudza proces detoksykacji organizmu, a także zmniejsza ryzyko wystąpienia raka żołądka i jelita grubego. Regularne spożywanie czosnku ma pozytywny wpływ na stan układu sercowo-naczyniowego.
Rodzina kapustnych
Do rodziny kapustnych należą: kapusta głowiasta, brokuły, rzepa, brukiew, brukselka i kalafior. Te warzywa pomagają oczyścić organizm z nagromadzonych toksyn i zapewnić równowagę wytwarzanych estrogenów. Większość z nich zawiera chlorofil.
Źródło: www.wolna-polska.pl, 06.01.2016 r.
Joanna Futkowska
By pokonać wroga, trzeba o nim wiedzieć jak najwięcej. Z pewnością uda ci się stoczyć z łupieżem zwycięską walkę, jeśli przeczytasz nasz tekst.
Ta nieprzyjemna przypadłość powstaje, gdy złuszczanie naskórka głowy jest zbyt intensywne. Ale z łupieżem można wygrać. Zmierzyć się z nim będzie łatwiej, gdy poznasz odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania.
- Czy zbyt częste mycie głowy może być przyczyną łupieżu? Ani zbyt częste, ani zbyt rzadkie mycie włosów nie może spowodować nadmiernego łuszczenia się skóry głowy. Chyba, że będziemy używać kosmetyków nieodpowiednich do naszego typu włosów, które przesuszą i podrażnią skórę głowy.
- Czy stosowanie zbyt wielu kosmetyków do stylizacji może spowodować powstanie łupieżu? Nadmiar środków do układania włosów może bardzo przesuszyć i podrażnić skórę głowy, a w efekcie spowodować jej zwiększone łuszczenie się. Z tego samego powodu przyczyną łupieżu może stać się częste farbowanie włosów, robienie trwałej, a nawet suszenie włosów za gorącym powietrzem z suszarki. Często jednak, u osób nadużywających kosmetyków do stylizacji sypiące się z głowy białe płatki to nie łupież tylko pozostałości używanych preparatów.
- Czy zwykłe szampony przeciwłupieżowe z drogerii pomogą zwalczyć łupież? Warto ich spróbować tylko, gdy skóra się jedynie delikatnie łuszczy. Na ogół zawierają składniki roślinne i łagodne substancje dezynfekujące skórę głowy, które zwalczają łupież. Jednak działają dość łagodnie, dlatego raczej nie poradzą sobie z silnym łuszczeniem się naskórka. Można też używać ich od czasu do czasu profilaktycznie, jeśli mamy skłonność do łupieżu.
- Co robić, gdy zwykły szampon nie pomaga? Trzeba wybrać silniejszy, leczniczy szampon z apteki, który różni się od zwykłych tym, że zawiera dużo mocniejsze substancje zwalczające przyczyny łupieżu i leczące skórę głowy (niestety, nie można ich używać przez cały czas). Jeśli jednak w czasie przewidzianym przez producenta stan skóry się nie poprawi (świąd i łuszczenie się skóry zamiast się zmniejszać, będzie narastać), należy poradzić się dermatologa.
Dzieje się tak dlatego, że suche powietrze w ogrzewanych pomieszczeniach i zimowe czapki powodują przesuszenie skóry głowy. Powstają wtedy korzystne warunki do rozwoju drożdżaków odpowiedzialnych za nadmierne złuszczanie się skóry. Dlatego zimą warto stosować szampony i odżywki nawilżające.
Myj włosy tak często, jak tego potrzebują. Jeśli trzeba, to nawet codziennie. Używaj za to zawsze szamponu dobranego do ich rodzaju. Pozwól, by głowa wyschła sama, a jeśli musisz używać suszarki, strumień powietrza powinien być letni.
Źródło: Poradnik domowy 02/2016
Dr Joseph Mercola
Tłum.
Ola Gordon.
Nowotwór jelita grubego jest drugą na liście przyczyn związanych z rakiem zgonów w Ameryce. Według danych CDC, prawie 135.000 osób zdiagnozowano na tę chorobę w 2012, i ponad 51.000 z nich zmarło.
Mężczyznom i kobietom w wieku lat 50+ o średnim ryzyku raka jelita grubego zwykle zaleca się badanie:
obecności krwi w kale (FOBT) co roku,
elastyczną sigmoidoskopię co 5 lat,
kolonoskopię co 10 lat.
Pomimo że są trzy uznawane metody badań, większość lekarzy tylko zaleca kolonoskopię, i badacze odkryli, że w większości przypadków lekarze całkowicie zawodzą żeby omówić z pacjentami wszystkie opcje, oraz plusy i minusy każdego z nich.
W istocie, większość lekarzy dla pacjentów wybiera tylko kolonoskopię, nie umożliwiając im świadomej zgody.
Co ciekawe, ostatnie badania pokazują, że kiedy pacjentom pozwoli się wybierać metodę badania, większość je wykonuje. Jak informuje Reuters :
Około 1000 pacjentów podzielono na 3 grupy i losowo przypisano do wykonania albo FOBT, albo kolonoskopii, albo dając im szansę wyboru jednej z tych 3 opcji.
W ciągu 3 lat, 42% uczestników dano wybór między badaniami, i je przeprowadzili, i 38% przypisanych do kolonoskopii też je wykonali. Tylko 14% pacjentów przypisanych do FOBT robiło badanie co roku”.
Skutki uboczne i minusy kolonoskopii o których powinieneś wiedzieć
Według dr Michaela Gregera, około 1 na 350 kolonoskopii kończy się poważną szkodą. Zgony po kolonoskopii, choć rzadkie, to występują.
Wskaźnik zgonów jest około 1 na 1.000 procedur, i przy wykonywaniu 15 mln kolonoskopii rocznie w Ameryce, to oznacza, że około 15.000 Amerykanów umiera na skutek tej rutynowej procedury.
Sigmoidoskopie mają raczej 10 razy mniej komplikacji, ale większość lekarzy nadal zaleca niemal w 95% kolonoskopię.
Co ciekawe, inne kraje rozwinięte preferują badanie FOBT. Częściowym powodem tego jest to, że w innych krajach lekarzom nie płaci się za procedurę skierowań.
Ale w Ameryce lekarze typowo dostają korzyści finansowe kiedy kierują pacjenta na różne badania, i jak zauważył dr Greger, „szacuje się, że lekarze wydają prawie milion skierowań co roku, czego nie robiliby gdyby nie mieli z tego zysków”.
Niestety, większość lekarzy nie informuje pacjentów o ryzykach kolonoskopii, do których należą:
perforacja jelita grubego (osoby o podwyższonym ryzyku to te z zapaleniem uchyłków (diverticulitis), chorobą jelita i zrostami po operacji w obrębie miednicy),
dysbioza [nierównowaga flory jelitowej] i inne nierównowagi w jelitach wywołane procesem wypłukiwania przewodu pokarmowego przed badaniem przy pomocy ostrych środków przeczyszczających,
komplikacje po anestezji. Wielu ekspertów zgadza się, że powinno się wybrać najwyższy poziom znieczulenia jaki możliwy, albo żadnego, gdyż pełne uśpienie zwiększa ryzyko,
wynik fałszywie pozytywny. Według Fundacji Raka Prostaty, szacuje się iż 30-40% mężczyzn leczonych na raka prostaty ma nieszkodliwe guzy, które nigdy nie wywołają żadnych problemów w przyszłości.
Jak zauważyła Jessica Herzstein, konsultant medycyny zapobiegawczej i członek US Preventive Services Task Force, „umrzesz z nimi [guzy], a nie z ich powodu”.
Wyniki fałszywie pozytywne prowadzą do niepotrzebnych terapii, które prawie zawsze są szkodliwe, w dodatku do niepokoju jaki wywołuje diagnoza raka. Np. niemożność utrzymywania moczu i zaburzenia z erekcją to 2 powszechne skutki uboczne radioterapii, a terapię hormonalną wiązano z osteoporozą i depresją.
Jeśli nadal decydujesz się na badanie, uważaj, bo 80% instrumentów nie jest dobrze wysterylizowanych.
Głównymi instrumentami używanymi w badaniach raka jelita grubego są sigmoidoskopy i kolonoskopy. Te urządzenia nie są jednorazowe, i dlatego muszą być sterylizowane po każdorazowym użyciu. To, jak się okazuje, stanowi poważny problem, o którym nie wie większość pacjentów.
Zdaniem Lewisa, emerytowanego mikrobiologa - „demaskatora” z EPA, około 80% endoskopów czyści się Cidexem (glutaraldehyd), który nie sterylizuje dobrze tych instrumentów, potencjalnie pozwalając na przenoszenie skażonych substancji z jednego pacjenta na drugiego.
Jak wyjaśnia Lewis w tym niedawnym wywiadzie elastyczne endoskopy składają się z kilku elementów. Jeden to długa elastyczna rurka z kamerką na końcu, pozwalającą lekarzowi obejrzeć wnętrze jelita grubego. W tej rurce są też 2 wewnętrzne kanaliki: kanał biopsji i kanał powietrza/wody.
Kiedy lekarz zauważa guz, on/ona może włożyć w jelito przez endoskop małe kleszczyki, złapać nimi kawałek tkanki, i wyciągnąć kanałem biopsji. Kanał powietrza/wody umożliwia lekarzowi czyścić soczewkę kamery, która często pokrywa się krwią i innymi substancjami [pacjenta].
Kanał powietrze/woda jest dużo węższy niż kanał biopsji, i to tu powstaje większe ryzyko skażenia, bo mimo że kanał biopsji jest wystarczająco duży by wyczyścić go długą szczotką, to kanał powietrze/woda jest zbyt mały by pomieścić szczotkę.
Przez około 80% czasu elastyczne endoskopy są tylko zanurzane w 2% roztworze glutaraldehydu (Cidex) przez 10-15 minut by zdezynfekować je w czasie pomiędzy pacjentami, i to po prostu nie wystarcza na wyczyszczenie kanału powietrze/woda, który został skażony tkanką, krwią i kałem.
W rezultacie te substancje mogą dostać się do innych pacjentów. Dlatego problemem jest, w pigułce, to, że lekarze wielokrotnie używają instrumentów które są niemożliwe do poprawnego wyczyszczenia. Dlatego jeśli, z jakiegokolwiek powodu, musisz zrobić kolonoskopię albo elastyczną sigmoidoskopię, to koniecznie skontaktuj się z gabinetem przed badaniem, by upewnić się, że endoskop zostanie odpowiednio odkażony kwasem nadoctowym.
Przed kolonoskopią upewnij się, że endoskop wyczyszczono kwasem nadoctowym.
Lewis rozpoczął na uniwersytecie badania, w których oglądał wewnętrzne kanaliki, kanał powietrze/woda oraz kanał biopsji, i zebrał próbki materiału pacjenta z tych kanałów. Następnie przetestował różne sposoby traktowania tej warstwy materiału pacjenta by ustalić co trzeba zrobić by usunąć go z wewnętrznych kanałów.
Jak już wspomniano, zanurzenie elastycznego endoskopu w 2% roztworze glutaraldehydu (Cidex) na 10-15 minut nie oczyszcza wewnętrznych kanałów. Faktycznie Lewis wykazał, że można zanurzyć te instrumenty na 2 godziny, a jeszcze są materiały zakaźne takie jak HIV, które utkwiły wewnątrz tych kanałów wewnętrznych.
Co jeszcze gorsze, Cidex nie tylko nie sterylizuje instrumentów, a faktycznie komplikuje sprawę, bo glutaraldehyd działa jak formaldehyd (tylko mniejsze cząsteczki), a zachowuje i zabalsamowuje tkanki, umożliwiając pozostałemu materiałowi rozrastać się w czasie.
Ale jest bezpieczniejsza alternatywa, i poznanie jej może równie dobrze ocalić Ci życie. Około 20% elastycznych endoskopów w Ameryce czyści się kwasem nadoctowym między pacjentami, a nie Cidexem. Kwas nadoctowy (podobny do octu) wykorzystuje się w laboratoriach chemicznych do rozpuszczania białek, i działa dużo lepiej niż gluterdehyd.
Przyczyną używania glutardehydu w 80% klinik jest to, że jest tańszy. Nawet grosze w każdej procedurze liczą się jeśli je przeprowadza się w tysiącach co roku, a szpitale są pod presją oszczędzania kiedy tylko możliwe.
Ale jeśli chodzi o Twoje zdrowie, oszczędzanie groszy staje się nieważne, i lepiej będzie unikać szpitala nadal używającego Cidex do czyszczenia endoskopów. Jak możesz wiedzieć jak dana placówka czyści swoje endoskopy? Musisz zapytać. Skoro masz przejść przez kolonoskopię albo inne badanie z użyciem elastycznego endoskopu, musisz zapytać:
Jak czyścicie endoskopy między pacjentami?
Konkretnie: czym je czyścicie?
Ilu pacjentów po kolonoskopii musiało być hospitalizowanych z powodu infekcji?
Jeśli szpital/klinika używa kwas nadoctowy, jest bardzo małe prawdopodobieństwo infekcji od wcześniejszego pacjenta. Jeśli odpowiedź jest glutaraldehyd, albo marka Cidex (używany przez 80% klinik), odwołaj wizytę i idź do innej kliniki. Jeśli chodzi o pytanie 3, odpowiedź jaką chcesz usłyszeć jest zero.
[…]
Dr Joseph Mercola
Źródło:
http://articles.mercola.com/sites/articles/archive/2015/12/09/colonoscopy-pros-cons.aspx
12.02.2016,
www.wolna-polska.pl
Julie Wilson
Są różnego rodzaju powody tego, że ludzi dopada kaszel. Ten objaw mogą wywołać infekcje dróg oddechowych np. zapalenie oskrzeli lub zapalenie płuc, szczególnie zła reakcja alergiczna jak przeziębienie albo grypa. Mogą go również wywołać pewne leki, takie jak te pomagające leczyć nadciśnienie. Niezależnie od przyczyn, to może być trudne w codziennym życiu, zwłaszcza jeśli ten kaszel ingeruje w możliwość dobrego wyspania się. Na rynku jest wiele produktów, które mogą pomóc zmniejszyć kaszel, ale zanim sięgniesz po butelkę syropu, czytaj dalej by dowiedzieć się więcej o soku z ananasa, i dlaczego niedawne badania wykryły, że on może być jeszcze skuteczniejszy niż dostępne produkty w pohamowaniu irytującego kaszlu.
Już w 2010 naukowcy w Indii – która ma mocną historię naturalnego leczenia dzięki jej tradycjom ajuwerdyjskim – w porównaniu skutków gotowych syropów z naturalną miksturą soku ananasowego, soli, pieprzu i miodu na kaszel u pacjentów z gruźlicą. Odkryto, że naturalna mikstura była dużo skuteczniejsza w łagodzeniu kaszlu i infekcji gardła niż preparaty handlowe.
To zainicjowało inne badanie na ten temat, i naukowcy doszli do wniosku, że powodem tego iż sok ananasowy jest tak skuteczny w łagodzeniu kaszlu jest obecność bromelainy, enzymu o potężnych właściwościach przeciwutleniaczowych i przeciwzapalnych, które pozwalają mu łagodzić podrażnienia gardła, a tym samym łagodzić nawet ciągły kaszel.
Również pomocne jest to, że ananas zawiera duże ilości wit. C (kolejny potężny przeciwutleniacz), a także jest bogaty w wit. A i minerały takie jak mangan i potas, które pomagają wzmocnić system odpornościowy i ułatwić organizmowi zwalczać infekcje wywołujące kaszel na pierwszym miejscu.
Przepis na ananasowy środek przeciwkaszlowy
Składniki:
1 filiżanka soku ananasowego,
1/4 filiżanki świeżego soku z cytryny,
1 łyżeczka mielonego imbiru,
1 łyżka organicznego, surowego miodu,
szczypta soli,
szczypta pieprzu chili.
Wymieszaj wszystkie składniki w blenderze. Można go stosować do 3 razy dziennie.
Źródło:
http://www.fresh.news/2015-12-22-pineapple-juice-is-500-more-effective-than-cough-syrup-study-shows.html
Tłum.
Ola Gordon.
www.wolna-polska.pl, 04.01.2016
Składniki:
9 jajek,
3 łyżki drobno posiekanego szczypiorku,
4 łyżki śmietany 30-procentowej,
4 łyżki bułki tartej,
1 łyżka masła,
sól, pieprz,
do smażenia: olej lub masło.
Przygotowanie:
8 jajek ugotować na twardo, ostudzić, przekroić wraz ze skorupką bardzo ostrym nożem wzdłuż na pół, uderzając mocno z góry. Łyżeczką wyjąć ostrożnie białka i żółtka, tak aby nie uszkodzić skorupek. Połówki skorupek napełnić farszem. Powierzchnię farszu wyrównać i pokryć bułką tartą. Jajka układać farszem do dołu na patelni z rozgrzanym olejem lub masłem i lekko podsmażyć. Podawać w skorupkach, na ciepło lub na zimno.
Składniki:
5 jajek,
5 dag wędzonego łososia lub makreli,
2 łyżki masła,
1 łyżeczka musztardy,
1 łyżka soku z cytryny,
2 łyżki koperku,
sól, pieprz.
Do przybrania:
plasterki cytryny,
gałązki koperku.
Przygotowanie:
Jajka ugotować na twardo, ostudzić, obrać, przekroić na pół i wyjąć żółtka. Masło, musztardę, żółtka, sok cytrynowy oraz koperek utrzeć na gładką masę. Doprawić solą oraz pieprzem i przełożyć do szprycy. Do każdej połówki białka włożyć mały plasterek ryby, tak aby zostało wgłębienie. We wgłębienie wycisnąć rozetkę z masy żółtkowej. Jajka ułożyć na półmisku, przybrać ćwiartką plasterka cytryny.
Składniki:
po 30 plasterków szynki wędzonej gotowanej i surowej wędzonej;
do przybrania: gałązki natki pietruszki.
SOS:
25 dag ogórków konserwowych,
1 słoik pieczarek marynowanych (28 dag) lub marynowanych grzybów leśnych,
2 słoiki majonezu (50 dag),
4 jajka ugotowane na twardo,
sól, pieprz.
Przygotowanie:
Przygotować sos: ogórki, grzyby i jajka drobno pokroić, wymieszać z majonezem i doprawić solą oraz pieprzem. Plastry szynki zrolować, układać na półmisku wyłożonym sałatą, na przemian szynkę surową i gotowaną. Polać przez środek ułożonego rzędu sosem tatarskim. Przybrać gałązkami natki pietruszki.
Składniki:
30 dag ugotowanej białej kiełbasy,
15 dag żółtego sera (ementaler, gouda),
1 główka sałaty karbowanej lub kapusty pekińskiej.
Do przybrania:
1 łyżka kiełków rzeżuchy lub rzodkiewki, 1 pomidor.
SOS:
1/2 szklanki majonezu,
1/4 szklanki bulionu z kostki,
po 1 łyżce ostrej musztardy, posiekanego czosnku i natki pietruszki,
sól, pieprz.
Przygotowanie:
Przygotować sos: majonez wymieszać z musztardą, czosnkiem, natką pietruszki, solą oraz pieprzem i rozcieńczyć bulionem do konsystencji sosu. Kiełbasę pokroić w cienkie plasterki. Ser pokroić w słupki. Sałatę lub kapustę opłukać. Sałatę porozrywać na małe kawałki, kapustę pokroić w paski. Pomidora umyć i pokroić na ósemki. Ser, kiełbasę i sałatę polać sosem, wymieszać, przybrać kiełkami i pomidorem.
Składniki:
2 łyżki świeżo startego chrzanu,
5 szklanek bulionu warzywnego z kostki,
1 szklanka śmietany 18-procentowej,
1 łyżka masła,
1 łyżka mąki pszennej,
1 łyżeczka soku z cytryny,
1/2 łyżeczki cukru,
sól.
Przygotowanie:
Chrzan przelać wrzącą wodą na sitku i osączyć. Masło rozgrzać, dodać chrzan, dusić na małym ogniu 2-3 min, mieszając. Połączyć z bulionem w garnku i zagotować. Śmietanę roztrzepać z mąką, rozprowadzić kilkoma łyżkami zupy i wlać do garnka. Zagotować, przyprawić sokiem z cytryny, cukrem i solą. Podawać z grzankami z bułki pokrojonej w kostkę lub pieczywem.
Składniki:
60 dag białej kiełbasy,
2 cebule (20 dag),
1 łyżka smalcu,
sól.
Przygotowanie:
Kiełbasę zwinąć w wianek, kilkakrotnie nakłuć widelcem, włożyć do posolonej wody i gotować w odkrytym garnku, na małym ogniu, około 10 min, wyjąć i osączyć. Cebulę obrać i pokroić w pół plastry. Kiełbasę ułożyć w brytfannie na stopionym smalcu, włożyć cebulę i piec około 30 min w piekarniku nagrzanym do temperatury 200 stopni C. Podawać obłożoną cebulą, z ziemniakami z wody posypanymi natką pietruszki oraz z surówką lub chrzanem.
Składniki:
1 surowa szynka wieprzowa ze skórą (2-3 kg),
50 dag małych cebul,
1 kg jabłek (szara reneta, boiken),
3 łyżki margaryny,
2 łyżki oleju,
2 łyżeczki miodu,
1 kawałek cynamonu (2 cm),
30 goździków,
1 łyżka cukru,
sól, pieprz.
SOS:
1 cebula (15 dag),
1 marchewka (15 dag),
2 łyżki mąki pszennej.
Przygotowanie:
Szynkę umyć, osuszyć, oprószyć pieprzem i solą, skórę naciąć w kratkę i posmarować olejem. W nacięcia skóry wbić goździki. Szynkę umieścić na ruszcie nad brytfanną, skórą do dołu. Do brytfanny wlać 1 szklankę gorącej wody i piec szynkę 2 godz. 30 min w piekarniku nagrzanym do temperatury 220 stopni C. Podczas pieczenia mięso obrócić. Upieczoną szynkę zdjąć z rusztu i przechować w cieple. Przygotować sos: marchewkę oczyścić i pokroić na kawałki. Cebulę obrać, przekroić na cztery części i w połowie pieczenia włożyć razem z marchewką do brytfanny. Następnie sos przecedzić, dopełnić gorącą wodą do objętości 3 szklanek. Mąkę rozprowadzić 3 łyżkami wody i mieszając, wlać do sosu. Doprawić solą oraz pieprzem i zagotować. Jabłka umyć, obrać, oczyścić z gniazd nasiennych i pokroić na cząstki. 1 szklankę wody zagotować z cukrem i cynamonem, włożyć jabłka, gotować 15 min i wyjąć. Margarynę rozgrzać z miodem, włożyć obrane cebulki, oprószyć solą i mieszając, zrumienić. Szynkę pokroić na plastry, obłożyć na półmisku cząstkami jabłek oraz cebulkami. Sos podać osobno w sosjerce.
Składniki:
1 kg surowego chudego boczku,
2 cebule (20 dag),
3 ząbki czosnku,
1 łyżka margaryny,
1 i 1/2 łyżeczki majeranku,
1 łyżeczka słodkiej papryki,
sól.
Przygotowanie:
Czosnek obrać i rozetrzeć z solą. Boczek oczyścić, umyć i dokładnie osuszyć. Ostrym nożem naciąć skórę w kratkę. Boczek natrzeć czosnkiem, posypać pokruszonym majerankiem oraz papryką i włożyć na 2 godziny do lodówki. Następnie ułożyć w brytfannie, polać stopioną margaryną i piec 45 min w piekarniku nagrzanym do temperatury 190 stopni C. Cebule obrać, pokroić w pół plasterki i dodać do boczku. Piec jeszcze 15 min. Upieczony boczek ostudzić i pokroić w cienkie plastry. Ułożyć na półmisku, przybrać rzodkiewkami i natką pietruszki.
Składniki:
1 kg schabu bez kości,
1 cebula (10 dag),
1 łyżka masła,
1 i 1/2 łyżki świeżego posiekanego rozmarynu lub 1 łyżeczka suszonego,
sól, pieprz.
Przygotowanie:
Mięso umyć, osuszyć i posolić. Cebulę obrać, zetrzeć na tarce z małymi otworami, wymieszać z przyprawami. Powstałą pastą natrzeć mięso i odstawić na 1 godz. do lodówki. Następnie włożyć do brytfanny, dodać masło i podlać 2-3 łyżkami wody. Początkowo piec pod przykryciem w temperaturze 180 stopni C, po 40 min podnieść temperaturę do 210 stopni C, zdjąć pokrywę i piec jeszcze około 10 min, do zrumienienia.
Mięso pokroić w plastry i podawać z ziemniakami polanymi sosem i surówką albo na zimno, z pieczywem. Sos od pieczenia można zagęścić. Można podawać również na zimno z sosem np. tatarskim, chrzanowym według upodobania.
Składniki:
4 udka kurczaka (80 dag),
4 słodkie pomarańcze (80 dag),
2 cebule dymki,
2 łyżki masła,
2 łyżeczki cynamonu,
1/4 łyżeczki goździków,
przyprawa do kurczaka.
Przygotowanie:
Udka umyć, osuszyć, oprószyć przyprawą do kurczaka i włożyć na 3 godz. do lodówki. Cebulki oczyścić i pokroić w piórka. Pomarańcze wyszorować pod bieżącą wodą, osuszyć, z dwóch wycisnąć sok, a pozostałe obrać ze skórki i podzielić na cząstki. Kurczaka zrumienić na maśle razem z dymką, posypać cynamonem i goździkami, dusić pod przykryciem 20 min. Dodać sok oraz cząstki pomarańczy i lekko odparować. Podawać z ryżem ugotowanym na sypko.
Składniki:
po 50 dag mięsa wieprzowego i cielęcego z łopatki,
20 dag surowego boczku,
50 dag wątróbki wieprzowej lub cielęcej,
1 kajzerka,
po 1 cebuli i marchewce (po 10 dag),
2 dag suszonych grzybów,
3 jajka,
1 liść laurowy,
po 4 ziarna ziela angielskiego i jałowca,
6 ziaren pieprzu,
1 łyżeczka majeranku,
szczypta gałki muszkatołowej,
sól, pieprz.
Do przygotowania formy:
5 dag długich, wąskich i cienkich pasków słoniny,
1 łyżka margaryny,
2 łyżki bułki tartej.
Przygotowanie:
Grzyby umyć i moczyć w wodzie przez 2 godz. Mięso umyć i osączyć. Cebulę obrać. Marchewkę oczyścić i opłukać. Mięso, boczek, cebulę, marchewkę oraz grzyby dusić 45 min z dodatkiem liścia laurowego, ziela angielskiego, jałowca i pieprzu. Pod koniec duszenia włożyć umytą, pokrojoną na kawałki wątróbkę. Uduszone mięso, wątróbkę oraz boczek wyjąć, w sosie namoczyć bułkę i odcisnąć. Mięso, boczek, wątróbkę, warzywa i bułkę trzykrotnie zemleć, wbić jajka, masę przyprawić majerankiem, gałką muszkatołową, solą oraz pieprzem i starannie wymieszać. Dno i boki formy wysmarować margaryną, wysypać bułką tartą i wyłożyć paskami słoniny. Do formy włożyć masę mięsną, ugniatając ją łyżką, tak aby w środku nie pozostały pęcherzyki powietrza. Powierzchnię wyrównać szerokim nożem maczanym w letniej wodzie. Piec około 1 godz. (upieczony pasztet odstaje od ścianek formy) w piekarniku nagrzanym do temperatury 190 stopni C. Ostudzić, wyjąć z formy i pokroić na plastry.
Składniki:
1,5 kg jabłek (antonówki, renety, boikeny),
2 cebule (20 dag),
3 ząbki czosnku,
1/2 szklanki cukru,
4 goździki,
1 łyżeczka skórki otartej z cytryny oraz sok z 1 cytryny,
1 łyżeczka majeranku,
sól.
Przygotowanie:
Cebule obrać i zetrzeć na tarce z małymi otworami. Czosnek obrać, przecisnąć przez praskę. Jabłka umyć, obrać, oczyścić z gniazd nasiennych, pokroić w kostkę, skropić sokiem z cytryny i wymieszać z cebulą oraz czosnkiem. Wlać 5 łyżek wody i mieszając drewnianą łyżką, dusić 20 min na małym ogniu. Dodać cukier, goździki oraz sól i nadal mieszając, dusić około 30 min na małym ogniu, na płytce ochronnej. Pod koniec duszenia dodać majeranek oraz skórkę z cytryny. Gorącą masę jabłeczną włożyć do słoików typu twist off. Słoiki szczelnie zakręcić i pozostawić do góry dnem do ostygnięcia. Podawać do pieczeni, mięs na zimno oraz pasztetów.
Składniki:
15 dag gęstego majonezu,
10 dag jogurtu naturalnego,
po 1/2 pęczka szczypiorku, natki pietruszki i koperku,
sól ziołowa.
Przygotowanie:
Przygotować sos: zieleninę umyć, osączyć, bardzo drobno posiekać (kilka gałązek zostawić do przybrania). Majonez połączyć z jogurtem, dodać zieleninę, posolić i dokładnie wymieszać.
Składniki:
pół szklanki majonezu,
1 łyżka tartego chrzanu,
szczypta cukru,
1 łyżka soku z cytryny,
ugotowane na twardo żółtko.
Przygotowanie:
Majonez dokładnie wymieszać z przetartym przez sitko żółtkiem, solą, cukrem i sokiem z cytryny oraz połączy z chrzanem. Podawać do zimnych mięs i wędlin.
Składniki:
2 łyżki tartego chrzanu,
2-3 winne jabłka,
1 łyżka oleju słonecznikowego,
1 kieliszek wytrawnego białego wina,
1 łyżka soku z cytryny,
2-3 suszone morele (śliwki),
1 łyżka posiekanych migdałów,
cukier,
sól.
Przygotowanie:
Chrzan połączyć z drobno utartymi na tarce jabłkami. Dodać cukier, sól, olej, drobno posiekane migdały i drobno pokrajane morele, dokładnie wymieszać, rozprowadzić winem i sokiem z cytryny. Zostawić w lodówce aby „dojrzał”. Podawać do wędlin, pieczonych kurczaków, pieczonej cielęciny.
Składniki:
10 ząbków czosnku,
sól,
1 łyżeczka cukru,
sok z połowy cytryny,
pół szklanki majonezu,
1 łyżka posiekanej natki pietruszki.
Przygotowanie:
Drobno posiekany czosnek rozetrzeć z solą i cukrem. Dokładnie ucierając dodać po łyżce majonezu soku z cytryny i natki pietruszki, wszystko razem wymieszać.
Składniki:
4 jajka,
sok z połowy cytryny,
1 szklanka gęstej, kwaśnej śmietany,
sól,
1 łyżeczka cukru,
1 łyżeczka tartego chrzanu,
po 1 łyżce posiekanego koperku, szczypiorku i rzeżuchy.
Przygotowanie:
Z ugotowanych na twardo jajek wyjąć żółtka, przetrzeć przez sito i utrzeć z sokiem z cytryny na jednolitą masę. Dodać sól i cukier, rozprowadzić śmietaną. Wymieszać z szczypiorkiem, koperkiem i rzeżuchą, dodać posiekane białka. Wstawić na 2-3 godziny do lodówki. Podawać do jajek ugotowanych na twardo, wędlin i pieczeni na zimno.
Składniki:
25 dkg masła lub margaryny,
15 dkg mąki tortowej,
12 dkg mąki ziemniaczanej,
6 jajek,
25 dkg cukru pudru,
2 łyżeczki proszku do pieczenia,
2 cukry waniliowe.
Przygotowanie:
Utrzeć do białości masło z cukrem, cukrem waniliowym i żółtkami. Dodać powoli obie mąki przesiane i połączone z proszkiem do pieczenia. Ubić sztywną pianę z białek i delikatnie wszystko wymieszać. Wyłożyć do wysmarowanej tłuszczem i wysypanej tartą bułką formy. Piec w średnio nagrzanym piekarniku około 45-50 minut.
Składniki:
6 jajek,
25 dkg cukru,
25 dkg cukru pudru,
25 dkg masła lub margaryny,
40 dkg mąki krupczatki,
2 opakowania cukru waniliowego,
1 mały proszek do pieczenia,
40 dkg bakalii (rodzynki, migdały, orzechy, figi, daktyle, brzoskwinie, smażona skórka pomarańczowa, śliwki suszone).
Przygotowanie:
Rodzynki umyć, sparzyć wrzątkiem i osączyć. Śliwki namoczyć, wydrylować, pokroić w paski. Migdały sparzyć, obrać ze skórki i posiekać. Daktyle, figi, skórkę pomarańczową pokrajać w paski. Orzechy posiekać, jajka z cukrem waniliowym ubić na parze na bardzo gęstą masę. Dodać roztopiony, chłodny tłuszcz, przesianą, wymieszaną z proszkiem do pieczenia mąkę i na końcu bakalie oprószone mąką. Dokładnie wymieszać. Ciasto wyłożyć do podłużnych, wąskich foremek wyłożonych dobrze natłuszczonym pergaminem. Piec w średnio gorącym piekarniku około 60 minut. Keks można oprószyć cukrem pudrem lub posmarować roztopioną czekoladą i posypać wiórkami kokosowymi.
Składniki:
90 dkg serka homogenizowanego waniliowego,
jedna szklanka mocnej kawy rozpuszczalnej,
pół litra śmietany trzydziestoprocentowej,
10 dkg gorzkiej czekolady,
jedna duża paczka biszkoptów,
półtorej galaretki cytrynowej,
5 łyżek cukru pudru,
8 łyżek koniaku,
kakao.
Przygotowanie:
Śmietanę ubić z cukrem, ubijając dodać serek. Galaretkę rozpuścić w szklance gorącej wody i tężejącą dodać do masy. Z kawy i koniaku przyrządzić poncz i namoczyć w nim biszkopty.
W formie ułożyć warstwę biszkoptów, przykryć połową masy. Posypać przez sito kakao. Powtórzyć biszkopty i masę. Posypać startą czekoladą i wstawić do lodówki.
Składniki:
25 dkg wiórków kokosowych,
25 dkg cukru pudru,
25 dkg masła,
1 szklanka mleka,
1 torebka cukru waniliowego,
2 andruty;
Glazura czekoladowa:
1 tabliczka czekolady,
5-7 dkg masła,
kilkanaście migdałów do przybrania.
Przygotowanie:
Wiórki kokosowe zalać mlekiem, dodać łyżkę masła. Parzyć ostrożnie około 1/2 godziny, uważać, żeby nie przypalić. Masło utrzeć z cukrem i cukrem waniliowym. Masę kokosową ochłodzić i połączyć z masą maślaną. Wylać do tortownicy wyłożonej andrutem. Przykryć drugim andrutem i polać roztopioną z masłem i odrobiną wody czekoladą, przybrać sparzonymi, obranymi ze skórek migdałami. Wstawić do lodówki. Po ostudzeniu polać rozgrzaną czekoladą, lub polukrować lukrem czekoladowym lub rumowym.
Składniki:
30 dkg cukru pudru,
1/2 szklanki mocnego naparu kawy naturalnej,
1 łyżka rumu.
Przygotowanie:
Cukier zalać ciepłym naparem kawy, dodać rum i utrzeć na gładką masę. Rozsmarować na torcie, czy cieście nożem namoczonym w gorącej wodzie.
<<< powrót do spisu treści
Składniki:
30 dkg cukru pudru,
1 cukier waniliowy,
2 żółtka,
1 łyżeczka soku cytrynowego.
Przygotowanie:
Utrzeć cukier puder i cukier waniliowy z białkami na gładką masę. Dodać sok cytrynowy, dokładnie wymieszać (można dodać parę kropel spirytusu).
Zebrała Ewa Peryt
Ewa Błaszczyk mimo ogromnego zaangażowania w pracę Fundacji „Akogo” i funkcjonowanie kliniki Budzik wciąż jest czynną aktorką, która występuje w teatrze.
- Ciągle pojawiam się w telewizji w sprawach Fundacji „Akogo”, niektórzy tracą orientację, czy jeszcze udzielam się zawodowo - mówi aktorka w rozmowie z magazynem Polska Cafe i zaznacza jak ważna jest dla niej harmonia między zaangażowaniem w sprawy zawodowe i prywatne.
Błaszczyk zaznacza, że stara się nie zasklepiać w sprawach choroby swojej córki i nigdy nie miała pretensji do Pana Boga za to, co spotkało jej rodzinę.
- Skoncentrowałam się na budowaniu czegoś, co by się przełożyło na jakikolwiek sens i jak widać, tego sensu się dopracowałam. 21 osób w „Budziku” się obudziło: to są odzyskane całe rodziny - opowiada zadowolona z pracy kliniki „Budzik” aktorka.
Ewa Błaszczyk zaznacza, że nigdy nie było tak, że klinika powstawała z myślą o jej córce Oli: Po to jest „Budzik”, żeby zaistniała szansa medyczna dla osób, wobec których istniała obawa, że powtórzą los mojej córki - mówi. - Ola weszła już w kategorię cudu, minęło zbyt dużo czasu, od kiedy popadła w śpiączkę. Program medyczny w przypadku takich dzieci jak ona zakłada leczenie do roku, maksymalnie półtora. Jeśli w tym czasie wybudzenie nie nastąpi, medycyna pozostaje bezradna. I z tym nie ma co dyskutować; po prostu trzeba się pogodzić - opowiada aktorka i potwierdza, że wierzy w cuda. - Przecież się zdarzają - zaznacza. - Może nawet działanie Fundacji „Akogo” i powołanie do życia kliniki Budzik jest dowodem na pewnego rodzaju cud. Pokonanie barier urzędniczych i finansowych nie było łatwe. Odnoszę wrażenie, że jest nad nami niebieska reżyseria, która chroni mój projekt. Że istnieje jakiś zamysł. Ludzie blisko nas też tak to odczuwają. Dostrzegają, że jeśli nagle się wali, pojawia się człowiek, jakaś sytuacja zupełnie nieoczekiwana, która to zmienia.
Aktorka ma w sobie mnóstwo pozytywnej energii i jest przekonana, że przed nią w życiu jeszcze wiele dobrego.
- Mam plany, ale równocześnie pamiętam, że rozśmieszyć Pana Boga to Mu o nich opowiedzieć. Myślę jasno i otwarcie, spodziewam się dobrych rzeczy i osoby, które chcą we mnie zobaczyć postać tragiczną, niech za przeproszeniem pocałują się w nos - mówi.
Źródło: www.wpolityce.pl, 21.12.2015
Jan Bodakowski
Nakładem wydawnictwa Niecałe ukazała się 272 stronicowa praca Barbary Gruszki-Zych „Takie piękne życie. Portret Wojciecha Kilara”. Książka jest owocem wielu wywiadów, jakich kompozytor udzielił dziennikarce oraz wieloletniej znajomości kompozytora i jego żony.
Znany polski reżyser Krzysztof Zanussi, doceniając pracę Barbary Gruszki-Zych stwierdził, że w jej książce Wojciech Kilar jest „widziany z nieoczekiwanej perspektywy. Prywatny, bliski, a jednocześnie opisany przez pryzmat swojej duchowości. Aż dziw bierze, że tak odmienne perspektywy widzenia tego człowieka mogły się zawrzeć w jednym utworze”.
Sama autorka, zdradzając kulisy powstawania książki, stwierdziła: „pisząc, skupiałam się na tym, co powiedział mi kompozytor, ale przytaczam też głosy osób z jego najbliższego otoczenia, które uzupełniają moją opowieść. Przyznaję, że czasem były dla mnie zaskakujące. Każde spotkanie z panem Wojciechem miało niespotykaną siłę. Podczas odwiedzin w jego domu przenosiłam się na kontynenty jego wyobraźni. Żegnając się z nim po dwóch, trzech godzinach, miałam wrażenie, że podróżowałam gdzieś do Ameryki. Mnie, dziennikarkę, przyzwyczajoną do nieustannej zmiany miejsc, fascynowało to, że nie muszę wędrować daleko, aby przebywać w tak różnych stronach.
Kiedyś rozmawialiśmy o tym, czy jest możliwe poczucie spełnienia po ukończeniu dzieła. Świadomość, że zrobiło się wszystko, co było można. Przypomniałam mu wtedy, co na ten temat powiedział mi Czesław Miłosz, kiedy radziłam się go, czy wydać tomik, dopytując się, jak poznać, czy jest naprawdę skończony: „Niech pani go wyda i popatrzy na niego, jak na już zamknięty kawałek czasu, który odszedł do przeszłości”. Te zapiski to też moja, zamknięta już przeszłość, do której mogę wracać, żeby się spotkać z Wojciechem Kilarem”.
Wojciech Kilar urodził się 17 lipca 1932 we Lwowie. Ojciec kompozytora był lekarzem, a matka - aktorką. Po wojnie uzyskał wykształcenie muzyczne i jako kompozytor odniósł ogromny sukces. Należał do konfraterni zakonu paulinów.
W III RP był związany z środowiskiem patriotycznym (był członkiem Rady Patronackiej Instytutu Jagiellońskiego, Honorowego Komitetu Poparcia Lecha Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich, udzielił wsparcia Prawu i Sprawiedliwości, był Honorowym Przewodniczącym Śląskiego Społecznego Komitetu Poparcia Jarosława Kaczyńskiego). Kompozytor zmarł w 2014.
Szerokiej publiczności Wojciech Kilar jest znany jako kompozytor muzyki filmowej do ponad 130 filmów (Bohdana Poręby, Andrzeja Wajdy, Kazimierza Kutza, Krzysztofa Zanussiego, Krzysztofa Kieślowskiego, Stanisława Różewicza, Wojciecha Hasa, Tadeusza Konwickiego, Marka Piwowskiego, Romana Polańskiego, Francisa Forda Coppi, Jane Campion).
Źródło: www.prawy.pl, 12 02 2016
James Kuiken przez trzydzieści lat służył w armii Stanów Zjednoczonych. Dotknięty syndromem stresu pourazowego zyskał dozgonnego przyjaciela – labradora o imieniu Freedom, który pomaga mu otworzyć się na świat. Ostatnio Freedom pomógł także komuś innemu: małemu, ciężko upośledzonemu chłopczykowi. Sierżant Jim Kuiken w czasie służby w Korpusie Marines odbył wiele zagranicznych misji, kilkukrotnie został ranny, zaś po ostatnim pobycie w szpitalu zdiagnozowano u niego syndrom przewlekłego stresu pourazowego (czyli PTSD Syndrome). W rezultacie w 2013 roku odesłano go do domu w bardzo złym stanie psychicznym. Mężczyzna zamknął się w sobie, bał się wychodzić z domu, głodował, bo nie potrafił zrobić zakupów. Jeden z jego przyjaciół namówił go, żeby skontaktował się z organizacją K-9 For Warriors z Pondre Vedra Beach na Florydzie, specjalizującą się w szkoleniu psów dla weteranów wojennych z uszkodzeniami mózgu i PTSD. Jego imię – Wolność – było symboliczne, bo obecność psa naprawdę wyzwoliła weterana. Dzięki labradorowi przestał obawiać się wychodzenia z domu, zaczął nawiązywać kontakt z ludźmi. Kiedy jego stan znacznie się poprawił, Kuiken postanowił zrobić coś dla innych weteranów. Wraz ze swoim czworonożnym pomocnikiem jeżdżą na festyny, pikniki i koncerty organizowane dla wsparcia emerytowanych żołnierzy i propagują szkolenie psów asystujących. Ostatnio zawitali na koncert charytatywny na rzecz weteranów wojennych zorganizowany w Uncasville w Connecticut. W przerwie koncertu Jim miał wygłosić krótki wykład o roli psów pomagających chorym żołnierzom. Kiedy wraz z Freedomem przemieszczali się ku estradzie, na ich drodze znalazła się para ludzi z malutkim chłopczykiem. Dziecko było osowiałe, nie patrzyło na nikogo, tylko bezwładnie spoczywało w ramionach ojca. Jim zagadnął rodziców chłopca i dowiedział się, że malec jest ciężko upośledzony i właściwie w ogóle nie komunikuje się ze światem. Jednak weteranowi wydało się, że chłopczyk zerka na jego psa! Jim postanowił złamać zasady, które mówią że psa asystującego nie wolno głaskać obcym osobom. Namówił Freedoma żeby zbliżył się do dziecka i położył. Wtedy, ku osłupieniu rodziców chłopczyka, ten wyciągnął rączkę i zaczął wpatrywać się w psa, a potem spróbował go pogłaskać. Radość rodziców była ogromna. Bardzo rzadko się zdarzało, żeby ich synek zainteresował się czymkolwiek, a już nigdy nie wyciągnął do nikogo ręki. Jim namówił ich, żeby zainteresowali się metodami dogoterapii, możliwymi do przeprowadzenia w przypadku ich synka. Jego zdaniem psy na pewno pomogą chłopcu otworzyć się na świat, skoro tak bardzo zaciekawił go Freedom.
Źródło: Mój pies, 1/2016
Nowatorski, rozpuszczający się stopniowo w ciele implant drukowany w 3D, który pomaga w naprawie uszkodzeń kości, opracowali badacze z Warszawy. Rozwiązanie wykorzystano już w operacjach psów. Niewykluczone, że wkrótce bioimplanty posłużą do leczenia ludzi.
Poważne uszkodzenia kości mogą powstawać w wyniku np. nowotworów czy wypadków. Częstym rozwiązaniem stosowanym u ludzi było dotąd wszczepienie w miejsce uszkodzonej kości metalowego implantu. Implant ten jednak musiał już pozostać w ciele do końca życia. W przypadku zwierząt natomiast poważniejsze uszkodzenie kości - np. w łapie - kończyło się zwykle amputacją kończyny.
Tymczasem badacze z Wydziału Inżynierii Materiałowej Politechniki Warszawskiej opracowali bioimplant - rozwiązanie, które pomaga w odbudowie uszkodzonej tkanki kostnej. To drukowane na drukarce 3D polimerowe i porowate niczym pumeks rusztowanie. Na nim - po wszczepieniu do ciała - narastać mogą komórki tkanki kostnej pacjenta, stopniowo odbudowując kość.
Dr inż. Barbara Ostrowska z WIMPW zaznacza:
Rusztowanie wykonane jest z materiałów biodegradowalnych. (…) Po pewnym czasie - od 6 do 24 miesięcy - w zależności od użytych materiałów - implant się rozpuści.
Jak wyjaśnia badaczka, do tego czasu komórki tkanki kostnej powinny już zająć miejsce implantu i naprawić uszkodzenie.
Dr Ostrowska podkreśla, że rozwiązanie jest „szyte na miarę”. Zwykle jest tak, że lekarz zwraca się do naukowców, dostarcza obraz z tomografii komputerowej, a badacze za pomocą specjalistycznego oprogramowania opracowują kształt implantu. Następnie drukują go na drukarce 3D.
Drukarka pozwala na wytworzenie praktycznie dowolnego w kształcie rusztowania. Możemy sobie najpierw zaprojektować, a następnie wytworzyć rozwiązanie, które będzie się charakteryzowało wybraną przez nas, dopasowaną do pacjenta geometrią zarówno wewnętrzną, jak i zewnętrzną - mówi doktorant WIMPW Adrian Chlanda. - Na razie skupiliśmy się na rynku weterynaryjnym. Mamy za sobą cztery przeprowadzone operacje na psach. Były to sytuacje nowotworu tkanki kostnej - opowiada rozmówczyni PAP. Zaznacza, że od operacji tych minęło dopiero pół roku, więc naukowcy dopiero czekają na długofalowe efekty tej nowatorskiej terapii.
Na razie implant jest dostępny na rynku, ale można go stosować tylko w leczeniu zwierząt. Badacze zabiegają jednak o to, by ich rozwiązanie można było stosować również u ludzi.
Żeby jednak wprowadzić ten sam produkt na rynek dla ludzi, musimy przeprowadzić badania kliniczne. Są one bardzo drogie i czasochłonne - mówi dr Ostrowska.
Zapewnia jednak, że jej zespół zabiega o środki na takie badania.
To nowatorskie rozwiązanie, które wynikło z połączenia wiedzy z zakresu inżynierii materiałowej, medycyny, a także druku 3D - kończy dr Ostrowska.
Rozwiązanie wypracowano w ramach projektu BIOIMPLANT. W 2014 r. po zakończeniu projektu na PW powołano spółkę - spin off MaterialsCare, która zajęła się wprowadzeniem rozwiązania na rynek.
Źródło: www.wpolityce.pl, 01.15.2016
Stosując komórki macierzyste, naukowcy wyhodowali ludzkie ucho na grzbiecie szczura. Doświadczeniami przeprowadzonymi przez naukowców z Uniwersytetu w Tokio i Uniwersytetu w Kioto kierował Thomas Cervantes.
Z kolei zespół naukowców z Hospital Morriston pod przewodnictwem Iaina Whitakera przy pomocy druku trójwymiarowego był w stanie pozyskać chrząstki nadające się do przeszczepu. Przy okazji wykorzystano indukowane pluripotencjalne komórki macierzyste. Wyhodowanym chrząstkom nadano kształt, odpowiadający małżowinie usznej. „Model” umieszczono pod skórą szczura, który w ciągu dwunastu tygodni przekształcił się w ucho długości 5 cm.
Badacze uważają, że za pomocą tej metody będą w stanie odtwarzać uszy i przenosić je w miejsca uszkodzonych narządów słuchu u ludzi. Eksperci nie wykluczają, że jeśli przeszczep nastąpi u dziecka, zwiększy się wielkość uszu i będą one wyglądać jak u osób dorosłych. Nowa technika zostanie jednak ulepszona w ciągu najbliższych pięciu lat.
Źródło:
http://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/grzbiecie-szczura-wyhodowano-ludzkie-ucho
www.wolna-polska.pl,
04.02.2016
20 procent dostępnych na polskich rynku lamp LED jest nieprawidłowo oznakowane w zakresie ilości dostarczanego światła. Przejawia się to w postaci zawyżonych wartości w stosunku do zamiennej, tradycyjnej żarówki. Według prawa konsumenckiego jest to wada fizyczna, będąca podstawą do zwrócenia towaru do sklepu.
Kupując oświetlenie LED, należy zwrócić uwagę na jego moc, barwę światła, współczynnik oddawania barw, a przede wszystkim strumień świetlny. Ta ostatnia wartość, oznaczana w lumenach (lm) w praktyce jest równoznaczna z ilością dostarczanego światła. Producenci umieszczają ponadto na opakowaniach informację o mocy lampy w stosunku do tradycyjnej żarówki. Ułatwia to wybór osobom przyzwyczajonym do kupowania klasycznych żarówek.
– Szukamy na opakowaniu ekwiwalentności, czyli piktogramu, który pokazuje, jakim zamiennikiem jest to źródło LED-owe dla tradycyjnej żarówki. Jeżeli mamy napisane, że źródło LED-owe daje tyle światła, co źródło żarowe 60-watowe, to w tym przypadku mamy do czynienia ze świadomym wyborem – mówi Bogdan Ślęk, przewodniczący Komitetu Rozwoju Związku Producentów Sprzętu Oświetleniowego „Pol-lighting”.
Poszukując lampy o mocy równoznacznej z żarówką 60-watową, należy wybrać lampę LED ze strumieniem świetlnym co najmniej 806 lumenów. Oznacza to, że zarówno żarówka, jak i lampa LED dają tyle samo światła, przy czym lampa LED zapewnia mniejszy pobór energii. Z badań przeprowadzonych przez GFK Polonia w ostatnim kwartale 2015 roku wynika jednak, że znaczna część lamp LED dostępnych na polskim rynku jest wadliwie oznakowana. Co piąta ma zawyżoną wartość faktycznej ilości dostarczanego światła w stosunku do zamiennej żarówki tradycyjnej.
– 20 proc. produktów, które znajdują się na półkach sklepowych, ma taką wadę fizyczną już na opakowaniu. Podawane są na nim informacje o parametrach, które są niezgodne z przepisami prawa o tej ekwiwalentności – mówi Bogdan Ślęk.
Zgodnie z ustawą o prawie konsumenckim zbyt mała ilość emitowanego światła w stosunku do ekwiwalentu (określonego na opakowaniu) stanowi wadę fizyczną produktu. To z kolei jest podstawą do złożenia reklamacji oraz odstąpienia od umowy.
– Praktycznie mamy 100-proc. gwarancję tego, że sklep musi oddać nam czy wymienić to źródło na produkt niemający takiej wady fizycznej – mówi Bogdan Ślęk.
Zasady odstąpienia od umowy wyglądają tak, jak w przypadku innych produktów. Wymiany lub zwrotu dokonuje się w sklepie, w którym dokonano zakupu, na podstawie paragonu.
Źródło: Newseria Biznes, 18.01.2016
Pracujący z łódzkimi celnikami pies Hary wykrył w tym roku już ponad 70 przesyłek pocztowych z kontrabandą. Przesyłano w nich głównie tytoń i susz tytoniowy bez akcyzy, w sumie ponad 130 kg.
Informacje o wyczynie niezwykłego czworonoga podała rzeczniczka Izby Celnej w Łodzi Beata Bińczyk. Dodała, że oprócz tytoniu w paczkach były też nielegalne papierosy oraz 2 litry alkoholu z nieznanego źródła. Według niej gdyby nie pies, fiskus mógłby stracić ponad 100 tys. zł.
Jak informuje rzeczniczka, największe tegoroczne sukcesy Hary odniósł w pierwszych dniach lutego. W sortowni paczek pocztowych znalazł siedem przesyłek z tytoniem. Tytoń schowany był w szczelnie zamkniętych, metalowych puszkach po owocach i warzywach. Wieko każdej z puszek, zawierających po ok. kilogramie nielegalnego tytoniu, było uszczelnione za pomocą silikonu. Metalowe puszki zapakowano w kartonowe pudełka. Mimo takich zabezpieczeń Hary bezbłędnie wskazał te przesyłki, w których był nielegalny tytoń.
Jednego dnia wieczorem Hary znalazł metalowe puszki z tytoniem, a już następnego dnia, w innej sortowni, wytypował 20 kolejnych przesyłek z takim samym towarem - dodała.
Hary to owczarek niemiecki z hodowli z okolic Radomia. Ma trzy i pół roku, w służbie celnej od października 2013 roku.
Źródło: abctygodnik.pl, 05.02.2016
Jacek Skrzypacz
Międzynarodowy Fundusz Walutowy zajmuje się wirtualnym pieniądzem. Uznaje go za przyszłość handlu.
Zdaniem John Cryan z Deutsche Bank: „Gotówka, myślę że w ciągu dziesięciu lat przestanie istnieć. Nie ma na nią zapotrzebowania, jest też strasznie nieefektywna i droga”.
Międzynarodowy Fundusz Walutowy w dokumencie SDN/16/03 o tytule „Virtual Currencies and Beyond: Initial Considerations” wyjaśnia całe zjawisko. Tłumaczy, że sednem wirtualnej waluty jest szyfrowanie treści oraz komunikowanie P2P (wywodzone z sieci pirackich treści aktywistów). Chce, aby ona była wyregulowana. Widzi w wirtualnej walucie zyski jako efekt ograniczenia kosztów transakcji a jako zagrożenie utratę „stabilności finansowej”. Szacuje rynek wirtualnej waluty na 7 miliardów dolarów, a dla porównania rynek dolara to 12 trylionów dolarów.
Zauważa, że bitcoiny są wyłączone z centralnego nadzoru. To zaś oznacza, że sieciowi komuniści wpuszczają do gospodarki świata system płatności poza regulacjami państwa. Za tym idą problemy w narzucaniu podatków takich jak dochodowy, czy od transakcji. Międzynarodowy Fundusz Walutowy dostrzega problem w sterowaniu bitcoinami oraz przestrzega, że po złamaniu protokołu, czyli nadużycia ze strony technicznej, może dojść do oszustw. Jego zdaniem wystarczy, że 51% użytkowników stworzy tu sojusz i wpuści fałszywe dane.
Waluta bitcoin to próba mariażu idei społeczeństwa sieciowego oraz ekonomii. Przelewy wędrują przez pośredników, tak jak treści przesyłane w sieci P2P, czyli trafiają do wszystkich podłączonych w danym momencie. Transakcję są zachowane w spisie zwanym blockchain. One są kopiowane do wszystkich użytkowników systemu.
Według sieciowych komunistów system kapitalistyczny to okradanie ludzi. Zakładają, że banki tworzą spiski i np. fałszują własne księgi rachunkowe. Dlatego prezentują jako moralność bitcoina, czyli jawność wymiany pieniędzy z pominięciem, kto tego dokonał. Narzucają rozpatrywanie systemu nie jako technologii a kwestii etyki.
VISA rozważa zastosowanie mechanizmu wirtualnej waluty zamiast tradycyjnych przelewów. Według Dana Schulmana z PayPaly „pieniądze przekształcają się w formę cyfrową naprzeciw nas”, choć w 85% opierają się na gotówce. Tom de Swaan z Zurich Insurance Group myśli o zastosowaniu tego mechanizmu w ramach ubezpieczeń.
James Gorman z Morgan Stanley zaś nawołuje do tworzenia regulacji, bo „zaufanie jest sercem bankowości”.
Rozważania te pomijają, że bitcoin jest pieniądzem z powietrza. Za tworzeniem infrastruktury stoją tzw. górnicy (miners). Udostępniają komputery do operacji matematycznych stojących za systemem transakcji. Dostają po 25BC (skrót od nazwy waluty). Jednakże w chwili jak w sieci znajdzie się 21 milionów bitcoinów, wtedy mają być finansowani z prowizji za przelew.
Haktywizm od strony ekonomicznej wywodzi się z gospodarki planowej. Międzynarodowy Fundusz Walutowy myśli o zaadoptowaniu wirtualnego pieniądza zamiast gotówki, bo on nie ma pokrycia w towarze. Za tym idzie możliwość ich „dodrukowania” za pomocą komputera. Istnieje ryzyko, że system bitcoinów umocni ten system i zapewni iluzje zmian. W miejsce wolnego rynku zapanuje socjalizm oparty o nieistniejące realnie pieniądze tyle, że pod szyldem bitcoin.
Satoshi Nakamoto, twórca systemu, zakłada że miejsce banku centralnego jako producenta monet zastępuje każdy użytkownik sieci. Wedle jego zamierzenia, kto tu się znajdzie pozostanie, bo inaczej straci pieniądze, jakie wypływają z tego, że użycza komputera do obliczeń.
To zaś przypomina niewolnictwo preferowane w gospodarce planowej, czyli zależność od systemu. Zarazem ten mechanizm zapewnia ochronę infrastruktury, co przekłada się na bezpieczeństwo transakcji. Na zebraniu ministrów finansów 15 stycznia 2016 Unia Europejska wskazała przelewy elektroniczne oraz cyfrową walutę jako sposób finansowania terroryzmu. Rodzi się pytanie, czy aby tylko w tym jest problem?
Źródło: www.prawy.pl, 25.01.2016
Marek Andraszewski
Nowy Dworzec Główny już funkcjonuje od września 2015 r. Przyjezdnym do Bydgoszczy, wszystkim tyflopodróżnikom i tyfloryzykantom, opisuję najprostszą drogę z peronu na autobus i tramwaj, tunelem w kierunku wyjścia od ulicy Dworcowej, tak, aby ominąć hol główny.
Dworzec jest wyposażony głównie w 2 rodzaje oznaczeń ułatwiających niewidomym poruszanie się po nim:
Ścieszki naprowadzające, o szerokości 20 centymetrów, w postaci 7 równoległych, wypukłych, miniaturowych szyn, prowadzących do prawie wszystkich punktów dworca.
Pola guzków, położone przed schodami, windami, wyjściami z budynku na perony. Taki 40-centymetrowy pas guzków jest położony w odległości 100 cm w od każdej krawędzi peronu.
Odległości odcinków podaję w postaci kroków, dla wyobrażenia sobie przestrzeni do przebycia (nie koniecznie je licząc).
Czteropiętrowy nowy budynek i perony są na dawnych miejscach.
Obiekty dworca są na dwóch dolnych poziomach.
Na poziomie minus 1, jest: tunel, hol główny, na którym jest poczekalnia, kasy biletowe (informacja o odjazdach pociągów jest w każdej kasie).
Jest też kawiarnia, toalety, samoobsługowa przechowalnia bagażu, bankomat, biletomat,
4 tablice informacyjne dla niewidomych, czyli mapy plastyczne z planami dwóch poziomów dworca (po dwie tablice na każdym poziomie).
Są też dotykowe ekrany informacyjne dla ludzi widzących, które na mapach plastycznych są nazwane, jako kioski informacyjne i nieoznaczony na mapie plastycznej automat do wydawania napojów, ciastek itp.(niestety z ekranem dotykowym) oraz samoobsługowa przechowalnia bagażu.
Na poziomie 0, na który wchodzi z ulicy Zygmunta Augusta się po 4 stopniach, jest wyjście na peron 1., tam znajdują się windy, ruchome i tradycyjne schody prowadzące na poziom minus 1.
Jest też mała restauracja, apteka, kiosk, drogeria i dwie mapy plastyczne poziomu 0, usytuowane w różnych miejscach.
Jeśli przyjechałeś, np. od strony Torunia, pociągiem pośpiesznym, czyli najprawdopodobniej wjechałeś na tor przy peronie 3., peron i wejście do budynku, w którym są schody do tunelu, będą po prawej stronie. (Nie jest to nowo wybudowany budynek).
Po wejściu do budynku, gdybyś szedł prosto 25 kroków, wyszedłbyś na peron 4.
A więc po wejściu do budynku, od razu skręć w lewo w kierunku schodów w dół.
Przed schodami, laską i stopami wyczujesz guzki. Po 13 stopniach, od razu idź w prawo na 3 stopnie w dół, a następnie w dół na 11 stopni.
Jesteś w tunelu, więc, tak jak z każdego peronu na tym dworcu, idź w prawo środkiem tunelu, wzdłuż ścieżki do końca, czyli około 180 kroków do ściany.
(Uwaga: ja chodzę raczej obok ścieżek).
Po drodze z prawej strony będziesz mijać schody na peron 2., do których prowadzi ścieżka. A w lewo od głównej ścieżki na rozgałęzieniu jest ścieżka do windy jadącej na peron 2.
30 kroków dalej, czyli 3 kroki za wycieraczką i polem guzków, położonych na całą szerokość tunelu przed automatycznie i bezgłośnie otwierającymi się drzwiami, po prawej stronie, miniesz ścieżkę do windy jadącej na peron 1. Schodów tradycyjnych tu nie ma. Na żaden peron nie prowadzą również schody ruchome. Są tylko windy.
Po następnych 3 krokach będzie odgałęzienie ścieżki w lewo do mapy plastycznej, przedstawiającej plan poziomu minus 1, na którym obecnie jesteś. Obok mapy plastycznej po prawej stronie, na ścianie tunelu znajduje się przycisk przeznaczony do wezwania pomocy. Po naciśnięciu prostokątnego przycisku z napisem SOS, na wysokości ok. 1,40 cm, pod którym jest napis Pomoc, naciśnij przycisk. Po usłyszeniu sygnału można rozmawiać z pracownikiem na temat udzielenia pomocy.
Idąc dalej główną ścieżką, po następnych 18 krokach, będzie odgałęzienie ścieżki w lewo w kierunku holu. Idąc tam 13 kroków i znów w lewo 13 kroków, staniesz przed okienkiem kasy biletowej nr 1.
Uwaga! Głośnik, z którego słychać głos kasjerki znajduje się 1metr na prawo od okienka.
Kontynuując marsz ku wyjściu z tunelu, po następnych 20 krokach zauważysz metrowe odgałęzienie w lewo do mapy plastycznej przedstawiającej również plan poziomu minus 1.
Kontynuując marsz ścieżką prowadzącą z tunelu, po około 60 krokach dojdziesz do końca tunelu, więc idź w lewo na schody w górę. Po lewej stronie będzie winda.
Jeżeli wysiądziesz na peronie 4., jadąc z kierunku Poznania, wówczas budynek z wejściem do tunelu będzie po prawej stronie. Gdy wejdziesz, skręć od razu w prawo w kierunku schodów w dół.
(Gdybyś nie skręcił, idąc prosto 25 kroków, wyszedłbyś na peron 3.)
Na dole idź w lewo na 3 stopnie w dół i ponownie w lewo w dół. Jesteś w tunelu, w tym samym miejscu, jak gdybyś szedł z peronu 3. Z tego miejsca tunelem w lewo, możesz dotrzeć na peron 5. Po lewej stronie tunelu będą schody, a po prawej stronie tunelu winda.
Z peronu 2 i 5 jest prościej, bo zejście do tunelu jest na środku peronu, czyli zwyczajnie.
Z peronu 1, na miasto najlepiej wyjść, przechodząc prawą stroną obok nowego budynku dworca, stojącego przy peronie 1, czyli jak dawniej.
Na końcu tunelu, przed ścianą, skręć w lewo na schody w górę. Po lewej stronie jest winda. Na górze idź w lewo. Po 22 krokach dojdziesz do jezdni bez sygnalizacji, z mini krawężnikami. Po 15 krokach, czyli za jezdnią, skręć w prawo na nieznacznie wyższą, bardzo długą wysepkę autobusową.
(Gdybyś nie skręcił, a szedł prosto w kierunku sygnalizacji dźwiękowej, po 30 krokach, czyli za jezdnią ulicy Zygmunta Augusta, wejdziesz prosto na 4 stopnie prowadzące na poziom 0 dworca.)
Skręciwszy jednak na wysepkę, po 50 krokach, po prawej stronie podjeżdżają autobusy.
Np. 80 jadący na lotnisko, 67 jadący do Ośrodka Szkolno-Wychowawczego i 83 do Ośrodka Rehabilitacji na ulicę Powstańców Wielkopolskich przy ul. Lelewela.
Gdy wysiądziesz, do ośrodka znajdującego się 300 metrów z przodu, ale po drugiej stronie ulicy, więc polecam teraz cofnąć się o 30 metrów i przejść na drugą stronę na sygnalizacji dźwiękowe.
Uwaga! Wysepka jest bardzo długa, więc autobusy stoją nagminnie jeden za drugim, nawet po 3.
50 kroków dalej, na tej samej wysepce jest przystanek dla numerów: 79, 54 i 71, którym można przyjechać na ten przystanek przy ulicy Powstańców Wielkopolskich - Lelewela.
Więc proponuję, aby z przystanku przy ośrodku pojechać 1 przystanek jakimkolwiek autobusem i przesiąść się na autobus 71.
Gdybyś jednak jechał na dworzec sprzed ośrodka autobusem linii 83, wysiądziesz przy dworcu na ulicy Warszawskiej, z której trudniej trafić na dworzec. Pomimo, iż zapowiedź w autobusie brzmi tak samo, czyli: dworzec główny, autobus staje na ul. Warszawskiej, czyli 100 metrów wcześniej.
Gdybyś z tunelu wychodził lewą stroną schodów, idąc prosto 60 kroków znajdziesz się na przystanku tramwajów numer 3 i 5, jadących w stronę miasta, ale bezpośrednio stąd żadnym nie dojedziesz w okolice ośrodka rehabilitacji.
Uwaga!
Powierzchnie peronów są źle oznaczone i strach po nich chodzić. Trudno na peronach odnaleźć wejścia do tunelu. Chyba, że ktoś ma słuch nietoperza!
Niniejszy tekst musi być krótki, więc dokładniejszy opis dworca będzie na www.andraszewski.wix.com/andraszewski.
Na niniejszej stronie w ciągu kilku dni, zamieszczę pierwszą poszerzającą informację o dojściu do innych miejsc: toalety, restauracji, kawiarni i bankomatów.
Moim zamiarem jest sukcesywne zamieszczanie opisywanych dróg doprowadzających do wszystkich najważniejszych miejsc dworca.
Z poważaniem
Marek
Andraszewski
Zofia Krzemkowska
„Człowiek musi się rozwijać póki żyje. Zdrowie psychiczne to zdolność do ciągłego rozwoju” (prof. Halina Szwarc).
Odpowiednia rehabilitacja niewidomych i słabowidzących ma decydujący wpływ na dalszy rozwój.
Stanisław Kotowski – „Cele rehabilitacyjne niewidomych i słabowidzących”.
Projekt współfinansowany przez PFRON.
„Co to jest rehabilitacja?” - definicja rehabilitacji: „Jest to przywrócenie możliwości sprzed utraty wzroku. Usamodzielnienie się, zwiększenie niezależności od innych. Wpływają na to m.in. wiek rehabilitowanego, region zamieszkania, stan zdrowia, posiadane wykształcenie, zaakceptowanie utraty wzroku, stosunek rodziny – otoczenia, możność skorzystania z pomocy odpowiednio przygotowanych do tego instruktorów...”
Przy złożonym inwalidztwie rehabilitacja ma trudniejszy przebieg. Najważniejsza jest postawa rehabilitowanego, jego motywacja, aktywizowanie, uświadomienie, że rehabilitacja jest czymś ważnym w jego życiu, jest procesem ciągłym i trzeba ją prowadzić do końca życia. Wyodrębnia się: rehabilitację podstawową, zawodową, psychiczną (akceptacja utraty wzroku) i społeczną. „Każda praca jest lepsza niż gdy się nie ma żadnego zajęcia”.
Na stronie 164 omawianej książki zamieszcza się wykaz zawodów, które wykonywali lub nadal wykonują niewidomi. W okresie naszej młodości – po II Wojnie Światowej królowało szczotkarstwo. Oboje w nim pracowaliśmy. Autor w Spółdzielni białostockiej, ja w bydgoskiej „Gryf”, łącząc pracę akordową z nauką w LO dla Pracujących.
Autor książki – dr Stanisław Kotowski - na podstawie notki biograficznej - (notkę zaopatrzono w zdjęcie autora).
Stanisław Kotowski urodził się w 1938 r. w Jedwabnym. Wzrok stracił we wczesnym dzieciństwie. Ukończył Szkołę Masażu w Krakowie, studia psychologiczne na Uniwersytecie Jagiellońskim, pisząc pracę na temat: „Kształtowanie wyobrażeń u dzieci niewidomych na podstawie rysunku plastycznego”. Doktoryzował się na Uniwersytecie Śląskim pisząc: „Funkcjonowanie systemu rehabilitacji inwalidów wzroku w Polsce w świetle realizacji zadań polityki społecznej”.
Pracował w Spółdzielni w Białymstoku jako szczotkarz i metalowiec, w Zakładzie dla Inwalidów Wzroku w Chorzowie jako psycholog a potem dyrektor przez 11 lat. W ZG PZN zajmował się rehabilitacją. Był p.o. kierownikiem Związku. Napisał wiele artykułów popularno-naukowych, 2 książki: „Pomyślmy i porozmawiajmy o naszych sprawach” i „Przewodnik po problematyce niewidomych i słabowidzących”. Tą pierwszą posiadam w swojej domowej bibliotece, była mi bardzo przydatna w pracy zawodowej z nowo ociemniałymi.
Pełnił różne funkcje społeczne np.: był v-ce przewodniczącym Stowarzyszenia „CROSS” i skarbnikiem ZG PZN.
Przez kilkanaście lat redagował czasopisma środowiskowe. Przez 6 lat społecznie „Wiedzę i Myśl” - miesięcznik internetowy, w którym zamieszczał materiały nadsyłane przeze mnie.
Przeszedł na emeryturę w wieku 67 lat.
Obecnie pracuje nad popularną encyklopedią tyflologiczną, której Polsce brakuje.
„Życie nabiera sensu, gdy umiemy się cieszyć nim i czynimy je piękniejszym dla drugiego człowieka” (David Ben Gurion).
„Treść książki” Autor uważa za popularną, skierowaną do niewidomych i słabowidzących, ich rodziców, członków rodzin, rodzeństwa, działaczy związkowych. Ja poszerzyłabym grono odbiorców o specjalistów ds. niewidomych, nowo zatrudnianych pracowników spotykających się ze środowiskiem po raz pierwszy a także o nauczycieli, studentów pedagogiki specjalnej a zwłaszcza tyflopedagogiki. Może być też materiałem – lekturą na organizowanych tak licznie szkoleniach.
Jej walorem jest to, że została napisana ładnym, przystępnym, zrozumiałym językiem, w oparciu o konkretne – wzięte z życia przykłady. Np.: zamieszczone w „Naszych Dzieciach” wstrząsające listy matek opiekujących się dziećmi niewidomymi, zaskoczonych urodzeniem takiego dziecka, nieprzygotowanych do tego, zagubionych w problemach do rozwiązania, których dotąd nie znały. Albo: - cenne porady dla wybierających się na studia niewidomych i słabowidzących.
Walorem jest też to, że porusza się tematy tabu np.: dziedziczenie ślepoty – str. 187, potrzebę przygotowania do życia rodzinnego niewidomego i słabowidzącego, potrzebę działalności społecznej dla innych (ważne dla psychiki) – przy nadmiarze czasu wolnego.
Rozdział IV książki str. 68 omawia najczęściej popełniane błędy wychowawcze: taryfa ulgowa w szkole i w domu, wyręczanie w czynnościach które może bez trudu wykonać niewidomy, nadopiekuńczość, źle pojęta miłość – wszystko to daje zgubne skutki w przyszłości niezaradnego, niesamodzielnego niewidomego.
Prasa środowiskowa na te tematy milczy. Stała się magazynami, w których sprawy niewidomych zajmują – moim zdaniem – za mało miejsca, albo piszący niewystarczająco znają problematykę niewidomych. Za to zawsze jest w piśmie miejsce na przepisy kulinarne, często niełatwe do wykonania przez całkowicie niewidomego, wbrew zapewnieniom Redakcji.
Walorem jest sam autor, znający sprawy, o których pisze z autopsji, z psychologicznych obserwacji, z własnoręcznego wykonywania różnych zawodów. Był masażystą, szczotkarzem, metalowcem w spółdzielni dla niewidomych, pracował na akord, był psychologiem – zgodnie ze zdobytym wykształceniem, dyrektorem zakładu inwalidów z uszkodzonym wzrokiem, działaczem społecznym, redaktorem a obecnie emerytem. Nie jest to więc teoria, ale życiowa praktyka, którą dzieli się na łamach książki z innymi, tymi którzy chcą ją poznać, na pewno warto!
Mam ją przed sobą. Starannie wydana, w dwóch kolorach granatowo-białym, wyraźny druk, dobrze służący słabowidzącym. Jest też nagrana na płycie. Tu pochwała dla wybranego lektora Michała Maciejewskiego. Czyta wyraźnie, nie za szybko.
Korzystałam z dwóch wersji.
Nie można jej kupić. Można tylko wypożyczyć w bibliotece, do której została przekazana oraz w Okręgu PZN. Oby nie było trudności w dotarciu do niej dla tych którzy chcą sami zapoznać się z jej treścią.
W każdym rozdziale jest podrozdział poświęcony doświadczeniom autora np. „Moje życie”, „Lata szkolne, które takimi nie były”. Oto jak o nich pisze: - po ukończeniu II klasy Szkoły Powszechnej, wskutek znacznej utraty wzroku przestałem się uczyć. Tak było do 19 roku życia. Były to najtrudniejsze lata mojego życia. Miałem 3 siostry, gdy któraś głośno przeczytała mi książkę byłem szczęśliwy!
I dalej... „Moje życie rodzinne” - pisze: jest udane, jestem zadowolony. Żonę Barbarę – nauczycielkę poznałem w Chorzowie, gdzie pracowałem. Mamy 3 dorosłych, usamodzielnionych, pracujących dzieci: syna i 2 córki oraz 3 wnuków.
„Moje zainteresowania” - str. 216 – moją pasją jest słuchanie książek, przeznaczam na to co najmniej 1 godzinę dziennie. Poza czytaniem lubię spacery po lesie z białą laską, blisko mojego zamieszkania mam taki skrawek lasu – nazywam go moją puszczą. Idąc słucham książek. Czasem ktoś nawiąże rozmowę. Lubię grać w brydża i szachy ale często nie znajduję partnera. Lubię też życie towarzyskie, ale w małym gronie, bo wówczas łatwiej rozpoznać głosy. Nie lubię słuchać muzyki.
Poznałam autora w Zdworzu na Mazowszu. Tam ZG PZN w 1963 r. zorganizował turnus rehabilitacyjny pod namiotem dla niewidomych studentów. Podobne odbywały się co roku. Uczestniczyłam w wielu z nich. Kierowali nimi niewidomi nauczyciele. Uczestnicy chwalili pobyt. Dla mnie był to ostatni pobyt. Kończyłam historię, poszukiwałam pracy. On, mój rówieśnik studiował psychologię. Szkoda że nadal nie kontynuuje się tej formy pracy. Przyjeżdżali przedstawiciele władz związkowych, była wzajemna wymiana doświadczeń i miły pobyt. Okazało się że dotąd wielu faktów z życia autora książki nie znałam. Uświadomiły mi to podrozdziały książki. Potrafił się przyznać, że w sprawach nowo ociemniałych nie ma osobistego doświadczenia.
Ja obecnie mam ich wiele, bo w Bydgoskim Ośrodku Rehabilitacji i Szkolenia Niewidomych przepracowałam 35 lat. Jako nauczyciel – instruktor uczestniczyłam w ich rehabilitacji wraz z zespołem innych pracowników. Niektórzy trafili po wypadku, ze szpitala, po trudnych rodzinnych przeżyciach. Zapraszaliśmy: red. Szczurka, Michała Kaziowa, Halinę Banaś, niewidomych telefonistów z bydgoskiej onkologii, osoby niewidome poruszające się z psami przewodnikami, masażystów, by mogli z nimi bezpośrednio rozmawiać i poznawać konkretne osiągnięcia rehabilitacyjne. Czy to się teraz kontynuuje w Ośrodkach Szkolno-Rehablilitacyjnych? - tego nie wiem.
Treść prezentowanej pozycji dotyczy realizacji celów rehabilitacyjnych dostosowanych do potrzeb z niemowlętami, małymi dziećmi, uczącymi się w Ośrodkach Szkolno-Wychowawczych, w szkołach średnich, ogólnodostępnych, integracyjnych, indywidualnie, będących studentami, gdzie rehabilitowany sam wyznacza swoje cele – w rodzinie, w wieku podeszłym, gdzie sprawność się zmniejsza, przejście na emeryturę staje się szokiem. Możliwości spędzania wolnego czasu w zmienionych warunkach i cele realizowane w ciągu całego życia.
Zgadzam się z autorem, że rezygnacja z komputera i Internetu ogranicza możliwości rehabilitacji. Świadomie stajemy na uboczu, odsunięci od współczesnej techniki.
Zainteresował mnie rozdział XIII książki zatytułowany „Osiągnięcia wybitnych niewidomych”. Prezentuje się w nim m.in. : Matkę Elżbietę Różę Czacką, działalność Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi, wielu prezentowanych znam osobiście, np. Andrzeja Bartyńskiego – poetę, recytatora, pieśniarza, literatów: Jadwigę Stańczakową Jerzego Szczygła, znam też osobiście Teresę Dębowską – wszechstronną sportsmenkę, szachistkę; muzyków: Edwina Kowalika, Mieczysława Kosza z książki pisanej o nim; niewidomych recytatorów Antoniego Szczucińskiego, recytatora, turystę, prawnika Andrzeja Chudkowskiego – także recytatora. W tym samym rozdziale XIII omawia się też osiągnięcia niewidomych z dodatkowymi schorzeniami np. Michała Kaziowa, o którym można przeczytać na str. 377, znam go osobiście, studiowaliśmy w tym samym okresie na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Helenę Keller – głuchoniewidomą – powszechnie znaną.
Będąc na podyplomowych studiach w Państwowym Instytucie Pedagogiki Specjalnej – obecnie Akademia Pedagogiki Specjalnej w Warszawie, pisałam pracę dyplomową na temat: „Rewalidacji niewidomych o obniżonej sprawności intelektualnej, zaniedbanych środowiskowo”. Bydgoski Ośrodek Rehabilitacji i Szkolenia był wówczas kopalnią różnorodnych przypadków. Był więc materiał badawczy. Wykorzystywałam go na sympozjach tyflologicznych organizowanych dla całej Polski przez dział tyflologiczny Związku.
Szkoda, że o wymienionych tu osobach nie mówi się, nie zaprasza, nie wykorzystuje ich potencjału intelektualnego. Młode pokolenie zupełnie nie zna tych nazwisk, nie utożsamia się ze środowiskiem. Dlaczego tak się dzieje? - Tak jakby przeszłość nie istniała.
Ostatni rozdział książki zawiera oferty Ośrodków kształcących niewidome dzieci i młodzież z uszkodzonym wzrokiem. Warto je spopularyzować, bo przepływ informacji nie zawsze trafia w porę.
Jest jeszcze słowniczek używanych terminów i bibliografia złożona z 20 pozycji. Autor korzysta m.in. z Wypisów Tyflologicznych, Biuletynów Informacyjnych PZN i Fundacji TRAKT, z wybranych fragmentów wywiadów zamieszczonych w „Pochodni”, „Nowym Magazynie Muzycznym”, w ”Głosie Kobiety”, w miesięczniku Internetowym „Wiedza i Myśl” redagowanym przez autora społecznie. Ze sprawozdań ZG PZN w latach 1989-2012. Doceniamy wkład pracy autora.
Lektorką była żona Barbara, która dokonała korekty.
Książkę trzeba poznać. Zachęcam gorąco. Została ona wydana w 2015 roku, a więc jest nową, aktualną pozycją.
„Ilekroć odłożywszy książkę snuć zaczniesz nić własnych myśli, tylekroć książka zamierzony cel osiągnie” (Janusz Korczak).
W tym numerze „Sześciopunktu” zapraszam do lektury 2 wypowiedzi na tematy już wcześniej poruszone, ale i poszerzone. Z pełną życzliwością zachęcam Państwa do dzielenia się z Czytelnikami naszego magazynu swoimi przemyśleniami i uwagami.
Sylwester Peryt.
Alicja Nyziak
Przeczytałam polemikę pana Jana Tokarza do tekstu pt. „Inne spojrzenie” autorstwa Jerzego Ogonowskiego i skoro redakcja zachęca, to ja chętnie. Właściwie trudno nie zgodzić się ze zdaniem pana Jana – cytat: „Takiej autoreklamy i to w bardzo złym guście, jak tekst Ogonowskiego dawno nie czytałem.”. Powiedziałabym nawet, że pan Jerzy Ogonowski zaprzecza sam sobie. Oto tylko jeden przykład: „Gdyby jednak nie początkowe działania moich rodziców i otoczenia, o czym szeroko piszę w nagrodzonej pracy, zapewne nigdy takiej decyzji w wieku 15 lat nie byłbym w stanie samodzielnie podjąć. Całe moje dzieciństwo przebiegło bowiem w atmosferze przekonywania mnie – praktycznie i teoretycznie – przez rodziców i sąsiadów, że jestem znacznie zdolniejszy intelektualnie i inteligentniejszy od mego otoczenia.”. Cytat ten dotyczy decyzji o podjęciu dalszej nauki w liceum masowym. Natomiast w dalszej części tekstu czytamy: „Należy pamiętać, że w otoczeniu tylko ja jeden miałem przekonanie, że dam sobie w takim liceum radę, nawet moi rodzice traktujący mnie bardzo poważnie ani sąsiedzi ich wspierający, nie byli pewni, czy takie rozwiązanie w sytuacji braku wzroku jest w ogóle możliwe.”. Nie wiem jak inni czytelnicy „Sześciopunktu”, ale ja doznałam pewnego zafiksowania. Rozumiem wyjątkowość autora, którą tak usilnie podkreśla, ale trudno dyskutować przy takim braku spójności. O braku reakcji na swoje teksty ze strony czytelników pan Ogonowski również wspomina. Jednak, czy faktycznie wynika on tylko z pełnej zależności osób niewidomych od innych lub ich niedojrzałości? Czy naprawdę osoby niewidome straciły swoją godność? A może bardziej chodzi o to, że autor w swoich wypowiedziach przedstawia gotowe już tezy i nie pozostawia miejsca na dyskusję? Na jakiej podstawie pan Ogonowski twierdzi, że osoby niewidome zajmujące się w pracy przepisywaniem tekstów są pozbawione godności i własnej wartości. Skąd pewność, że ta praca jest bezsensowna? Czy autor skontaktował się z pracodawcą i zapytał, w jakim celu pracownicy odsłuchują nagranie i spisują je? Łatwo przychodzi panu Jerzemu ocena drugiego człowieka. Tylko, czy ma do tego prawo? Sytuacja każdego człowieka jest inna i nie należy postrzegać wszystkich przez pryzmat własnej osoby. Warto również pamiętać, że nie samo wykształcenie czyni z nas człowieka. Część osób niepełnosprawnych chętnie podejmowała fikcyjną pracę i godziła się na oddawanie lwiej części swoich zarobków pracodawcy. Znany to proceder i nie będę go tutaj opisywała. Osobiście jestem przeciwna takiemu oszukiwaniu PFRON-u, bo w dalszej perspektywie najwięcej tracą na nim niepełnosprawni. Mimo, to nie mam prawa oceniać innych, którzy zdecydowali się na taką działalność. Przecież podobnie jak w pozostałej części społeczeństwa także między niewidomymi są osoby, które nie zechcą w ten sposób „pracować”, ale są i takie, które takie rozwiązanie zadowoli. Fajnie szafuje się sloganami w rodzaju: „Tak więc nadszedł już chyba czas, aby osoby z niepełnosprawnością wzrokową wzięły sprawy we własne ręce w sposób konkretny i godny.”. Oj dobrze, że czasy tego typu komunałów już za nami.
Zarówno pod tekstem pana Ogonowskiego, jak i polemiką pana Tokarza głos zabrał redaktor naczelny. Po przeczytaniu obu komentarzy odnoszę wrażenie, że panu Sylwestrowi zabrakło dystansu. Jeśli w polemice pana Jana zapodziała się gdzieś życzliwość i szacunek dla adwersarza, to co należy powiedzieć o tekście pana Ogonowskiego? Zabrakło w nim szacunku dla osób niewidomych, jak Polska długa i szeroka. Porcją braku godności, marnej inteligencji, uzależnienia od innych, braku poczucia własnej wartości obdarował autor praktycznie całe środowisko. Jednak w tym przypadku padły słowa podziękowania i gratulacje. Sytuacja żenująca biorąc pod uwagę, że pan Sylwester Peryt jest w Zarządzie Fundacji „Świat według Ludwika Braille’a”, a pan Jerzy Ogonowski w jej Radzie. Tak oto znalazłam się w „piaskownicy”, w której panowie wymienili się „zabawkami”.
Jerzy Ogonowski
Dawno, dawno temu, kiedy jeszcze Polski Związek Niewidomych miał ważne znaczenie w życiu inwalidów wzroku, istniał taki przesąd, że biała laska stanowi podstawowe narzędzie przy samodzielnym poruszaniu się i orientacji przestrzennej. I wtedy nikt by się nigdy nie spodziewał, że na łamach organu Zarządu Głównego PZN znajdzie się publikacja, w której zostanie napisane, iż jeden ze znanych działaczy ruchu niewidomych był na tyle zrehabilitowany, że nawet nie używał białej laski. Czytałem, czytałem i zastanawiałem się, kto tu zwariował.
Istnieją co najmniej dwa sposoby na życie, jeżeli chodzi o samodzielne poruszanie się niewidomych. Pierwszy, to stosowanie różnego rodzaju sprzętu z białą laską na czele oraz odbycie niezbędnych kursów orientacji przestrzennej. Drugi – dotyczący głównie ludzi bardzo wrażliwych, to taka organizacja życia, aby samemu nie trzeba było poruszać się w nieznanym terenie, co bynajmniej nie umniejsza znaczenia i godności takiego niewidomego, dostosowuje on bowiem swe życie do swych psychicznych predyspozycji i możliwości. W wypadku prezentowanego w artykule zmarłego niedawno działacza PZN, nie używał on białej laski dlatego, że samodzielnie się nigdzie nie poruszał, a nie dlatego, że był do tego stopnia zrehabilitowany. Po prostu tego rodzaju twierdzenia nie powinny pojawiać się w „Pochodni”, która wprawdzie z organu PZN przekształcona została w magazyn, czyli w zbiór publikacji o niezbyt określonym charakterze. Tak czy owak, jest to czasopismo jakoś tam odbijające myśl niewidomych, toteż nie może stawać w poprzek osiągnięciom ruchu niewidomych, w tym także w zakresie orientacji przestrzennej i znaczenia białej laski.
W tym samym mniej więcej czasie natknąłem się na polemiczny głos odnośnie mego artykułu. Polemika jak polemika, ale zadziwić mnie musiał fakt, że mój adwersarz zastanawia się, czy moje pisanie nie jest tu wyrazem kompleksu, że oto nikt nie docenia moich osiągnięć. Otóż niezależnie od polemicznego zacięcia, autor winien zastanowić się, jaka inna niż ocena specjalistów i naukowców mogłaby zaspokoić moje potrzeby docenienia. Po głębszym zastanowieniu doszedłem do wniosku, że nie ma nic dziwnego w takim podejściu do sprawy, używa bowiem autor polemiki ze mną, nie wiem – świadomie, czy nie – leninowskiej frazeologii. Otóż nazywa mnie „inteligencikiem”, a nie kto inny, jak Włodzimierz Ilicz Lenin pisał, że w komuniźmie nad każdym inteligencikiem będzie stał proletariusz z pistoletem i pilnował, czy taki inteligencik dobrze pracuje. Zamiast takiego efektu doczekaliśmy się raczej upadku tego rodzaju ideologii. Adwersarz mój słusznie zauważa, że jest wielu niewidomych robotników, którzy w okresie pracy kończyli studia i potem się przekształcali w inteligencję. Jednak zdrowiej byłoby, gdyby niewidomy posiadający różne zdolności, nie musiał na sposób uznany przez ideologów z lat 60-ych ubiegłego wieku, odbywać przymusową praktykę robotniczą, zamiast od razu przechodzić do takiej pracy, do jakiej go Pan Bóg stworzył. Wtedy to już świat ten nie byłby dziwny, będzie normalny. Ideologia proletariatu jako klasy rządzącej już upadła, a tylko niekiedy wraca w karykaturalnej postaci i raczej na krótko. I trzeba się z tym pogodzić, że nad inteligencikiem nie będzie stał żaden proletariusz i nie będzie pilnował, czy ten inteligencik dobrze pracuje.
Wiersze już lecą
nad ulicami miasta
skąd one płyną?
Jadwiga Stańczakowa, z tomu Kalejdoskop
Ogólnopolski Konkurs Piosenki Literackiej imienia Jadwigi Stańczakowej
Fundacja Siódmy Zmysł wraz z Muzeum Polskiej Piosenki w Opolu zaprasza do udziału w Ogólnopolskim Konkursie Piosenki Literackiej imienia Jadwigi Stańczakowej, ogłoszonego w ramach projektu Okolice Sztuki. Audiodeskrypcja-integracja-ekspresja, dofinansowanego ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu Edukacja Kulturalna, wkładu Partnerów oraz Fundacji Siódmy Zmysł.
Urodziła się 27 września 1919 roku, zmarła 29 maja roku 1996. Większość życia spędziła w Warszawie. Była poetką i autorką prozy autobiograficznej, redaktorką pism dla osób niewidomych. Straciła wzrok w wyniku barwnikowego zwyrodnienia siatkówki. Przez lata przyjaźniła się z Mironem Białoszewskim, co wspólnie opisali w książce Dziennik pisany we dwoje. Na tej podstawie powstał film Parę osób, mały czas w reżyserii Andrzeja Barańskiego, w którym w rolę poetki wcieliła się Krystyna Janda. Białoszewski zachęcił Stańczakową do tworzenia poezji. Wydała następujące zbiory wierszy: Boicie się czarnego ptaka?, Depresje i wróżby, Japońska wiśnia. Haiku dla Michi Tsukada, Kabaret Kizi-Mizi, Magia niewidzenia, Na żywo, Niewidoma, Refugium, Ślepak, Wiersze dla mojej córki, Ziemia – kosmos.
Za pracę na rzecz środowiska osób niewidomych i działalność literacką otrzymała wiele nagród i wyróżnień, między innymi Nagrodę Polskiego Związku Niewidomych im. Jana Silhana w 1989 roku. Została też włączona do Międzynarodowego Stowarzyszenia Haiku.
Jeśli w duszy Ci gra coś ciekawego, co układa się w formę piosenki - prześlij dwa własne, niepublikowane dotąd teksty, krótką informację o sobie i motywację udziału w konkursie.
Powołane przez Organizatorów Jury wybierze 20 najciekawszych autorów, których teksty zawierać będą najlepsze pomysły literackie. Wybór ten będzie miał też dodatkowy klucz – 10 laureatów wyłonionych zostanie spośród uczestników z niepełnosprawnością wzroku, 10 – spośród osób widzących.
Nagrodą dla laureatów będzie zaproszenie do udziału w Warsztatach Piosenki Literackiej imienia Jadwigi Stańczakowej. Będzie to tydzień spędzony w gościnnych progach Muzeum Polskiej Piosenki w Opolu. Zajęcia będą miały na celu stworzenie tekstów, na bazie których powstanie scenariusz happeningu „Stańczakowa, Białoszewski i inni poeci”. Organizatorzy zapewniają ciekawy program warsztatowy, zakwaterowanie i wyżywienie. Warsztaty odbędą się w lipcu 2016 roku. Dokładna data zostanie podana w momencie ogłoszenia wyników konkursu.
Teksty konkursowe wraz notką o autorze, imieniem, nazwiskiem, adresem zamieszkania, łącznie z informacją odnośnie stopnia niepełnosprawności wzroku lub jej braku prosimy przesyłać na adres mailowy koordynatora projektu – Reginy Mynarskiej: regina.mynarska@siodmyzmysł.org, do dnia 30 marca 2016 roku.
Każdy uczestnik konkursu zobowiązany jest także uiścić opłatę akredytacyjną w wysokości 30 zł na konto Organizatora – Fundacji Siódmy Zmysł 10 1090 1665 0000 0001 3068 8231; w tytule przelewu należy wpisać „konkurs piosenki – akredytacja”.
Uczestnik zobowiązany jest także do zapoznania się z Regulaminem Ogólnopolskiego Konkursu Piosenki Literackiej imienia Jadwigi Stańczakowej. Regulamin na stronie:
http://muzeumpiosenki.pl/ogolnopolski-konkurs-piosenki-literackiej-im-jadwigi-stanczakowej/
Więcej informacji o działalności Fundacji Siódmy Zmysł na stronie http://siodmyzmysl.org/
Patrycja Rokicka
Bank sprzętu rehabilitacyjnego będzie miał za zadanie wsparcie osób niewidomych i słabowidzących, którzy z różnych przyczyn nie są w stanie go zakupić.
W ramach Banku sprzętu, osoby potrzebujące będą mogły wypożyczać zgromadzony na ten cel sprzęt specjalistyczny, poznawać jego specyfikę, uczyć się obsługi oraz korzystać z niego przez określony czas w ramach umowy użyczenia.
Jeśli masz w domu sprzęt, którego już nie używasz, ponieważ został on zastąpiony nowocześniejszym, nie pozwól by leżał bezużytecznie. Przekaż go naszej fundacji, a my będziemy go wypożyczać potrzebującym.
Napisz do nas maila na adres: biuro@swiatbrajla.org.pl, lub zadzwoń pod numer 505-953-460, jeśli chcesz pomóc innym w rehabilitacji.