Nowe technologie,
nowe możliwości
- poradnik dla osób niewidomych i słabowidzących
Wydawca:
Fundacja „Świat według Ludwika Braille'a”
ul. Powstania Styczniowego 95d/2
20-706 Lublin
tel.: 697-121-728
e-mail: biuro@swiatbrajla.org.pl
www.swiatbrajla.org.pl
KRS 0000515560
Autor: Tomasz Matczak
© Copyright Fundacja „Świat według Ludwika Braille'a”
Lublin 2023
ISBN: 978-83-965423-3-5
Publikacja dofinansowana ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych
SPIS TREŚCI
1.1.1. Pralki programowane ręcznie
1.1.2. Pralki sterowane aplikacją
2.1. Urządzenia do przyrządzania posiłków
c. Waga z pojemnikiem i miarkami
a. Waga HOTO Smart Kitchen Scale
3. Relaks w wolnym czasie i komunikacja z innymi
3.2.2. Aplikacje do słuchania radia
3.2.3. Sprzęt do odtwarzania muzyki
3.4.1. Komputery z systemem Windows
3.4.3. Komputery z systemem Linux
2.2.1. Aplikacje ogólnodostępne
2.2.2. Aplikacje dedykowane osobom z dysfunkcją narządu wzroku
b. Seeing Assistant Move (SAM)
3.1. Portale aukcyjne i strony internetowe sklepów
3.3. Aplikacje do odczytywania kodów kreskowych
a. Seeing Assistant Home (SAH)
d. Ciśnieniomierze z bluetooth
Na przestrzeni ostatnich kilku lat rozwój nowych technologii zrewolucjonizował niektóre dziedziny naszego życia. Cyfryzacja i komputeryzacja wkroczyły nie tylko do zakładów pracy, ale także prywatnych mieszkań. Dziś trudno sobie wyobrazić egzystencję bez dostępu do Internetu i własnego laptopa. Niektóre obszary z dziedziny nowych technologii są wciąż niedostępne dla osób z dysfunkcją wzroku, ale są i takie, które stoją przed nimi otworem. Wiele nowoczesnych urządzeń może poprawić komfort i jakość życia osób niewidomych i słabowidzących.
Poradnik ten adresowany jest przede wszystkim do nieprzekonanych i czujących respekt wobec nowych technologii. Nie jest to instrukcja obsługi konkretnych urządzeń, lecz raczej zbiór informacji, zachęcający do dalszych działań, osobistych poszukiwań i rozwoju.
Mam nadzieję, że przedstawione tu informacje zainspirują Czytelników do większej otwartości na technologiczne nowinki i choć trochę pomogą w podjęciu decyzji o wykorzystywaniu ich w codziennym życiu.
Tomasz Matczak
Tomasz Matczak, ur. 3 lutego 1968 r. w Żychlinie, woj. Mazowieckie. W 1998 roku ukończył Technikum Elektrotechniczne o specjalności technik automatyk. Absolwent wydziału teologicznego Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
Zaawansowany użytkownik udźwiękowionych komputerów oraz smartfonów, uczestnik programu testów beta oprogramowania iOS.
Autor książki pt. „Ja, ty i biała laska”, w której w sposób lekki i humorystyczny przybliża widzącym funkcjonowanie osoby niewidomej. Twórca felietonów publikowanych w miesięczniku „Sześciopunkt”, w których porusza tematykę społeczną, bliską osobom niepełnosprawnym oraz podejmuje tematy z zakresu poprawnej polszczyzny i nowoczesnych technologii. Komponuje i pisze teksty do własnych piosenek.
Od 1998 roku szczęśliwy małżonek, a od 2000 równie szczęśliwy ojciec syna Wojciecha.
Zagospodarowanie przestrzeni mieszkalnej, a więc miejsca, gdzie spędzamy najwięcej czasu, to coś niezwykle istotnego. Dotyczy to zarówno osób widzących, jak i niewidomych oraz słabowidzących. Każdy chciałby mieszkać komfortowo i wygodnie. Do niedawna osoby z dysfunkcją wzroku w kontekście aranżacji wnętrza koncentrowały się niemal wyłącznie na odpowiednim ustawieniu mebli w celu zapewnienia jak najbardziej bezpiecznego korzystania z własnych czterech kątów. Pomysły na specjalne szafki z rozsuwanymi, a nie otwieranymi drzwiami, przyjmowane były z pewnym dystansem, bo co prawda chroniły przed ewentualnymi uderzeniami głową w otwarte drzwiczki, ale jednocześnie nie był to pomysł na tyle rewolucyjny ani rewelacyjny, by stał się czymś ze wszech miar pożądanym.
Sytuacja zaczęła ulegać zmianie w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat, a to za sprawą rozwoju nowych technologii, które, jak się okazało, mogą służyć zarówno widzącym, jak i niewidomym oraz słabowidzącym. Mówiące zegarki, udźwiękowione kalkulatory czy czujniki poziomu cieczy zaczęły zyskiwać sobie coraz szersze grono sympatyków. Pojawienie się programów udźwiękawiających komputery i skanerów tekstu pozwoliło jeszcze bardziej podnieść komfort życia osób z dysfunkcją wzroku. To jednak był dopiero początek.
Prawdziwa rewolucja nastąpiła po ukazaniu się na rynku urządzeń nazwanych smartfonami. Słowo to zostało spolszczone, a pochodzi z połączenia dwóch angielskich wyrazów: smart, czyli sprytny oraz phone - telefon. Niedługo później zaczęły pojawiać się również inne „sprytne” urządzenia, które czasami nazywa się inteligentnymi, a więc telewizory - smart TV czy zegarki - smartwatche. Wróćmy jednak do smartfonów, bo na informacje o innych urządzeniach smart przyjdzie jeszcze czas. Telefonia komórkowa sprawiła, że udało się ziścić marzenia ludzkości o możliwości kontaktu telefonicznego w niemalże każdym miejscu i czasie, a nie tylko w obrębie mieszkania z przyłączem telekomunikacyjnym. Szybko też okazało się, że dzięki rozwojowi Internetu, można dość łatwo rozbudować mobilny aparat telefoniczny, wyposażając go w liczne, mniej lub bardziej przydatne funkcje. Użytkownicy przekonali się, że smartfony kryją w sobie potężne możliwości. Na szczęście ich producenci nie zapomnieli o niewidomych i wkrótce gładkie, dotykowe urządzenia, które z powodu braku klawiszy budziły zrozumiałe obawy wśród osób z dysfunkcją wzroku, zostały zmodyfikowane tak, aby można było z nich korzystać bezwzrokowo.
Wszystko to prawda, ale co ma wspólnego niewielki smartfon z mieszkaniem? Czy nie jest to przede wszystkim telefon komórkowy, a więc coś mobilnego? Oczywiście tak, ale jednocześnie jest to kompaktowe, przenośne urządzenie, dzięki któremu użytkownik może mieć kontrolę nad wieloma domowymi sprzętami. Zachowując odpowiednie proporcje, można porównać smartfon do popularnego pilota od telewizora. Dziś trudno wyobrazić sobie bez niego życie, ale jeszcze nie tak dawno, autor niniejszego poradnika pamięta te czasy, trzeba było podejść do odbiornika, aby zmienić kanał, wyregulować jasność lub głośność. Dziś robi się to z poziomu wygodnej kanapy. Smartfon także pozwala na zdalną obsługę wielu domowych urządzeń, ale w przeciwieństwie do standardowego pilota, nie wymaga bezpośredniej bliskości obsługiwanego sprzętu. Mało tego, gdyż działaniem niektórych urządzeń można zarządzać nawet spoza domu i to z odległości wielu kilometrów! Wydaje się to czymś rodem z filmów science fiction, a tak naprawdę to zwykła technologia.
Urządzeń obsługiwanych przez aplikacje na smartfony jest obecnie bardzo wiele, a ich lista nieustannie się wydłuża.
Należy jednak choćby wspomnieć o pewnych dostępnych rozwiązaniach, by zasygnalizować ich istnienie i możliwości. I tak, wiele osób niewidomych korzysta z czujników temperatury i wilgotności, nawilżaczy czy oczyszczaczy powietrza. Termometry i wilgotnościomierze to niewymagające zbyt wiele urządzenia. Posiadają wyświetlacz i baterię, a dzięki połączeniu bluetooth osoba niewidoma może zapoznać się z odczytami parametrów. Wystarczy pobrać na smartfon odpowiednią aplikację, a następnie sparować z nim czujnik. Oczywiście, należy pamiętać, że połączenie bluetooth ma określony zasięg. Nieco inaczej rzecz się ma z nawilżaczami czy oczyszczaczami powietrza. Nimi steruje się za pośrednictwem domowej sieci wi-fi, czyli Internetu. Daje to o wiele szerszą gamę możliwości zarządzania, bo po pierwsze można obsługiwać je z poziomu różnych pomieszczeń, a więc na przykład oczyszczacz stojący w pokoju na piętrze da się włączyć z kuchni na parterze, a także z innego, dowolnego miejsca, znajdującego się w zasięgu Internetu. Innymi słowy, połączenie z takim urządzeniem jest możliwe nawet wówczas, gdy wypoczywamy na wakacjach! Dzięki aplikacji użytkownik ma także dostęp do danych dodatkowych, bo nierzadko oczyszczacze posiadają czujniki temperatury i wilgotności. Wyniki pomiarów wyświetlane są na niewielkim ekranie, ale są także dostępne w aplikacji, dzięki czemu osoba niewidoma może dowiedzieć się jaka w pomieszczeniu panuje temperatura czy wilgotność. Nierzadko również urządzenie wyświetla poziom zużycia filtra. Czasem są to wyniki procentowe, a czasem wyrażane w dniach do wymiany. Te parametry także są dostępne w aplikacji, a co za tym idzie i dla osób z dysfunkcją wzroku. Przy okazji można także wspomnieć o ciekawym rozwiązaniu, jakim jest szafa do odświeżania ubrań. Ma ona gabaryty dość sporego prostopadłościanu, gdzie można włożyć garderobę, aby pozbyć się uciążliwych i niepożądanych zapachów. Znajduje to zastosowanie, np. gdy wracamy z kawiarni, gdzie przebywaliśmy w towarzystwie osób palących papierosy, a nasze ubranie przesiąkło wonią tytoniu, której nie lubimy. Wystarczy wówczas włożyć je do odświeżenia. Taki odświeżacz garderoby również jest podłączony do sieci wi-fi, więc można nim zarządzać z poziomu aplikacji. Jak dotąd, to jednak wyłącznie ciekawostka i niewiele osób z niej korzysta. Wśród innych domowych sprzętów należy jeszcze wymienić tzw. inteligentne gniazdka zasilające, sterowane przez sieć wi-fi. Są one niczym innym jak gniazdkami z prądem, którymi można zarządzać z poziomu aplikacji. Zastosowanie? Ot choćby możliwość kontroli pokoju dziecięcego. Jeśli nasze pociechy zbyt często lub zbyt długo korzystają na przykład z komputera czy telewizora, to dzięki inteligentnym gniazdkom możemy skutecznie im to uniemożliwić, odcinając prąd. Inny przykład to gniazdko, do którego podłączamy żelazko. Czasem w jednorodzinnych domach mamy wygospodarowane pomieszczenie na pralnię, a w nim ustawioną deskę do prasowania. Komu z nas nie zdarzyło się zastanawiać w drodze do pracy, czy wyłączyliśmy żelazko? Inteligentne gniazdko, z możliwością sterowania aplikacją, pozwala uspokoić nasze nerwy. Wystarczy po prostu dla pewności zdalnie wyłączyć w nim prąd. Na podobnej zasadzie działają także lampki oświetleniowe sterowane z aplikacji. Można na przykład włączać je w domu, przebywając na wakacjach, aby zasymulować swoją obecność w obawie przed włamywaczami. Nie tak dawno popularnością cieszyły się czujniki czasowe, które odpowiadały za włączanie i wyłączanie świateł w domu, aby potencjalny złodziej, obserwujący dom, miał wrażenie, że lokatorzy nigdzie nie wyjechali. Dziś można uzyskać taki sam efekt dzięki odpowiednim urządzeniom i aplikacji na smartfonie. Gama domowych sprzętów wyposażonych w moduł wi-fi, a dzięki temu możliwych do obsługi zdalnej, stale się poszerza. Firma LG zapewnia na przykład, że wszystkie artykuły AGD jej produkcji mogą być sterowane z poziomu aplikacji. W kontekście osób z dysfunkcją wzroku to świetna informacja. Być może nadchodzi czas, gdy niestraszne takim użytkownikom staną się wszędobylskie dotykowe panele sterowania, które po wprowadzeniu na rynek były swoistą zmorą niewidomych. W niniejszym rozdziale zaprezentujemy m.in. urządzenia AGD, które dzięki innowacjom technologicznym stały się bardziej przyjazne osobom z dysfunkcją wzroku. Coraz trudniej bowiem jest kupić sprzęt wyposażony w tradycyjne klawisze czy pokrętła możliwe do samodzielnego oznaczenia samoprzylepną folią lub opisania brajlem.
Przegląd rozpoczynamy od artykułów AGD związanych z szeroko pojętymi porządkami.
Czasy, gdy królową prania była popularna „Frania”, minęły bezpowrotnie. Jej obsługa ograniczała się w zasadzie do włożenia brudnych rzeczy, dodania do środka proszku do prania i włączenia. Dziś automatyczne pralki mają programatory i są tak zaawansowane, że po przygotowaniu prania i uruchomieniu urządzenia można pójść na spacer, a po powrocie wyjąć odwirowaną garderobę. Pierwsze pralki automatyczne miały fizyczne przyciski, obrotowe programatory i przełączniki. Dziś w wielu modelach pralek, wzorem innych urządzeń, montowane są dotykowe panele sterujące. Początkowo, żaden producent pralek nie zastanawiał się nad modyfikacją swoich produktów pod kątem ich obsługi przez osoby niewidome i niedowidzące. Pionierem rynku AGD w tym zakresie jest amerykańska firma Whirlpool. Wpadła ona na pomysł produkowania specjalnych, dedykowanych konkretnym swoim produktom, wypukłych nalepek, mających ułatwić obsługę niewidomym i niedowidzącym użytkownikom. Nakładki były dostępne za darmo i wysyłane na życzenie. Obecnie projekt ten został wstrzymany. Firma tłumaczy to pandemią COVID-19. Takie informacje otrzymaliśmy po bezpośrednim skontaktowaniu się z marką Whirlpool.
Nie oznacza to jednak, że żadne obecnie sprzedawane pralki automatyczne nie mogą być obsługiwane przez osoby z dysfunkcją wzroku.
Wraz z rozwojem technologii ilość firm produkujących pralki automatyczne nieustannie wzrasta. Do niedawna nikt nie kojarzył takich marek jak Samsung, Philips, Xiaomi czy LG z asortymentem tego rodzaju. Łączono je raczej ze sprzętem audio, video czy smartfonami. W dziedzinie pralek uznaniem cieszyły się: Zelmer, Electrolux, Whirlpool, Bosch czy rodzima Amica. Te czasy należą już jednak do przeszłości. Obecnie mnogość modeli pralek automatycznych może przyprawić o zawrót głowy. Jest to niewątpliwym atutem dla użytkowników widzących, którzy mają w czym wybierać. Inaczej rzecz się ma z osobami niewidomymi i niedowidzącymi. Obecność wszędobylskich paneli dotykowych zdecydowanie utrudnia obsługę pralki automatycznej. Na co zatem powinni zwrócić uwagę użytkownicy z dysfunkcją wzroku? Czy na rynku można kupić jeszcze pralki, które mogą być obsługiwane bezwzrokowo? Na szczęście tak. Oczywiście wymaga to trochę zaangażowania i wprawy, ale nie jest niemożliwe.
Przede wszystkim należy szukać urządzeń z obrotowym programatorem. Umożliwia on wybór spośród kilkunastu, a czasem nawet kilkudziesięciu programów prania. Najlepiej, gdy jest to pokrętło skokowe. Taki programator nie kręci się w koło luźno, ale jakby zaskakuje w konkretnych miejscach, a jego przekręcenie o kolejną pozycję wymaga użycia niewielkiej siły. Zwykle przeskokowi z jednej pozycji na drugą towarzyszy charakterystyczny dźwięk, przypominający cichy chrobot lub trzask. Zdarzają się także takie modele, które przy przekręcaniu programatora generują elektroniczny dźwięk. Programy są przypisane do kolejnych skoków, więc wystarczy zapisać sobie lub nauczyć się na pamięć listy programów, aby móc ustawić w pralce ten żądany. Jeśli programator nie ma wyczuwalnych skoków, a obraca się płynnie, to i tak, niewielkim nakładem sił, da się taką pralkę obsłużyć. Wystarczy odpowiednio oznaczyć sobie zarówno samą obrotową gałkę, jak i miejsca konkretnych programów na ściance urządzenia, a potem tylko zsynchronizować znaczniki. Jest to nieco mniej wygodne, ale nie niemożliwe. Po zakończeniu prania trzeba przekręcić programator do pozycji wyjściowej, by przy kolejnym praniu przesunąć go o odpowiednią liczbę skoków lub do konkretnego znacznika i w ten sposób zaprogramować tryb prania. Osoby, które używają jednego, ulubionego trybu, nie muszą troszczyć się o to. Raz ustawiony programator pozwoli im korzystać z wybranego programu prania zawsze, ilekroć włączą pralkę.
Prócz programatora do sterowania opcjami służą przyciski. Odpowiadają one za różne opcje. Można nimi zwiększyć temperaturę, prędkość obrotów wirowania czy liczbę płukań. Wiele obecnie dostępnych na rynku pralek posiada tzw. klawisze wirtualne, czyli wyświetlane na dotykowym ekranie i niewyczuwalne palcami. Innym rozwiązaniem są przyciski fizyczne, które nie zmieniają swojej pozycji po ich aktywacji. Naciśnięcie takiego przycisku jest dobrze wyczuwalne i towarzyszy mu wyraźny skok, ale nie da się bezwzrokowo zweryfikować tego, czy został on wciśnięty. Trzecią i najbardziej komfortową, z punktu widzenia niewidomych i niedowidzących użytkowników, grupę stanowią fizyczne klawisze, chowające się o połowę po wciśnięciu. Pozwala to bez problemu wyczuć, który z nich został aktywowany. Osoba z dysfunkcją wzroku z pewnością poradzi sobie z każdą z wymienionych grup przycisków. Zwykle nie jest ich zbyt dużo, więc zapamiętanie przypisanych do nich opcji nie powinno nastręczać problemu. Oczywiście, liczba przypisanych do klawiszy opcji może się różnić w zależności od stopnia zaawansowania programów pralki. I tak przycisk do prędkości wirowania może odpowiadać za jedną, większą prędkość, ale także mieć przypisanych kilka wartości. Jeśli pralka wyposażona jest w wyświetlacz, to będą się na nim pokazywały odpowiednie liczby. I tak jednokrotne naciśnięcie może wprowadzić wirowanie z prędkością 800 obrotów na minutę, dwukrotne z prędkością 1200 obrotów na minutę, a trzykrotne z prędkością 1800 obrotów na minutę. Można się tego nauczyć, choć z pewnością taka konfiguracja przycisku ma wpływ na większe prawdopodobieństwo popełnienia błędu przez niewidomego użytkownika.
Ostatecznie można nauczyć się jednego lub kilku najczęściej używanych trybów programowania i ograniczyć się do nich. Wszystko zależy od indywidualnych preferencji, a także zaangażowania konkretnego użytkownika pralki.
Wśród producentów pralek, które mogą być kontrolowane przy pomocy aplikacji zainstalowanej na smartfonie, przodują Samsung i LG. Ich produkty wyposażone są w moduł wi-fi. Dzięki podłączeniu pralki do swojej domowej sieci internetowej można nią swobodnie zarządzać z poziomu smartfona. Wyżej wymienione firmy udostępniają użytkownikom swoje aplikacje: SmartThings i LG ThinQ. Obie dobrze współpracują z czytnikami ekranu smartfona. Największą trudność stanowi wstępna konfiguracja, czyli podłączenie pralki do wi-fi. Tu niezbędna jest pomoc osoby widzącej. Po wykonaniu tego kroku pralka jest gotowa do zdalnego sterowania.
Ustawianie parametrów prania jest stosunkowo proste. Użytkownik wybiera tryb z dostępnej listy i może w razie potrzeby zarządzać opcjami dodatkowymi. Aplikacja pozwala zmienić prędkość wirowania, liczbę dodatkowych płukań czy temperaturę. Wszystko jest odczytywane przez syntezator mowy smartfona. Po wybraniu żądanych wartości wystarczy uruchomić pralkę i gotowe.
Można skonfigurować aplikację tak, aby informowała o kolejnych etapach prania. Użytkownik otrzymuje wówczas na swój smartfon komunikaty typu: „ważenie prania”, „rozpoczęcie prania”, „pierwsze płukanie” itp.
Obydwa opisane rozwiązania, sterowanie ręczne i zdalne, mają swoje wady i zalety. Przy obsłudze bezpośredniej niezbędne jest nauczenie się na pamięć lub zapisanie nazw programów, a także opcji przypisanych przyciskom. Dzięki aplikacji użytkownik ma do nich bezpośredni dostęp. Z kolei obsługa zdalna wymaga pewnej wprawy w korzystaniu ze smartfona, a także pomocy przy wstępnej konfiguracji pralki. Wśród osób niewidomych i słabowidzących są zwolennicy tak jednego, jak i drugiego rozwiązania.
Kolejnym po pralce urządzeniem, które znajduje się w każdym niemalże domu, jest odkurzacz. Nikt nie zastanawia się, kiedy powstał jego prototyp ani kto go wynalazł. Za to każdy wie, jak go użyć. Nietrudno zauważyć, że na przestrzeni lat zmieniał się jego wygląd i możliwości. Dziś można kupić odkurzacze do domu, do biura, przemysłowe, wodne, workowe, bezworkowe, zasilane z sieci i akumulatorowe. Różnią się kształtem, zasięgiem, funkcjonalnością, kolorem, poziomem generowanego hałasu, wielkością worka, ilością dodatkowych szczotek czy mocą ssania. Do niedawna integralnym elementem procesu odkurzania był człowiek. Rola odkurzacza ograniczała się do usuwania nieczystości. Bez osoby obsługującej był on bezużyteczny. Zmieniło się to na początku XXI wieku, gdy powstał pierwszy robot sprzątający. Jego wygląd odbiega znacznie od standardowych odkurzaczy. Nie posiada rur ani giętkiego węża, jest zasilany z akumulatorów i charakteryzują go zdecydowanie mniejsze gabaryty, a przede wszystkim nie wymaga podczas odkurzania obecności człowieka. W ciągu minionych ponad dwudziestu lat od premiery pierwszego samobieżnego odkurzacza, urządzenia te, jak większość nowoczesnych rozwiązań, nieustannie ewoluują.
Pierwszym robotem sprzątającym była Roomba amerykańskiej firmy iRobot Corporation, założonej w 1990 roku przez pracowników Massachusetts Institute of Technology.
Na początku nie miała w zasadzie żadnej konkurencji. Dziś lista producentów tego typu urządzeń jest bardzo długa, a dużą popularnością w Polsce cieszą się roboty sprzątające rodem z Chin. Niektórzy Czytelnicy niniejszego poradnika z pewnością pamiętają czasy, gdy określenie „chińszczyzna” było synonimem produktu słabej jakości. Obecnie uległo to zmianie, a marka Xiaomi ma bardzo duże grono zwolenników, o czym świadczy jej pozycja na światowym rynku biznesowym. Zyskujące na popularności odkurzacze Roborock, to tak naprawdę produkty Xiaomi, gdyż firma ta wypuszcza na rynek tego typu urządzenia pod marką własną, jak i kilkoma innymi, m.in. Mija, Viomi i właśnie Roborock. Inne marki, które zdecydowały się na produkcję robotów sprzątających, to Tefal, Zaco, Dreame, Puron czy dwie polskie - Hexo oraz Robojet.
Wszystkie roboty sprzątające wyglądają bardzo podobnie. Są to niskie, najczęściej okrągłe, choć nie tylko, urządzenia samobieżne ze szczotkami zbierającymi i ssawką umieszczonymi pod spodem. Kształt zapewnia dotarcie do większości zakamarków sprzątanych pomieszczeń. Nieduża wysokość pozwala im na wjeżdżanie pod szafy, kredensy czy komody. W wymiataniu kurzu i drobnych nieczystości pomagają specjalne wąsy nagarniające. Robot sprzątający został tak skonstruowany, aby pokonywał progi i wjeżdżał z podłogi na dywan. Zamontowane w nim specjalne czujniki pozwalają mu nie tylko poruszać się po wytyczonej wcześniej trasie, ale także zapobiegają uderzaniu w meble czy ściany. Nie ma zatem obawy, że coś zostanie zniszczone. W najprostszych urządzeniach tego typu nie ma możliwości zaprogramowania trasy tak, aby pomijała jakieś pomieszczenie lub jego fragment. Nieco bardziej zaawansowane roboty reagują na tzw. wirtualną ścianę, a więc odbierają odpowiednie sygnały ze specjalnych elementów, które ustawia się tam, gdzie chcemy uniknąć sprzątania. Robot identyfikuje takie miejsce jako strefę zakazaną i nie wjeżdża na jej teren. W wyposażonych w najnowszą technologię odkurzaczach samobieżnych instaluje się czujniki, dzięki którym użytkownik ma możliwość zaprogramowania trasy sprzątania według własnych preferencji.
Roboty sprzątające są zasilane akumulatorowo. W komplecie wraz z urządzeniem sprzedawana jest tzw. baza, czyli stacja dokująca, która powinna być stale podpięta do sieci elektrycznej. To nic innego jak ładowarka akumulatorów odkurzacza. Większość urządzeń po zakończeniu odkurzania wraca samoczynnie do bazy. Są i takie, które robią to podczas pracy po wykryciu, że pozostała energia nie wystarczy na dokończenie sprzątania. Po podładowaniu akumulatorów rozpoczynają proces od miejsca, w którym go przerwały. Stacja dokująca powinna zostać umieszczona tam, gdzie robot będzie mógł bez trudu wjechać i zaparkować.
Na górnej powierzchni urządzenia są zwykle umieszczone dwa lub trzy przyciski. Jeden z nich to włącznik urządzenia, drugi aktywuje funkcję powrotu do bazy, a trzeci odpowiada za tzw. sprzątanie miejscowe. Jeśli robot nie jest sterowany z pilota bądź aplikacji na smartfon, aby go uruchomić, należy wcisnąć przycisk włącznika. Po wykonaniu zadania samoczynnie powróci do bazy. Można jednak przenieść go do wybranego pomieszczenia, które chcemy odświeżyć, uruchomić, a gdy je sprzątnie i zatrzyma się, aktywować funkcję powrotu do bazy. Wówczas urządzenie przemieści się i zaparkuje na stacji dokującej. Możliwe jest także wykorzystanie go do doraźnego sprzątania, np. rozsypanej mąki, cukru lub piasku z butów. Należy robota ustawić na zabrudzonej powierzchni i nacisnąć przycisk aktywujący sprzątanie miejscowe. Odkurzacz będzie zataczał coraz to większe kręgi, ale nie podąży, aby objechać całe pomieszczenie. Zbierze brud tylko z zanieczyszczonego miejsca. Po wykonaniu zadania można mu aktywować opcję powrotu do bazy lub odstawić na stację dokującą.
Roboty sprzątające, choć z wyglądu bardzo do siebie podobne, różnią się pod wieloma względami. Niektóre modele spełniają tylko zadania odkurzacza, a więc zbierają drobne nieczystości z podłóg i dywanów. Inne służą jedynie do zmywania na mokro, a roboty hybrydowe łączą w sobie obie te funkcje. Wśród tych ostatnich należy wyróżnić modele, które rozpoznają powierzchnię i potrafią zatrzymać mopowanie, gdy wjeżdżają na dywan czy wykładzinę, a uruchamiają je po zjeździe na podłogę oraz takie, które nie posiadają tej opcji. W szerokiej gamie produktów są i takie, które rozpoznają rodzaj zanieczyszczenia. Po wykryciu tzw. brudu biologicznego, który może być pozostałością po czworonożnym pupilu, nie rozsmarują go po podłodze.
Sterowanie robotem może odbywać się ręcznie lub z poziomu aplikacji. Ta ostatnia funkcja dostępna jest wyłącznie w urządzeniach z modułem wi-fi. Niestety, są na rynku modele, z których konfiguracją wstępną nie poradzą sobie niewidomi. Ze względu na ogromną liczbę robotów trudno jest wskazać takie urządzenia. Zdarza się, że w ramach jednej marki konkretny model da się bezwzrokowo podłączyć do domowej sieci internetowej, a inny nie. Sterowanie takim robotem może także odbywać się przy pomocy komend głosowych. Wśród samobieżnych odkurzaczy są i takie, które same generują komunikaty informacyjne typu: „rozpoczynam sprzątanie” lub „jestem tutaj”.
Tańsze urządzenia bez modułu wi-fi niejednokrotnie posiadają proste w obsłudze piloty sterujące. Ostatecznie wszystkie da się uruchomić przez naciśnięcie odpowiedniego przycisku na obudowie.
Ze względu na wygodę, urządzenia te cieszą się coraz większą popularnością wśród osób z dysfunkcją wzroku. W bogatej ofercie każdy z pewnością znajdzie coś dla siebie. Ci, którzy lubią nowe technologie i czują się w nich dobrze, mogą zakupić robota z modułem wi-fi, aby programować jego harmonogram sprzątania lub móc uruchomić go zdalnie spoza domu, a preferujący bardziej tradycyjne rozwiązania mogą wybierać ze sporej liczby tańszych rozwiązań i włączać robota ręcznie, gdy jest potrzeba.
Tak naprawdę chodzi raczej o to, aby odkurzacz samobieżny dobrze wywiązał się z powierzonego zadania, a to, jak będzie uruchamiany, jest rzeczą drugorzędną.
Nowoczesne technologie zawitały także do kuchni. W nowych mieszkaniach rezygnuje się z gazu na rzecz elektryczności. Zmienił się design urządzeń AGD, a fizyczne przyciski oraz pokrętła coraz częściej ustępują miejsca panelom dotykowym. Te ostatnie stanowią dla osób z dysfunkcją wzroku nie lada problem. Mimo wszystko nie należy ich zbytnio demonizować, a potraktować jako wyzwanie.
Osoby, które z różnych względów nie posiadają w domu kuchenek gazowych, korzystają z płyt grzewczych. To właśnie te ostatnie zaczęły przysparzać od niedawna kłopotów w kontekście obsługi bezwzrokowej. Dziś nie jest niemożliwe znalezienie płyty grzewczej z palnikami, które są sterowane przy pomocy pokręteł, ale zdecydowana większość tych urządzeń ma czujniki dotykowe. Ich obsługa jest niekomfortowa, lecz determinacja i zaangażowanie sprawiają, że staje się możliwa. Trudno jest arbitralnie stwierdzić, czy każdy da sobie z tym radę. Wszystko zależy od zdolności manualnych, determinacji i woli. Jedni powiedzą, że się da, a inni, że nie. Osoby niewidome stosują najczęściej nalepki, które ułatwiają korzystanie z dotykowych paneli kuchenek. Na szczęście są jeszcze producenci, np. Gorenje, którzy wyposażają swoje produkty w pokrętła.
Od kilku lat na rynku dużą popularnością cieszy się wielofunkcyjne urządzenie firmy Vorwerk, czyli Thermomix. Wśród osób z dysfunkcją wzroku zdania na temat jego dostępności są podzielone. Model TM31 posiadał fizyczne przyciski, które zdecydowanie ułatwiały jego obsługę. Niestety, został zastąpiony modelami TM5 i TM6, gdzie panel sterowania jest dotykowy. Dla wielu osób z dysfunkcją wzroku jest to dyskredytujące, ale są i tacy, którzy twierdzą, że niewielkim nakładem sił można przystosować Thermomix tak, aby dało się go obsłużyć bez pomocy wzroku. Ci ostatni zwracają uwagę, iż wirtualne przyciski umieszczone na dotykowym ekranie znajdują się zawsze w tym samym miejscu, co umożliwia ich oznaczenie. Do tego celu stosują różne techniki. Należy jednak być ostrożnym, gdyż to, co dla jednych jest wystarczające i łatwe, może się innym wydać skomplikowane i nie do zaakceptowania. W Internecie można znaleźć artykuły, które dokładnie opisują Thermomix i radzą, jak go można obsłużyć bezwzrokowo. Całkowicie niedostępna jest w tym urządzeniu waga, ale jego zwolennicy wypowiadają się o całej reszcie w samych superlatywach. Thermomix to niezwykle funkcjonalny i wszechstronny robot kuchenny. Pozwala łatwo przygotować najprzeróżniejsze potrawy i gdyby jeszcze producent pomyślał o dostosowaniu go do potrzeb niewidomych i słabowidzących, to z pewnością, mimo stosunkowo wysokiej ceny, urządzenie znalazłoby swoje miejsce w każdej niemalże kuchni. Warto nadmienić, że na rynku pojawiły się tańsze roboty kuchenne, które w zamyśle producentów miały być alternatywą i konkurencją dla Thermomixa. Niestety, żaden nie jest ani lepszy, ani lepiej dostosowany pod kątem obsługi bezwzrokowej. Niektórzy wręcz twierdzą, iż np. Lidlomixa w ogóle nie da się obsłużyć, nie widząc. Wśród niewidomych są posiadacze analogicznego robota francuskiej firmy Tefal. Jest to urządzenie podobne do Thermomixa. Wcześniejsze wersje miały fizyczne przyciski, ale już następne generacje zostały wyposażone w dotykowy ekran.
Wiele osób posiada kuchenki mikrofalowe. Charakteryzują się one szybkim działaniem i prostotą obsługi. Choć zdecydowana ich większość ma dotykowe panele sterujące, to wciąż na rynku są dostępne modele ze standardowymi, obrotowymi sterownikami temperatury i czasu. Idealnie nadają się do odgrzewania potraw czy odświeżania pieczywa.
Wielbiciele kawy mogą wybierać produkty z szerokiej gamy ekspresów. Wiele urządzeń posiada fizyczne, wyczuwalne klawisze. Potrzeba trochę czasu, aby zaznajomić się z ich funkcjami, ale nie jest to niemożliwe. Trudno przedstawić tu jedną konkretną instrukcję obsługi, gdyż każdy producent ma swoją filozofię, a modele ekspresów do kawy są zróżnicowane pod kątem funkcjonalności. Niektóre droższe modele firm takich jak Siemens czy Delonghi można obsługiwać przy pomocy dedykowanych aplikacji na smartfony.
Nie należy także zbytnio demonizować innych, prostszych i bardziej standardowych urządzeń, jak frytownice, tostery czy opiekacze. Zwykle sygnalizują one swoją pracę przy pomocy lampek o różnych kolorach. W sumie jednak ich obsługa ogranicza się do kontrolowania czasu. Kto lubi bardziej wypieczone kanapki, ten po prostu potrzyma je w opiekaczu dłużej.
W ten sam sposób da się obsłużyć kombiwar. Można jeszcze kupić to urządzenie z dwoma pokrętłami do ustawiania temperatury i czasu. Nawet jeśli nie uda się idealnie ustawić żądanej wartości, to zawsze można przecież sprawdzić, czy odgrzewana pizza jest już gotowa, czy też wymaga dalszej obróbki cieplnej. W kombiwarze można przyrządzić smaczną kiełbaskę, która do złudzenia przypomina zdjętą z grilla, pieczonego kurczaka czy pieczone ziemniaki. Są i tacy, którzy używają tego urządzenia do wypieku ciast. Jest proste w obsłudze i łatwe do umycia.
Do niedawna dużym problemem dla osób z dysfunkcją wzroku było smażenie naleśników. Przewracanie ich na drugą stronę stanowiło nie lada wyzwanie. Ostatnio na rynku pojawiły się specjalne, dwustronne patelnie. Są one zamykane od góry. Zamiast przewracać naleśnik, wystarczy obrócić o 180 stopni taką patelnię.
Po przygotowaniu i spożyciu posiłku brudne naczynia trafiają do zmywarki. Wiele z tych urządzeń ma dotykowe panele sterowania, więc ich obsługa nie jest ani łatwa, ani komfortowa, ale są jeszcze na rynku takie, które posiadają fizyczne klawisze. Wystarczy zapamiętać, który klawisz odpowiada za konkretny tryb zmywania, a potem wykorzystać swoją wiedzę w praktyce.
Bardzo wiele urządzeń kuchennych działa pod kontrolą smartfona. Takie firmy, jak Samsung i LG, które mają jedną, dedykowaną swoim sprzętom aplikację, zapewniają możliwość sterowania przy jej pomocy kuchenkami mikrofalowymi, lodówkami czy zmywarkami. Oczywiście warunkiem jest wstępna konfiguracja urządzenia, a więc - w zależności od modułu - podłączenie do sieci wi-fi lub sparowanie ze smartfonem przez bluetooth.
Urządzenie kuchni dla osoby z dysfunkcją wzroku może być czasochłonne i wymagać cierpliwości, ale nie jest niemożliwe. To prawda, że większość sprzętów AGD ma teraz dotykowe czujniki sterujące. Nie znaczy to jednak, że z rynku całkowicie zniknęły urządzenia sterowane obracanymi pokrętłami. Wybór kuchennego sprzętu dla niewidomego czy słabowidzącego zabiera zdecydowanie więcej czasu niż analogiczne poszukiwania artykułów gospodarstwa domowego dla widzącego. Warto jednak ten czas poświęcić, aby potem móc korzystać z rozwiązań, które pozwalają samodzielnie przygotować posiłek. Niektóre urządzenia są prostsze w obsłudze, a inne wymagają nieco więcej samozaparcia i czasem pomysłowości. Można stwierdzić, że widzący mają lepiej i w kuchni pojawiać się tylko jako konsument, ale przecież nie o to chodzi. Wystarczy poszukać, poczytać, posłuchać rad innych i przede wszystkim nie składać za szybko broni, aby ostatecznie przekonać się, że gotowanie, smażenie czy pieczenie nie są zarezerwowane wyłącznie dla osób widzących.
Nieodzownym elementem każdej kuchni, który gospodyni domowa posiada w swoim arsenale, jest waga. Aż trudno sobie wyobrazić, jak dawali sobie radę niewidomi i słabowidzący we wcześniejszych latach, gdy nikomu nawet przez myśl nie przeszło, aby te tak prozaiczne narzędzia wyposażyć w funkcję głosowego odczytu danych. Dla osób z dysfunkcją wzroku, dzielących gospodarstwo domowe z kimś widzącym, mówiąca waga może wydawać się niepotrzebnym gadżetem, ale lubiący samodzielność z pewnością docenią jej wartość. Do momentu pojawienia się smartfonów i przeróżnych aplikacji, w sklepach ze specjalistycznym sprzętem dla niewidomych i niedowidzących oferowano wagi z modułem głosowym, dla których nie było alternatywy. Obecnie można kupić wagę do sparowania z aplikacją w smartfonie. Poniżej przedstawiamy opis kilku wybranych urządzeń. Gama wag mówiących jest zdecydowanie uboższa od oferty elektronicznych wag, które można obsłużyć za pomocą aplikacji. Mamy nadzieję, że zamieszczone tu informacje zachęcą potencjalnych nabywców do wyboru odpowiedniego urządzenia lub jego dalszych poszukiwań.
Tego typu wagi dostępne są w zasadzie wyłącznie w sklepach ze sprzętem specjalistycznym. Są produkowane z myślą o niewidomych i słabowidzących użytkownikach, co niewątpliwie jest ich zaletą, gdyż producenci zadbali o odpowiednią ergonomię oraz prostotę obsługi. Na uwagę zasługuje także solidność wykonania, gdyż często w ogólnodostępnych sprzętach kuchennych można spotkać elementy dość delikatne, a przez to narażone na uszkodzenia.
Jest to niewielkie urządzenie o wymiarach 220/145/26 mm. Płaszczyzna ważenia pozwala na umieszczanie na niej pojemników o różnych kształtach i wielkości. Posiada funkcję tarowania, a dzięki szerokiej skali pomiaru, od 1 g do 5 kg, jest niezwykle funkcjonalna. Syntetyczny, wyraźny głos informuje o rezultacie pomiaru. Waga posiada przydatny przycisk Powtórz, a także gniazdo słuchawkowe dla zwiększenia dyskrecji pomiarów. Sterowanie głośnością komunikatów głosowych odbywa się na sześciostopniowej skali. Posiada funkcję sumowania pomiarów oraz tzw. pomiaru referencyjnego. Użytkownik może zarządzać jednostkami, jak gramy, dekagramy lub kilogramy, a także innymi, zależnymi od używanych w danym kraju. Duży, czytelny wyświetlacz z pewnością spodoba się osobom posiadającym słaby wzrok. Antypoślizgowe nóżki utrzymują wagę na miejscu. Dużą zaletą jest możliwość zasilania bateryjnego oraz sieciowego. Po wyczerpaniu się energii w bateriach i przy ich braku na zmianę, użytkownik ma alternatywę w postaci zasilacza. W łatwo dostępnym gnieździe mieszczą się cztery standardowe baterie 1,5V AAA, czyli tzw. cienkie paluszki, które dołączone są do zestawu. Waga jest solidnie wykonana, posiada duże, dobrze wyczuwalne przyciski i stabilną konstrukcję.
Producentem tej wagi jest polska firma Lumen, dobrze znana osobom z dysfunkcją wzroku. Culina została zaprojektowana z myślą o niewidomych i niedowidzących. W trosce o tę drugą grupę odbiorców wyposażono ją w czytelny, duży i wysoko kontrastowy wyświetlacz. Komunikaty głosowe dostępne są w dwóch językach: polskim i rosyjskim. Można je także całkowicie wyłączyć. W trybie bezgłosowych komunikatów waga nadal informuje dźwiękami o naciskanych przyciskach. Culina informuje głosowo nie tylko o rezultatach pomiarów, ale także o przeciążeniu oraz niskim stanie naładowania baterii. Wyraźne, dobrze wyczuwalne i duże przyciski ułatwiają bezwzrokową obsługę. Producent zadbał o to, aby gabaryty ważonych elementów nie utrudniały użytkowania. Uzyskano to dzięki dwupoziomowej konstrukcji, umieszczając powierzchnię ważenia powyżej podstawy wagi, gdzie znajdują się przyciski i wyświetlacz. Maksymalną prostotę obsługi zapewniają zaledwie dwa klawisze. Waga posiada funkcję tarowania. Do jej zasilania wystarczą dwie baterie 1,5V AAA, czyli tzw. cienkie paluszki. Na wadze, której dokładność pomiaru wynosi 1 g, można zważyć produkty do 5 kg. Jest to kompaktowa konstrukcja o wymiarach 230/170/45 mm. Rozmiar szali to 160/160 mm.
Producentem tej wagi jest RNIB, można ją kupić w sklepie Altix. Sprzedawana jest wraz z pojemnikiem, na którym zostały umieszczone wyraźne znaczniki ułatwiające ważenie produktów stałych, sypkich i płynnych, zarówno zimnych, jak i gorących. Pojemnik wyposażony jest w termoizolacyjny uchwyt. Ma kształt walca oraz wyraźny dzióbek, który ułatwia przelewanie płynów do innych naczyń. Waga umożliwia przybliżoną zamianę jednostek masy na jednostki objętości cieczy. Posiada jedynie dwa przyciski. Są one dotykowe, ale bardzo dobrze wyczuwalne. Jeden służy do tarowania, a drugi do wyboru jednostek: gramy lub mililitry. Można na niej ważyć produkty do 5 kg, a płyny do 1300 ml. Dokładność pomiaru wynosi 5 g. Waga zasilana jest dwiema bateriami 1,5V AAA, czyli tzw. cienkimi paluszkami, których brak w zestawie. Posiada duży, czytelny wyświetlacz oraz funkcję komunikatów głosowych. Pewnym mankamentem jest fakt, że mówi wyłącznie po angielsku. Jej wymiary to 245/210/145 mm.
Wielu producentów sprzętu AGD decyduje się na dodanie do swojej oferty wag parowanych ze smartfonem. Dzięki temu rozwiązaniu użytkownicy zyskują dostęp do funkcji dodatkowych. Mogą w aplikacji zapisywać wyniki pomiarów, nierzadko są tam publikowane przepisy kulinarne, a niektóre aplikacje posiadają rozbudowane funkcje dietetyczne, pozwalające utrzymać parametry ciała na odpowiednim poziomie, dzięki wbudowanym kalkulatorom kalorii. Z punktu widzenia osób z dysfunkcją narządu wzroku, poszerzenie oferty wag kuchennych o współpracujące z aplikacjami jest o tyle korzystne, o ile dedykowana aplikacja współpracuje z czytnikiem ekranu. Najczęściej sam efekt pomiaru da się odczytać, ale dostęp do dodatkowych funkcji niekoniecznie stoi na zadowalającym poziomie. Decydując się na zakup tego typu urządzenia, należy bezwzględnie wziąć to pod uwagę. Zamieszczone poniżej opisy mają wyłącznie charakter informacyjny. Tworząc je opieraliśmy się na doświadczeniach użytkowników z dysfunkcją wzroku i opisach internetowych. Należy pamiętać, że poziom obsługi smartfona i zainstalowanych na nim aplikacji zależy od osobistych możliwości i zdolności manualnych. Zalecamy ostrożność i w miarę możliwości przetestowanie działania aplikacji przed zakupem. Z pomocą przychodzi w tym przypadku Ustawa o prawach konsumenta, dzięki której osoba fizyczna po zakupie produktu przez Internet ma 14 dni na jego zwrot z zachowaniem wyglądu, który wskazuje na jego nieużytkowanie.
Dedykowaną do tej wagi jest aplikacja służąca do obsługi urządzeń Xiaomi. Współpracuje ona dość dobrze z czytnikami ekranu zarówno smartfonów z systemem iOS, jak i Android. Pewne niedogodności pojawiają się przy rejestracji, czyli pierwszym uruchomieniu, gdzie potrzebna jest pomoc osoby widzącej. Dzięki tej aplikacji użytkownik ma dostęp do wszystkich sprzętów marki Xiaomi wyposażonych w moduł wi-fi lub bluetooth. Po dodaniu do niej konkretnego urządzenia można śledzić jego wskazania na smartfonie. Waga ważonego produktu jest nie tylko wskazywana, ale i zapisywana w aplikacji. Do obsługi używa się przycisku dotykowego na wadze oraz pokrętła. Urządzenie jest zasilane trzema bateriami AAA. Posiada możliwość zmiany jednostek wagi. Producent deklaruje dokładność na poziomie aż 0,1 g. Maksymalny ciężar to 3 kg.
Urządzenie paruje się ze smartfonem dzięki modułowi bluetooth. Do obsługi tej wagi służy aplikacja Renpho Health. Niestety, nie jest ona zbyt dobrze zoptymalizowana pod kątem współpracy z czytnikami ekranu smartfona. Można ją obsłużyć, ale wymaga to cierpliwości i wprawy. Wnioski te wyciągnęliśmy po zainstalowaniu aplikacji i wstępnej jej konfiguracji. Niestety, nie posiadaliśmy wagi do testów, więc nie można z całą odpowiedzialnością potwierdzić, że rezultaty pomiarów da się dzięki niej zweryfikować. Po zważeniu produktu w aplikacji otrzymujemy informacje nie tylko o wadze, ale i zawartości tłuszczu oraz liczbie kalorii. Są to zapewnienia producenta, ale niepotwierdzone w użytkowaniu. Maksymalne obciążenie wagi to 5 kg. Wynik może być prezentowany w aż pięciu jednostkach. Producent zapewnia, że można je zmieniać z poziomu aplikacji. Inne, dostępne funkcje to tarowanie oraz timer do kawy.
Wagi z aplikacjami są z pewnością alternatywą dla urządzeń dedykowanych osobom z dysfunkcją wzroku. Można się jednak zastanawiać nad wygodą korzystania z nich w praktyce. Nierzadko podczas ważenia na palcach osiada tłuszcz lub brud, wówczas obsługa dotykowego ekranu jest mało efektywna i generuje jego zanieczyszczenie. Zaletą wag z aplikacją jest ich niższa cena. Nie sposób jednak stwierdzić, czy czytniki ekranu w smartfonach będą z nimi idealnie współpracowały.
Nie wszystkie urządzenia w kuchni mogą być obsługiwane przy pomocy smartfonowych aplikacji, a poza tym przygotowywanie posiłków to nie tylko gotowanie, smażenie, pieczenie czy inna obróbka. W kuchennej szafce z pewnością każdy ma podstawowe, a także mniej standardowe, ale ulubione przyprawy. Osoby widzące nie mają problemów z ich rozpoznawaniem, bo na każdej torebce znajduje się nazwa. Niewidomi i słabowidzący także mają swoje sposoby oznaczania przypraw. Jednym z nich jest przygotowanie specjalnych, niewielkich pojemników z brajlowskimi etykietami. Gdy jakaś przyprawa się kończy, wystarczy dosypać ją do konkretnego pojemnika. Zaletą tego rozwiązania jest trwałość. Pojemniki rzadko się zużywają lub psują, a brajlowskie opisy wytrzymują bardzo długo. Czy są jakieś wady? Może to, że przygotowanie wymaga trochę czasu, bo trzeba wykonać napisy i ponaklejać je, a potem, przy zakupie kończących się przypraw, należy albo kupować je pojedynczo, by nie pomylić się w domu, albo zapamiętać, gdy kupiło się ich więcej, w której torebce jest konkretna przyprawa. W zależności od liczby używanych dodatków, można oznaczać torebki dziurkami. Liczbę dziurek przypisuje się konkretnej przyprawie i w ten sposób rozpoznaje. Ma to zastosowanie w przypadku kilku, ale już nie kilkunastu torebek.
Osoby posiadające smartfony mogą także używać aplikacji do rozpoznawania tekstu. Jest takich co najmniej kilka. Wystarczy uruchomić którąś z nich, skierować obiektyw aparatu na torebkę, a syntezator mowy odczyta napis. Wymaga to nieco wprawy, ale przynosi wymierne efekty. To rozwiązanie sprawdza się nie tylko w przypadku nazw przypraw, ale także smaków budyniów, galaretek czy kisieli. Można je także wykorzystywać w kontekście toreb z mrożonkami lub innych opakowań. Wydaje się ono najmniej czasochłonne, gdyż nie wymaga wcześniejszego przygotowywania brajlowskich etykiet ani ich naklejania. Niektóre aplikacje do rozpoznawania tekstu są dostępne za darmo w sklepie Google Play oraz App Store.
Na koniec wspomnijmy o przedmiotach, którymi posługują się wyłącznie osoby z dysfunkcją narządu wzroku. Należą do nich m.in. płynomierze, czyli niewielkie urządzenia, sygnalizujące dźwiękiem poziom cieczy w garnku, kubku czy szklance. Mają tyleż samo zwolenników, co przeciwników. Pierwsi zwracają uwagę na ich codzienne zastosowanie, drudzy nazywają fanaberią, bo wystarczą im ich własne uszy. Tym niemniej warto wiedzieć, że takie urządzenia są i kosztują niewiele.
Można także zaopatrzyć się w różnej pojemności miarki do płynów. Są one pomocne przy przygotowywaniu potraw, gdy trzeba odmierzyć konkretną ilość jakiegoś produktu. Zwykle jest to kilka różnej wielkości naczynek z wyraźnymi znacznikami, pozwalającymi zorientować się w objętości.
Dużą pomocą, szczególnie przy pieczeniu ciast, jest separator do jajek, który służy do oddzielania żółtka jajka od białka. Ma kształt półokrągłej czaszy z dziurką, przez którą wylewa się płynne białko, pozostawiając żółtko w środku. Narzędzie tyleż proste, co niezawodne.
Domowa egzystencja nie ogranicza się na szczęście wyłącznie do prania, sprzątania i przygotowywania posiłków. Równie istotny jest relaks i wypoczynek. Nowe technologie zrewolucjonizowały także urządzenia z tym związane, a więc telewizory i odtwarzacze muzyki. Te ostatnie z powodzeniem mogą służyć jako sprzęt do czytania książek. Tym bardziej, że rynek wydawniczy zaczął ostatnio stawiać na audiobooki. W niniejszym miejscu krótko przedstawimy opcje sprzętu RTV, dzięki którym osoby z dysfunkcją wzroku mogą go komfortowo obsługiwać. Następnie poświęcimy kilka zdań nowoczesnym telefonom komórkowym oraz komputerom.
Do niedawna odbiornik telewizyjny pozwalał osobie niewidomej czy słabowidzącej na niewiele. Włączenie, wyłączenie, automatyczne dostrojenie kanałów i ich zmienianie, kontrola poziomu głośności i ewentualnie kontrastu oraz kolorów, to było wszystko. Obecnie, dzięki zastosowaniu głosowych przewodników oraz systemu operacyjnego Android TV, osoby z dysfunkcją wzroku mają dostęp do wielu innych funkcji. Zmieniła się także rzecz jasna nomenklatura i prócz standardowych odbiorników telewizyjnych mamy teraz, wzorem smartphonów czy smartwatchów, także smart tv.
Na rynku telewizorów z przewodnikiem głosowym przodują Samsung oraz LG. Inne marki jak Sony, Philips czy Panasonic także wyposażają swoje produkty w tę funkcję. Należy jednak wziąć pod uwagę, iż nie każdy model z ich gamy może ją posiadać. Ma ona także swoje ograniczenia. Przede wszystkim zdecydowanie traci na funkcjonalności w przypadku podłączenia dekodera telewizji kablowej. Sprawdza się natomiast u użytkowników naziemnej telewizji cyfrowej oraz satelitarnej. W drugim przypadku odbiorcy powinni jednak powiadomić operatora o chęci korzystania nie z dekodera, a specjalnej karty, którą umieszcza się w gnieździe Common Interface, w skrócie CI, odbiornika TV.
Dzięki przewodnikowi głosowemu użytkownik ma dostęp do niemalże całego menu urządzenia. Po jego aktywacji komunikaty głosowe ogłaszają nazwę aktualnie wyświetlanego kanału, tytuł nadawanego programu a po wybraniu odpowiedniej opcji, jego opis. Udźwiękowionym staje się menu telewizora. Umożliwia to spersonalizowanie jego głównych ustawień, jak głośność, kontrast itp., a także włączenie lub wyłączenie audiodeskrypcji. Jeśli telewizor ma moduł bluetooth, to z poziomu przewodnika głosowego można wybierać źródła dźwięku, np. słuchawki bluetooth czy głośnik bluetooth. Komunikaty głosowe działają także w trybie timera, co umożliwia ustawienie wyłączenia odbiornika po zadanym czasie. Użytkownik może przeglądać listę dostępnych kanałów oraz program telewizyjny z opisem audycji. Wszystko odbywa się z poziomu pilota od telewizora. Niektóre odbiorniki marki LG są wyposażone w tzw. Magic pilot. Dzięki tej funkcji użytkownik może sterować telewizorem przy pomocy komend głosowych. Pilot posiada wbudowany mikrofon i dedykowany przycisk, a telewizor reaguje na polecenia wydawane przez użytkownika.
Przewodnik głosowy aktywuje się i dezaktywuje jednym przyciskiem na pilocie. Jest to szczególnie wygodne w przypadku korzystania z tego samego odbiornika przez osobę niewidomą i widzącą.
Telewizory z przewodnikiem głosowym posiadają zainstalowane domyślnie aplikacje, m.in. YouTube, Netflix czy Player. Można co prawda doinstalować inne, z dedykowanych sklepów producenta, ale w większości przypadków nie są one kompatybilne z przewodnikiem głosowym. Oczywiście, do skorzystania z nich wymagane jest podłączenie odbiornika do domowej sieci internetowej.
Alternatywą dla odbiorników z przewodnikiem głosowym są telewizory z systemem operacyjnym Android TV. Przedstawiciele najbardziej popularnych marek mają takie w swojej ofercie. Android TV stanowi analogiczny do instalowanego w smartfonach system, a co za tym idzie można go także udźwiękowić przez uruchomienie czytnika ekranu. Od tej zasady są niestety wyjątki. Próżno jednak szukać jakiejś prawidłowości w tym zakresie. Użytkownikowi pozostaje przekonać się osobiście, czy konkretny model telewizora z systemem Android TV da się udźwiękowić. Jeśli tak, to dzięki czytnikowi ekranu otwiera się przed nami dostęp do menu odbiornika, a także wielu innych funkcji. System operacyjny pozwala bowiem na instalowanie aplikacji tak samo, jak ma to miejsce w smartfonach. W przypadku połączenia telewizora z Internetem można nim sterować głosowo za pośrednictwem Asystenta Google. Jego funkcjonalność jest taka, jak na smartfonie. Standardowo po opcjach menu poruszamy się przy pomocy pilota. Na liście kanałów są odczytywane ich nazwy oraz tytuł aktualnie emitowanego materiału. Można także przeglądać program telewizyjny z godzinowym rozkładem danego dnia i opisami audycji. Przy pomocy udźwiękowienia zarządza się opcjami dostępności, m.in. audiodeskrypcją oraz steruje się parametrami głosu syntezatora. Android TV pozwala na instalację popularnych aplikacji do słuchania muzyki, odtwarzania książek, gazet, a nawet oglądania programów telewizyjnych spoza listy naziemnych multiplexów. Rozwiązanie to nie znajdzie jednak zastosowania w przypadku zewnętrznego dekodera telewizji kablowej. Nie da się go udźwiękowić tak samo, jak w przypadku odbiorników z przewodnikami audio. Rozwiązaniem jest użycie złącza Common Interface ze specjalną kartą od dostawcy usług.
Podsumowując dotychczasowe rozważania, należy stwierdzić, że o wiele bardziej funkcjonalne są odbiorniki z systemem Android TV. Nie każdemu jednak zależy na dodatkowych opcjach. Przewodnik głosowy pozwala użytkownikowi na komfortowe korzystanie z telewizora, co wystarcza wielu osobom z dysfunkcją wzroku.
W tym miejscu można wspomnieć o jeszcze innym rozwiązaniu, jakim jest przystawka Smart Box TV. Nie jest to w sensie ścisłym tradycyjny rodzaj telewizji, ale stanowi dla niej ciekawą alternatywę. Urządzenie działa pod kontrolą systemu Android TV, więc jest w pełni udźwiękowione. Podłącza się go do złącza HDMI telewizora lub monitora z głośnikami, a dzięki zainstalowaniu odpowiedniej aplikacji, użytkownik może oglądać różne programy telewizyjne. W zależności od tzw. playlisty, mogą to być ogólnodostępne stacje, jak i oferowane przez usługodawców satelitarnych. Można także instalować na nim aplikacje tak samo, jak na smartfonach czy telewizorach z systemem operacyjnym Android TV. Należy tylko pamiętać, że to rozwiązanie wymaga do prawidłowego działania łączności z Internetem. Firma Apple natomiast oferuje podobny produkt w postaci odtwarzacza multimedialnego z własnym systemem operacyjnym. Dzięki niemu można na telewizorze oglądać programy z usługi Apple TV, a także Amazon Prime Video, Netflix i Disney+. Urządzenie współpracuje z czytnikiem VoiceOver, więc jest dostępne dla osób z niepełnosprawnością wzroku.
Choć techniki video, jak kino, telewizja czy elektroniczne gry, należą dziś do najchętniej wykorzystywanych przez społeczeństwo w wolnym czasie, to wciąż nie brakuje wielbicieli relaksu przy muzyce. Oferta wież stereo jest obecnie bardzo szeroka. Dodatkowo na rynku pojawiły się różnego rodzaju odtwarzacze i inteligentne głośniki z możliwością podłączenia do Internetu. Muzycznym rynkiem zawładnęły bowiem platformy umożliwiające dostęp online do milionów piosenek i stacji radiowych. Kasety magnetofonowe, tak dobrze znane osobom z dysfunkcją wzroku nośniki książek mówionych, odeszły do lamusa. Nawet dobrze nam znany DZdN Głównej Biblioteki Pracy i Zabezpieczenia Społecznego przeszedł metamorfozę i zdecydowana większość jego księgozbiorów dostępna jest online. Dzięki temu możemy wypożyczyć interesujące nas tytuły bez wychodzenia z domu. Popularność płyt CD, uważanych niegdyś za awangardę dźwięku, zmalała znacznie. Firmy produkujące wieże hi-fi montują moduł wi-fi w większości swoich produktów. Dziś każdy posiadacz smartfona nosi przy sobie ukrytą w nim ogromną bibliotekę z dyskografiami ulubionych wykonawców. W zasadzie każdy, kto posiada komputer z dostępem do Internetu, może skorzystać z niezliczonej liczby utworów muzycznych umieszczonych w sieci.
Streaming to z angielskiego strumieniowanie. Technika ta polega na dostarczaniu informacji multimedialnych przez Internet od dostawcy do użytkownika w sposób nieprzerywany. Korzystają z niej nie tylko platformy muzyczne, ale także video, np. Netflix, HBO itp. Najpopularniejszymi w Polsce dostawcami tego typu usług muzycznych są Spotify, Apple Music i Tidal. Oferują zarejestrowanym użytkownikom darmowy dostęp online do milionów utworów. Mankamentem są reklamy, które pojawiają się co jakiś czas podczas słuchania. Aby się ich pozbyć, należy wykupić płatną subskrypcję - wersję Premium. Platformy te co jakiś czas organizują promocje dla nowych użytkowników, oferując wersję Premium za darmo na jeden lub trzy miesiące. Serwisy są dostępne przez stronę www, a także dedykowane aplikacje na systemy Android i iOS. Wersja Premium, prócz braku reklam, umożliwia pobieranie utworów na smartfon, dzięki czemu można ich słuchać bez dostępu do Internetu. Aplikacje oraz strony internetowe platform dobrze działają pod kontrolą czytników ekranu. Po zarejestrowaniu się w Spotify, Apple Music czy Tidal użytkownik ma możliwość słuchania muzyki na kilka sposobów. Po pierwsze, wystarczy podłączyć do smartfona słuchawki. Można w ten sposób umilić sobie podróż pociągiem czy komunikacją miejską. Innym rozwiązaniem jest sparowanie smartfona z głośnikiem bluetooth. W ten sposób urozmaicimy spotkanie przy grillu lub inną rodzinną czy towarzyską imprezę plenerową. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby wykorzystać je w domowym zaciszu. Melomani, którzy cenią sobie szeroką panoramę stereo i relaks przy głośnej muzyce, mogą połączyć smartfon z wieżą hi-fi, wówczas ulubione utwory emitowane będą przez jej głośniki. Dostępność tej funkcji można sprawdzić w opisie danego urządzenia. Zwykle posiadają ją te, które mają moduł wi-fi lub bluetooth. Do domowej sieci internetowej można także podłączyć tzw. inteligentne głośniki. To niewielkie, poręczne urządzenia, które dzięki modułowi wi-fi odtwarzają muzykę bezpośrednio z sieci. Do ich wstępnej konfiguracji niezbędna jest aplikacja na smartfonie, ale późniejsze użytkowanie nie wymaga żadnego z nim połączenia. Na etapie początkowej konfiguracji należy wskazać platformę streamingową, z której chcemy korzystać. Apple Music jest jednak dostępne jedynie na inteligentnych głośnikach firmy Apple tzw. HomePodach. Sterowanie takimi głośnikami może odbywać się przy pomocy komend głosowych. Obecnie jednak te urządzenia nie rozpoznają języka polskiego i należy komunikować się z nimi po angielsku. Obsługują one nie tylko platformy streamingowe, ale można dzięki nim także słuchać internetowych stacji radiowych. Spotify i Tidal dostępne są także na niektórych wieżach stereo z modułem wi-fi. Przykładem może być tu firma Yamaha i jej linia produktowa Pianocraft. Urządzenia te posiadają dedykowane aplikacje, które umożliwiają zarówno wstępną konfigurację, jak i potem ich zdalną obsługę. W zależności od specyfikacji modelu Yamaha Pianocraft posiada odtwarzacz CD, standardowe radio FM, wejścia USB i AUX, umożliwiające podłączenie zewnętrznych źródeł odtwarzania oraz moduł bluetooth.
Wraz z rozwojem Internetu większość stacji radiowych, realizujących swoje audycje za pośrednictwem nadajników o różnych częstotliwościach, zdecydowała się udostępniać je równolegle w sieci. Jednocześnie powstała ogromna liczba rozgłośni internetowych. Ich słuchanie umożliwiają programy komputerowe oraz aplikacje na smartfony. Wśród ogromnej liczby dostępnych w Internecie stacji znajdziemy informacyjne, ogólne, naukowe, a także nadające konkretny rodzaj muzyki, np. jazz, pop, reggae czy utwory klasyczne. Programy komputerowe i aplikacje na smartfony zwykle posiadają dostęp do różnych kategorii tematycznych, a dopiero potem do konkretnych rozgłośni. Jest to wygodny sposób wyszukiwania, który znacznie przyspiesza proces wyboru. Można także dodawać ulubione stacje do oddzielnej listy i mieć do nich szybki dostęp. Najpopularniejsze wśród osób z dysfunkcją wzroku programy komputerowe do słuchania radia to RadioSure oraz TapinRadio. Oba nieźle współpracują z czytnikami ekranu. Użytkownik ma dostęp do wielu funkcji interfejsu z nagrywaniem audycji włącznie. Aplikacji na smartfony, umożliwiających słuchanie rozgłośni internetowych, jest wiele. Niestety, nie wszystkie dobrze współpracują z czytnikami ekranu. Te sprawdzone to m.in. TuneIn Radio, Online Radio Box czy Receiver - ten ostatni płatny 19,99 zł w App Store. Można dzięki nim wyszukiwać i dodawać do ulubionych wybrane stacje. Należy pamiętać, że odtwarzanie radia na smartfonie poza zasięgiem domowej sieci wi-fi wiąże się z wykorzystywaniem transferu danych komórkowych. Nie wszystkie aplikacje posiadają interfejs w języku polskim. Dostępność języka ojczystego można sprawdzić przed pobraniem w opisie aplikacji.
Melomani posiadający własne płytoteki z pewnością zechcą zaopatrzyć się w zestawy hi-fi do ich odtwarzania. Obecnie do łask wracają płyty winylowe, przez niektórych uznawane za awangardowy nośnik dźwięku. Można obecnie kupić gramofon w zestawie ze wzmacniaczem, odtwarzaczem CD i odbiornikiem FM, który dzięki modułowi bluetooth i dedykowanej aplikacji na smartfon będzie mógł być w pełni obsługiwalny przez osoby z dysfunkcją wzroku. Tego typu sprzęty są wciąż w ofercie takich firm, jak Philips, Sony, Panasonic, Sharp czy Technics. Inne marki, jak Sonos, wspominana już Yamaha lub Denon oferują bogaty wybór produktów z modułem wi-fi. Dzięki dedykowanym aplikacjom i smartfonowi podłączonemu do tej samej sieci internetowej można je obsługiwać bezwzrokowo. Czytniki ekranu radzą sobie z aplikacjami, choć do ideału im daleko. Są jednak na tyle kompatybilne, aby osoba z dysfunkcją narządu wzroku mogła korzystać z ich najbardziej podstawowych funkcji. W większości sprzętów z modułem wi-fi istnieje możliwość przesyłania do nich dźwięku z komputera. Odpowiednia opcja znajduje się w menu kontekstowym i w systemie Windows nosi nazwę „zrzutuj do urządzenia”. Po jej rozwinięciu możemy wybrać zalogowany w naszej domowej sieci internetowej sprzęt grający i odtwarzać na nim cyfrowe pliki audio w różnych formatach.
Nadszedł czas, aby nieco szerzej przedstawić w niniejszym poradniku urządzenie, o którym wspominaliśmy już niejednokrotnie, czyli smartfon. Wcześniej używana nazwa, a więc po prostu telefon komórkowy, funkcjonuje nadal, bo tak naprawdę od niego wszystko się zaczęło, choć niektórzy będą bronić tezy, że smartfon to już nie telefon. Prawda jest jednak taka, że dzisiejsze smartfony są efektem technologicznej ewolucji tradycyjnych komórek. W Polsce telefonia mobilna pojawiła się na szerszą skalę pod koniec lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia. Od tamtego czasu w technologii zaszły ogromne zmiany, skutkiem czego używane dziś mobilne telefony znacznie różnią się od swoich poprzedników. Przełomowe w ich ewolucji okazały się dwie rzeczy: bezprzewodowa sieć internetowa oraz odpowiedni system operacyjny. Pierwsze telefony umożliwiały komunikację głosową, przesyłanie krótkich wiadomości tekstowych oraz zdjęć. Miały także wbudowane nieskomplikowane aplikacje, jak zegarek, budzik, kalendarz oraz proste gry. Sytuacja uległa zmianie w momencie, gdy pojawił się pierwszy system operacyjny dedykowany telefonom komórkowym. Od tego czasu standardowy telefon stał się smartfonem, a więc urządzeniem, które, zachowując odpowiednie proporcje, można porównać do komputera. Od tej chwili także stał się on bardziej przyjazny i dostępny dla użytkowników niewidomych i słabowidzących. Pierwsze telefony komórkowe bowiem mogły być obsługiwane przez osoby z dysfunkcją wzroku w bardzo ograniczonym zakresie, czyli w zasadzie służyły do komunikacji głosowej. Dopiero na telefonach z systemem operacyjnym zaistniała możliwość instalacji udźwiękawiającego oprogramowania, czyli screen readera, podobnego do tego, który pozwala na obsługę komputera.
Dziś, z punktu widzenia użytkowników niewidomych i słabowidzących liczą się w zasadzie dwa systemy operacyjne: iOS, który posiadają smartfony firmy Apple zwane iPhonami oraz Android. Ten ostatni jest efektem pracy programistów firmy Android Inc, która w 2005 roku została wykupiona przez Google. Wykorzystuje go wiele marek produkujących smartfony, m.in. Motorola, Nokia, Samsung, Gigaset, Poco czy Xiaomi.
Obydwie platformy mogą być obsługiwane bezwzrokowo i obydwie posiadają możliwość powiększania obrazu z myślą o osobach słabowidzących.
Nie licząc urządzeń dedykowanych osobom z dysfunkcją narządu wzroku, opiszemy je nieco dalej, zdecydowana większość produkowanych dziś smartfonów nie posiada standardowej klawiatury telefonicznej. Obsługuje się je dotykiem przy pomocy wyświetlanych na ekranie kontrolek. Dyskusja między zwolennikami Androida a użytkownikami systemu iOS trwa od dawna. W niniejszej publikacji nie zamierzamy opowiadać się po którejkolwiek ze stron. Poniżej przedstawiamy subiektywną charakterystykę obydwu systemów operacyjnych ze szczególnym naciskiem na ich opis, a nie ocenę.
Produkty firmy Apple, kojarzonej przede wszystkim z postacią Steva Jobsa, mają szerokie grono sympatyków na całym świecie. Dla jednych są synonimem snobizmu, dla innych jakości. Nie da się ukryć, że logo zielonego, nadgryzionego jabłka jest doskonale znane nie tylko w Polsce. Użytkownicy z dysfunkcją narządu wzroku mogą samodzielnie skonfigurować iPhona po wyjęciu z pudełka. Czytnik ekranu VoiceOver (w skrócie VO), uruchamia się, tuż po włączeniu smartfona, specjalnym skrótem klawiszowym. IPhone posiada cały szereg fabrycznych aplikacji, jak klient poczty elektronicznej, przeglądarka internetowa, kalendarz, zegarek z budzikiem, mapy do nawigacji i wiele innych. Użytkownicy chcący rozszerzyć funkcjonalność smartfona z systemem iOS mają dostęp do App Store, czyli sklepu z licznymi darmowymi lub płatnymi dodatkami. Są wśród nich także aplikacje dedykowane osobom niewidomym i słabowidzącym. Nie wszystkie dostępne w App Store produkty dobrze współpracują z VO. Na szczęście przy aplikacjach płatnych użytkownik ma 14 dni na ich testowanie. W tym okresie można poprosić o zwrot kosztów, gdy produkt nie spełnia oczekiwań.
Osoby niewidome i słabowidzące wykorzystują iPhony do wielu czynności. VoiceOver jest znakomitym i niezawodnym narzędziem, dzięki któremu mogą w pełni wykorzystać właściwości smartfona. Obsługa jest intuicyjna, a gesty wykonywane na dotykowym ekranie proste i łatwe do zapamiętania.
Największym mankamentem smartfonów marki Apple jest brak języka polskiego asystentki głosowej Siri. Do jej obsługi trzeba użyć innego języka. Można jednak w iPhone uaktywnić tzw. wybieranie głosowe, które umożliwia dzwonienie poprzez wydanie komend głosowych po polsku.
Niewątpliwą zaletą natomiast jest wsparcie w postaci aktualizacji systemu. Użytkownicy smartfonów Apple co rok mają możliwość zainstalowania najnowszego systemu operacyjnego iOS. Nie jest to opcja dożywotnia i starsze, mniej zaawansowane pod kątem użytych do produkcji komponentów egzemplarze, mogą przestać być wspierane. Nie znaczy to jednak, że nie będą działać. Po wycofaniu wsparcia iPhone jest w pełni funkcjonalny w zakresie posiadanego oprogramowania.
Pod kontrolą tego systemu operacyjnego, którego producentem jest Google, działa zdecydowana większość smartfonów. Wykorzystują go m.in. takie marki, jak Xiaomi, Samsung, Motorola, Oppo, a do niedawna także Huawei. Każdy z producentów smartfonów wprowadza własne modyfikacje do systemu. Nie są to jakieś bardzo znaczące różnice, ale sprawiają, że użytkownik, który wcześniej miał aparat Xiaomi, po zakupie smartfona od Samsunga, będzie musiał zmodyfikować dotychczasowe przyzwyczajenia. Urządzenia z Androidem można samodzielnie skonfigurować bezwzrokowo, ale nie tak łatwo, jak iPhony. Często bowiem wbudowany syntezator mowy nie ma języka polskiego. Można go doinstalować dopiero po ukończeniu konfiguracji. W odróżnieniu od smartfonów Apple, użytkownicy z dysfunkcją wzroku mają do dyspozycji więcej screen readerów i głosów. Systemowy czytnik o nazwie TalkBack jest zainstalowany na każdym smartfonie z Androidem. Inne screen readery można pobrać z zewnętrznych źródeł i doinstalować zgodnie ze swoimi preferencjami. Obsługa systemu operacyjnego Android odbywa się przy pomocy bardzo wielu gestów. Jest ich znacznie więcej niż w przypadku VoiceOvera. Systemowy asystent głosowy Google komunikuje się w języku polskim, co na pewno ułatwia korzystanie z wielu funkcji smartfona. Podobnie jak iOS, tak Android posiada szereg przydatnych aplikacji, m.in. klienta poczty elektronicznej, odtwarzacz muzyki, przeglądarkę internetową itp. Inne użytkownik może pobierać i kupować w sklepie Google Play.
Atutem androidowych smartfonów jest otwartość systemu. Oznacza to, że aparaty, bez względu na markę, mają większą swobodę przy ewentualnej wymianie danych. Warto także nadmienić, że w odróżnieniu od iPhonów, smartfony innych producentów dają możliwość rozszerzenia pamięci przy pomocy zewnętrznych kart.
Gorzej niż w przypadku iOS wygląda sprawa aktualizacji do nowych wersji systemu. Wszystko zależy od producenta smartfona. Każda marka oferuje użytkownikowi wsparcie na własnych zasadach. Nierzadko nawet w ramach tej samej marki tzw. flagowe aparaty dostają dłuższe wsparcie niż tańsze modele.
Osoby niewidome i słabowidzące, które preferują aparaty telefoniczne ze standardową, fizyczną klawiaturą, mają do dyspozycji urządzenia dwóch firm: BlindShell oraz Kapsys. Telefony BlindShell mają własny system operacyjny i przypominają aparaty produkowane przed erą dotykowych smartfonów. Są w pełni udźwiękowione, posiadają wiele funkcji, m.in. kalendarz, zegarek, czytnik kolorów, odtwarzacz muzyki, a także aplikacje Facebook czy Telegram. Użytkownik nowszych modeli ma dostęp do dedykowanego sklepu z aplikacjami, lecz jego oferta nie jest zbyt bogata. Kapsys natomiast oferuje smartfony z systemem Android wraz z dostępem do sklepu Google Play. Można je obsługiwać dotykowo, jak i przy pomocy standardowej klawiatury. Zarówno one, jak i aparaty BlindShell stanowią świetną alternatywę dla dostępnych na ogólnym rynku smartfonów. Osoby z dysfunkcją wzroku mogą zatem same zadecydować, czy zaopatrzyć się w dotykowe urządzenie z systemem iOS lub Android, czy też wolą skorzystać z dedykowanego im rozwiązania.
Jednym z najwszechstronniejszych urządzeń, jakie może wykorzystywać w codziennym życiu osoba z dysfunkcją narządu wzroku, jest komputer. Nieustanny rozwój techniki sprawił, iż ze zwykłej, choć bardzo zaawansowanej maszyny liczącej, stał się on prawdziwym multimedialnym i wielofunkcyjnym narzędziem, bez którego dziś trudno wyobrazić sobie egzystencję. Krokiem milowym w rozwoju komputera okazało się stworzenie systemu operacyjnego Windows. Po wynalezieniu i udostępnieniu szerokiemu gronu odbiorców sieci internetowej jego funkcjonalność wzrosła jeszcze bardziej. Komputer zapewnia ludziom rozrywkę, stanowi furtkę do źródeł informacji, a także pełni funkcje edukacyjne i jest narzędziem komunikacji międzyludzkiej. Pierwsze, potężne, zamknięte w dużych szafach komputery to już przeszłość. Dziś w każdym gospodarstwie domowym można spotkać po kilka takich urządzeń. Prócz komputerów stacjonarnych, dużą popularnością cieszą się niewielkie jednostki przenośne, czyli laptopy, przypominające małe, cienkie walizki. Obecnie gama tych urządzeń jest tak szeroka, że nie sposób jej tu nawet w części opisać.
Jak większość nowinek technologicznych, tak i komputer na początku znajdował się poza zasięgiem osób niewidomych i słabowidzących. Do jego obsługi niezbędny był wzrok, gdyż wszystkie informacje wyświetlały się na ekranie monitora. Sytuacja uległa zmianie, gdy pojawił się pierwszy program zwany po angielsku screen reader, czyli czytnik ekranu. Omawianie całej historii rozwoju programów udźwiękawiających komputery nie jest zadaniem niniejszej publikacji. Skupimy się tu jedynie na krótkim opisie tego, co oferują czytniki ekranu użytkownikom z dysfunkcją narządu wzroku, aby zasygnalizować ich przydatność w życiu codziennym.
Obecnie największą popularnością na świecie cieszy się system operacyjny firmy Microsoft. Jest on zainstalowany na większości komputerów zarówno stacjonarnych, jak i przenośnych. Do jego udźwiękowienia używa się kilku programów. Do niedawna były to wyłącznie rozwiązania płatne, a ich cena stanowiła równowartość samego komputera. Obecnie, prócz komercyjnych programów JAWS czy SuperNova, niewidomi i słabowidzący posiadacze komputerów mogą korzystać z całkowicie darmowego screen readera o nazwie NVDA. Niedawno także firma Microsoft, producent systemu operacyjnego Windows, dodała do niego funkcję o nazwie Narrator, która zachowuje się podobnie do wyżej wymienionych programów. Pozwala ona na udźwiękowienie systemu operacyjnego zanim zostanie on zainstalowany, co oznacza, że niewidomy użytkownik może to zrobić bez pomocy osoby widzącej, co jest niezwykle istotne w przypadku konieczności zresetowania komputera do ustawień fabrycznych. Zasadniczo rola screen readera sprowadza się do przekazania informacji wyświetlanych na monitorze w taki sposób, aby pozwolić niewidomemu lub słabowidzącemu posiadaczowi komputera na jego obsługę. Kluczowym urządzeniem peryferyjnym jest w tym kontekście klawiatura. Mysz, z uwagi na charakter jej wykorzystywania, nie jest w zasadzie używana. Można emulować ruch jej kursora przy pomocy odpowiednich klawiszy, ale nie jest to konieczne. Podstawowe czynności, jak korzystanie z Internetu, poczty elektronicznej, edytorów tekstu i innych programów, są całkowicie dostępne z poziomu klawiatury.
Sposób prezentowania danych przez czytnik ekranu jest dwojaki. Mogą one być odczytywane głosem syntetycznym przez specjalny syntezator mowy lub prezentowane na tzw. monitorze brajlowskim. W drugim przypadku wykorzystywane jest standardowe pismo Braille’a. Pierwsze rozwiązanie jest zdecydowanie tańsze z uwagi na szeroką gamę dostępnych za darmo syntezatorów mowy. Monitor brajlowski jest niestety dość drogim sprzętem i jego zakup wiąże się z dodatkowym obciążeniem domowego budżetu.
Dla osób słabowidzących przydatną funkcją jest możliwość powiększania obrazu. Posiadają ją niektóre screen readery. Programy powiększające są także samodzielnymi produktami.
Producentem tego programu jest Freedom Scientific Blind. Nazwa jest skrótem od angielskiego Job Access With Speech. JAWS udźwiękawia i udostępnia w brajlu system operacyjny Windows. Można go instalować zarówno na komputerach stacjonarnych, jak i przenośnych oraz tabletach z systemem Windows 10 lub 8.1. Umożliwia obsługę zarówno standardowych edytorów tekstu, arkuszy kalkulacyjnych, przeglądarek internetowych i klientów poczty elektronicznej, jak i bardziej specjalistycznych programów, np. do edycji i obróbki dźwięku.
Rozbudowane menu pozwala na spersonalizowanie go do własnych potrzeb. Program zawiera wielojęzyczne syntezatory z różnymi głosami do wyboru. Instalacja może zostać przeprowadzona przez niewidomego użytkownika, gdyż cały jej proces został udźwiękowiony. JAWS posiada wbudowany czytnik książek w formacie DAISY wraz ze zbiorem podręczników szkoleniowych w tym formacie. Posiada bardzo przydatną funkcję Tandem, która umożliwia zdalne połączenie dwóch komputerów, na których jest zainstalowany, co umożliwia szkolenie na odległość.
Nie jest wyposażony w powiększalnik obrazu dla słabowidzących.
JAWS jest programem płatnym. Można go kupić na licencji domowej lub profesjonalnej, czyli do użytku komercyjnego.
Nazwa tego screen readera to skrót od angielskiego Non Visual Desktop Access. To całkowicie darmowe narzędzie, rozwijane przez organizację NV Access oraz społeczność samych użytkowników. Podobnie jak JAWS, udźwiękawia oraz udostępnia w brajlu środowisko Windows. Nie jest wyposażony w funkcję powiększania obrazu dla osób słabowidzących. Umożliwia obsługę przeglądarek internetowych, klientów poczty elektronicznej, pakietu MS Office oraz innych programów, działających pod kontrolą systemu operacyjnego Windows. Każdy użytkownik może korzystać z tzw. repozytorium wtyczek, a więc dodatkowych elementów, które rozszerzają funkcjonalność NVDA. Pozwala to na personalizację programu w bardzo szerokim zakresie. Użytkownik ma także w tym celu dostęp do bogatego menu. NVDA współpracuje z wieloma syntezatorami mowy i monitorami brajlowskimi. Po pobraniu odpowiedniego dodatku z repozytorium pozwala na zdalne kontrolowanie innego komputera, na którym jest zainstalowany. Ma to zastosowanie w przypadku szkoleń lub udzielania pomocy mniej zaawansowanemu użytkownikowi. Program posiada udźwiękowiony instalator, który pozwala osobie niewidomej lub słabowidzącej na jego samodzielną instalację. Istnieje także możliwość zainstalowania go na pamięci przenośnej pendrive i uruchomienie na dowolnym komputerze.
Największą jego zaletą jest brak opłat za użytkowanie i licencję. NVDA jest stale rozwijany i zyskuje sobie coraz szersze grono zwolenników. Pod kątem funkcjonalności nie odbiega od płatnych screen readerów.
To najbardziej wszechstronny program z dotychczas opisywanych. Jego producentem jest Dolphin Computer Access Ltd. Prócz udźwiękowienia i prezentowania danych brajlem posiada w pełnej wersji specjalną funkcję powiększania obrazu dla słabowidzących. Jest sprzedawany także w innych pakietach: screen reader bez powiększenia oraz w wersji z samym powiększeniem. Umożliwia komfortową obsługę całego środowiska Windows i innych programów. Może być używany również jako kopia przenośna na pendrive.
Na rynku dostępne są także płatne programy powiększające. Co prawda system Windows posiada tzw. Lupę, ale pod względem funkcjonalności jest ona zdecydowanie uboższa od tych rozwiązań. Osoby słabowidzące, którym niepotrzebne jest udźwiękowienie, mogą obsługiwać komputer dzięki takim właśnie programom. Należą do nich m.in. ZoomText Magnifier czy wspomniana już wersja SuperNovy.
Amerykańska firma od wielu lat stosuje w swoich produktach wbudowane narzędzie o nazwie VoiceOver, umożliwiające ich bezwzrokową obsługę. Do momentu pojawienia się darmowego screen readera NVDA było to niewątpliwym atutem ze względu na brak dodatkowych kosztów. Osoby z dysfunkcją wzroku mogą włączyć VoiceOver na początku konfiguracji nowego urządzenia. Dzięki wielu klawiszowym skrótom i rozbudowanej opcji pomocy komputery z systemami operacyjnymi od Apple są dostępne dla niewidomych i słabowidzących użytkowników. Ci ostatni, w zależności od wady wzroku, mogą alternatywnie skorzystać z wbudowanej lupy powiększającej tekst.
Przez długi czas był to nieudźwiękowiony system operacyjny. Zmieniło się to na przestrzeni ostatnich lat. Nadal jednak komputery z systemem Linux nie cieszą się popularnością wśród osób z dysfunkcją narządu wzroku. To raczej narzędzia dla pasjonatów informatyki, więc nie ma sensu poświęcać im zbyt wiele uwagi. Należy jednak zaznaczyć, że system ten ma w wielu dystrybucjach fabrycznie wbudowany czytnik ekranu o nazwie Orca, działający podobnie do Narratora systemu Windows. Osoby zainteresowane, pragnące pogłębić swoją wiedzę na ten temat, z pewnością znajdą potrzebne informacje w Internecie.
Choć życie codzienne koncentruje się głównie w mieszkaniu, to przecież w dużej mierze przebiega również poza nim. Rzeczą oczywistą jest, że osoby niewidome i niedowidzące nie mają praktycznie żadnego wpływu na aranżację przestrzeni publicznej. Poruszanie się ulicami miast może być nie lada wyzwaniem. Krokiem milowym w możliwości samodzielnego przemieszczania się było zastosowanie laski, która z biegiem czasu urosła do miana nieodłącznego wręcz atrybutu osób z dysfunkcją narządu wzroku. Co prawda, podejście niewidomych i niedowidzących do białej laski jest różne, bo jedni ją hołubią z uwagi na możliwość swobodnego poruszania się i traktują jako furtkę do samodzielności, a drudzy wstydzą się z nią chodzić, uważając ją za coś stygmatyzującego, ale to temat na zupełnie inne rozważania. Niezaprzeczalnym faktem jest, iż w ostatnim czasie pojawiło się w przestrzeni publicznej wiele udogodnień dla osób z dysfunkcją narządu wzroku. Należy tu wspomnieć przede wszystkim o udźwiękowionych przejściach dla pieszych, a także o głosowych komunikatach z nazwami przystanków w miejskiej komunikacji i w pociągach podmiejskich, o ścieżkach prowadzących oraz obrajlowionych przyciskach domofonów i wind. Wszystko to ma na celu poprawę bezpieczeństwa i szeroko rozumianego komfortu życia osób niewidomych i niedowidzących.
Podobne cele przyświecają także producentom działającym w branżach ściśle powiązanych z nowymi technologiami. W niniejszym rozdziale przyjrzymy się kilku nowatorskim rozwiązaniom, które w zamyśle mają wspomagać osoby z dysfunkcją wzroku poza domem. Czy rzeczywiście wspomagają? Odpowiedź na to pytanie jest bardzo subiektywna. Producenci twierdzą, że tak, a użytkownicy wskazują pewne mankamenty. Poniższy opis ma na celu przekazanie podstawowych informacji, które pozwolą Czytelnikowi wyrobić sobie własne zdanie. Oczywiście najlepiej byłoby samemu przetestować opisywane poniżej rozwiązania, aby przekonać się, czy dane urządzenie lub aplikacja na telefon faktycznie spełniają pokładane w nich nadzieje, dlatego nie należy bezrefleksyjnie podchodzić do zaprezentowanych poniżej opinii.
Największy mankament białej laski to fakt, iż można nią wyczuć przeszkody jedynie od pasa w dół. Niektórzy twierdzą nawet, że bezpieczna strefa jest jeszcze mniejsza i sięga od podłoża zaledwie do kolan. Cały tułów narażony jest zatem na obrażenia związane z uderzeniami w przeróżne elementy. Gałęzie drzew, znaki drogowe, otwarte okna, samochody ciężarowe z długimi nawisami tylnymi czy wystające ze ścian detale klimatyzacji, to jedynie kilka przykładów niebezpieczeństw, które czyhają na ulicy na osoby niewidome i niedowidzące. W związku z tym pojawiły się na rynku detektory przeszkód. Wszystkie działają w oparciu o dobrze znaną osobom z dysfunkcją narządu wzroku echolokację. Tego typu rozwiązania są stosowane z powodzeniem w medycynie czy wojskowości. Zasada działania jest prosta: emiter ultradźwięków wysyła w przestrzeń sygnał o kształcie stożka, który po odbiciu od znajdującego się na jego drodze elementu, powraca do odbiornika, dzięki czemu przeszkoda zostaje zlokalizowana, a informacje o niej przekazane użytkownikowi. Poniżej przedstawiamy krótką charakterystykę wybranych detektorów przeszkód, które powstały z myślą o osobach niewidomych i niedowidzących. Wszystkie można kupić w sklepach ze sprzętem specjalistycznym dla osób z dysfunkcją narządu wzroku. Rozpiętość cenowa jest dosyć szeroka, bo waha się od kilkuset do kilku tysięcy złotych.
Na początek produkowany w Indiach Smartcane. Jest to gotowy zestaw, na który składają się: czujnik przeszkód i dedykowana mu biała laska. Smartcane umieszcza się na niej nieco poniżej rękojeści. Urządzenie ma kształt długiego, wąskiego otwieranego pudełka, ze specjalnymi, półokrągłymi otworami, dopasowanymi do rozmiarów sprzedawanej wraz z nim białej laski. Na przedniej stronie zlokalizowane są dwa okrągłe detektory. Oba mają średnicę monety pięciogroszowej. Jeden z nich jest nadajnikiem ultradźwięków, a drugi odbiornikiem. Umieszczony pod odpowiednim kątem emiter wysyła stożkowaty sygnał omiatający przestrzeń przed idącą osobą. O napotkanych przeszkodach informują dobrze wyczuwalne wibracje, wywołane powracającymi, odbitymi od nich, ultradźwiękami. Sekwencje wibracji są zależne od odległości do wykrytej przeszkody. Urządzenie ma dwa tryby pracy: zewnętrzny, gdy użytkownik porusza się po przestrzeniach otwartych i wewnętrzny, do użytku w pomieszczeniach. Smartcane jest zasilane akumulatorem. Włącznik znajduje się na prawej krawędzi urządzenia. Ma kształt dobrze oznaczonego i wyczuwalnego suwaka. Na lewej krawędzi urządzenia znajduje się przełącznik wyboru trybu pracy. Zasięg fal wynosi 180 cm - tryb wewnętrzny lub 300 cm - tryb na zewnątrz. Niewątpliwą zaletą Smartcane jest dosyć niska w stosunku do innych detektorów przeszkód cena, a także idealna wręcz pozycja emitera ultradźwięków. Znajduje się on bowiem centralnie przed użytkownikiem. Urządzenie ma także swoje wady. Po pierwsze, wpływa na wyważenie i ciężar białej laski, co dla niektórych ma duże znaczenie, a po drugie, pracuje w niezbyt szerokim zakresie temperatur. Najniższa wynosi bowiem, według producenta, minus 10 stopni, a więc w warunkach polskich zdecydowanie za mało. Dla niektórych użytkowników wadą może być również jego niekompatybilność z ogólnie dostępnymi białymi laskami.
Innym, osiągalnym na rynku detektorem jest Sunu Band. To rodzaj opaski na nadgarstek, która, prócz wykrywania przeszkód, ma szereg innych funkcji. Dzięki połączeniu bluetooth z aplikacją na smartfonie pozwala wyszukiwać punkty w przestrzeni i nawigować do nich. Ma także funkcję zegarka, informującego wibracjami o aktualnej godzinie. Jest zatem dość wszechstronnym urządzeniem. Informacje o wykrytych przeszkodach przekazywane są przy pomocy wibracji. Akumulator zasilający pozwala na stosunkowo długi czas pracy. Największą jego wadą jest konieczność noszenia go na nadgarstku. Dlaczego jest to mankament? Chodzi o sam detektor przeszkód w nim umieszczony. Emiter ultradźwięków umiejscowiono bowiem na jednej z bocznych krawędzi. Do jego poprawnego działania wymagane jest, aby znajdował się on na wierzchu, ale w czasie chłodów mało kto chodzi bez kurtki, której rękaw z pewnością zasłoni emiter i odbiornik ultradźwięków. Jednocześnie długość paska uniemożliwia zapięcie na grubym rękawie. Urządzenie zatem będzie niezawodne wyłącznie latem.
Jeszcze innym detektorem przeszkód jest Live Braille Mini. Ma kształt niewielkiego prostopadłościanu wsuwanego na palec, zasilanego przez wbudowany akumulator. Emiter wraz z odbiornikiem znajdują się na wierzchniej płaszczyźnie urządzenia. Podobnie jak poprzednio, o wykrytych przeszkodach informują wibracje. Niestety, tego urządzenia także nie można używać zimową porą. Nie mieści się bowiem na rękawiczkę. Ponadto wymaga odpowiedniego ustawienia ramienia podczas marszu, aby czujnik wykrywał przeszkody przed użytkownikiem. Naturalne ułożenie ręki, a więc wzdłuż ciała sprawia, że detektor skanuje przestrzeń znajdującą się z boku, a nie na wprost. Aby wykrywać przeszkody na kursie kolizyjnym, trzeba umieścić dłoń wierzchem na zewnątrz na wysokości brzucha. Nie jest to zbyt wygodne.
Ciekawą opcją jest BuzzClip kanadyjskiej firmy iMerciv. To urządzenie o gabarytach zbliżonych do pudełka od zapałek, ale nieco większe. Jak sama nazwa wskazuje, producent postanowił nadać mu formę klipsa, aby dało się go przypinać do ubrania. Składa się zatem z dwóch, połączonych zawiasem, wyposażonym w sprężynkę części. Jedna to okrągły, wielkości mniej więcej monety pięciozłotowej, ale zdecydowanie grubszy, czujnik, a druga, prostokątna, na której czujnik leży, to komora baterii. Na jej tylnej części umieszczony jest moduł wibrujący. To dosyć gruby, ale zdecydowanie mniejszy niż komora baterii, ogumowany element. Jest on specjalnie wyprofilowany po to, by można go było przypiąć do dedykowanego uchwytu, mocowanego na białej lasce. Na krawędziach okrągłego czujnika z lewej i prawej strony umieszczono dwa ukryte pod dobrze wyczuwalną gumką przyciski. Stanowi ona izolację przed wilgocią i deszczem. Perforowana gumka skrywa przycisk włącznika, a gładka pozwala na przełączanie trybów pracy. Czujnik odchyla się od komory baterii na zawiasie. Maksymalny kąt odchylenia jest nieco większy od dziewięćdziesięciu stopni. Na dłuższej krawędzi komory baterii, w górnej części, czyli bliżej zawiasu, znajduje się gniazdo ładowania. Jest to krawędź od strony przycisku do przełączania trybów pracy urządzenia. Celowo unikam określeń „lewa, prawa”, bo to zależy od pozycji trzymania urządzenia w dłoni. Gniazdo ładowania jest standardowym złączem micro USB. W pudełku razem z urządzeniem znajdują się: dość sporych rozmiarów płaska, prostokątna ładowarka sieciowa, kabel USB micro oraz ze złączem USB do ładowania, uchwyt na białą laskę oraz smycz. BuzzClip można bowiem nie tylko nosić przypięty do ubrania, ale także, w zależności od upodobania, przymocować do białej laski czy nosić na szyi. Uchwyt do mocowania urządzenia do laski składa się z połączonych ze sobą dwóch części. Jest to plastikowa obejma długości około 5 cm, w którą wsuwa się białą laskę. Przypomina ona walec z usuniętymi podstawami oraz usuniętą częścią bocznej powierzchni. Ma zatem przekrój niedomkniętego okręgu, czyli litery C. W połowie jej długości, na specjalnym, kilku pozycyjnym, zatrzaskowym zawiasie osadzono uchwyt, w który wsuwa się wyprofilowaną, gumowaną część wibrującą. Po umieszczeniu całości na lasce można wyregulować kąt, pod jakim czujnik ma odstawać od laski. Dzięki temu użytkownik sam ustala, czy promień ultradźwięków ma penetrować wyższe czy niższe partie przestrzeni. BuzzClip nad zawiasem ma umieszczony niewielki otwór do mocowania smyczy. Przewleka się przez niego mocną, cienką linkę i zaplata. Na drugim końcu linka ma metalową obręcz wielkości mniej więcej złotówki. Obręcz ta jest idealnie spasowana z mocowaniem, które znajduje się na końcu smyczy. Dzięki temu rozwiązaniu można łatwo i szybko odpiąć urządzenie, bez konieczności zdejmowania pętli smyczy z szyi. Jeszcze innym sposobem noszenia tego detektora przeszkód jest po prostu trzymanie go w ręce, jak np. trzymamy latarkę. Wystarczy odchylić ruchomą część klipsa pod kątem ponad 90 stopni. Specjalna zapadka zablokuje odchyloną część, która służy jako rękojeść. Bateria, a w zasadzie akumulator, ładuje się szybko. Wystarczy godzina, by został w pełni naładowany. Według producenta zapewnia to około 10 godzin pracy. BuzzClip został wyposażony w specjalny czujnik, który czasowo wyłącza urządzenie, gdy np. siedzimy w tramwaju lub rozmawiamy z kimś stojącym blisko. Pozwala to zaoszczędzić energię baterii, gdyż w obu wyżej wymienionych przypadkach urządzenie wibrowałoby stale, lokalizując w tramwaju fotel przed nami lub naszego rozmówcę. Gdy tylko poruszymy się, urządzenie wraca do trybu eksploracji przestrzeni. Ma jednak kilka wad. Pierwszą jest niekompatybilność uchwytu mocującego czujnik na lasce z wyrobami różnych producentów. Ma on niezbyt dużą średnicę, więc tylko nieliczne białe laski umożliwiają jego zamocowanie. Druga sprawa to noszenie urządzenia na smyczy zimą. Przez grubą warstwę odzieży nie da się wyczuć wibracji informujących o przeszkodach. Alternatywą jest trzymanie go w ręce, co jednak nie jest zbyt wygodne dla użytkownika.
Czy opisane powyżej echolokatory to sprzęt godny polecenia? Moim zdaniem nie. Skądinąd słuszna idea w zderzeniu z rzeczywistością okazała się nie do końca sprawdzać. Zasadniczą wadą ich wszystkich jest przekłamywanie danych o otoczeniu. Ultradźwięki bowiem odbijają się nie tylko od elementów, które znajdują się przed użytkownikiem, ale także takich, które w sensie ścisłym nie są przeszkodami, bo znajdują się z boku. Osoby, które miały możliwość testowania Smartcane narzekały na to, że urządzenie wibrowało zbyt często, wykrywając znajdujące się z boku krzesła i meble, co wprowadzało dezorientację i niepotrzebną wzmożoną czujność. Autor niniejszego poradnika przez pewien czas używał BuzzClip i potwierdza te obserwacje. Marsz wzdłuż ściany pobliskiego budynku skutkował niemal ciągłą wibracją detektora, co sprawiało mylne wrażenie istnienia przeszkody na kursie kolizyjnym.
Czy zatem detektory przeszkód są tak użyteczne, jak twierdzą producenci i sprzedawcy? Zdaniem autora nie. Ich główną wadą jest wykrywanie elementów pobocznych, przez co użytkownik otrzymuje mylne informacje o nieistniejących przeszkodach. Dopóki niezawodność tych sprzętów nie zostanie poprawiona, dopóty będą one wprowadzać więcej zamętu niż pożytku. Wydaje się także, iż to produkty nie na polską aurę, bo kurtki albo zakrywają emitery, uniemożliwiając ich poprawne działanie, albo tłumią wibracje, nie pozwalając ich wyczuć. Reasumując: dobrze, że producenci myślą o ciągłym rozwijaniu detektorów przeszkód, ale dzisiejsze urządzenia pozostawiają wiele do życzenia i zdaniem autora nie są warte swojej ceny. Być może w przyszłości sytuacja ta ulegnie zmianie, bo niezawodnie działający detektor przeszkód to coś, czego wciąż brakuje osobom z dysfunkcją narządu wzroku.
System GPS, mocno wspierający kierowców, znalazł także zastosowanie w nawigacji pieszej. Zwrócono uwagę, iż może on być pomocny także osobom z dysfunkcją narządu wzroku. Na rynku pojawiły się urządzenia przeznaczone dla tej grupy odbiorców, mające za zadanie wspomagać ich w orientacji przestrzennej. Były one niewielkie, przenośne i posiadały komunikaty głosowe. Działały w oparciu o mapy z siatkami ulic. Jak każdy specjalistyczny sprzęt, tak i owe urządzenia były bardzo drogie. Ich popularność zaczęła spadać, gdy na rynku pojawiły się telefony komórkowe, pozwalające na instalację aplikacji nawigacyjnych. Montowane w telefonach komórkowych odbiorniki GPS umożliwiały ich wykorzystanie podczas poruszania się. Wraz z rozwojem technologii zaczęło pojawiać się coraz więcej tego typu aplikacji. Nie sposób tu wymienić i omówić wszystkich. Warto jednak wiedzieć, że takie rozwiązania są i mieć świadomość ich przydatności. Należy jednak pamiętać, że nie jest to narzędzie idealne i służy jako pomoc, a nie zastępstwo orientacji zmysłowej ani białej laski. Dotyczy to każdej, opisanej tutaj aplikacji.
Można je podzielić na dwie grupy: dedykowane osobom niewidomym oraz do użytku ogólnego, współpracujące z czytnikami ekranu. Poniżej prezentujemy krótki opis kilku z nich. Nie są to szczegółowe instrukcje obsługi, a jedynie zarys ich możliwości.
To doskonale znana osobom widzącym aplikacja do nawigacji zarówno samochodowej, jak i pieszej. Każdy użytkownik smartfona z systemem Android ma ją zainstalowaną fabrycznie na swoim urządzeniu. Posiadacze iPhonów mają natomiast możliwość pobrania jej za darmo ze sklepu App Store. Dzięki kompatybilności z czytnikami ekranu mogą z niej korzystać także osoby niewidome i słabowidzące. Mapy Google są chyba najpopularniejszymi mapami do nawigacji na świecie. Ich niewątpliwą zaletą są darmowe aktualizacje. Ma to szczególne znaczenie dla kierowców, bo sieć dróg w miarę upływu czasu ulega zmianie. Aktualizacje nie dotyczą jednak wyłącznie szlaków komunikacyjnych. W mapach znajdziemy lokalizację sklepów, galerii handlowych czy muzeów, a ich liczba także się zmienia. Mapy Google mają do wyboru kilka trybów nawigacji: transport publiczny, samochód, rower czy pieszo. W zależności od preferencji, użytkownik otrzymuje wskazówki pomagające dotrzeć do wybranego celu. Za punkt wyjścia aplikacja przyjmuje aktualną lokalizację, ale można to łatwo zmienić. Oznacza to, że wyjeżdżając na przykład na wakacje do innego miasta, możemy zawczasu sprawdzić trasę z dworca kolejowego, na którym wysiądziemy, do pensjonatu, hotelu czy ośrodka wczasowego. W takim przypadku przejrzymy po prostu etapy trasy bez przemieszczania się nią. Podczas nawigacji użytkownik otrzymuje na bieżąco głosowe komunikaty w odpowiednich miejscach. Nawigacja podpowiada, w którą stronę skręcić lub ile jeszcze pozostało metrów do zakrętu czy celu, operując przy tym nazwami ulic. Na starcie szacuje czas, jaki zabierze nam dotarcie na miejsce.
Po wyszukaniu celu w trybie transportu publicznego dostajemy informacje o trasie z uwzględnieniem nazw przystanków oraz numerów linii, z których powinniśmy skorzystać. Dotyczy to nie tylko tramwajów czy autobusów, ale można w ten sposób sprawdzać także połączenia kolejowe, a nawet lotnicze. Aplikacja informuje nas o przewidywanym czasie podróży, a także pomaga dotrzeć na odpowiedni przystanek czy dworzec.
Mapy Google posiadają również inne przydatne osobom z dysfunkcją narządu wzroku funkcje. Dzięki nim można szybko zapoznać się na przykład z menu wybranej restauracji. Wystarczy w polu wyszukiwania wprowadzić jej adres lub nazwę, a następnie zaakceptować wybór. Aplikacja wyświetla informacje o wybranym miejscu, jego koordynaty, opinie innych użytkowników, adres internetowej strony, a nawet telefon. Wystarczy użyć przycisku Zadzwoń, aby bez konieczności wyszukiwania kontaktu gdzieś indziej, połączyć się z danym punktem usługowym czy urzędem. Możemy też sprawdzić godziny otwarcia kin, sklepów itp.
Warto też nadmienić, iż Google od kilku lat testuje w USA i Japonii całkiem nową funkcję swojej aplikacji. Chodzi o specjalny przewodnik głosowy dla osób niewidomych i niedowidzących. Niewidoma analityczka firmy Google z Japonii wpadła na pomysł rozszerzenia funkcjonalności Map Google o moduł dla osób z dysfunkcją narządu wzroku. Niestety, nie wiadomo czy i kiedy zostanie on udostępniony szerokiemu gronu użytkowników aplikacji. Pozostaje nam cierpliwie czekać i mieć nadzieję, że nowatorski pomysł wpłynie jakościowo na możliwości Map Google.
Jest to aplikacja dostępna wyłącznie na urządzeniach firmy Apple. Posiadacze iPhonów mają ją zainstalowaną fabrycznie na swoim smartfonie. Na początku działała w oparciu o zewnętrznych dostawców map, m.in. TomTom, ale od pewnego czasu amerykański producent zadbał, aby podstawą nawigacji stały się mapy autorskie. Funkcjonalnością są one zbliżone do wcześniej opisanych Map Google. Po uruchomieniu Mapy Apple lokalizują położenie użytkownika telefonu. Jednocześnie jest to domyślny punkt startowy. Podobnie jak w Mapach Google można go zmienić, aby sprawdzić dane trasy z innego punktu startowego do docelowego. Wyszukiwarka pozwala na znalezienie adresu lub punktu po nazwie własnej. Po wpisaniu nazwy ulicy na liście pojawiają się znajdujące się pod tym adresem punkty. Użytkownik może wybierać spośród kilku trybów nawigacji: pieszy, transport publiczny, rower, samochód lub przejazd. Ten ostatni dotyczy zamówionej taksówki lub innego przewoźnika.
Wskazówki głosowe podczas przemieszczania się są przekazywane głosem syntetycznym. Użytkownik jest informowany o nazwie ulicy oraz zakrętach. Osoby posiadające Apple Watch mogą także korzystać z map na zegarku. Wówczas urządzenie informuje dodatkowo wibracjami o miejscu i kierunku zakrętu. Po wyszukaniu konkretnego punktu - kino, muzeum, przychodnia, sklep - wyświetlane są informacje o adresie, dostępnej witrynie internetowej i możliwości kontaktu telefonicznego.
Z powyższych opisów wynika, iż obie aplikacje proponują podobny zestaw funkcji. Z punktu widzenia niewidomego użytkownika tak pierwsze, jak i drugie mapy są dostępne. Mimo to zdecydowanie popularniejszą aplikacją są Mapy Google. Przemawia za tym fakt częstszych aktualizacji. Producent iPhonów skupia się przede wszystkim na rodzimym rynku, więc siłą rzeczy aktualizacje map europejskich są rzadsze i późniejsze w stosunku do konkurencji od Google. Te ostatnie również szybciej rozszerzają funkcjonalność. Przykładem może tu być tryb transportu miejskiego, który w Mapach Apple pojawił się dopiero w 2022 roku, podczas gdy Mapy Google miały go już od dawna. Dodatkowo tryb ten funkcjonuje w Mapach Apple jedynie w niewielu miastach Polski. Inną różnicą jest generowanie wskazówek głosowych. W Mapach Google zostały one nagrane przez człowieka, zaś na iPhonie jest to zainstalowany fabrycznie głos syntetyczny. Ostatnią różnicą jest fakt, iż Mapy Apple działają wyłącznie na systemie iOS, a więc użytkownicy smartfonów z Androidem nie mogą ich instalować.
Ta aplikacja pojawiła się najwcześniej. Pierwotnie kontrolowana była przez system Symbian, który w miarę rozwoju platformy Android został wyparty. Obecnie Loadstone GPS powrócił, ale jest dostępny wyłącznie na urządzeniach koncernu Apple. Aplikacja jest płatna, lecz stosunkowo niedroga, bo kosztuje 64,99 zł. Loadstone GPS w przeciwieństwie do opisywanych wcześniej Map Google i Apple nie posiada standardowych map terenu, czyli siatki ulic, a bazuje na konkretnych punktach, czyli miejscach wyznaczonych przez koordynaty geograficzne. Ma to znaczenie dla użytkownika, który może zapisać sobie każdą swoją pozycję w pamięci aplikacji wraz z przypisaną do niego wymyśloną nazwą. W ten sposób da się zaznaczyć punkty, których nie zawierają żadne standardowe mapy do nawigacji, a które są istotne z punktu widzenia użytkownika aplikacji, jak na przykład oznaczyć konkretny domek campingowy na terenie ośrodka wczasowego lub łąkę, na którą często chodzi korzystający z Loadstone GPS czy dokładniej opisać jakiś punkt, np. schodki, brama, furtka itp. Dodatkowo własnymi bazami punktów można wymieniać się z innymi użytkownikami. W ten sposób ktoś, kto stworzył własną listę punktów podczas wakacyjnego wyjazdu, może ją udostępnić komuś, kto w danym miejscu nie był, ale się tam wybiera. Oczywiście, są także bazy punktów ogólnodostępnych, jak przystanki komunikacji miejskiej, kina, urzędy, muzea, kościoły, sklepy, dworce, banki itp. Loadstone GPS posiada wyszukiwarkę, dzięki której można łatwo znaleźć konkretny punkt, aby móc do niego nawigować. Na planowanej trasie można zaznaczyć kilka punktów charakterystycznych, by ułatwić sobie dotarcie do celu. Loadstone GPS posiada także funkcję nawigacji krok po kroku. Można wybrać i zaznaczyć punkt docelowy, a aplikacja podczas przemieszczania się użytkownika będzie go kierowała krótkimi komunikatami głosowymi, kiedy i w którą stronę ma skręcić. Podobne komunikaty są także dostępne przy standardowym trybie nawigacji. Wówczas użytkownik jest informowany o tym, jak daleko ma do docelowego punktu wraz z określonym na niego kierunkiem. Aplikacja pozwala spersonalizować te informacje pod kątem jednostek odległości oraz trybu oznajmiania kierunku. Ten ostatni może mieć formę zegara np. punkt na godzinie dziesiątej lub stron świata np. punkt na południowy zachód. Ponadto Loadstone GPS wyświetla informacje astronomiczne, jak godziny wschodu i zachodu słońca, księżyca itp. Funkcja eksploracji okolicy daje użytkownikowi dostęp do informacji o pobliskich adresach, sklepach, przystankach czy innych, ważnych punktach. Zaletą aplikacji jest brak konieczności stałej komunikacji z Internetem. Punkty pobiera się bezpośrednio na urządzenie. Ma to znaczenie dla użytkowników, którzy do swej dyspozycji posiadają niezbyt duży pakiet danych internetowych.
Twórcą tej dedykowanej osobom niewidomym aplikacji do nawigacji jest firma Transition Technologies. Mogą z niej korzystać osoby posiadające zarówno smartfony z systemem Android, jak i iOS. Przez kilka lat SAM była płatna, ale obecnie jest do pobrania za darmo. Stanowi rozbudowane narzędzie nawigacyjne z dużą liczbą funkcji, co wymaga od użytkownika nabycia pewnej wiedzy oraz doświadczenia. W przypadku Seeing Assistant Move, podobnie jak w Loadstone GPS, mamy do czynienia z punktami, a nie mapami. Ich bazy można w łatwy sposób konwertować tak, aby dało się z nich korzystać zarówno w jednej jak i w drugiej aplikacji. SAM umożliwia personalizację na wielu płaszczyznach, począwszy od jednostek miar, przez oznajmianie kierunków, wybór głosu syntezatora, aż do możliwości sterowania głosem. Przydatna funkcja informacji o najbliższych punktach daje użytkownikowi dostęp do niezbędnych danych na temat okolicy. SAM umożliwia także nawigację zakręt po zakręcie.
Jest to czeska aplikacja, dostępna wyłącznie na urządzeniach z systemem Android. Pierwotnie występowała w wersjach demo - darmowej i pro - płatnej. Obecnie można ją pobrać z Google Play bezpłatnie. Projekt jednak nie jest aktualizowany od 2021 roku, choć nadal działa i ma wielu zwolenników.
Podobnie jak opisane wyżej Loadstone GPS oraz SAM, DotWalker nie bazuje na mapach, a punktach. Można w nim wykorzystywać bazy utworzone przez użytkowników Loadstone GPS. Sama aplikacja nie posiada baz, a operuje na trasach i punktach. Dostępne są w niej trzy tryby. Tryb Najbliższe służy do zorientowania się w pobliskiej okolicy. Tryb Trasy pozwala przemieszczać się między punktami, a tryb Kompas zorientować się w kierunkach stron świata. Informacje przekazywane są za pomocą komunikatów głosowych przez syntezator mowy. Do obsługi programu używa się wielu gestów, więc ich zapamiętanie i dojście do wprawy może zająć jakiś czas. Program ma wiele funkcji i ustawień. Te ostatnie użytkownik personalizuje według własnych preferencji.
Aplikacji podobnych do przedstawionych powyżej jest o wiele więcej. Wystarczy wspomnieć Lazarillo, Ariadne GPS, BlindSquare czy Nav by ViaOpta. Naszym celem nie było stworzenie rankingu ze wskazaniem najlepszych, a jedynie informacja o ich istnieniu.
Osoby niewidome i słabowidzące przemieszczają się nie tylko pieszo. W wielu miastach funkcjonuje transport publiczny, wykorzystywany podczas dojazdów do pracy, szkoły, kina czy sklepu. Większość dużych przewoźników miejskich posiada strony internetowe, na których publikowane są aktualności i rozkłady jazdy. Szczególnie te ostatnie informacje są bardzo przydatne dla pasażerów. Portale internetowe są jednak zwykle rozbudowane, więc odnalezienie odnośnika do rozkładu danej linii wiąże się z mozolnym odczytywaniem nazw wielu kontrolek. Nie ma to zbyt wielkiego znaczenia, gdy planujemy trasę w domu. Trudniej jest, kiedy na ulicy chcemy szybko zapoznać się z rozkładem jazdy. Możemy oczywiście zrobić to przy pomocy smartfona z dostępem do Internetu, ale wpisywanie adresu strony i jej przeglądanie w poszukiwaniu odnośnika do rozkładu jazdy nie jest ani szybkie, ani komfortowe. Na szczęście w sklepach App Store i Google Play dostępne są aplikacje z rozkładami jazdy. Prócz informacji o kursach pojazdów komunikacji miejskiej, zawierają one inne, przydatne funkcje. Poniżej przedstawiamy krótki opis wybranych, najczęściej wykorzystywanych przez osoby z dysfunkcją narządu wzroku, aplikacji z rozkładami jazdy.
To bezpłatna aplikacja, którą mogą posługiwać się posiadacze smartfonów z systemem iOS oraz Android. Udostępnia dane o transporcie publicznym na całym świecie. Obejmuje zasięgiem nie tylko komunikację miejską, ale także połączenia kolejowe. Pod kątem obszaru, na którym udostępniane są te dane, Moovid nie ma sobie równych, gdyż zasięgiem obejmuje nie tylko Polskę, ale bardzo wiele krajów świata. Aplikacja posiada szereg przydatnych pasażerom funkcji, jak rozkłady jazdy, wyszukiwarka połączeń z rozbudowanymi opcjami, a także możliwość ustawienia przypomnień o wysiadaniu. W kontekście osób z dysfunkcją wzroku niezwykle istotne wydaje się to ostatnie, gdyż może być używane w momencie braku generowanych w pojeździe głosowych zapowiedzi o przystankach. Moovid działa w oparciu o dane GPS, więc w dowolnej chwili podczas jazdy użytkownik może dowiedzieć się, gdzie jest, przechodząc na listę najbliższych przystanków. Aplikacja jest bardzo rozbudowana, co jedni uważają za zaletę, a inni ganią, kładąc nacisk na prostotę.
Aplikacja ta, dostępna zarówno na telefony z systemem Android, jak i iOS, do niedawna nie cieszyła się uznaniem wśród osób niewidomych i słabowidzących, gdyż była niezbyt dobrze zoptymalizowana pod kątem czytników ekranu. Grupa niewidomych użytkowników postanowiła skontaktować się z jej twórcami, co przyniosło efekty w postaci owocnej współpracy i poprawy dostępności. Głównym zadaniem Time4BUS jest wsparcie pasażera będącego w podróży. Dzięki dostępowi do danych GPS pojazdów komunikacji miejskiej użytkownik otrzymuje precyzyjne dane o konkretnej linii i konkretnym kursie. Wskazania nie są oparte na rozkładzie jazdy, ale faktycznym położeniu autobusu lub tramwaju na trasie. Jest to szczególnie ważne w dużych miastach, gdzie uliczne korki bardzo mocno zakłócają dane rozkładowe. Dzięki tej aplikacji, stojący na przystanku pasażer ma dokładne dane o tym, kiedy przyjedzie jego tramwaj lub autobus, posiada także dostęp do rozkładów jazdy. Można je sprawdzać, wybierając linie lub konkretny przystanek. Aplikacja pozwala tworzyć ulubione listy miejsc i linii, aby ułatwić użytkownikowi dotarcie do poszukiwanych danych. Użytkownik może także ustawić powiadomienie, które poinformuje go o zbliżaniu się do konkretnego przystanku. To bardzo przydatna dla osób z dysfunkcją narządu wzroku funkcja, znacznie poprawiająca bezpieczeństwo i komfort podróży. Twórcy deklarują jej rozwój i dodawanie nowych funkcji. Aplikacja po uruchomieniu natychmiast lokalizuje aktualną pozycję i wyświetla listę przystanków znajdujących się w bezpośredniej bliskości. Jest przejrzysta, czytelna i prosta w obsłudze.
Jest to aplikacja dostępna wyłącznie na smartfony z systemem Android. W 2014 roku została uznana przez Google za jedną z najlepszych w sklepie Play. Obsługuje ponad 50 największych miast Polski. Aplikację mobileMPK można pobrać za darmo, ale jest także wersja płatna, która kosztuje około 50 zł, lecz jej funkcjonalność użytkowa nie różni się zbyt od darmowej. Ponadto jej zakup uprawnia nas do użytkowania pełnej wersji na dwóch urządzeniach, więc teoretycznie mogą z jednej wersji korzystać dwie osoby. Podstawową różnicą jest brak reklam w wersji płatnej. W darmowej nie można także m.in. wyeksportować danych na serwer czy skorzystać z widgetów z rozkładem jazdy przystanku, linii i połączeń. Nie są to jednak ograniczenia zbyt dotkliwe, gdyż darmowa wersja aplikacji oferuje użytkownikowi bardzo wiele. Prócz dostępu do rozkładów jazdy przystanków oraz konkretnych linii można wyszukać w mMPK trasę z wybranego punktu do docelowego. Aplikacja dokładnie opisuje trasę, podpowiadając przesiadkowe przystanki oraz numery linii. W niektórych miastach korzysta z danych GPS, aby wyświetlać rzeczywistą pozycję pojazdu w odniesieniu do rozkładu oraz informować minutowo o jego opóźnieniu w czasie rzeczywistym. Aplikacja ma modyfikowalny interfejs i każdy może ją sobie przystosować do własnych potrzeb tak, aby mieć szybki dostęp do preferowanych opcji. Pozwala na dodawanie do ulubionych linii i przystanków oraz umożliwia dostęp do historii wyszukiwań w ustawionym przez użytkownika zakresie.
Wszystkie omówione wyżej aplikacje mają ograniczony zasięg, dlatego przed ich instalacją należy wcześniej upewnić się czy będą działały w konkretnym mieście. Nie są to jedyne rozwiązania, bo w sklepach z aplikacjami możemy znaleźć więcej im podobnych. Trzeba jednak pamiętać, że nie każda aplikacja dobrze współpracuje z czytnikami ekranu. Niektóre miasta, m.in. Kraków, Poznań czy Łódź, próbują tworzyć własne aplikacje do komunikacji miejskiej. To godna pochwały inicjatywa, choć byłoby zdecydowanie lepiej, gdyby w przyszłości stworzona została jakaś centralna baza danych o rozkładach jazdy i jedna aplikacja do ich obsługi. Na razie, przynajmniej w największych miastach, można posiłkować się opisanymi tu rozwiązaniami, które zdecydowanie ułatwiają poruszanie się po obcym mieście.
Pomysłodawcą i twórcą tego niezwykle przydatnego w orientacji przestrzennej systemu jest niewidomy inżynier elektronik Jan Szuster. Jako osoba z dysfunkcją narządu wzroku potrafił znakomicie dostosować go do potrzeb osób niepełnosprawnych. Zasada jest bardzo prosta, a jednocześnie niezawodna. System TOTUPOINT oparty jest na rozlokowanych w przestrzeni publicznej urządzeniach elektronicznych, tzw. znacznikach, które emitują dźwięki lub głosowe komunikaty. Ich zróżnicowana konstrukcja pozwala na montaż zarówno wewnątrz budynków, jak i na zewnątrz różnych obiektów. Zostały zaprojektowane w taki sposób, by zawarte w nich informacje można było łatwo modyfikować. Dzięki temu w razie jakichkolwiek istotnych zmian, np. nazwy instytucji czy konkretnego pomieszczenia, nie ma konieczności montowania nowego znacznika. Kolejnym elementem systemu są specjalne aktywatory. To niewielkie urządzenia, montowane na rękojeści białej laski, wykrywające znaczniki i komunikujące się z osobą niewidomą przy pomocy wibracji. Mogą one uruchamiać sygnalizację dźwiękową lub komunikat głosowy ze znacznika. Kolejny element to aplikacja na smartfon, którą można pobrać za darmo z dedykowanych systemom Android i iOS sklepów. Integralną częścią TOTUPOINT jest strona internetowa www.totupoint.pl, gdzie zebrane są najważniejsze informacje o całym systemie, a także przedstawione dane o wszystkich zainstalowanych w Polsce znacznikach. Dzięki tej bazie osoby z dysfunkcją wzroku mogą zawczasu dowiedzieć się, czy w mieście, do którego się wybierają, są jakieś znaczniki, a jeśli tak, to gdzie konkretnie zostały umieszczone.
System ten pozwala nie tylko zlokalizować na zewnątrz konkretne miejsce, a wewnątrz budynku pomieszczenie, ale udostępnia także informacje dodatkowe. Może na przykład zawierać opis obiektu, jego historię oraz inne dane, pomocne osobom z dysfunkcją narządu wzroku.
Z uwagi na szeroką funkcjonalność i łatwość montażu, znaczniki doskonale sprawdzają się nie tylko jako lokalizatory stałych punktów, jak sklepy, instytucje czy urzędy, ale mogą pojawiać się sporadycznie w razie potrzeby, np. w miejscach remontów lub rejonach czasowo niebezpiecznych w kontekście osób niewidomych i słabowidzących. Współpracują także z innymi urządzeniami, np. dotykowymi domofonami, ułatwiając wprowadzenie kodu do drzwi przez emulowanie klawiatury na ekranie smartfona lub aktywując ów kod przy pomocy jednego tapnięcia. Umieszczone w pojazdach komunikacji miejskiej mogą uruchamiać komunikat głosowy o numerze i kierunku linii autobusowej lub tramwajowej, aktywowany przez oczekującą na przystanku osobę z dysfunkcją narządu wzroku.
Ich atutem jest precyzyjność, której próżno szukać w urządzeniach i aplikacjach do nawigacji. Stanowią świetne uzupełnienie tych rozwiązań, gdyż umożliwiają odnalezienie konkretnych drzwi, bramy, furtki itp.
Są obecne już w stu sześciu miastach Polski, a ich sieć stale się rozwija.
Wszelkie niezbędne informacje na temat systemu TOTUPOINT dostępne są w Internecie pod adresem www.totupoint.pl.
Niedawna pandemia COVID-19 udowodniła konsumentom, że zakupy zdalne to nie żadna fanaberia, lecz skuteczny i łatwy sposób pozyskiwania wszelkich produktów. Do tej formy sprzedaży przekonały się także sklepy, które do tej pory uznawane były za stacjonarne. Obecnie można, nie wychodząc z domu, zaopatrzyć się w produkty pierwszej potrzeby, sprzęt RTV i AGD oraz wiele innych. Dzięki opcjom dostępności w smartfonach oraz programom udźwiękowiającym komputery osoby niewidome i słabowidzące także mogą dokonać zakupów zdalnie.
Pod koniec ubiegłego wieku w polskim Internecie zadebiutowała aukcyjna platforma Allegro. Początkowo jej użytkownikami były osoby fizyczne, które sprzedawały różne akcesoria. Z biegiem czasu na Allegro zaczęły proponować swoje produkty mniejsze i większe firmy. Obecnie, portal ten cieszy się ogromną popularnością, a jego właściciel umożliwia korzystanie z kredytów i odroczonych płatności. Tego typu miejsc w Internecie jest więcej. Wystarczy wspomnieć OLX, eBay, AliExpress, Amazon, Sprzedajemy.pl czy Empik. Niektóre z nich oferują produkty spoza granic Polski, ale ich internetowe strony są prowadzone w naszym rodzimym języku. Dzięki temu możemy zaopatrzyć się w towary proponowane w atrakcyjnych cenach, nie ruszając się z domu. Wystarczy włączyć komputer, wpisać adres sklepu czy platformy sprzedażowej, aby znaleźć się pośród wirtualnych półek pełnych towarów. Wyszukiwanie interesujących nas produktów jest bardzo proste, gdyż portale są wyposażone w wyszukiwarki. Wystarczy wpisać nazwę interesującego nas produktu, aby uzyskać listę, którą dodatkowo można posortować według różnych kryteriów, a ponadto uszczegółowić oferty, zakładając filtry. Przykładowo, gdy interesuje nas zakup sprzętu do odtwarzania muzyki, to w wyszukiwarce wpisujemy frazę: „wieża hi-fi”, a następnie możemy posortować wyniki, np. według ceny od najniższej. Następnie ustawiamy filtry, np. marka, kolor, moc głośników itp. Dzięki temu ograniczamy liczbę wyświetlonych rezultatów do najbardziej nas interesujących.
W Internecie, oprócz stron o profilu podobnym do wyżej wymienionych, można znaleźć portale konkretnych sklepów. Należą one zarówno do dużych firm, jak Media Expert, RTV EURO AGD, Avans czy Frisco, jak i małych, rodzinnych interesów. Nierzadko można tam znaleźć towary w atrakcyjnych cenach. Dotyczy to przede wszystkim tych sklepów, które nie posiadają lokali i realizują wyłącznie sprzedaż przez Internet. Nie ponoszą one dodatkowych kosztów za użytkowanie pomieszczeń lub budynków czy energię, a w związku z tym, mogą obniżyć ofertę cenową. Korzystając ze standardowej wyszukiwarki, np. Google czy Bing, można w Internecie znaleźć bardzo wiele sklepów z interesującej nas branży i łatwo przełączyć się na konkretną stronę. Wyszukiwanie produktów w sklepie jest analogiczne do sposobu opisanego wcześniej.
Jeszcze innym rozwiązaniem są strony, które porównują ceny towarów. Gdy mamy już skonkretyzowane oczekiwania, możemy skorzystać z takich portali, jak Ceneo czy Skąpiec. Dzięki zaprogramowanemu tam algorytmowi, po wpisaniu nazwy produktu, otrzymamy wyniki z informacjami, gdzie i za jaką cenę można go kupić.
W większości sklepów i portali typu Allegro czy AliExpress jeszcze kilka lat temu wymagana była rejestracja, czyli założenie konta klienta. Od niedawna można jednak robić zakupy jako niezarejestrowany użytkownik, tzw. gość. Z obiema formami wiążą się wady i zalety. Posiadanie konta zwalnia z konieczności wprowadzania danych przy każdorazowym zakupie, uprawnia do korzystania z promocji dla stałych klientów czy daje możliwość gromadzenia punktów lojalnościowych, które można np. wymienić na jakieś nagrody. Ma to sens o ile nasz kontakt z danym sklepem czy portalem sprzedażowym nie jest jednorazowy. Jeśli kupujemy sporadycznie, to lepiej skorzystać z zakupu jako gość. Nie pozostawiamy wówczas swoich danych i nie będziemy musieli usuwać ich w przyszłości, gdyby zaszła taka potrzeba.
Opłatę za zakupy możemy uiścić na wiele sposobów. Wszystko zależy od konkretnego sklepu czy platformy sprzedażowej, ale w większości przypadków mamy do wyboru szereg opcji. Dużą popularność zyskał ostatnio BLIK, dzięki któremu unikamy uciążliwego uzupełniania danych przelewu bankowego. Osoby, które nie posiadają aktywnej usługi BLIK, mają do wyboru płatność za pomocą karty debetowej, kredytowej, standardowego przelewu lub płatności przy odbiorze. Od niedawna można także płacić przy pomocy Apple Pay i Portfela Google. Te usługi zostaną szerzej opisane w dalszej części poradnika. Niektóre sklepy i portale sprzedażowe oferują, przy zakupie droższych towarów, szybkie kredyty krótkoterminowe bez oprocentowania. Nie jest to jednak standard i ich dostępność zależy od polityki firmy.
Wiele spośród wymienionych wyżej firm posiada specjalne aplikacje, które można zainstalować na smartfonach z systemem Android oraz iOS. Ich używanie wiąże się z koniecznością posiadania aktywnego konta klienta. Właściciele profili, utworzonych wcześniej przy pomocy komputera, logują się w nich tym samym hasłem. Wszelkie dane są synchronizowane między urządzeniami, dzięki czemu zyskujemy dostęp do informacji o wszystkich swoich zakupach bez względu na to, czy dokonaliśmy ich przy pomocy komputera, czy smartfona. Aplikacje stanowią nieco wygodniejsze z punktu widzenia osoby niewidomej czy niedowidzącej narzędzie, gdyż prezentują dane w sposób bardziej uporządkowany i zwięzły niż strona internetowa. Poza tym ich funkcjonalność jest taka sama.
Prócz aplikacji konkretnych sklepów czy portali sprzedażowych, jak Allegro czy AliExpress, mamy do dyspozycji narzędzia umożliwiające robienie zdalnych zakupów w wielu placówkach. Przykładem jest Glovo. Przy pomocy tej aplikacji można dokonać zakupu, m.in. w Biedronce, Lidlu, Carrefourze, Żabce, Rossmannie czy Douglasie. Glovo świadczy usługi w 90 miastach Polski. Po skompletowaniu zamówienia i dokonaniu płatności kurier przywozi zakupy do domu. Na podobnej zasadzie działa aplikacja Everli. Obsługuje ona takie sklepy, jak Biedronka, Lidl, Kaufland, Auchan czy E.Leclerc. Everli ma nieco mniejszy zasięg niż Glovo, ale niewykluczone, że do listy dostępnych obecnie miast dołączać będą kolejne.
Możliwość zrobienia zakupów bez wychodzenia z domu stanowi duże ułatwienie dla osób z dysfunkcją narządu wzroku. Dzięki tej formie można zaoszczędzić nie tylko czas, ale także siły, gdy planujemy duże zakupy. Zamówienie jest bowiem dostarczane pod drzwi mieszkania. Przy okazji należy zwrócić uwagę na to, że zdalne zakupy uniezależniają nas od aury. Do wyjścia z domu zniechęcają obfite opady śniegu lub deszczu, więc złożenie zamówienia przez Internet może okazać się trafionym rozwiązaniem. W przypadku kupna artykułów RTV i AGD można liczyć nie tylko na wniesienie dużego i ciężkiego sprzętu, ale także na jego podłączenie i konfigurację. Oczywiście, wszystko zależy od osobistych preferencji, niemniej warto czasem rozważyć taką metodę.
Zakupy przez Internet to niezwykle wygodny i łatwy sposób na zaopatrzenie się w różne produkty. Mimo wszystko wiele osób z dysfunkcją wzroku odwiedza w tym celu sklepy stacjonarne. Często w towarzystwie asystenta lub członka rodziny, ale bywają i takie sytuacje, gdy robią to same. Do niedawna jedynym sposobem poznania nazwy produktu, jego gramatury i składu było zapytanie kogoś widzącego. Obecnie, pomocne okazują się aplikacje na smartfony, które odczytują kody kreskowe. Na każdym towarze znajduje się taki kod. Składa się z graficznych pasków, które zawierają informacje na jego temat. Można dzięki temu zorientować się, jakiej marki jest wybrana herbata, kawa lub inny produkt. Wystarczy skierować na opakowanie obiektyw tylnego aparatu fotograficznego w smartfonie i odszukać kod kreskowy. Po jego zlokalizowaniu aplikacja automatycznie da nam znać, że go wykryła, a następnie dzięki łączności internetowej z bazą danych, wyświetli nazwę i informacje o produkcie.
Aplikacji tego typu jest dość dużo. Poniżej przedstawiamy kilka z nich. Są one darmowe i można je pobrać zarówno ze sklepu Google Play jak i App Store.
O rodzinie aplikacji Seeing Assistant wspominaliśmy przy okazji opisywania aplikacji do nawigacji pieszej. Home to produkt Transition Technologies stworzony specjalnie z myślą o osobach niewidomych i niedowidzących. Prócz czytnika kodów kreskowych posiada inne, przydatne w codziennym życiu funkcje. Można dzięki niej odczytać szybko tekst z ulotki, produktu czy etykiety, rozpoznać kolor i nominał banknotów, wykryć źródło światła, powiększyć tekst - funkcja dla niedowidzących, a także zeskanować dokument, np. list z urzędu i zapoznać się z nim.
Aplikację tę firmuje Microsoft Corporation. Jej funkcjonalność jest zbliżona do opisywanej wcześniej. Obie różnią się przede wszystkim interfejsem. Seeing AI umożliwia odczytywanie krótkich tekstów, skanowanie dokumentów, rozpoznawanie nominałów banknotów, odczytywanie kodów kreskowych, wykrywanie światła, identyfikację kolorów, a także opisywanie otoczenia. Producent zapewnia, że aplikacja została stworzona we współpracy ze sztuczną inteligencją.
Aplikacja firmy Envision Technologies B.V. była do niedawna płatna, ale obecnie można ją pobrać za darmo. Jest w zasadzie alternatywą dla SAH i Seeing AI, bo oferuje praktycznie to samo. Znajdziemy w niej dodatkowo możliwość identyfikacji osób. Wiąże się to ze zrobieniem zdjęcia konkretnemu człowiekowi i przypisaniu do niego własnej nazwy. Inne opcje są dokładnie takie same, jak oferowane przez SAM i Seeing AI.
Kod kreskowy co prawda zawiera informacje o produkcie, ale nie da się z niego odczytać bardzo istotnego szczegółu, a mianowicie daty przydatności. Ma to ogromne znaczenie, szczególnie w kontekście produktów spożywczych. Do niedawna osoby z dysfunkcją wzroku nie miały na to panaceum. Niedawno jednak pojawiła się aplikacja o nazwie Zuzanka. Służy ona wyłącznie do odczytywania terminu ważności danego produktu. Firma Zatoichi skonfigurowała swój produkt tak, aby w wersji bezpłatnej użytkownik mógł wykonać jeden skan na dzień. Dostępne są także subskrypcje: miesięczna za 9,99 zł, półroczna za 44,99 zł, roczna za 79,99 zł oraz dożywotnia za 119,99 zł. Dzięki Zuzance można sprawdzić datę ważności różnych produktów w różnych opakowaniach. Aplikacja posiada samouczek, a także informacje o tym, gdzie umieszczona jest data ważności w zależności od rodzaju opakowania.
Zlokalizowanie zarówno kodu kreskowego, jak i daty ważności wymaga pewnej wprawy. Nie jest to czynność tak prosta, jak mogłoby się wydawać, ale i nie specjalnie trudna. Twórcy aplikacji pomyśleli o dźwiękowym wspomaganiu lokalizowania. Smartfon wydaje w czasie przesuwania go nad opakowaniem sygnały audio, których częstotliwość jest tym większa, im bliżej obiektyw znajduje się kodu lub daty ważności. Gdy zostaną odnalezione, dane odczytywane są automatycznie, a dźwięki milkną.
Wszystkie wymienione wyżej aplikacje są stale rozwijane, a ich funkcjonalność rozszerzana.
Obostrzenia pandemiczne ostatnich miesięcy sprawiły, że płacenie gotówką za zakupy stało się mniej popularne. Co prawda karty płatnicze nie są żadnym nowym wynalazkiem, ale wciąż jeszcze niektóre osoby wolą mieć przy sobie banknoty i bilon niż płacić tzw. plastikiem. Naszym zadaniem nie jest rozstrzyganie, który sposób jest lepszy. Każdy niech korzysta z takiego, jaki uważa za właściwy. W niniejszym podrozdziale chcemy krótko przedstawić możliwości płacenia za zakupy przy pomocy telefonu lub smartwatcha. Skoro już posiadamy te urządzenia i wykorzystujemy ich szeroką funkcjonalność, to czemu nie używać ich jako swojego rodzaju portfela?
Na wstępie należy zaznaczyć, że nie każdy smartfon i smartwatch to umożliwia. Niezbędny do tego jest moduł NFC. Skrót ten pochodzi od angielskiego Near Field Communication. Jest to standard komunikacji bezprzewodowej oparty na technologii zbliżeniowej. Polega na szybkim sparowaniu dwóch urządzeń po przybliżeniu jednego do drugiego i wymianie między nimi danych. Wykorzystywany jest m.in. w kartach odblokowujących drzwi do biur czy bramki w metrze. Działa szybko i nie wymaga specjalnych warunków, jak na przykład bluetooth, gdzie należy przed sparowaniem urządzeń dokonać ich autoryzacji.
Moduł NFC umieszczony w smartfonie umożliwia jego komunikację z terminalami kas fiskalnych. To właśnie postanowili wykorzystać twórcy systemów operacyjnych iOS i Android.
Jako pierwsza płatności swoimi urządzeniami udostępniła firma Apple. System został nazwany Apple Pay. Nieco później ukazał się na Androidzie jego odpowiednik, czyli Wallet, który kilkakrotnie zmieniał swą nazwę: z Wallet na Android Pay, następnie na Google Pay, a obecnie to Portfel Google. Jednocześnie banki zaczęły dołączać obie te usługi do swojej oferty. Obecnie można z nich korzystać w większości banków działających na rynku polskim.
Warunkiem używania Apple Pay i Portfela Google jest dodanie do nich swojej karty płatniczej. Można to zrobić na dwa sposoby, a mianowicie ręcznie dodać kartę płatniczą do odpowiedniej systemowej aplikacji w smartfonie lub dokonać tego z poziomu zainstalowanej na nim aplikacji bankowej. Drugi sposób jest z punktu widzenia osób niewidomych łatwiejszy, bo nie wymaga ani kłopotliwego umieszczania fizycznej karty w obrębie obiektywu kamery smartfona, ani wpisywania jej numeru i innych danych. Po prawidłowym dodaniu karty płatniczej otrzymujemy potwierdzenie z banku. To jednak nie wszystko. Kolejnym warunkiem jest posiadanie zabezpieczeń systemowych, a więc kodu odblokowującego telefon lub opcji alternatywnych, czyli Touch ID lub Face ID. Jeśli nie posiadamy żadnego zabezpieczenia smartfona przed odblokowaniem, nie możemy ze względów bezpieczeństwa korzystać z płatności zbliżeniowych. To samo dotyczy smartwatchów.
Jeśli wszystkie powyższe warunki są spełnione, możemy zacząć płacić naszym urządzeniem w sklepach. Wystarczy aktywować opcję płatności i zbliżyć smartfon do czytnika tak, jak kartę płatniczą, odblokowując go wcześniej. W przypadku Apple Watch jest to jeszcze prostsze, bo wymaga jedynie aktywacji płatności i zbliżenia do czytnika. Zegarek bowiem odblokowujemy po założeniu go na nadgarstek. Nie blokuje się on po pewnym czasie tak, jak smartfon, a robi to dopiero, gdy zostanie zdjęty z ręki. Aktywacja płatności odbywa się najczęściej przez dwukrotne naciśnięcie jednego z fizycznych przycisków smartwatcha. Płacenie nim jest niezwykle wygodne, bo nie wymaga wyciągania karty płatniczej z kieszeni, portfela czy torby. Dodatkowo, w przypadku płatności Apple Pay, bez względu na wysokość rachunku, niewymagane jest potwierdzenie transakcji kodem PIN na terminalu. Inaczej rzecz się ma z Portfelem Google, gdzie każdą transakcję powyżej 100 zł należy potwierdzić PIN-em karty płatniczej.
Posiadacze kilku kont nie muszą się martwić, bo do smartfona i smartwatcha można dodać więcej niż jedną kartę. Podczas konfiguracji pierwsza dodana karta staje się kartą domyślną. Oznacza to, że po aktywowaniu opcji płatności właśnie ta zostanie obciążona. Ustawieniem tym można oczywiście zarządzać, więc posiadacze kilku kart płatniczych mogą sami ustalić priorytet. Gdy jednorazowo chcemy obciążyć inną niż domyślna kartę, wystarczy ją zaznaczyć przed zbliżeniem do terminala. Po aktywowaniu opcji płatności telefonem lub zegarkiem na ekranie urządzenia wyświetla się lista wszystkich dodanych do urządzenia kart. Na pierwszym miejscu znajduje się karta domyślna, ale wystarczy wskazać inną z wyświetlanych, aby nią zapłacić.
Warto nadmienić, że systemy Portfel Google i Apple Pay umożliwiają płatności nie tylko w stacjonarnych sklepach z wykorzystaniem terminala płatniczego, ale także można je wykorzystywać podczas zakupów w Internecie. Wiele sklepów internetowych i portali sprzedażowych dodało tę możliwość na swoich stronach i w dedykowanych aplikacjach.
Gdy nie chcemy korzystać już z wcześniej skonfigurowanych płatności NFC, wystarczy usunąć karty z urządzenia.
Inną, niezwykle popularną formą płatności elektronicznej jest BLIK. Do skorzystania z niej niezbędne jest jej aktywowanie w banku i posiadanie aplikacji bankowej na smartfonie. Dzięki BLIKOWI możemy nie tylko płacić w sklepach stacjonarnych i Internecie, ale także wypłacić gotówkę z bankomatu lub łatwo wysłać pieniądze osobie, która posiada tę usługę. Szczególnie ta ostatnia opcja jest godna uwagi, bo nie wymaga wpisywania numeru rachunku odbiorcy i innych danych. Wystarczy znać jego numer telefonu, by zlecić przelew, który zostanie zrealizowany natychmiast. Płatności w sklepach oraz operacje bankomatowe opierają się na sześciocyfrowych kodach, które są generowane w aplikacji bankowej, zainstalowanej na smartfonie. Płatność polega na przepisaniu sześciu wygenerowanych cyfr do odpowiedniego pola edycyjnego, gdy płacimy za coś w Internecie, wprowadzeniu ich na klawiaturze terminala w sklepie lub bankomacie, a następnie zatwierdzeniu tej operacji w aplikacji bankowej. Dostępność pod kątem czytników ekranu dla osób z dysfunkcją wzroku zależy od dostępności samej aplikacji bankowej.
BLIK działa niezależnie od omówionych wyżej systemów Apple Pay i Portfel Google. Użytkownik może z nich korzystać zamiennie i mieć je obie aktywowane na tym samym smartfonie.
Nowe technologie nie mogły ominąć tak ważnego obszaru, jakim jest medycyna. Takie badania, jak tomografia czy rezonans magnetyczny są dziś możliwe dzięki zaawansowanym urządzeniom, choć kilkadziesiąt lat temu mało kto wyobrażał sobie tak skomplikowany i dokładny sprzęt medyczny. Prócz tych, zupełnie nowych rozwiązań diagnostycznych, zaczęły ewoluować także dobrze znane i dostępne dla każdego narzędzia. Pojawiły się ciśnieniomierze z cyfrowymi wyświetlaczami, które stopniowo zaczęły wypierać przestarzałe, analogowe urządzenia z okrągłymi manometrami wskazówkowymi, a termometry rtęciowe do mierzenia temperatury ciała zaczęto zastępować elektronicznymi. Rozwój technologiczny sprawił, że pomiary parametrów medycznych stały się nie tylko łatwiejsze, ale przy tym i bardziej dokładne.
Z punktu widzenia osób z dysfunkcją narządu wzroku jednak nie tyle dokładność pomiarów jest najważniejsza, co ich odczyt. Analogowy sprzęt pozostawał poza zasięgiem. Pomiary podstawowych parametrów ciała (temperatury, ciśnienia, tętna) wymagały obecności osoby widzącej. Dopiero cyfrowe urządzenia otworzyły furtkę dostępności. W niniejszym rozdziale pokrótce zostaną omówione rozwiązania z dziedziny zdrowia, którymi z powodzeniem mogą się posługiwać i w pełni je wykorzystywać osoby z dysfunkcją narządu wzroku.
Dziś na rynku można kupić nie tylko mówiące termometry, ale także ciśnieniomierze czy glukometry. W ostatnich latach dużą popularność zyskały smartwatche i smartbandy, czyli inteligentne zegarki oraz inteligentne opaski. To wielofunkcyjne urządzenia, dzięki którym można stale monitorować różne parametry zdrowotne. Rzecz jasna, żadna, nawet najlepsza technologia, nie jest niezawodna i nie zastąpi wizyty w gabinecie lekarskim, ale w Internecie można znaleźć artykuły opisujące pojedyncze przypadki osób, które opowiadają o przydatności smartwatchów w ich życiu. Są to relacje osób chorych na serce, którym inteligentny zegarek wysłał powiadomienie o możliwym migotaniu, czy seniorów, ostrzeżonych przez smartwatch, o zbyt niskim lub zbyt wysokim tętnie.
Inteligentne zegarki są dość drogie, więc ich kupno tylko po to, aby mierzyć sobie tętno czy sprawdzać prawidłowość pracy serca, to niepotrzebny wydatek. Warto jednak wiedzieć, że istnieją i że są dostępne dla osób z dysfunkcją narządu wzroku. Inne, opisane poniżej urządzenia, nie wymagają aż tak dużych nakładów finansowych. Istotne jest to, że są i można je obsłużyć bezwzrokowo.
Przegląd urządzeń medycznych, dostępnych dla osób z dysfunkcją narządu wzroku, rozpoczynamy od glukometrów. Niestety, cukrzyca bardzo często staje się przyczyną kłopotów ze wzrokiem. Diabetycy stanowią dosyć spory odsetek osób niewidomych i niedowidzących, a mierzenie poziomu cukru we krwi to dla nich codzienność. Do niedawna jedynym dostępnym i pozwalającym zmierzyć poziom cukru we krwi urządzeniem był udźwiękowiony glukometr iXell Audio. Sytuacja uległa zmianie w momencie, gdy na rynku pojawiły się smartfony. To dzięki technologii komunikacji bluetooth oferta dostępnych dla osób z dysfunkcją wzroku aparatów do pomiaru cukru we krwi znacznie się poszerzyła. Trudno jednak mówić w tym kontekście o ideale, ale o wadach i zaletach tego rozwiązania będzie później.
To urządzenie w pełni udźwiękowione i pozwalające osobom niewidomym, niedowidzącym lub starszym na zapoznanie się z rezultatem pomiaru glukozy we krwi dzięki komunikacji głosowej. Użytkownik może ustawić jednostkę pomiaru i dostosować ją do własnych preferencji. Wartość może być podawana w miligramach na decylitr lub minimolach na litr. Zakres pomiaru wynosi: od 20 do 600 miligramów na decylitr i analogicznie od 1,1 do 33,3 minimola na litr. Ważnym w kontekście pomiaru parametrem jest wielkość próbki krwi. Gdy jest ona zbyt mała, to glukometr poinformuje zawsze, że wynik wynosi mniej niż 20 mililitrów na decylitr. Oznacza to, że tak naprawdę pomiar nie został wykonany i trzeba go powtórzyć. Wymagana do prawidłowego pomiaru ilość krwi w przypadku iXell Audio to 0,7 μl.
W komplecie, prócz samego glukometru, znajdują się zapasowe lancety, nakłuwacz, paski testowe, butelka z płynem kontrolnym, nakładka do alternatywnych miejsc nakłucia, przewód do transmisji danych USB, zasilacz sieciowy oraz etui. Glukometr iXell Audio zapamiętuje 450 pomiarów z wartościami i datami. Glukometr pozwala wyliczyć średnią z 7, 14, 21, 28, 60 lub 90 dni. Pomiar trwa 7 sekund. Produkt zasilany jest akumulatorem litowo-polimerowym. Po trzech minutach bezczynności urządzenie wyłącza się automatycznie, aby zaoszczędzić energię. Przewodnik głosowy prowadzi użytkownika krok po kroku, nie ograniczając się jedynie do odczytania wyniku pomiaru. Glukometr kształtem jest podobny do niewielkiego pudełka ze szczeliną na paski oraz dobrze wyczuwalnymi klawiszami. Główny z nich jest okrągły, a po jego bokach znajdują się funkcyjne strzałki. Obsługa jest prosta i intuicyjna, a komendy głosowe pozwalają osobom niewidomym na komfortowe użytkowanie bez obawy o popełnienie jakiegokolwiek błędu. Glukometr dostępny jest zarówno w sklepach ze specjalistycznym sprzętem dla osób niewidomych i niedowidzących, jak i na wolnym rynku.
Odrębną grupę urządzeń do pomiaru zawartości glukozy we krwi stanowią glukometry wyposażone w łączność bluetooth, które mogą być sparowane z aplikacją w smartfonie. Pojawiły się one na rynku stosunkowo niedawno, ale dzięki opcjom dostępności, jakie oferują producenci nowoczesnych telefonów komórkowych, stały się alternatywą dla opisanego wyżej glukometru. Osoby z dysfunkcją narządu wzroku posiadające smartfony mogą z nich korzystać, choć nie w takim zakresie, jak widzący. Mimo pewnych obwarowań i trudności, związanych z dostępnością do pewnych opcji aplikacji, niewidomi diabetycy mają zdecydowanie większy wybór niż kilka lat temu. Poniżej przedstawiamy trzy glukometry z funkcją łączności bluetooth wraz z krótką charakterystyką. Należy podkreślić, że nie są to glukometry mówiące. Dostęp do wyników pomiarów niewidomy lub niedowidzący użytkownik otrzymuje dzięki udźwiękowionemu telefonowi komórkowemu. Opisane poniżej modele glukometrów nie są jedynymi istniejącymi na rynku, ale zamieszczone poniżej informacje pochodzą od niewidomego użytkownika, a więc są sprawdzone, choć subiektywne.
Producentem tego glukometru jest firma Roche Diabetes Care. Accu-Chek Instant współpracuje z aplikacją Mysugr, którą można za darmo pobrać ze sklepu Google lub App Store, w zależności od marki posiadanego smartfona. Glukometr ma kształt niewielkiego pudełka z wyświetlaczem cyfrowym, dwoma przyciskami oraz przyciskiem wyrzutu paska. Największą jego wadą, z punktu widzenia osób niewidomych i niedowidzących, jest całkowity brak jakichkolwiek dźwięków. Accu-Chek nie wydaje ich ani po włączeniu go, ani w trakcie pracy. Urządzenie zasilają dwie baterie CR2032, czyli niewielkie ogniwa w kształcie pastylek. Paski kontrolne przeznaczone dla tego glukometru są stosunkowo niewielkie, co może stanowić utrudnienie dla osób niewidomych i niedowidzących. Próbkę krwi należy umieścić centralnie, więc wymaga to nieco wprawy. Podczas dokonywania pomiaru aplikacja Mysugr na smartfonie musi być otwarta. Rezultaty pomiarów pojawiają się jako powiadomienia i zapisywane są w aplikacji. Czas pomiaru podawany przez producenta wynosi ok. czterech sekund. Dokładność i wiarygodność wyników jest zgodna z normą EN ISO 15197:2015.
Producentem tego glukometru jest firma Ascensia Diabetes Care. Dedykowana aplikacja to Contour Diabetes App do pobrania zarówno na telefony z systemem Android jak i iOS. Urządzenie ma kształt wydłużonego, wąskiego, niewielkiego pudełka. Na jednej krawędzi znajduje się przycisk, a na przeciwległej szczelina do paska kontrolnego oraz port do połączenia przewodem z komputerem. Energię dostarczają dwie baterie CR2032 lub DL2032. W odróżnieniu od opisywanego wcześniej urządzenia, Contour Plus One wydaje krótkie dźwięki, które ułatwiają obsługę osobom niewidomym i niedowidzącym. Urządzenie wydaje je, gdy się włącza, gdy pasek kontrolny zostanie w nim umieszczony, gdy się wyłącza, a także komunikując zbyt małą próbkę krwi. Szczególnie ów ostatni komunikat o błędzie jest istotny dla użytkowników z dysfunkcją narządu wzroku. Paski tego glukometru są bowiem paskami, które można użyć powtórnie, jeśli próbka krwi jest niewystarczająca, by dokonać pomiaru. Urządzenie wydaje wówczas charakterystyczne dwa krótkie, wysokie dźwięki, a użytkownik ma 60 sekund, aby wyjąć pasek i nanieść na niego drugą próbkę krwi. To dość ważna funkcja, gdyż pozostałe opisywane glukometry mają paski jednorazowe i, w przypadku zbyt małej ilości krwi, trzeba skorzystać z nowego paska, co nie jest ekonomiczne. Wynik pomiaru przesyłany jest na smartfon w postaci powiadomienia. Aplikacja Contour Diabetes App jest bardziej intuicyjna niż Mysugr. Pozwala osobom z dysfunkcją narządu wzroku na edytowanie godziny pomiaru i dodanie uwag o tym, czy pomiar był wykonywany przed czy po posiłku.
Producentem tego urządzenia jest firma Genexo. Glukometr ma kształt owalny. Na obudowie znajdują się: przycisk główny, przycisk do wyrzutni paska kontrolnego oraz szczelina do jego wsunięcia. Glucomaxx Connect jest większy od opisywanych wcześniej urządzeń. Osoby mniej sprawne manualnie powinny wziąć to pod uwagę, gdyż jego gabaryty pozwalają na bardziej komfortową i sprawną obsługę. Zasilany jest dwiema bateriami AAA, a więc tzw. cienkimi paluszkami. Są one powszechnie dostępne, co nie jest bez znaczenia w kontekście możliwego wyczerpania się użytkowanych wcześniej ogniw. Glucomaxx Connect wydaje wyraźne dźwięki ułatwiające obsługę osobom z dysfunkcją narządu wzroku. Przeznaczone dla niego paski są nieco większe niż w przypadku wcześniej opisywanych glukometrów. Dla osób starszych, niewidomych czy mniej sprawnych manualnie jest to z pewnością zaleta. Glukometr ten daje użytkownikowi możliwość wybrania trybu pomiaru: na czczo, przed posiłkiem czy po posiłku.
W przypadku używania aplikacji Zdrowiej, z którą współpracuje Glucomaxx, dane o pomiarze nie są przesyłane w formie powiadomienia. Zapisują się automatycznie w otwartej podczas pomiaru aplikacji. Można do nich dotrzeć eksplorując ekran smartfona. Pewną niedogodnością w aplikacji Zdrowiej jest brak możliwości edytowania czasu pomiaru. Jeśli użytkownik dokona pomiaru o konkretnej godzinie, lecz nie zapisze go w samej aplikacji, a na przykład zapamięta i będzie chciał do aplikacji wprowadzić wynik później, to efekt zapisze się automatycznie z godziną wprowadzania wpisu, a nie faktycznego pomiaru.
Producentem tego glukometru jest firma Bioton. Występuje on w dwóch wariantach: GensuCare a oraz GensuCare i. Oznaczenia mają związek z platformą, z którą współpracuje konkretny model: a to urządzenie dedykowane smartfonom z Androidem, natomiast i - telefonom firmy Apple. Ten glukometr działa po podłączeniu do smartfona dostarczanym w zestawie przewodem. Szczególnie obiecująco wyglądają filmy prezentujące ten glukometr na portalu YouTube, gdyż dedykowana aplikacja ma głosowe komunikaty. Niestety, dla użytkowników niewidomych, posiadających smartfony z systemem iOS, GensuCare jest bezużyteczny. Podłączenie go do iPhona natychmiast wycisza syntezator odpowiedzialny za komunikację głosową podczas interakcji z dotykowym ekranem.
Informacje o tym glukometrze zamieszczamy ku przestrodze. Kilka osób, zachęconych entuzjastyczną recenzją filmową na YouTube i przede wszystkim wizją generowanych przez dedykowaną aplikację głosowych komunikatów, zdążyło zakupić to urządzenie. Rzeczywistość okazała się zgoła inna niż oczekiwania.
Jak wspomniano już wcześniej, opisane powyżej glukometry to nie jedyne urządzenia, którymi mogą posługiwać się osoby z dysfunkcją narządu wzroku. Na rynku z pewnością jest o wiele więcej glukometrów z modułem bluetooth, a w sklepach z aplikacjami na smartfony znaleźć można także inne niż wspomniane tu aplikacje. Opisywane glukometry w swojej specyfikacji mają informację, z jakimi współpracują aplikacjami. Osoby widzące mogą wybierać z szerokiej gamy, zaś w przypadku użytkowników niewidomych i niedowidzących należy liczyć się z tym, że nie każda będzie dobrze współpracowała z czytnikami ekranu smartfona. Wymienione tu Mysugr, Zdrowiej i Contour Diabetes App zostały przetestowane przez osobę niewidomą, która określiła je jako na tyle dostępne, aby można było się nimi posługiwać. Oczywiście, wszystko wymaga wprawy i ćwiczeń, więc nie ma co zniechęcać się na początku. Ważne, że niewidomi i niedowidzący diabetycy mają coraz większy wybór glukometrów i każdy może kupić taki, który mu najbardziej odpowiada.
Korzystanie z glukometrów wiąże się z nakłuwaniem opuszków palców, które przez osoby z dysfunkcją narządu wzroku wykorzystywane są do czytania pisma punktowego. Długotrwałe ukłucia mogą spowodować stopniowe pogorszenie się lub całkowity zanik czucia. W tym kontekście, ale nie tylko, warto zapoznać się z sensorem FreeStyle Libre - innowacyjnym sposobem pomiaru cukru. Nie wymaga on próbki krwi ani codziennego rytuału związanego z używaniem glukometru. Sensor jest niewielki, wodoodporny i dyskretny. Ma wielkość mniej więcej monety pięciozłotowej i przyczepia się go do skóry na tyle ramienia. Zaletą tego rozwiązania jest monitorowanie poziomu cukru przez 24 h na dobę. Do obsługi FreeStyle Libre używa się dedykowanej aplikacji na smartfony. Działa ona dość dobrze z czytnikami ekranu. Z wynikami pomiaru użytkownik zapoznaje się po zbliżeniu smartfona do sensora. Ten ostatni wymienia się co dwa tygodnie. Nie przeszkadza w kąpieli pod prysznicem ani na basenie czy w jeziorze lub morzu. Aplikacja umożliwia ustawienie alarmów o zbyt niskim i zbyt wysokim poziomie cukru we krwi. Po jego aktywowaniu użytkownik otrzymuje automatyczne ostrzeżenia na smartfonie. Aplikacja gromadzi także dane i pozwala na przeglądanie ich historii. Do poprawnego działania wymagane jest, aby użytkownik dokonał ręcznego skanowania raz na 8 h. Skanowanie polega na zbliżeniu smartfona do sensora FreeStyle Libre. Jest to bardzo wygodny i nieinwazyjny sposób kontroli poziomu glikemii. Przy tym, niestety dość kosztowny, a o refundację mogą ubiegać się na razie osoby z dysfunkcją narządu wzroku, które choć raz na dobę muszą zrobić sobie zastrzyk z insuliną. Refundacja nie obejmuje pacjentów zażywających leki doustnie. Są to dane na chwilę pisania niniejszej publikacji. Pozostaje oczekiwać, że ulegną zmianie zarówno aspekty prawne, jak i cena sensorów.
Jeszcze kilka lat temu ciśnieniomierze z głosową funkcją odczytu pomiaru zaliczano do specjalistycznego sprzętu i były dostępne wyłącznie w sklepach z produktami dla osób niewidomych i niedowidzących. Obecnie uległo to diametralnej zmianie. Wspomniane wcześniej sklepy nadal proponują swoim klientom takie urządzenia, ale równie dobrze można je kupić w Lidlu, RTV EURO AGD, Biedronce czy na Allegro. Najwyraźniej producenci sprzętu medycznego doszli do wniosku, że dodanie funkcji głosowej do swego produktu jest na tyle tanie, że w trosce o poszerzenie docelowej grupy odbiorców, warto w nie zainwestować. I bardzo dobrze, bo im więcej tego typu aparatów na rynku, tym większe prawdopodobieństwo zróżnicowania cen. Obecnie możemy wybierać spośród naprawdę wielu ciśnieniomierzy z funkcją głosowego odczytu danych. Jest ich tak wiele, że opisanie wszystkich mija się z celem. Zainteresowane osoby mogą skorzystać z wyszukiwarki internetowej i po wprowadzeniu frazy: „mówiący ciśnieniomierz” zapoznać się z wynikami wyszukiwania i poczytać o konkretnym produkcie.
To automatyczny, udźwiękowiony ciśnieniomierz, który można kupić m.in. w sklepie Altix. Pomiar dokonywany jest przy pomocy standardowego rękawa naramiennego. Wynik prezentowany na wyraźnym ekranie może zostać odczytany dzięki wbudowanej opcji głosowej. Warto nadmienić, że komunikaty głosowe można wyłączyć, gdy z urządzenia korzysta osoba widząca. Rzetelność i szybkość pomiaru zapewnia oscylometryczna metoda pomiarowa. Ciśnieniomierz mierzy ciśnienie skurczowe, rozkurczowe oraz tętno. Jest zasilany dwojako: czterema bateriami AAA lub z sieci elektrycznej. Nie ma zatem mowy o problemach z wyładowanymi ogniwami. Zasilacz sieciowy znajduje się na wyposażeniu ciśnieniomierza. Zakres pomiarowy wynosi od 0 do 280 mmHg, a dokładność waha się w granicach ± 3 mmHg. Ciśnieniomierz zapisuje w wewnętrznej pamięci 120 ostatnich wyników dla dwóch użytkowników. Urządzenie posiada także opcję automatycznego wyłączania się po 60 sekundach bezczynności. Jego funkcjonalność poszerza współpraca z darmową aplikacją E-rodzinka na smartfony. Dzięki niej można jeszcze wnikliwiej śledzić zmiany zmierzonych parametrów. Aplikacja pozwala także na ustawienie przypomnień o konieczności wykonania pomiaru. Niemniej jednak osoby nieposiadające smartfona mogą bez obawy korzystać z podstawowych funkcji ciśnieniomierza.
Ciśnieniomierz ten znajduje się w asortymencie sklepu Lumen. Charakteryzuje go prostota użytkowania. Wystarczy założyć mankiet na rękę powyżej łokcia i nacisnąć odpowiedni przycisk. Podczas wykonywania pomiaru może towarzyszyć nam relaksująca melodia. Urządzenie posiada zarówno wyświetlacz, jak i funkcję głosowego odczytu danych. Urządzenie zapamiętuje pomiary dla dwóch użytkowników. Każdy z nich ma dostęp do historii ostatnich sześćdziesięciu pomiarów wraz z datą i godziną ich wykonania. W ORO-N2 Voice zastosowano technologię Fuzzy Logic. Urządzenie jest dostarczane wraz z zasilaczem i kompletem czterech baterii AAA, czyli tzw. cienkich paluszków, które są powszechnie dostępne. Zakres pomiarowy ciśnienia wynosi: od 0 do 280 mmHg, zaś zakres pomiarowy tętna: od 40 do 199 uderzeń na minutę. Użytkownik ma też dostęp do uśrednionego wyniku trzech ostatnich pomiarów ciśnienia krwi. Urządzenie informuje także o klasyfikacji dokonanego pomiaru według Światowej Organizacji Zdrowia WHO. Użytkownik dowiaduje się, czy jego ciśnienie jest niskie, wysokie czy w normie według wskazań WHO. Aparat informuje również o wykrytej możliwej arytmii. Ciśnieniomierz wyposażony jest w automatyczny wyłącznik, który dezaktywuje go po upływie minuty bezczynności, co pozwala na zaoszczędzenie baterii, a przez to wydłużenie jego działania na jednym komplecie ogniw.
Opisywane urządzenie można kupić na wolnym rynku. Znajduje się w ofercie elektromarketów i sklepów internetowych. Obecnie dostępne są dwa rodzaje tych ciśnieniomierzy, oznaczone VOICE 1 i VOICE 2. Obydwa są elektronicznymi aparatami do pomiaru ciśnienia krwi i pulsu. Różnica między modelami 1 oraz 2 polega na liczbie zapamiętywanych pomiarów. W przypadku VOICE 1 każdy z dwóch użytkowników ma dostęp do historii 30 ostatnich pomiarów, a w modelu VOICE 2 jest to wartość dwukrotnie większa, czyli 60 pomiarów. Funkcja odczytu na głos jest aktywna fabrycznie, co oznacza, że osoba niewidoma nie musi jej konfigurować po zakupie i może używać ciśnieniomierza od razu po wyjęciu z opakowania. Warto dodać, że mowę można dezaktywować, jeśli użytkownik ma takie preferencje. Dokonanie pomiaru jest tak samo proste, jak w przypadku wcześniej prezentowanych ciśnieniomierzy i ogranicza się do prawidłowego założenia mankietu oraz wciśnięcia jednego przycisku. Również i ten ciśnieniomierz wykrywa ewentualną arytmię. Zakres pomiarowy ciśnienia wynosi: od 0 do 280 mmHg, a tętna: od 40 do 199 uderzeń na minutę. W komplecie znajduje się zasilacz USB. Alternatywnie można użyć czterech ogniw AA, czyli tzw. zwykłych paluszków. Czasowy wyłącznik, który dezaktywuje ciśnieniomierz w przypadku bezczynności, pozwala wydłużyć czas użytkowania na jednym komplecie ogniw.
Odrębną, ale prężnie rozwijającą się kategorią ciśnieniomierzy są urządzenia komunikujące się ze smartfonem. Same w sobie nie posiadają funkcji głosowej, ale osoby z dysfunkcją narządu wzroku mają dostęp do wartości pomiarów po sparowaniu ich przez bluetooth z odpowiednią aplikacją. Oczywiście, trzeba koniecznie upewnić się, czy dana aplikacja jest kompatybilna z czytnikami ekranu, którymi posługują się niewidomi i niedowidzący. Zwykle jednak podstawowe funkcje, a do takich zaliczyć należy wartość dokonanego pomiaru, dadzą się odczytać przy ich pomocy. Nie można jednak wykluczyć, że mimo wszystko zdarzą się i takie, które mogą być całkiem niekompatybilne z czytnikami ekranu. Przed zakupem ciśnieniomierza z łącznością bluetooth warto zasięgnąć informacji i zainstalować samą aplikację, z którą ma współpracować nasz ciśnieniomierz i przetestować ją pod kątem dostępności.
Jak wspomniano na wstępie, ciśnieniomierze mówiące to dziś produkty powszechne i łatwo dostępne. Większość firm produkujących sprzęt medyczny ma w swojej ofercie przynajmniej jedno takie urządzenie. Trudno jednoznacznie ocenić, który ciśnieniomierz jest najdokładniejszy i najbardziej niezawodny. Powyższa prezentacja ukazuje, że w zasadzie parametry pomiarowe czy rodzaj zastosowanych rozwiązań niewiele różnią się od siebie. Automatyczne ciśnieniomierze są dziś wykorzystywane także w gabinetach lekarskich. Dla osób z dysfunkcją narządu wzroku najistotniejszy jest fakt, że takich produktów jest dziś stosunkowo dużo, więc każdy może sam wybrać sobie coś pod kątem własnych preferencji. Najmniej atrakcyjne wydają się urządzenia do sparowania ze smartfonem. Po pierwsze, wymagają w miarę biegłej obsługi samego smartfona, a po drugie, nie zapewniają bezproblemowego użytkowania ze względu na niebezpieczeństwo niekompatybilności aplikacji z czytnikami ekranu. Wydaje się więc, że kupno tego rodzaju ciśnieniomierza obarczone jest największym ryzykiem, zaś nie wyróżnia się on niczym szczególnym względem aparatów z funkcją głosowego odczytu danych.
Postęp technologiczny nie ominął także naręcznych zegarków. Wzorem telefonów, które stały się smartfonami, zaczęto modyfikować funkcjonalność urządzeń odmierzających czas. Tak powstały smartwatche. Niestety, większość produktów z bardzo szerokiej ich gamy jest niedostępna dla niewidomych użytkowników. Inteligentne zegarki działają samodzielnie, ale zdecydowanie zyskują na funkcjonalności po połączeniu w parę ze smartfonem. Łączność odbywa się przy pomocy modułu bluetooth.
Pierwszy zegarek firmy Apple pojawił się 24 kwietnia 2015 r. Smartwatch ten posiada własny system operacyjny i od samego początku mógł być obsługiwany bezwzrokowo. Zegarek ma dotykowy ekran oraz fizyczne przyciski boczne, ułatwiające nawigację po menu. Wraz z upływem czasu zmieniała się jego funkcjonalność i wygląd, choć ten drugi najmniej. Najbardziej ewoluował wewnętrznie, bo każda kolejna generacja Apple Watcha posiadała coraz to nowsze komponenty, jak procesor czy pamięć. Apple nieustannie stara się o rozwój fabrycznie zainstalowanych aplikacji i wdrażanie zupełnie nowych funkcji.
W niniejszym opisie skupimy się na tym, jak Apple Watch może pomóc nam zadbać o zdrowie. Funkcje zdrowotne ewoluowały wraz z kolejnymi odsłonami tego inteligentnego zegarka, ale od samego początku można go było skonfigurować tak, aby przypominał użytkownikowi o zachowaniu równowagi między siedzeniem a ruchem. Zbyt długie pozostawanie na jednym miejscu wywołuje monit (przypomnienie), by zadbać o fizyczne ćwiczenia lub przynajmniej wstać i zrobić kilka kroków. Po kolejnej aktualizacji systemu operacyjnego pojawiła się ostatnio aplikacja sprawdzająca poziom hałasu. Informuje ona o zbyt długim przebywaniu w otoczeniu, gdzie wartość natężenia dźwięku przekracza dopuszczalne normy. Apple Watch stale monitoruje puls użytkownika. Można to skonfigurować tak, aby otrzymywać powiadomienia alertami o przekroczonych zadanych wartościach, zarówno minimalnej jak i maksymalnej. W każdej chwili da się zmierzyć puls na żądanie. Apple Watch wyposażony jest także w pulsoksymetr. Działa on w tle, monitorując stale poziom tlenu we krwi, ale użytkownik może w każdej chwili dokonać pomiaru samodzielnie. Wraz z pulsoksymetrem pojawiła się także funkcja EKG, czyli pomiar pracy serca. Zegarek może odnotować odchylenia od normy i powiadomić o wykryciu migotania. Zmierzone wartości zostają automatycznie zarejestrowane w aplikacji Zdrowie, znajdującej się na połączonym w parę z zegarkiem smartfonie. Użytkownik może dodać do nich szczegóły dotyczące zaobserwowanych u siebie objawów, jak duszności, zawroty głowy, zmęczenie, itp. Dane te zostają zapisane wraz z aktualnym odczytem wartości rytmu zatokowego. Jedną z ciekawszych funkcji jest monitorowanie upadku oraz wypadku samochodowego. W pierwszym przypadku smartwatch po wykryciu upadku i braku aktywności zaczyna wibrować i gdy użytkownik nie zareaguje, włącza głośny sygnał i próbuje telefonicznie powiadomić służby ratunkowe. Funkcja wykrywania wypadku samochodowego działa podobnie. Zegarek od niedawna zawiera także aplikację do śledzenia cyklu miesiączkowego.
Apple Watch jest intuicyjnym, a jednocześnie rozbudowanym urządzeniem, które zostało świetnie przystosowane do potrzeb użytkowników z dysfunkcją narządu wzroku. Przed zakupem należy się upewnić, czy zegarek posiada opisane powyżej funkcje, gdyż nie każdy model ma je zaimplementowane.
Jest to produkt dobrze znanej firmy Samsung. Sugerowane przez producenta dla osób niewidomych smartwatche to seria Galaxy Watch 4 i Galaxy Watch 5. Niniejszy opis skupia się właśnie na tych modelach. Różnice między nimi są niewielkie i dotyczą raczej komponentów i wyglądu niż samej funkcjonalności, choć i w tym kontekście takie są, o czym napiszemy w stosownym momencie. Ten krótki opis skupia się na dostępnych w smartwatchu funkcjach zdrowotnych.
Galaxy Watch monitoruje puls użytkownika stale. Po uruchomieniu stosownej aplikacji mamy dostęp do ostatniego odczytu, a także możliwość dokonania pomiaru na życzenie. Odbywa się to przez aktywację przycisku Pomiar. To samo dotyczy pulsoksymetru. Bieżący rezultat pomiaru widoczny jest po otwarciu aplikacji mierzącej poziom natlenienia krwi. W tym samym oknie znajduje się przycisk, którym możemy zmierzyć ów poziom na życzenie. W odróżnieniu od Apple Watcha, inteligentny zegarek firmy Samsung może zmierzyć ciśnienie krwi. W przypadku serii 5, stosowna aplikacja stanowi element specjalnego czujnika Samsung BioActive. Posiadacze wcześniejszej wersji zegarka muszą pobrać i zainstalować niezbędną do pomiaru ciśnienia aplikację. Ciśnienie krwi mierzone jest wraz z dokonywaniem pomiaru pracy serca EKG. Do poprawnego działania tej funkcji konieczne jest wcześniejsze skalibrowanie smartwatcha z kompatybilnym ciśnieniomierzem.
Kolejną różnicą w stosunku do smartwatchów Apple jest możliwość zmierzenia zegarkiem Samsunga poziomu stresu. Dokonuje się tego dzięki dedykowanej aplikacji. Osoby lubiące aktywność fizyczną z pewnością docenią możliwość zmierzenia bioimpedancji elektrycznej. To kolejna funkcja Galaxy Watch, której próżno szukać w zegarku z logiem nadgryzionego jabłka. Producent zapewnia, że Galaxy Watch 5 wyposażony jest w czujnik do pomiaru temperatury ciała, ale w momencie pisania niniejszego poradnika brak było informacji o dostępności tej funkcji. Najprawdopodobniej pojawi się ona wraz z którąś z aktualizacji oprogramowania. Ma ona wspomagać aplikację do śledzenia cyklu miesiączkowego.
Do niedawna jedynie dwa wspomniane wyżej urządzenia mogły być obsługiwane przy pomocy czytnika ekranu. Obecnie jeszcze co najmniej dwie firmy mają w swojej ofercie smartwatche z czytnikami ekranu TalkBack. Są to chińska Oppo i amerykański gigant Google. Obie oferują na rynku polskim swoje modele smartwatchów. Ich funkcjonalność pod kątem zdrowotnym jest zbliżona do opisanych bardziej szczegółowo inteligentnych zegarków od Apple czy Samsunga. Linie Oppo Watch i Pixel Watch nie są jeszcze tak popularne wśród osób z dysfunkcją narządu wzroku jak Apple Watch czy Galaxy Watch, lecz biorąc pod uwagę szybkość z jaką rozwijają się takie urządzenia, nie można wykluczyć, że w niedługim czasie staną się dla nich konkurencją.
Warto dodać, że prócz inteligentnych zegarków, można zaopatrzyć się w tzw. inteligentną opaskę, czyli smartband. W tym przypadku jednak niezbędne jest jej połączenie ze smartfonem, gdyż opaska taka nie posiada żadnej opcji dostępności. Wszystkie prezentowane na jej ekranie dane są przekazywane do dedykowanej aplikacji na smartfonie. Tylko dzięki aplikacji użytkownicy z dysfunkcją narządu wzroku mogą się z nimi zapoznać. Zakres monitorowanych parametrów jest bardzo podobny do tego, który oferują smartwatche. Jedyną niedogodnością jest konieczność odczytywania wartości pomiarów na smartfonie. Wśród producentów smartbandów znajdują się takie marki, jak Xiaomi czy Huawei.
Przedstawione powyżej urządzenia nie są przyrządami medycznymi w ścisłym znaczeniu tego słowa. Tym niemniej ich wskazania w wielu wypadkach są tożsame z pomiarami wykonanymi przy pomocy specjalistycznego sprzętu. Posługiwanie się inteligentnym zegarkiem na co dzień gwarantuje użytkownikowi stałe śledzenie niektórych parametrów ciała. Jest to z pewnością atut, ale nie należy go zbytnio przeceniać.
Największym mankamentem smartwatchów jest ich wysoka cena. Użytkownik widzący ma w tym kontekście zdecydowanie większy wybór. Osoby z dysfunkcją narządu wzroku muszą się liczyć ze sporym wydatkiem. Nieco tańszym rozwiązaniem jest smartband, ale tu z kolei napotykamy na niedogodność związaną z brakiem możliwości odczytywania danych bezpośrednio z wyświetlacza opaski, a co za tym idzie, koniecznością zaopatrzenia się w stosunkowo drogi smartfon.
Postęp techniczny jest nierozłącznym elementem rozwoju ludzkości. Wiele wynalazków zrewolucjonizowało takie dziedziny życia, jak komunikacja międzyludzka, mobilność czy medycyna. Siłą rzeczy, nowe technologie wkroczyły w życie osób z niepełnosprawnościami. Wśród nich są zarówno sceptycy, podchodzący dosyć ostrożnie do wszelkich nowinek, jak i entuzjaści. Jednym wystarczy biała laska i przysłowiowy koniec języka za przewodnika, a inni zechcą skorzystać z dodatkowej pomocy w postaci nawigacji GPS. W kontekście podejścia do nowych technologii, osoby z niepełnosprawnościami nie różnią się od reszty społeczeństwa. Jak wspomnieliśmy we wstępie, niniejszy poradnik ma na celu zwrócenie uwagi na możliwości, jakie drzemią w dziś dostępnych urządzeniach, a nie przekonywanie na siłę do korzystania z nich. Z pewnością w przyszłości do naszych rąk trafią jeszcze bardziej wyrafinowane technologicznie produkty, bo wynalazczość to coś, co po prostu tkwi w naturze ludzkiej.
Na koniec chciałbym bardzo podziękować wszystkim, którzy pomogli mi w napisaniu niniejszego poradnika. Szczególnie osobom niewidomym, które chętnie dzieliły się swoimi spostrzeżeniami z użytkowania opisanych tu urządzeń. Siłą rzeczy, sam nie byłem w stanie przetestować każdego przedstawionego w tym poradniku produktu.
Bardzo dziękuję członkom grupy Itech działającej na WhatsAppie oraz subskrybentom listy mailingowej Typhlos za cenne uwagi i wskazówki. Bez Was ta publikacja nie powstałaby.
Dołożyłem wszelkich starań, aby zamieszczone tu porady były rzetelne i sprawdzone. Nie można jednak wykluczyć drobnych nieścisłości. Nie wynikały one ze złej woli. Trzeba także wziąć pod uwagę, iż technologia rozwija się błyskawicznie, więc niektóre informacje mogą okazać się w niedługim czasie nieaktualne.